wtorek, 29 listopada 2016

Dziewuszka od błyskawic - tom drugi.

Dzień dobry! 
Przychodzę dziś do Was z recenzją książki, na którą bardzo długo czekałam. Wiedziałam, że jej nie kupię, ponieważ pierwszy tom, aż tak bardzo mi się nie spodobał, patrząc pod pryzmatem czasu. Ale co nie oznacza, że mi się nie spodobała. :) Z reguły zawsze, gdy zaczynam czytać serie - staram się je kończyć z czystej ciekawości. Jednak istnieją serie, których jeszcze nie zakończyłam... Kiedyś zapewne to nadrobię. Teraz nie mam aż tak dużo czasu, by wszystko nadrabiać. Ale do rzeczy. 

Victoria Aveyard - urodziła się w małym miasteczku w Massachusetts. Wyjechała do Los Angeles na studia. Mieszka tam do dziś. Jest pisarką i scenarzystką, która swoją pracę traktuje jak wymówkę, by móc czytać mnóstwo książek i oglądać jeszcze więcej filmów. 

Victoria Aveyard - Szklany miecz #2

Mare jest w totalnym niebezpieczeństwie. Goni ją Maven, prawdopodobnie chce zabić. Jednak dziewczyna chce walczyć i ciągle ucieka. Wraz z małą grupką najbliższych osób stara się odnaleźć listę sporządzoną przez jej nauczyciela. Lista ta zawiera imiona i nazwiska osób, które są tacy jak ona. Zmotywowana chce odnaleźć ich wszystkich i wystąpić przeciwko Mavenowi. Jednak pozostaje pytanie, czy jej się uda przekonać osoby z listy, że są inni? Czy dołączą do niej i będą chcieli się zbuntować? Czy uda jej się zwyciężyć? 

Okładka jest wspaniała! Tak wiem! Pierwsza również była fantastyczna. Moje oczy po prostu nie mogą się napatrzeć na tą koronę. Jestem już w ogóle zaintrygowana ostatnim tomem. Mimo, iż nie zakupię tej trylogii, to mimo wszystko z pewnością pięknie się prezentuje na Waszych półkach. Wspaniała, bo ze skrzydełkami! Na jednej z nich krótki opis, na drugim słów kilka o autorce. Ogólnie lubię to wydawnictwo, zawsze spisuje się pod względem prześlicznych okładek i wydań. 
Nie natknęłam się na żadne literówki ani inne błędy w druku. Czcionka idealna dla czytelnika, to samo marginesy i odstępy między wierszami. 

Z kolei przejdę może do samej autorki. Otóż odczuwam wrażenie, że styl autorki praktycznie się nie zmienił. Nadal wciąga, intryguje. Czytając Szklany miecz - nieco się obawiałam. Bałam się, że książka będzie słabsza, bo przeważnie tak to już w seriach jest, raz jest lepsza, raz gorsza... Jednak bezsensowne były moje zmartwienia. Książka utrzymana na tym samym poziomie, wciąga, intryguje. Jednak z tą różnicą, że dałam radę się od niej odsunąć, zostawić ją na chwilę i powrócić do swoich obowiązków. Pod względem kunsztu nic się nie zmieniło. Prosty styl, zwyczajne wyrazy, które zaciekawiają coraz bardziej czytelnika. Nie napotkałam się z żadnymi przeszkodami, które uniemożliwiałyby mi spokojne czytanie. Ale po raz kolejny, mam zamiar udusić autorkę. Za co? Za to, że zostawiła mnie w takiej sytuacji! Tak, chodzi mi o zakończenie tego tomu. A jak pomyślę, że do lutego mam czekać, plus czas, w którym moja biblioteka ją zakupi... Aż mnie nosi. Ale trzeba być cierpliwym, prawda? 

"On jednak patrzy nade mną, w głąb tunelu, którego ściany i sufit drżą wokół nas, po czym otwiera usta i rzuca krótko:
- Uciekajmy."

Bohaterowie... Tutaj mam dylemat, ponieważ nieco mi się pozapominało, od momentu czytania Czerwonej Królowej. Ale z każdą kolejną stronę, pamieć mi wracała i cóż, nieco się dziwiłam - zachowanie postaci mnie... irytowało. 
Mare - nasza główna bohaterka. Irytowała mnie ona głównie tak bardzo, że miałam chwile, w których chciałam rzucić książką i do niej nie wracać. Wydawała się taka... rozpieszczona! Jakby sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chce, nie wiedziała, co tak naprawdę czuję. Rozsierdzało mnie to okropnie, ale jakoś wytrzymałam. Jak w pierwszej części za nią przepadałam, nawet bardzo to teraz... niekoniecznie jest tak jak wtedy. Teraz w moich oczach bardziej jest na minus, niż na plus. 
Cal tutaj jak mnie ostatnim razem irytował, sprawiał, że moje zdanie zmieniało się jak w kalejdoskopie to teraz... czułam w stosunku do niego pewną więź. Tak jak poprzednio z Mare, tak teraz z Calem. Naprawdę to super facet, też ma uczucia, jakby ktoś czasem pomyślał. A to, że jest inny niż Mare, to nic nie znaczy. Mimo wszystko szanowałam go i uzmysłowiłam sobie podczas lektury, że bardzo mi go brakowało. 
Kilorn z kolei to postać, która irytowała mnie również. Autorka wykreowała go sprytnie, by wyprowadzał nas na manowce i chyba za to jakaś moja sympatia do niego wygasła - chociaż nie przeczę, kilkukrotnie było mi go żal. 
Reasumując postacie są fantastycznie wykreowane, specjalnie nami manipulują, tak by nas zaskoczyć i to mi się bardzo podoba. I co najważniejsze - różnią się od siebie. A to wielki plus dla autorki, która nie stworzyła ich wszystkich na jedno kopyto. :) 

"Cal nie potrafi patrzeć na Wzgórze zbyt długo. To miejsce jest dla niego odległym wspomnieniem, utraconą przeszłością, domem, do którego nie może wrócić. 
To chyba jedna z niewielu rzeczy, która nas łączy - oboje mamy takie miejsca."

Widzimy wszystko oczami głównej bohaterki, czyli Mare. O niej dowiadujemy się najwięcej. Trochę żałuję, że nie został tu jeszcze ktoś wpleciony - mogłabym dowiedzieć się o emocjach jeszcze jednej osoby. Tak, wcale bym się nie obraziła, gdyby miałby być to Cal, czy Kilorn. 
Podział na rozdziały, które nie są ani krótkie, ani długie, są takie w sam raz. 
Chciałam chociaż na chwilę się odłączyć od tej lektury, chciałam zapomnieć o dobijającej mnie rzeczywistości. Po części mi się to udało. Czytając wyłączało mi się myślenie. Kompletnie i tak jakbym znalazła się w pustce. W pustce, w której nie ma nic. Oczywiście udało mi się wejść do świata bohaterów, znaczy wydawało mi się, że jest biernym obserwatorem, przebywającym w próżni. To było dziwne... Ale spędziłam miło czas przy tej lekturze, więc się już nie skarżę. 

Powieść typowo młodzieżowa, ale nie tylko dla młodzieży. Z domieszką fantasty, te nadprzyrodzone zdolności jednak figurują, a co najlepsze mnie one nie przeszkadzały. Podoba mi się to, chociaż za fantastyką tak bardzo nie jestem. Opowiada o walce z samym sobą, przeciwnościami... O przyjaźni, kategoriach miłości... A w szczególności o zaufaniu. Lub jego braku. Myślę, że jest to lektura, która zajmie Wam nieco więcej czasu i zaciekawi Was swoją fabułą. Nie żałuję chwil z nią spędzonych - oczywiście nie mogę się doczekać ostatniego tomu! 

"Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać."

Reasumując polecam Wam ją wszystkim serdecznie, oraz czekam na Wasze komentarze, bo na pewno jest ktoś, kto czytał tę książkę i ma wyrobione o niej swoje zdanie, a ja jestem tego ciekawa. Książka warta zachodu. Może nie jest jakaś rewelacyjna, która spędza sen z powiek, ale na pewno to fajna przygoda. Mimo krótkich chwil irytacji, jestem zadowolona i jestem pewna, że się spodoba. :) 

30 komentarzy:

  1. Ja jej nie czytałam ale widziałam na blogach. Nie mam jej na razie w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją cały czas w planach :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas 😍
    Świat oczami dwóch pokoleń

    OdpowiedzUsuń
  3. Na temat tej serii słyszałam różne opinie - większość osób zachwyca się pierwszym tomem, jednocześnie nie zachwalając drugiego. Niemniej nadal mam ochotę na ową serię, więc rozejrzę się za pierwszą częścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w głównej mierze spotykam takie opinie jak Ty, Ale z reguły nigdy nie zostawiam pierwszych części i czytam kontynuacje. ;)

      Usuń
  4. Ten tytuł ciągle za mną chodzi i wszędzie widzę tylko pozytywne recenzje. Czas sie za to zabrac ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi niestety "Czerwona Królowa" nie przypadła do gustu, nie mogłam jakoś przez nią przebrnąć :/ Dlatego po tom II raczej też nie sięgnę.. Moondrive ma wiele innych ciekawych książek.

    Pozdrawiam, Seeker Of The Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w stanie to zrozumieć i tak, zgodzę się, że Moondrive ma lepsze powieści w swoim katalogu. ;)

      Usuń
  6. a ja z chęcią przeczytam część pierwsza, oczywiście gdy znajdę na to chwilę czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Szklany miecz" przede mną, ale pierwszym tom wyjątkowo mi się podobał. Lubię taki klimat w książkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Główna bohaterka irytowała mnie już w pierwszym tomie i chyba dobrze, że nie planuje czytać drugiej części. Też lubię kończyć serię jeśli już ją zacznę, ale niestety mam kilka wyjątków, które były tak słabe, że nie mam ochoty do nich wracać i ta seria do nich należy. Najbardziej w "Czerwonej królowej" kuła mnie przewidywalność :/ Mogę wybaczyć wiele, ale nie tego :/
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, są takie serie, których nie da się skończyć i już. ;]
      No cóż, rozumiem... przyjmuję to na klatę. :D

      Usuń
  9. A ja nadal nie przeczytałam pierwszej części, choć już dwa tomy stoją na mojej półce od dłuższego czasu. Nie wiem, kiedy w końcu się zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tylko pierwszy tom, więc twoją recenzję prześledziłam przez palce, nie mniej jednak nadal nie jestem przekonana do drugiego, który czeka na mojej półce od... sama nie wiem kiedy.

    Pozdrawiam cieplutko ^^
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie miałam przyjemności zapoznania się z pierwszym tomem, więc do drugiego mi jeszcze daleko. Obawiam się jednak bohaterów, skoro są tacy irytujący. Nie znoszę takich postaci...
    Pozdrawiam. :)
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń
  12. czytałam pierwszą część, miałam też okazję zabrać się za tą ale ze względu na ograniczony czas przeczytałam jakieś 60 stron i zrezygnowałam. chyba powoli wyrastam z takich książek. ale masz rację, okładki są prześliczne. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. A co do okładek, to pierwszy tom przebija, ale ogólnie są to fantastyczne oprawy graficzne. ;)

      Usuń
  13. Pierwszy tom czeka na półce na przeczytanie, ale jakoś zraziłam się po tym, jak przeczytałam kilka bardzo krytycznych recenzji, więc nie wiem, kiedy w końcu po nią sięgnę. Ale przyznam Ci rację - też lubię to wydawnictwo za to, jak dopracowane są ich książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam pierwszy i drugi tom, i muszę przyznać, że sięgnę po kolejny tylko dlatego, że nie zostawiam niedokończonych serii, chyba, że są dramatyczne. Ta dramatyczna nie jest, ale moim zdaniem, dobra też nie. Wybitnie drażni mnie główna bohaterka, a jak dla mnie najlepszy bohater to ten negatywny. Ale przyznaję, że sama okładka jest śliczna i jest miłą odmianą. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie czytam. Jestem oczarowana zarówno okładkami jak i treścią. Uwielbiam je *.*

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)