wtorek, 1 listopada 2016

Za oknem deszcz, a w książce pełnia lata.

Dzień dobry!
Przychodzę dziś do Was z recenzją książki, która kompletnie nie pasuje do pochmurnych, deszczowych dni, ale jest na nie prawie idealna. Dostałam ją od zaprzyjaźnionej blogerki Adrianny z Tajemnicze książki, do której zapraszam Was już teraz, klikając TUTAJ otworzy się Wam druga karta z jej blogiem. A więc. Sporo czasu leżała na mojej półce, kiedy wyciągnęłam ją wyżej, do tych, które aktualnie czytam, bądź są w stosie do przeczytania w najbliższym czasie. Nie wiedziałam, czego się po niej kompletnie spodziewać, więc była to dla mnie nie lada gratka.

Claire Cook – urodziła się w Aleksandrii w stanie Wirginia. Ma siedmioro rodzeństwa. Swoją pierwsza powieść pisała w samochodzie czekając na powrót córki z pływalni. Jej powieść Facet z ogłoszenia – został zekranizowany. Obecnie mieszka z mężem i psem w Massachusetts.


Claire Cook – W pełni lata

Bella – stylistka, kosmetyczka – ma to we krwi. Jednak nie spodziewała się, że Craig – jej były mąż, którego nadal darzy uczuciem zwiąże się z jej… przyrodnią siostrą. Pała nienawiścią do obojga, jednak w pewnej chwili zaświeca się lampka. Kobieta postanawia, że czas zmienić swoje życie. Poznaje Seana, który pomaga jej w biznesie. Mimo iż wypierają się, chyba nie tylko interesy ich łączą… Czy kobieta zapomni o swoim byłym mężu? Czy przestanie go kochać, a siostrę nienawidzić?

Zaczynając jak zwykle od okładki, musze przyznać, że ma w sobie coś z lata. Jasne barwy, które są przyjemne: błękit, zieleń czy biel komponuje się fantastycznie z upalnym latem. Rower, kapelusz, torba – mi kojarzy się z beztroskimi latami, w których nic mnie nie trapiło i mogłam spędzać cały dzień siedząc na zewnątrz, na słońcu i bawić się – jak dziecko.
Co do samego wydania nie mam zastrzeżeń, literówek nie zauważyłam. Jest to wydanie kieszonkowe (czyt. pomniejszone) wydanie, które ma więcej stron, mniejszą czcionkę, chociaż na okładce napisane jest „duża czcionka”. Jak na takie wydanie, jest całkiem przyzwoicie. Odstępy są zachowane, więc czytało mi się szybko i przyjemnie.

"- W życiu wszyscy popełniają głupstwa, Bello."

Z kolei przechodząc do samej autorki, z którą nie miałam do czynienia… Musze przyznać, że całkiem tak źle nie było. Owszem, jakieś zgrzyty były, nie sposób o nich nie wspomnieć, ale jak na kolejnego nowego autora jest nawet bardzo dobrze. Jedyne, co mnie raziło, to to, że na początku nie mogłam zgrać się z tym, co pisała pani Cook. Jakoś nie potrafiłam wejść w rytm stylu autorki, który nie jest najgorszy. Prosty w odbiorze, który sprawia, że czyta się naprawdę szybko. Banalny język, który jesteśmy w stanie bez żadnych przeszkód rozumieć. Niestety nie mogłam wejść do świata bohaterów, bo gdzieś tam daleko w mojej duszy, ale jednak, myślałam o swoich przyziemnych sprawach, które utrudniały mi skupienie się stricte na książce. Lektura nie pozwoliła mi przeżywać wszystkiego, co przechodzą bohaterowie – ale nie od razu przecież Kraków zbudowali – może z innymi powieściami jest inaczej. Niemniej jednak sama pisarka pokazała swój potencjał i go wykorzystała. Z czego ogromnie się cieszę.

Gdyby zapytano mnie o postacie, jakie były, miałabym z tym nieco kłopotu. A mianowicie wiem, kto, co i jak, ale wydawało mi się to trochę nierealistyczne. Tylu kosmetyczek, stylistów, fryzjerów w rodzinie? To trochę mało wiarygodne, bo przeważnie zawsze jest chociaż jedna osoba, która ma odmienny sposób postrzegania świata, która czymś innym się interesuje. No, ale mniejsza. Nie byli płytcy, ale nieco niedopracowani. Czasami ich zachowanie było tak przewidywalne, że to mnie Az bolało. W sumie przewidziałam koniec książki, mimo iż później autorka próbowała wyprowadzić mnie na manowce – ja się nie dałam. Co do samej Belli jestem skłonna zrozumieć jej ból, frustrację… Nie każdemu zdarza się taki przypadek jak naszej głównej bohaterce. Denerwowało mnie to, że ciągle malowała usta inną szminką, innym odcieniem – no ileż można mieć tych pomadek do ust? Ale okej. Zaś z kolei przechodząc do Seana zjawił się jak grom z jasnego nieba. Nie wiadomo skąd, po co, na co i czemu tak nagle. Ale jego pojawienie się dodało nieco tempa w lekturze, więc za to mu chwała. Reszta bohaterów tak jak i Sean, czy Bella jakoś nie zyskali mojej sympatii. Wyjątkiem była Perełka/ Cannoli. Ona mnie w sobie rozkochała. Ale nie zdradzę Wam, kto to – sami musicie sięgnąć po lekturę i się dowiedzieć.

"- Miłość jest grą bez zasad. Wydaje mi się, że tak to się tłumaczy."

Jak wspominałam, momentami książka wydaje się mocno monotonna – bo nie ma w lekturze żadnej akcji. Czasami ostrzejsze teksty są tym motorkiem, a czasami po prostu nic. Czytałam ją na raty, tak – ja czytałam na raty. Nadszedł wrzesień, pełno szkolnych obowiązków, studniówka, egzamin zawodowy, matura – wszystko, co kiedyś wydawało się odległe jest tuż za rogiem, a mnie ubyło ¾ wolnego czasu, co miałam jeszcze w zeszłym roku szkolnym. Mimo wszystko walczę. Pomimo deszczu za oknem, dokończyłam czytać powieść i jakie są moje wrażenia? Najgorsza nie jest, najlepsza też nie. Gdzieś tak po środku. Chwilami idzie się zaczytać, jednak żadnych wartości mi nie przekazała, niczego nie nauczyła, zwykły zapychacz czasu i oderwanie się po części od prywatnego naszego bajzlu.

Powieść o nieco zdesperowanej, złej głównej bohaterce, która nie potrafi otrząsnąć się z rozwodu. Nie potrafi zaakceptować sytuacji, w jakiej się znalazła. Jednak w pewnym momencie decyduje się na zmianę. A kilka ich będzie. Ta książka to perypetie kobiety, która mogłaby być któraś z nas, jeśli macie takie upodobania, jak Bella.
Reasumując polecam ją wszystkim, których deszcz za oknem irytuje tak bardzo, że potrzebujecie nie uzależniającej, banalnej historii na zbicie złego humoru. Książka, która wpuści do waszego życia na chwilę trochę słońca, które przebije ten deszcz za oknem.

Mam pytanie do Was, czy czytaliście tę lekturę? Jakie macie o niej zdanie? Chociaż bardziej ciekawi mnie to, czy polecacie jakiś inny tytuł tej pisarki? Piszcie śmiało!

24 komentarze:

  1. Tak, mnie deszcz i zimno irytuje! Z chęcią poszukam więc tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w swojej biblioteczce, ale nie udało mi się jeszcze przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami takie banalne historie są najlepsze na jakieś ponure dni.

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie, absolutnie nie :P "zła, rozgoryczona bohaterka... rozwód...." :P bleh :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Rodzina stylistów i fryzjerów? Z góry widać, że to raczej lekka lektura. Kiedyś może do niej sięgnę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niezły trójkącik... a miłości, jak na wojnie, wszystkie chwyty dozwolone, więc nic dziwnego, że to gra bez zasad.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się,że mimo minusów nie skreśliłaś książki w swoich oczach :) Recenzja jak zawsze pięknie napisana! :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  9. W taką pogodę to tylko kocyk, herbata i dobra lekka książka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przy tytule można się ogrzać :D
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaprzyjaźnię się z nią jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem jak to się stało, ale nigdy o tej książce nie słyszałam. Rzadko podoba mi się taka tematyka, ale w tą zimną jesień, chętnie podejmę się wyzwania, by eksperymentować z literaturą.
    Pozdrawiam Wiktoriaczytarazemzwami

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie słyszałam wcześniej o tej autorce, a i sam tytuł książki wydaje mi się nieznany. Ale faktycznie w taką pogodę warto zaopatrzyć się w lekką książkę, która będzie przypominała o lecie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)