Każdy z nas w roku szkolnym by wakacje nadeszły jak najszybciej, prawda? Każdy z nas pragnie wyjechać gdzieś z dala od obowiązków, by wypocząć i przeżyć coś niezapomnianego. Dlatego i ja z zapowiedzi Wydawnictwa Psychoskok skusiłam się na tą pozycją, bowiem spodziewałam się, że wraz z bohaterką przeniosę się na wakacje.
Lidia Błądek - doktor nauk prawnych, wykładowca akademicki, polityk, samorządowiec, społecznik. Wakacje z Au Pair to jej pierwsza powieść, a tutaj strona internetowa pisarki, o której dowiecie się wiele więcej. [KLIK]
Lidia Błądek - Wakacje z Au Pair
Młoda kobieta, zdała z wysokimi wynikami maturę i ma w planach wyjechać za granicę, by zarobić, a przede wszystkim podszkolić się w języku angielskim. Dlatego Ania wraz z koleżankami wyjeżdżają do Anglii. Tak pracuje jako dziewczyna dotrzymująca towarzystwa pewnej hrabinie. Przy niej doświadcza wielu wspaniałych podróży, poznaje nowych ludzi, kraje, zwyczaje i jego, Simona. Spodobał jej się od pierwszego wrażenia. Gdy ma wracać z Wenezueli, na lotnisku zostaje zatrzymana z powodu przemytu narkotyków. Skąd takie rzeczy w jej bagażu? Jak potoczą się dalsze losy bohaterki?
Pierwsza książka od Wydawnictwa Psychoskok, więc mogę powiedzieć, że jest dobrze. Białe kartki, wraz z idealnie dopasowaną czcionką pozwalają czytać książkę bez jakichkolwiek trudności. Nie było literówek, jedynie pojawił się pod koniec błąd w druku, ale bardzo minimalny, jestem więc pewna, że niewiele osób zwróci na nie uwagę. A poza tym, nie utrudnia czytania, więc ten maleńki błąd idzie wybaczyć.
Przechodząc stopniowo do autorki, Pani Lidii. Widać, że styl różni się od pozostałych. Pewne jest, że w pisarce drzemie potencjał, nad którym warto pracować, bo kiedyś wyjdzie jej to na dobre. Owszem, było sporo niedociągnięć, za krótkie zdania, lub wszystko opisane zbyt banalnie, w której nie ma tej magii. Denerwowało mnie to, że były zwroty, oczywiście jak najbardziej używane, ale typu dziadziu, przykładowo, to ja pamiętam, że tak mówiła moja koleżanka będąc w szkole podstawowej, w trzeciej klasie. Jakoś mnie to niestety drażniło. Nad stylem i magią słów trzeba zdecydowanie popracować, jednakże nie uważam, że Pani powieść jest beznadziejna. Jest pomysł, który nie jest taki zły, aczkolwiek można by było to wszystko jeszcze trochę rozwinąć. Sięgając po tą powieść spodziewałam się jednak więcej emocji, odczuć, ba, tutaj w ogóle tego nie było.
Bohaterowie byli wykreowani dość dobrze, gdyby się uprzeć może i by się znalazło takowych w naszym codziennym życiu. Jednakże jakoś żadne z nich nie zyskało mojej sympatii. Nie wiem, może dlatego, że nie szło się do nich tak przyzwyczaić ze względu na to, że lektura jest stosunkowo krótka, niewiele ponad 100 stron. Może dlatego też Ci bohaterowie nie mieli czasu na zaprezentowanie się jeszcze pod innymi względami.
"-A czym dla ciebie jest szczęście? - przekornie zapytała Ania.
- Być szczęśliwym to być zadowolonym z życia. Trzeba umieć się cieszyć każdą chwilą i starać się czynić dobro, tak, by inni byli z nami szczęśliwi."
Książka podzielona na rozdziały, co również mnie drażniło, a to dlatego, że rozdziały były za krótkie. Dlatego też jak napisałam na początku, można by było jeszcze dopracować tą książkę. Dużo opisywanych miejsc, to mi się akurat podobało. Bo poniekąd to, co chciałam - dostałam. Wycieczkę. Istambuł, Wenecja, Anglia, Wenezuela - miejsca, które są dość piękne. Autorka dość dobrze opisywała te miejsca i dzięki niej na chwilę przeniosłam się do tych miejsc. Tak jak i Berlin, tuż przy Bramie Brandenburskiej - nawet nie wiecie, jak fajnie było zamknąć oczy i przypomnieć sobie wydarzenia ze stycznia, kiedy to byłam właśnie w Niemczech. Takie.. miłe wspomnienie. A jako, że jestem dodatkowo hotelarzem, gdzieś tam wspomniany był hotel Hilton, to mi się zaświeciło czerwona światełko, jak tam w środku mogło wyglądać. Jednak jest też jeden mankament, który mnie drażnił. Otóż, za dużo o polityce, o wstąpieniu do Unii Europejskiej. Owszem, dało to wiele możliwości, ale ta czcza gadanina najnormalniej mnie nudziła. Stwierdziłam, że w sumie dobrze, że jest taka krótka, bo gdyby była grubszym egzemplarzem, nie wiem, czy doczytałabym do końca, gdyby ta polityka raz za razem się powtarzała. To dobry plus dla tych, którzy lubią czytać o polityce, którzy się angażują w takie rzeczy, ale to zdecydowanie nie moje hobby.
Jednak nie tylko podróże, nie tylko polityka. Wakacje z Au Pair, to również nawiązywanie nowych kontaktów, praca, miłość od pierwszego wejrzenia, proces zakochiwania się, planowania swojej przyszłości. Ale również powieść pokazuje, jak zakochani potrafią o siebie walczyć nawzajem, wierzą na oślep w niewinność drugiej osoby i są w stanie zrobić wiele, by druga osoba była bezpieczna i szczęśliwa. Gdy nie było mowy o polityce, podobała mi się ta beztroska, relaks, korzystanie z życia.
Reasumując, przyjemnie mimo tych wszystkich plusów i minusów mi się czytało. Owszem, ma sporo mankamentów, na które warto przymknąć oczy. Bo jeżeli chcecie niezobowiązującej lektury, na dosłowną godzinkę lub dwie, to jest to książka, która idealnie pasuje. Jednak sięgając po nią nie myślcie, że coś z niej wyniesiecie, że możecie spotkać coś, o czy dotychczas nie wiedzieliście. Ewentualnie coś z polityki czy historii, ale wydaje mi się to być wiadome. I nie spodziewajcie się cudów, bo ich nie dostaniecie.
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za możliwość przeczytania książki :)
Książka bierze udział w wyzwaniu:
52 książki 2016 roku: 45/52
Czytam, ile mam wzrostu: 0,7 cm
Kto wie? Może po nią sięgnę? Tym bardziej, że temat au pair mnie intryguje, jednak... odnośnie tej książki spotykałam się z bardzo różnorakimi opiniami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książki - inna rzeczywistość
Nie dziwi mnie to, bo sama sceptycznie do niej podchodziłam. ;)
UsuńNie lubię białych kartek w książce :D Nie jestem do końca przekonana do tej lektury może kiedyś, ale na razie nie :)
OdpowiedzUsuńJa też nie. Au pair to raczej dla młodszych.
UsuńW porządku, rozumiem Was doskonale. Nie trzeba z tą lekturą się nigdzie spieszyć. A czy dla młodszych.. no nie wiem Marta, mi się wydaje, że jesteś wieczną 18stką. ;)
UsuńBiałe kartki? Oj nie! Chyba nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńTo może jest ebook? ... Nie jest tak źle!
UsuńCzytałam bardzo podobną książkę. A ja do białych kartek nic nie mam :)
OdpowiedzUsuńTak samo jak ja. Tylko na słońcu źle się czyta, bo strasznie się światło odbija i razi, ale tylko na słońcu zauważyłam taką reakcję u siebie. ;)
UsuńNie przepadam za białymi kartkami :) są zbyt jasne! :) może kiedyś się skuszę na tę książkę. http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozumiem. Mimo zachęcam, warto spróbować. ;)
UsuńWidziałam ją gdzieś nie wiem gdzie, ale wiem że do mnie nie przemawiała :D
OdpowiedzUsuńI nic się nie zmieniło w tej kwestii ;/
Rozumiem, nie to nie xd
UsuńTo wygląda na wyjątkowo luźną lekturę więc może kiedyś się na nią zdecyduję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie jest zobowiązująca, więc nie ma co się martwić. ;)
UsuńTakie niezobowiązujące książki są czasami potrzebne. Mam ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś poznać Twoje zdanie na jej temat ;)
UsuńHej, zapraszam do udziału w tagu "Throne of Glass Book Tag", do którego Cię nominowałam. Mam nadzieję, że to nie problem, a w linku poniżej dołączam pytania :)
OdpowiedzUsuńhttp://niedopisana.blogspot.com/2016/04/book-tag-throne-of-glass.html?view=sidebar
Oh, serdecznie dziękuję! Jak znajdę czas, na pewno zrealizuję! Jak narazie jest trzeci w kolejce ;)
UsuńNie jestem pewna czy polubiłabym tą książkę, jednak będę miała ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć. ;)
UsuńOjjejku, białe kartki Brrr Brrr to już dość poważne utrudnienie jak dla mnie, sama otoczka historyjki zdaje się być ciekawa, tylko ten druk. No sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńdlaczego tak białe kartki cię odpędzają? ;/
UsuńBrzmi ciekawie. Tak lekko do poczytania na plaży...
OdpowiedzUsuńTempo Twojego czytania książek, przypomina mi czasy liceum... szkoda, że wtedy nikt nie pisał jeszcze blogów - pewnie teraz niektórzy stwierdzą, że niezły ze mnie dinozaur :P
Pozdrawiam
Oh, nie przesadzaj, żaden dinozaur! Ja szczerze mówiąc jestem w technikum i to nic, że już prawie kończę, bo został mi rok. Trzecia klasa to nie przelewki, w dodatku jeśli mam tyle nauki. I chyba nikt tak nałogowo nie czyta książek z mojej okolicy... Ale dla mnie książki są lekarstwem <3
UsuńW takim razie spokojnie ją sobie daruję.
OdpowiedzUsuńNic nie stracisz ;)
Usuń