Witajcie!
Przygotowałam dla Was dzisiaj recenzję książki, którą przeczytałam dosyć szybko. Jako, że znam już pióro autorki, mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać. Zaintrygowała mnie ta lektura przez wzgląd na miejsce akcji, dlatego od razu zabrałam się za jej przeczytanie.
Małgorzata Kasprzyk - Absolwentka filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim, pracowała jako lektor, tłumacz i urzędnik państwowy. Lubi muzykę, kino i podróże. Kocha wszystkie zwierzęta, a szczególnie jednego niesfornego kota.
Małgorzata Kasprzyk - Miłość na Kaszubach
Czy w dwudziestym pierwszym wieku istnieje jeszcze
bezinteresowna miłość?
Wojtek, młody weterynarz, jest idealistą, ale jego
przyjaciółki nie – Julia szuka bogatego sponsora, zaś Anna nie wierzy w
związki. Kiedy Wojtek podejmuje pracę w klinice swego wujka na Kaszubach,
zakochuje się w Natalii – żonie lokalnego biznesmena. Anna i Julia starają się
pomóc mu zwalczyć to uczucie, gdyż uważają je za “fatalne zauroczenie”. Są
przekonane, że znudzona mężatka jedynie bawi się nim, gdyż potrzebuje rozrywki.
Anna namawia Julię, aby udawała zainteresowanie mężem Natalii w przekonaniu, że
tamta wyczuje niebezpieczeństwo i zacznie walczyć o swoje małżeństwo. Niestety
ten plan kończy się fiaskiem, gdyż Julia zakochuje się w innym mężczyźnie.
Wkrótce potem Natalia wyjeżdża z miasta. Wojtek próbuje ją odnaleźć, a
tymczasem jej porzucony mąż i Anna niespodziewanie stają się sobie bliscy…
Czy komuś z tej trójki uda się odnaleźć szczęście?
Okładka książki jest taka śliczna, idealna wręcz. Patrząc na nią, przynajmniej w dniu pisania recenzji, w wersji elektronicznej jeszcze, kojarzy mi się z sielskim klimatem, takim już wakacyjnym. Można sądzić, że jest lato, kobieta ubrana w sukienkę, w tle wszystko tak ładnie jest zazielenione, aż chce się żyć!
Nie wiem, jak finalnie się będzie prezentować, ale wydaje mi się, że wydawnictwo dołoży wszelkich starań, by została wydana jak najpiękniej.
Jest to moje kolejne już spotkanie z piórem autorki, nie liczę już. Wiem, czego się spodziewać po jej tytułach, dlatego skusiłam się na jej przeczytanie. Styl, jakim posługuje się Pani Małgorzata jest lekki, pozbawiony blokad, dzięki czemu czyta się niezwykle szybko i przyjemnie. Mamy tutaj kilku bohaterów, którzy są dosyć ważni dla całej akcji, więc musicie czytać uważnie, by niczego nie pomylić. Nie jest to skomplikowana historia, a wręcz przeciwnie, zwykła, która mogłaby spotkać każdego. Uważam, że jest to niezła pozycja, idealna na wakacyjny dzień, czy na przerwę od cięższych, trudniejszych powieści.
Bohaterów jest kilku, którzy są dosyć ważni. Do nikogo jednak nie przywiązałam się tak na stałe, bo zawsze było coś, co nie do końca mi w nich pasowało. Ogólnie rzecz biorąc, są to ludzie prości, tak jak i my. Z różnym spojrzeniem na świat, z różnymi problemami.
Julia to dziewczyna, która ma specyficzne podejście do życia i ją chyba lubiłam najmniej ze wszystkich. Samo jej stwierdzenie i szukanie sponsora... no cóż. Ja bym tak nie umiała.
Anna wydawała się być rozważną postacią, która nie szuka miłości, a chce rozwijać swoje pasje, hobby i na tym zarabiać. Artystyczna dusza - ona prędzej przypadła mi do gustu, niemniej jednak na samym końcu zostawiła po sobie jakiś niesmak, a szkoda.
Jest też i Wojtek, weterynarz, i nie wiem dlaczego, ale od samego początku kojarzył mi się z Werterem. Skąd to porównanie przyszło mi do głowy to nie mam pojęcia. Niemniej jednak i on był specyficzny, wydaje mi się, że w gorącej wodzie kąpany i trochę za bardzo patrzący do przodu, chcący mieć wszystko idealnie i na tip top. A każdy z nich zostanie wystawiony na próbę, tylko innego rodzaju...
Jak widzicie, mamy tutaj przede wszystkim wątek miłosny, aż trzech par. Każdy z nich jest nieco inny. Nazwałabym to zauroczeniem, ślepą miłością i wstydliwym uczuciem. Każde z nich diametralnie było inne i widzimy właśnie te oblicza miłości, relacji. Fajnie, że autorka ukazała to w tak lekki i przystępny sposób. Mamy tutaj też inne problemy, ale nie są one jakoś dramatyczne. Ah i zapomniałabym! Mamy też miłość dojrzałą! Która niemal całkowicie różni się od tych, które grają pierwsze skrzypce.
Akcja ma odpowiednie tempo, które nie jest zbyt szybkie, ani za wolne. Emocji niestety również nie doświadczyłam, co czuliby bohaterowie.
Wszystko ma miejsce niemal na Kaszubach, ale jednak brakowało mi kilku opisów tych miejsc, by złapać idealnie ten sielski klimat. By spróbować "zaczerpnąć" innego powietrza. By po zamknięciu oczu faktycznie przenieść się w inne miejsce.
Reasumując uważam, że jest to całkiem niezła historia, nie wymagająca. Lekka, czyta się szybko, przyjemnie, nie zobowiązuje nas do niczego i nie mamy tutaj zdarzeń, które zaparły by nam dech w piersi czy zafundowały inne, dosyć silne emocje. Powieść obyczajowa, po którą sięgnąć może każdy. Zwykła, bez zdarzeń niespodziewanych, pokazuje, jak może wyglądać niejedna relacja i los ludzi. Będzie świetnym przerywnikiem od trudniejszych, cięższych pozycji.
Znacie pióro autorki? A może macie w planach przeczytać tę historię?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Lekka, sielankowa - wygląda na idealną na majówkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!