czwartek, 6 kwietnia 2023

Małgorzata Manelska - Dotyk Mazur. Pożegnanie

 Witajcie!

Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, którą udało mi się przeczytać. Jest to autorka, którą znam, gdyż niejedna pozycja przez nią napisana została przeze mnie przeczytana. Do tej pory tylko pierwszy tom, której dzisiejsza recenzja jest kontynuacją, nie do końca przypadła mi do gustu, a cała reszta była naprawdę dobra. Bardzo długo zwlekałam z zapoznaniem się z kontynuacją, bałam się, że będę się irytować jak przy poprzednim tytule autorki... 

Małgorzata Manelska - Urodziła się na Mazurach, w Szczytnie. Jest absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego. Oligofrenopedagog, bibliotekarka, nauczycielka. Od kilkunastu lat pracuje z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną intelektualnie. Pasjonuje ją czytanie. W wolnych chwilach zajmuje się decoupage, techniką handmade, polegającą na ozdabianiu różnych powierzchni za pomocą serwetki lub papieru ryżowego. Kocha podróżować, poznawać nowe miejsca i ludzi.

Małgorzata Manelska - Dotyk Mazur. Pożegnanie #2 


Rok 1968. Marzenie młodziutkiej Kasi Skrockiej o wielkim świecie spełnia się. Dziewczyna załatwia w nielegalny sposób paszport i zaproszenie, by wyjechać z przypadkowo poznanym Lukasem Stawskim do Londynu. Fascynuje ją ten "inny świat" - pełen kolorów, swobody obyczajów i wolności. Skrocka wierzy, że wspólne życie z przystojnym Lukasem będzie wyglądało jak w bajce. Tymczasem chłopak z czarującego i pewnego siebie amanta szybko przeobraża się w egoistycznego i nieodpowiedzialnego lekkoducha. Kasia musi także zmierzyć się z brakiem akceptacji, a nawet wrogą postawą ojca swojego partnera. Mężczyzna nie życzy sobie, aby jedyny syn wiązał się z córką Niemry... Sprawy komplikują się, kiedy dziewczyna zachodzi w ciążę...
Czy uda się jej stworzyć szczęśliwy związek?
Czy echa przeszłości pozwolą zrealizować młodzieńcze marzenia?
Czy Kasia uwolni się od piętna Niemry?
Ostatnia część bestsellerowej, mazurskiej serii, która skradła serca tysiącom czytelniczek.

Okładka książki pasuje do poprzedniej części. Widzimy na pierwszym planie kobietę, a za nią spokojne tło jakiegoś miasta, prostego do odgadnięcia - Londyn i popularna wieża, Big Ben. Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Czcionka jest wystarczająca dla oka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Na odwrocie możemy ujrzeć okładki poprzednich trzech powieści, które należą do serii Mazurskiej i które miałam przyjemność czytać jak i również polecać. Nie ma jako tako rozdziałów, a podzielona została na części, rozdzielane po prostu gwiazdkami. 

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, więc wiem, na co ją stać. Wiem też, że każdemu autorowi może podwinąć się noga, że czytelnikowi nie każda powieść musi się podobać. I tak było z poprzednim tomem, który jest trzeci z kolei. Jednakże staram się zawsze doprowadzać do końca serie, które zaczynam. Nie nastawiałam się zbytnio, bo poprzednim razem byłam negatywnie zaskoczona i nieco smutna. Autorka posługuje się lekkim piórem, przystępnym. Nie mającym jakichkolwiek blokad. Dzięki temu, przeczytałam ją dość szybko, a i tym razem muszę napomnieć, że było lepiej. Było zdecydowanie lepiej niż poprzednio, aczkolwiek to nadal nie jest to, za co pokochałam powieści Małgosi. Jednak wiem, co jest tego powodem, albo raczej kto... 

Oczywiście głównym powodem mojej irytacji była Katarzyna Skrocka. Jej lekkomyślność, naiwność mnie dosłownie porażała. Ja wiem, że są tacy ludzie, ale tak mnie denerwują... Co zresztą widać. W recenzowanej dzisiaj książce było nieco lepiej, chociaż wciąż jej decyzje... Myśli... Nadal nie były adekwatne do jej sytuacji, szczególnie już niemal pod koniec książki, gdy ot tak sobie pojechała... Zostawiła kogoś, kto był dla niej całym światem - swoje dziecko! A sam koniec... No może i lepiej, że stało się tak, jak się stało. Nie było mi szczególnie przykro, aczkolwiek znów zaszokowało. Szkoda mi było tylko dziecka...
Mamy też Lukasa, który tytułu ojca roku również by nie dostał. Żadnego tytułu by nie dostał, bo na widok jego czynów, gdy słuchało się, co mówił to ręce również opadały.
Nie było w tej pozycji bohatera, który przypadłby mi do gustu. Ani rodzice chłopaka, ani oni sami... Jakoś tak nie poczułam tej opowieści niestety, a szkoda... 

Nie czułam emocji, jedynie na sam koniec poczułam zdziwienie, szok, trochę smutek na myśl o tym, co będzie z dzieckiem... Mam zdecydowanie swoich ulubieńców jeśli chodzi o inne książki Małgosi i tak chyba pozostanie. Mimo wszystko są dialogi i opisy w dość równomiernej formie, nawet jak czasem opisy przeważają, to aż tak to tutaj nie razi. Staroświeckie poglądy wciąż kłują, ale tego nie zmienimy, w końcu czytamy o latach 1968... Końcowe listy były dla mnie dużym plusem, sam fakt walki, pewnego rodzaju oddania. To było na plus, zdecydowanie. Jednak koleje losu jakoś nie do końca mnie oczarowały... 

Reasumując chyba jestem jedną z nielicznych, która jest bardziej niezadowolona z lektury. Niestety tutaj nie zostałam niczym oczarowana i przyznaje, że jest mi przykro, bo wiem, że autorka potrafi owinąć sobie czytelnika wokół palca. Potrafi sprawić, że będziemy czytać w zastraszająco szybkim tempie kolejne stronice i zachwycać się nimi. Tym razem, ani trzeci ani czwarty tom w porównaniu do dwóch pierwszych, niezbytnio przypadły mi do gustu. Odnoszę wrażenie, że może trochę nie było na nie do końca pomysłu? Są dla mnie po prostu takie... zwyczajne, brakuje w nich bardziej odpowiedniego zachowania bohaterów, bo gdyby nie ta irytacja na główne postacie, odnoszę wrażenie, że odebrałabym je lepiej... Niemniej jednak czasem i takie lektury się zdarzają. Nie polecę Wam, jeśli chcecie skończyć tę serię, to liczcie się z tym, że trzeci i czwarty tom będą słabsze od dwóch pierwszych. 

Czytaliście tę serię? Jakie macie wrażenia po jej skończeniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)