piątek, 28 października 2022

Maciej Kaźmierczak - Porzuceni

 Witajcie! 

Przygotowałam dla Was kilka słów o książce, którą miałam okazję niedawno przeczytać i jest to nowość na rynku wydawniczym. Byłam bardzo ciekawa, co tym razem przygotował autor dla nas, dlatego też dość szybko się za nią zabrałam, na tyle oczywiście, na ile czas mi pozwolił. Zapraszam Was do dalszej części postu. 

Maciej Kaźmierczak - autor zbioru opowieści "Zwierzyna" 2015 oraz powieści "Polowanie na kaczki" 2017, "Wszechmocny" 2018 i "Dziennikarz" 2020. Opublikował kilkadziesiąt opowiadań, za jedną z nich został nominowany do Nagrody im. Janusza A.Zajdla. Prowadzi pesymistyczny profil "Lepiej nie będzie", jest także znany pod pseudonimem Poważny Postczłowiek. 

Maciej Kaźmierczak - Porzuceni 


Mroczna, pełna napięcia opowieść o osamotnieniu, strachu, nadziei i sieci kłamstw, z której nie sposób się wyplątać.
W jednym z łódzkich parków znaleziono truchła psów. Pod nimi zostaje odkryte ciało zaginionego przed tygodniem małego chłopca. Świadkiem makabrycznego odkrycia jest Malwina Król.
Tego samego dnia okazuje się, że z domu dziecka, w którym pracuje, zniknął jeden z wychowanków, dziewięcioletni Marcin. Chłopiec pobiegł za uciekającym psem i już nie wrócił.
Policja nie łączy obu tych spraw, do momentu, kiedy do śledczych z Łodzi zgłasza się komisarz z Gdańska. Twierdzi, że przed trzema laty doszło na plaży do identycznego morderstwa. Sprawy nigdy nie wyjaśniono. Zakopane na wydmie dziecko zostało uduszone, a na jego szyi odkryto takie same ślady, jak na zwłokach małego chłopca z parku.
Śledczy wiedzą, że mają do czynienia ze sprawą, w której makabryczna i trudna do zrozumienia zbrodnia to dopiero początek. Rozpoczyna się wyścig z czasem.

Okładka przedstawia nam postać ubraną na czarno, otoczoną drzewami. Jest ciemno, przez co nie możemy zobaczyć czy to stoi kobieta, czy mężczyzna. Idealnie dopasowuje się do tego, co znajdziemy w środku powieści. Jest matowa w dotyku. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim zobaczycie dwie okładki książek wydanych w wydawnictwie Muza. Ich recenzje również znajdziecie na moim blogu, jeśli w lupce wpiszecie imię i nazwisko autora lub po prostu wejdziecie w zakładkę "Recenzje A-Z". Stronice są kremowe, czcionka dość duża, dzięki czemu czyta się szybko. Podzielona została na rozdziały. 

Jest to moje trzecie spotkanie z autorem i muszę szczerze przyznać, że tę pozycję czytało mi się jeszcze lepiej niż pozostałe. Nie miałam jakichkolwiek blokad podczas lektury, strona za stroną znikały w szybkim tempie. Napisana lekkim piórem, przystępnym sprawiało, że chciało się czytać i czytać, jeszcze jeden rozdział... Niestety nie zawsze miałam czas by ten rozdział doczytać, ale przyznaję, była interesująca i wciągająca. Nie było tutaj zbyt wiele przyjemnych opisów, bo jak wiecie, thriller nie ima się od trupów, zagadek, brzydkich widoków, które z opisów śmiało można było sobie wyobrazić... Dałam się wplątać w intrygę uknutą przez Kaźmierczaka, łyknęłam haczyk. Pewnie dlatego, że jeśli chodzi o dzieci i zwierzęta to jestem bardziej drażliwsza i wrażliwsza. Bardziej mnie to boli i być może tracę koncentrację i gubię pewne informacje... Ale bardzo chciałam dopaść tą osobę, winną temu wszystkiemu... 

Jest tu przemoc, nie tylko na zwierzętach, ale i dzieciach. Serce mi się łamało, bo nie znoszę jakiejkolwiek przemocy, czy to psychicznej, czy fizycznej, nie tylko na ludziach, ale i zwierzętach. Wychodzi wtedy z człowieka wszystko, co najgorsze i nie mam ani grama współczucia dla takich osobników. Całość jest dość wartka, ze względu na wiele wydarzeń, które dzieją się nagle, ni stąd czy zowąd. Momentami sama nie wiedziałam, co, jak i dlaczego, ale mimo wszystko starałam się nadążać. Myślę, że dzięki temu czyta się szybciej, a całość jest niezła.
Interesowało mnie również to, jacy na końcu okażą się... 

...bohaterowie. Nie ufałam im za grosz i nie potrafiłam zapałać do nich ani gramem sympatii. Nie potrafili wzbudzić we mnie żadnych dobrych emocji. Dlatego dopiero na sam koniec pomyślałam sobie o nich dłużej, ale nawet w ostatecznym rozrachunku moje myśli na ich temat nie zmieniły się. Było mi żal jedynie zwierząt i dzieci, które ucierpiały tutaj najbardziej. Zarówno Malwina jak i Tomasz, którzy byli głównymi bohaterami - nie zrobili dla mnie wrażenia. Nawet o panu bym powiedziała, że wzbudzał we mnie mocno mieszane uczucia, bardziej to podejrzliwość, nie ufałam mu w ogóle. Mimo wszystko zostali dobrze wykreowani, co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń.

Podobało mi się to, że autor skupił się nie tylko na zabójstwach, trupach, ale i ludzkiej psychice. Na tym, jak człowieka mogą zmienić pewne wydarzenia, jak ludzie potrafią się zachować... Można sobie uświadomić, jak niewielka jest granica między zdrowym rozsądkiem, a tragedią... Głównie akcja toczy się w parku, lesie... Teraz chyba jeszcze bardziej będę się bała sama chodzić po ciemnościach... Książka ta dostarczyła mi wiele emocji, szczególnie tych negatywnych... 

Był strach, nie tylko o losy porwanych dzieci... Był ból, gdy czytałam opisy katowania zwierząt na śmierć, gdy czytałam o strachu młodych bohaterów... Serce się krajało. Byłam niesamowicie zaintrygowana, jednocześnie martwiłam się, bałam się tego następnego rozdziału. Cieszę się ostatecznie, że mogłam zapoznać się z tą lekturą. Myślę, że wzbudzi w Was kilka chwil refleksji, nad życiem, nad wątkiem porwań, przemocy... Na pewno zostawi Wam głowę pełną myśli, tak jak i mnie. Zachęcam do sięgnięcia po "Porzuconych" - naprawdę warto. 

Macie w planie przeczytać tę pozycję? 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)