piątek, 21 sierpnia 2020

Graham Mastertom - Dzieci zapomniane przez Boga

Dzień dobry!
Przychodzę do Was z recenzją książki Grahama Mastertona. Całkiem niedawno miałam okazję przeczytać "Wirus", jedną z jego niedawno wydanych powieści. Jak tylko zobaczyłam, że wyszło coś nowego, postanowiłam się skusić. I nie żałuję! 

Graham Masterton - pracował jako reporter i redaktor w czasopismach "Mayfair" i "Penthouse". W roku 1976 debiutował horrorem Manitou, który stał się światowym bestsellerem. 
Napisał ponad 100 książek, które przełożono na 19 języków i wydano w 27 milionach egzemplarzy. Jego powieści otrzymały wiele nagród, między innymi: Edgar Allan Poe Award. Oprócz horrorów pisze również thrillery, powieści historyczne, romanse i poradniki seksuologiczne. 

Graham Masterton - Dzieci zapomniane przez Boga

Do londyńskiego szpitala trafia młoda kobieta cierpiąca na straszliwe bóle brzucha. Dowiaduje się, że jest w ciąży. Lekarze odbierają zdeformowany płód. Wbrew logice i wiedzy współczesnej medycyny nowo narodzony organizm żyje… Podobne płody pojawiają się i w innych szpitalach…
Gemma Bright, kobieta nadzorująca system kanalizacyjny Londynu, podczas jednej z podziemnych inspekcji doświadcza niepojętego zdarzenia. Ucieka w panice na powierzchnię, ale w zaistniałym zamieszaniu znika jej szef. Odnaleziony wkrótce w kanałach, nie ma nóg ani oczu.
Detektywi Jerry Pardoe i Dżamila Patel (poznani w powieści WIRUS) znów łączą siły, by powiązać ze sobą koszmar z kanałów ze zdeformowanymi płodami. Czy uda im się rozwiązać ponurą zagadkę i ocalić Londyn przed katastrofą?

Okładka jest utrzymana w ciemnych kolorach. Zieleń, czerń, jaśniejsze napisy... Tak dosyć mrocznie. W samym centrum widzimy zakapturzona postać. Kobietę? Mężczyznę? Ciężko określić... Nie posiada skrzydełek, więc niestety jest bardziej narażona na uszkodzenia mechaniczne. Stronice są kremowe, czcionka dość duża, marginesy między wersami i odstępy zostały zachowane. Literówek brak.

Jak pomyślę, czego mogłabym się spodziewać po autorze... Uwierzcie mi, nigdy nie pomyślałabym, że dostanę COŚ takiego! Książka jest tak szokująca, że... chwilami to się musiałam zastanawiać, czy mi się czasem nie wydaje? A może zasnęłam i wydaje mi się, że czytam książkę? Nic szczypanie po ręce nie dało, bo przecież miałam przed sobą książkę... To, co wymyślił tym razem autor jest tak pokręcone, nierealne, ale przez to tak choler*ie ciekawe, że z trudem odkładałam ją na bok. Okej, robiłam przerwy, żeby nabrać oddechu, ale to tylko na kilka minut i za chwile znów wracałam do czytania. Kręciłam głową z niedowierzania... Bo jak to możliwe? No nie możliwe, ale jednak tutaj się dzieje. Czytało mi się dość dobrze, szybko i płynnie. Niektóre opisy są... OHYDNE. Ale do wytrzymania, chyba, że podejrzewacie, że nie wytrzymacie to może omińcie te lekturę. Mimo tych okropnych opisów byłam zaintrygowana i ciekawa rozwiązania tej dziwnej sprawy. 

Samo zakończenie jak zwykle wbiło mnie w fotel, chociaż po trochę spodziewałam się, że autor w ten sposób zakończy swoją historię. Ale i tak sama końcówka spowodowała u mnie szok, zaskoczenie, i niedosyt? Tak, chciałabym już poznać jego kolejną historię. Jestem pewna, że będzie równie dobra, co ta. I mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Akcja pędziła dość szybko, ciągle coś się działo. Trzeba było mieć oczy szeroko otwarte by wszystko widzieć i zapamiętać. Bo było to dość istotne... 
Same opisy zdeformowanych płodów... Oh... To nie było zbyt przyjemne. Dlatego raz jeszcze wspomnę, jeśli nie czujecie się na siłach, nie czytajcie tego, bo możecie nie przebrnąć przez paręnaście stron, jak nie dziesiąt... 

Bohaterów tutaj mamy sporo, są dość dobrze wykreowani. Każdy z nich się różni, nie są stworzeni na jedno kopyto, co oczywiście jest na plus dla całej powieści. Nie skupiałam się w tej historii na postaciach, a na samej fabule, która jest dla mnie tutaj strzałem w dziesiątkę. Pojawiają się dwie znajome "twarze", detektyw Dżamila Patel i Jerry Pardoe z powieści "Wirus". To również była specyficzna powieść, o której ciężko zapomnieć. 
Jakoś nie zapałałam ogromną sympatią do naszych bohaterów. Byli oni dla mnie jedynie pośrednikiem między fabułą, którą chcąc czy nie ;) musieli mi przekazać. 

Reasumując uważam, że książka jest na dobrym poziomie i to jest ten pokręcony Graham Masterton, którego podczytywałam będąc w pierwszej i drugiej gimnazjum. Nie mamy tutaj schematów. Nie spotkacie nigdzie podobnie chorej powieści, uwierzcie mi. Ja jestem wciąż w głębokim szoku i zdecydowanie zdecydowanym osobom polecam. Mocniejsze, mroczniejsze pióro, które sprawia, że nic nie jest takie, jakie nam się wydaje. Mamy tutaj opisy trupów, części ciała... Więc przygotujcie się na naprawdę hardcorową historię. Tu nic nie jest banalne i logiczne. Pełno niedopowiedzeń, zwrotów akcji... Dla mnie bomba! POLECAM!

A Wy? Skusicie się? Co polecacie z pióra Mastertona do przeczytania? 

Za egzemplarz dziękuję 

2 komentarze:

  1. Masterton... Mój wyrzut sumienia. Od dawna chcę spróbować z twórczością tego autora i wciąż się nie składa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie, jak moja poprzedniczka jeśli chodzi o twórczość tego autora. 😊

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)