Dzień dobry,
przychodzę dzisiaj do Was z książką, która poruszyła mnie do granic. Jest to jedna z tych pięknych, niezapomnianych historii... Które na długo wpisują się w pamięć. Naprawdę długo zwlekałam z lekturą, ale gdy już się za nią zabrałam i miałam czas, by ją przeczytać, to totalnie poległam.
Beata Majewska - vel Augusta Docher
- autorka Anatomii uległości, a Eperu to jej debiut. Dostępna jest
również kontynuacja - Habbatum. Mówi o sobie: plastyczka, księgowa,
manicurzystka i pisarka. Da się być kilkoma kobietami na raz? Da się.
Trzeba tylko chcieć. :)
Beata Majewska - Zapisane w chmurze
Małżeństwo Magdy znalazło się na równi pochyłej - narcystyczny i wiecznie zajęty mąż już od dłuższego czasu nie zważa na jej potrzeby. Zbuntowana kobieta decyduje się na samodzielną wyprawę wakacyjną do Rumunii. Na miejscu okazuje się, że wynajęta przewodniczka Julia to przystojny młodzieniec o imieniu Iulian. Magda chce zrezygnować z jego usług, ale ostatecznie razem wyruszają w podróż, podczas której nawiązują romans. Zaniepokojony mąż Magdy próbuje odzyskać żonę, ale Iulian ukrywa jego list z przeprosinami. Jaką decyzję podejmie kobieta uwikłana w miłosny trójkąt?
Patrząc na tę okładkę od razu możemy stwierdzić, że jest utrzymana w klimacie Baśnika, Mojej twojej winy i trzech pozostałych. Tło białe, i delikatne, minimalistyczne obrazy w centralnej części. Tutaj mamy klepsydrę, u góry winogrona, które zmieniają się w sok. Każda z tych powieści wydanych przez Książnicę - podoba mi się. Mają swój klimat i sprawiają, że ślicznie ze sobą wyglądają na półce. Szkoda jedynie, że wciąż na półkach coraz mniej miejsca... :)
Posiada skrzydełka, które dodatkowo chronią przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, na drugim z kolei ujrzymy pozostałe powieści z tego cyklu. Albo raczej nie cyklu, a które wyszły w ostatnim czasie od Księżnicy, które utrzymane są okładkowo w tym samym stylu. W dodatku pod skrzydełkami mamy kilka zdjęć z Rumunii, którzy nasi bohaterowie zwiedzali. I ja jeszcze bardziej pragnę się tam pojawić. Pragnę zwiedzić każde wspominane miejsce... I kiedyś to zrobię. :)
Jest to moje kolejne spotkanie z autorką, nawet nie wiem już, które. Kilka pozycji z jej pióra czeka jeszcze na swoją kolej, pewnie w końcu się doczeka. Za każdym razem wspominałam Wam, że żadna powieść nie była w stanie pobić "Zdążyć z miłością". I jednak... Udało się. Dziś recenzowana dla Was historia jest tą, która przebiła wyżej wspomniany tytuł. Jak sobie pomyślę o tym wszystkim, co pisarka przygotowała, po prostu mnie skręca. Chciałabym krzyczeć. Bo dlaczego wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej? Ale z drugiej strony pokazała, że życie takie jest. Nigdy nie spełnia naszych wszystkich życzeń...
Powieść czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Chwilami nie jest miło, bo wręcz chciało mi się płakać. Przy niektórych wydarzeniach, serce łamało mi się w pół, miałam gulę w gardle i w ogóle nie chciałam czytać dalej. Nie chciałam wiedzieć, co się wydarzy...
Myślę, że jeśli lubicie pióro autorki, lub jeszcze go nie znacie - jeśli jest to w ogóle możliwe czytając gatunek obyczajówek, polecam po stokroć. Nie zawiedziecie się. Zostaniecie wciągnięci w prześliczny świat Rumunii i wcale nie spotkacie tabunu żebraków. Piękne, plastyczne opisy plus zdjęcia z książce na okładce wizualizują zaledwie małą część.
"- Zdrada rodzi się tutaj - przytknął palce do jej czoła - i tutaj - wskazał na swoją pierś, w miejsce, gdzie biło jego serce. - I zawsze wynika z jakiejś pustki."
Magda z początku nie zaskarbiła sobie mojej sympatii. Jednak później, obserwując jej poczynania, jej bunt i sprzeciw mężowi, poczułam, że coś może z niej być. W końcu była asertywna i wybrała siebie, po raz pierwszy była egoistyczna, co wyszło na jej plus.
Gdy poznała Iuliana - i ja się zakochałam. Chłopak, jakich wielu, ale z początkowych perypetii w książce jestem w stanie wywnioskować, że był dobrym facetem, mimo wszystko. To, co popełniał podróżując z główną bohaterką - puszczam mimo uszu. Przymykam na to wszystko oczy. Ale to, co go spotkało... Do tej pory nie mogę się z tym pogodzić. Po prostu nie.
Za to, co mówił. Za te wszystkie niewinne, nieśmiałe gesty, a jednak tak czułe i przepełnione emocjami tak jak i słowa sprawiły, że zatarł się w mojej pamięci na bardzo długi czas. Nie wiem, czy kiedykolwiek zapomnę o tej postaci... A to wszystko przez autorkę! Nawet w tej chwili, gdy o nim myślę, to chce mi się płakać. Oh, dlaczego to życie jest właśnie takie... nieprzewidywalne?
Bohaterowie są z krwi i kości, których śmiało moglibyśmy spotkać w naszym codziennym życiu. Iuliana pokochałam jak mało którego bohatera książkowego i już za nim tęsknie. Bardzo...
"- Nawet jeśli mnie oszukał. Każdy oszukuje. Ty, ja, on. wszyscy oszukujemy, cały czas oszukujemy. - Pociągnęła nosem, nie mogąc opanować łez. - Oszukujemy samych siebie. Ale i tak mu wierzę, bo komuś trzeba wierzyć, choćby przez chwilę."
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego, że ta książka dosłownie mnie rozwali na kawałki. Nie spodziewałam się tego, że będę z trudem przełykać ślinę, że moje serce będzie biło z zawrotną prędkością. Jest tu cała paleta różnych emocji, które dosłownie potrafią zmiażdżyć czytelnika. Są również takie delikatne, piękne, tak czułe, że aż w sercu coś nas kłuje. To, co miałam okazję przeczytać jest najlepszą historią z dorobku autorki, jaki jest za mną. Nie będę żałować nigdy, że ja przeczytałam. Dzięki niej mogłam poczuć to, co poczuli bohaterowie. To jest takie piękne...
Na plus oczywiście tematy, jakich podejmuje się pisarka... Płynące wartości z losów Iiuliana oraz Magdy... Nie chcę mówić, co i jak, by nie zaspoilerować, ale przyznam, że naprawdę warto sięgnąć - nie zawiedziecie się. Ja jestem nadal pod ogromnym wrażeniem i nie wiem, jak chociaż trochę o niej zapomnieć. Minęło kilka dni od jej skończenia, a ja wszystko, co się wydarzyło w Zapisane w chmurze mam przed oczami...
Reasumując już uważam, że każdy z Was powinien przeczytać tę powieść. Owszem, jest tutaj wątek romans, miłosny trójkąt jak wyczytać możecie z opisu... Ale to nie jest tutaj najważniejsze. Poznacie uczucia, jakie rodzą się między dwojgiem ludzi, które wręcz aż piorunują... I sprowadzają do parteru. Listy, jakie mamy w tej książce, również na mnie podziałały więc i być może do Was przemówią.
Chciałabym... Chciałaby bardzo, ale to bardzo mocno podziękować pisarce. Za TAK WSPANIAŁĄ powieść. Za historię, która utknęła w mojej głowie. Za bohaterów z krwi i kości, gdy o których myślę, moje serce bije bardzo szybko i coś mnie kłuje...
Jestem pod wielkim wrażeniem i jak dla mnie ma 10/10 gwiazdek na lubimyczytać. Ma sens, ma wartości i czuć emocje. To coś, czego zawsze oczekuję od powieści. Ta trafiła się dla mnie idealnie. Biję brawa i nawet ukłoniłabym się, gdybym mogła. Gdyby tylko mi się udało zdobyć autograf na tegorocznych targach książki - byłabym bardzo szczęśliwa.
A teraz, nie pozostawiam Wam wyboru. Musicie po nią sięgnąć. Ja polecam z całego serca.
A Wy mieliście okazję już przeczytać tę powieść? Czy też jesteście pod wrażeniem, jak ja?
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Zapamiętuję ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńŻeby tylko wiara nie zawiodła, często zawodzi... Skoro Cię wzruszyła to może wezmę i przeczytam za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńOj coś czuję że to będzie jedna z moich ulubionych książek 2019:)
OdpowiedzUsuń