poniedziałek, 13 marca 2017

PECHOWA TRZYNASTKA - Trzynaście kosmetyków, które używam

Dzień doberek! 
Tak, ja i kosmetyki, to coś dziwnego, bardzo. Ale jednak możliwe. Nie często się maluję, bo mój chłopak twierdzi, że dla niego piękna jestem bez makijażu, a czasem do szkoły, bądź jak gdzieś wychodzimy delikatny i dyskretny makijaż nie jest zły. Od razu z góry nakreślam, że nie rozumiem dziewczyn, które nakładają na twarz milion szpachli. Sztuczne piękno nigdy nie jest piękniejsze od naturalności. :) Ale do rzeczy. Stwierdziłam, że tego jeszcze u mnie nie było więc wyciągnęłam swoje kosmetyki, te niedawno kupione, te, których została resztka (tak, to znak, że trzeba wyskrobać z portfela drobne na zakup ich), lub jest ich całkiem sporo. Chcę podzielić się z Wami nimi, bo z pewnych względów są lepsze niż inne, jakie testowałam do tej pory. A więc gotowi? (kolejność nie ma znaczenia)

TRZYNAŚCIE KOSMETYKÓW, KTÓRE UŻYWAM 

1. SALLY HANSEN - MAXIMUM GROWTH 
Jak wiecie studniówkę miałam w styczniu. Dałam się porwać szałowi z tej okazji i zrobiłam sobie manicure żelowy (tutaj możecie znaleźć post o tym i nawet moje studniówkowe paznokcie KLIK). Jednak nie spodziewałam się, że ze zdjęciem ich będzie taki problem... Musiałam wybrać się do kosmetyczki i zapłaciłam 20 zł za zdjęcie żelu frezarką. Żałuję, że nie wybrałam innego miejsca. Dlaczego? Jeden paznokieć mam cieńszy od kartki papieru... Mniejsza. Szukałam na gwałt jakiejś dobrej odżywki na porost paznokci, eliksirów na nie. I znalazłam. Cudo kosztowało mnie 16 zł w Rossmann'ie, ale opłacało się kupić. To jedyna odżywka, która na moich paznokciach trzyma się tydzień! Również jest dobrą bazą pod lakier. I faktycznie, paznokcie rosną nieco szybciej niż bez tej odżywki. Ciężko jest znaleźć akurat tą w jakiejkolwiek drogerii. Zdecydowanie polecam Wam ten produkt z Sally Hansen i na chwilę obecną nie wyobrażam sobie innej odżywki. W dodatku jest bardzo wydajna - więc starczy mi na baaardzo długo. :) I NAJWAŻNIEJSZE! NIE UCZULA! :]


2. WIBO - Gel like top coat
Kolejny produkt, który jest genialny. Zakupiony w tym samym miejscu, co odżywka z Sally Hansen. Szukałam jakiegoś top coat'u, który utrwalił by mój manicure. I kolejne zaskoczenie. Zdecydowanie jest on wart uwagi i zakupu, ponieważ paznokcie trzymają się tydzień bez żadnych uszkodzeń - mimo iż jestem aktywnym człowiekiem, (ćwiczę na wfie), a w domu zmywam naczynia bez rękawiczek. Dopiero po tygodniu gdzieś coś zaczęło odpryskiwać. Dla mnie jest to kosmetyczny szok, bo nigdy nie zdarzyło mi się mieć zwykłego lakieru tak długo na paznokciach. Dwa dni, i zawsze lakier odpryskiwał. Jestem zadowolona z tego produktu i coś czuję, że długo nie wymienię go na żaden inny. Kupiłam go za 8,29zł więc nie kosztował fortuny, a jest naprawdę dobry. 



3. Kremy do rąk - Garnier, Synergen, Ziaja
Gdy byłam młodsza, strasznie przesuszały mi się dłonie. I pewnego razu moja mama kupiła krem z Ziai, z koziego mleka. Zapach nie jest drażniący - o wiele bardziej mi się podoba niż mleczka kokosowego z tej samej firmy. Stosowałyśmy go dość długo, a mama go w końcu wymieniła na inny, a ja przy nim zostałam. Świetnie się spisywał i jest wydajny. Można go dostać w większości drogerii, nie kosztuje więcej niż 15 złotych.
Kolejny z Synergenu powalił mnie swoim cytrynowym zapachem. Dostałam go na osiemnastkę i z początku dość sporo go używałam, głównie ze względu na zapach. Jednak gdy wybrałam się na praktyki potrzebowałam czegoś, co odratuje moje zniszczone nawet po jednym dniu pracy dłonie. 
I tak pojawił się krem z Garniera. Bardzo wydajny, który poleciła mi moja znajoma z pracy. Również ma przyjemny, nie drażniący zapach. Gdy chłopak odmroził sobie dłonie, wcisnęłam mu siłą mój krem z Garniera i po około tygodniu smarowania wieczorami po pracy - odmrożenia zniknęły. Więc jest to produkt warty Waszej uwagi. Kosztuje około 9 złotych i również zakupiłam go w Rossmann'ie. 
4. Perfumy, mgiełki
Od lat jestem zakochana w Pur Blance białej, klasycznej z Avonu. Mimo iż zapach długo się nie utrzymuje, to ten zapach skradł moje serce dawno temu i nie wyobrażam sobie, że miałoby go nie być. Dlatego też muszę je kupić, bo jak widzicie została mi resztka. Jej cena waha się od 20 złotych do 40 złotych maksymalnie. 
To samo z mgiełkami - jakieś siedem lat temu kupiłam pierwszą i tak z czasem gdy jedna się kończyła, kupowałam kolejną i kilka zapachów już przetestowałam i stwierdzam jednogłośnie, że orchidea ma najpiękniejszy zapach ze wszystkich. :) Wielką wadą jest to, że nie są trwałe. Czuć je tylko przez chwilę. ;/  Jej cena to około 10 / 12 złotych. Czasem mniej, jeśli są promocje. 
Na koniec chciałam Wam napisać o pięknym zapachu z Chanel Paris - Cristalle. Dostałam je na osiemnaste urodziny i jeszcze zostało mi około 1/3 buteleczki. Cieszę się ogromnie, ponieważ pięknie pachną, a wystarczą zaledwie trzy pstryknięcia, by zapach się utrzymał przez większość dnia. Nie wiem, jaka może być ich cena, ale są wspaniałe. 

5. Krem BB - Garnier
Non stop zmieniają się te kremy BB od nich, zawsze muszę się pilnować, by nie kupić rozświetlającego. Jednak one mnie nie uczulają, z reguły zawsze kupuję najjaśniejszy odcień czyli bardzo jasny lub jasny. Nie jest zbyt płynny, a co za tym idzie dość dobrze kryje. To też zależy ile się go nałoży. Idealnie sprawdza się jako baza pod puder, bo nigdy nie odczuwam obowiązku nakładania czegoś jeszcze na swoją twarz. Zaopatruje się jak zwykle w Rossmann'ie, gdzie koszt takie kremu BB to około 22 złote maksymalnie. Myślę, że szybko go nie wymienię na inny - bo trochę obawiam się uczulenia od innych. :) 


6. Odżywki do włosów 
Chcąc czy nie chcąc, będąc w pierwszej gimnazjum padłam ofiarą manii prostowania włosów. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że robię to zdecydowanie za często - a moje włosy były w tragicznym stanie. Ale przecież były proste... Już po jakimś roku ścięłam je do ramion i zaczęłam używam tej odżywki z Ziai. Ma również przyjemny zapach, a co najlepsze, można ja dostać niemal wszędzie. Nie raz niektóre sklepy spożywcze, gdzie mają jakieś tam kosmetyki, ta odżywka się również upchnięta w kącie znajduje. Kosztuje około 10 złotych, zostawia delikatny zapach na włosach, sprawia, że są bardziej delikatne i miękkie. 
Olejek arganowy z Bielendy kupiłam na promocji w Rossmannie. Jest bardzo wydajny! Wystarczy jedna kropla, dwie maksymalnie na moje włosy. Szkoda tylko, że bardzo natłuszcza włosy, ale plusem jest, że można stosować go nawet do ciała, a nie tylko do włosów. Podejrzewam, że może kosztować maksymalnie 20 złotych. A starczy go Wam na długi czas, gwarantuje to Wam. :) 


7. Mleczko do demakijażu - Garnier 
Kolejny produkt z tej marki, jak widać lubię produkty z ich firmy. Jest dla mnie o niebo lepszym mleczkiem niż płyn dwufazowy z Ziai, z którym musiałam się męczyć. W dodatku bardzo natłuszczał powieki i twarz i... nie. Nie, nie, nie. Koniec tego dobrego. Po tym, jak zamarzł mi zostawiony w aucie na studniówce stwierdziłam, że trzeba kupić coś nowego. Nie mogąc znaleźć rumiankowego mleczka z Ziai, skusiłam się na coś nowego. Winogronowy delikatny zapach nie drażni. Nie uczula i nie natłuszcza cery. Jest go dużo, a kosztuje około 12 złotych.


8. Cienie do powiek - Live Love Makeup obsessions London
Na studniówkę nie rezerwowałam kosmetyczki, więc musiałam zrobić porządek w swojej szafce z kosmetykami i sprawdzić, czy jest potrzeba do kupienia nowych cieni. Niestety, ale musiałam znów wydać pieniądze. To, co miałam wszystko wyrzuciłam, prócz dwóch cieni, które na dobrą sprawę za bardzo się błyszczą i później brokat mam na całej buzi, a przy zmywaniu już nie powiem jak wyglądałam. A więc dzielnie krążyłam po Rossmannie i Naturze, szukając czegoś idealnego. I znalazłam. Znów w Rossmannie, to chyba była jakaś edycja limitowana, bo gdy kupiłam ostatnią sztukę, później już nigdzie nie mogłam ich znaleźć. Wydałam na nie około chyba maksymalnie 15/20 złotych. Ale jak najbardziej się sprawdzają i trzymają na bazie, o której już za moment. Sporo odcieni, matowe i błyszczące - razem się ładnie komponują. :) 

9. WIBO - baza do powiek
To kolejny zakup związany ze studniówką, na której chciałam po prostu ładnie wyglądać. Przy zakupie cieni, kupiłam i bazę, również w Rossmannie. Kosztowała nie więcej niż 12 złotych. Kolejny trafny zakup. Jest dość wydajna, a jedyne, na co mogłabym się poskarżyć to buteleczka. Mała i głęboko umiejscowiona baza i wydaje nam się, że jest jej mało... Jak narazie wydaje mi się w porządku, zobaczymy, czy po kolejnych stosowaniach nie zmienię o niej zdania. 


10. Puder - Rimmel 
Czujecie te przeceny w Rossmannie? Akurat kończył mi się puder i stwierdziłam, że akurat "promocje" to sobie sprawię coś nowego. W połączeniu z kremem BB, nie mam na co się skarżyć. Idealnie matuje, nie uczula i jest dość wydajny. Ma specjalną poduszkę, dzięki której można nanieść go na twarz. Jedyne, czego mi brakuje to chyba lusterka przy nim. Ale tak, to jest całkiem w porządku i nie pamiętam, ile zapłaciłam za niego, ale jego cena to około 30 złotych. 


11. Tusz do rzęs - Lovely 
To jedyny, najczęstszy (nie licząc kremu do rąk i balsamu do ust) kosmetyk, jakiego używam. Tak, niemal codziennie stosuje ten tusz i mogę powiedzieć, że jestem całkowicie zadowolona. Trzyma się długo, a gdy dwukrotnie pomalujemy nim rzęsy mamy pogrubione, wydłużone i całkowicie czarne rzęsy. Kosztuje około 11 złotych. Nie dużo, a sprawdza się w 100 %. :)


12. Kredki/Eye-liner do oczu 
Tego również miałam bardzo dużo, ale to te trzy produkty utrzymały się u mnie w szafce. Dlaczego? 
Kredka z Marizy przez długie lata mi służy i niegdyś, gdy malowałam się częściej pokazała, że jest wydajna i jedyną wadą było to, że przy wilgotnym powietrzu potrafiła się rozmazać. Tak samo gdy pomalowałam je rano, a gdy wracałam ze szkoły - byłam w tragicznym stanie. Kosztuje kilka złotych, a dostałam ją od koleżanki. 
Miss sporty Cat Eye - czyli flamaster do kresek i powiem Wam, że to jest dość dobry produkt, ale mało wydajny, niestety. Jest trwały, o wiele dłużej utrzymuje się na powiece i ze względu na to, że jest jak pisak - ułatwia nam rysowanie kresek, ale szybko niestety tak jak pisak - wysycha. i to chyba jego największy grzech. Kosztuje około 17 złotych. 
Zaś wodoodporna konturówka do oczu z Eveline spisuje się świetnie. Drobny pędzelek, który pozwala nam na zrobienie precyzyjnej kreski, a w dodatku jest wodoodporny i utrzymuje się na oczach cały dzień. Ze zmyciem go również nie ma większych problemów. Kosztuje około 13 złotych. 

13. Balsamy do ust 
Miało być o dezodorancie, ale niestety balsamy to moje małe zboczenie. Dlaczego? Mam ich tak wiele, ale jak wchodzę do drogerii - rozglądam się za kolejnymi. To mój największy grzech, naprawdę. Wszystkie kosztują 10/15 złotych w zależności tez od promocji. :)
Carmex piecze, gdy masz zniszczone, suche usta. Takie jest jego działanie. Wybrałam smak truskawkowy i ma swój zapach, smak też, jest dość dobry, szczerze go polecam. 
Z Bielendy balsam do ust... No właśnie. Kupiłam go jako pierwszego z tych wszystkich tutaj i widzę w nim kilka wad - po jakimś czasie w środku robi się dziwna woda, co powoduje natychmiastowe wywalenie do kosza. Nadaje koloru różowego - w końcu o malina. Konsystencję ma płynną i jako ochrona ust to średnio. Nie zauważyłam żadnej poprawy, niestety. Nie polecam Wam tego produktu.
Pomadka ochrona z firmy ISANA Pearl & Gloss. Jak można się domyślić nadaje perłowo-różowy kolor, ale delikatnie sprawia, że nasze usta zyskują nieco i odbudowują się. Kupiłam ją pod wpływem chwili, ale pod żadnym pozorem nie żałuję. 
MAYBELLINE Baby Lips wybrałam akurat ten ze względu na kolor - brzoskwiniowy. Zapach ma wspaniały, ma błyszczące drobinki i jak najbardziej spełnia się jako błyszczyk, bardziej do ozdoby niż do pomocy moim ustom, ale jest jak najbardziej wydajny i można posmarować nim usta wychodząc wszędzie. 
Blistex classic. To cudo w aptece kupił mój chłopak, gdy zaczęły mu pękać wargi. Oczywiście jak poczułam ten zapach, musiałam sobie i ja go sprawić. Jest białej konsystencję, co na naszych ustach nie zostawia śladu. W dzień jak coś jemy, pijemy czy nawet czasami oblizujemy usta szybciej wysycha, ale ostatnio zrobiłam eksperyment na noc i posmarować sobie nim usta. I wiecie, że wyschnął tylko trochę? Rano miałam na ustach jeszcze sporo balsamu. I jak najbardziej pomaga zniszczonym ustom, przynajmniej mi. Zdecydowanie najlepszy jaki miałam balsam do ust. :) 

Jak widzicie trochę się rozpisałam... Ale chciałabym poznać Wasze kosmetyczne typy! Podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami i oczywiście czekam na propozycje do kolejnego postu na kwiecień! Miłego dnia! :)

30 komentarzy:

  1. Bardzo lubię kosmetyki z firmy wibo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam bogaty zbiór balsamów do ciała i ust oraz perfum - i tylko te do ust kupuję sama, bo pozostałe to raczej dostaję.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się lubię malować:) Też kiedyś używałam tego kremu BB, ale niestety już mi nie wystarcza i potrzebuję podkładu, za każdym razem wybieram inny. Teraz Maybelline, bo pronocja w Rossmannie xD Za to kremu z Synergena nadal bym używała, gdybym mogła go znaleźć, a ostatnio nie widzę. Za to Ziaja z jedwabiem też się sprawdza; i krem, i żel pod prysznic. Eyeliner tylko z Lovely - jako jedyny z przetestowanych nie powoduje podrażnienia oczu. Z Carmexa mam teraz pomaranczowy, ale i tak częściej używam masełka z Nivei. Tak ładnie pachnie, a działa równie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak coś to odżywka a Avon (ta pomarańcowa xDD) jest boska na paznokcie zniszczone żelem czy hybrydą :)
    A tak to kremy też uwielbiam i mgiełkami żyję normalnie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Ale nie będę jej kupować, mam swoją i powiem Ci, że jest całkiem niezła. A poza tym pazurki w połowie moje już nowe, niezniszczone, więc już niedługo i będę mogłam zapuszczać. <3 I nie będą cienkie jak papier co po niektóre. -.-

      Usuń
  6. Krem z koziego mleka uwielbiam! Sama posiadam top coat z Wibo, jednak jest on w czarnej buteleczce. Dobrze się sprawdza, chociaż moje paznokcie nawet z nim nie wytrzymują więcej niż dwa dni. Jedna kąpiel, jedno umycie naczyń i już odpryskują.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pachniemy tak samo ☺ ją też uwielbiam zapach pur blanca

    OdpowiedzUsuń
  8. Też używam pudru z Maybelina. No i krem BB z Garniera to dla mnie strzał w dziesiątkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio jestem mocno nastawiona na pielęgnację włosów - bardzo mi zależy, aby stały się grubsze i mniej łamliwe. Obecnie używam odżywki i maski, ale zaciekawiła mnie ta odżywka z Ziai, o której wspomniałaś. W jaki sposób się jej używa? Przy następnej wizycie w Rossmanie na pewno się za nią rozejrzę. :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama stosuje ją na suche włosy, a ja na mokre lub półsuche. Ma ładny zapach, możesz spokojnie wypróbować. ;)

      Usuń
  10. Też używam kremu BB z Garmiera - nie uczula i mam wrażenie, że jest najlepszy spośród podobnych kosmetyków, jakie już udało mi się przetestować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. To, że ktoś ma dużo na twarzy nie oznacza od razu szpachli :C Osobiście uwielbiam bawić się kolorami (co mogę W KOŃCU robić dzięki bazie z Inglota <3 Inne u mnie rady nie dawały), a pełny makijaż oka bez podkładu wygląda po prostu źle ;/ Zwłaszcza, że nie mam najpiękniejszej skóry. To po prostu sprawia sporo radochy samo w sobie tak... rozluźnia.
    Miałam ten krem z Garniera i był bardzo fajny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, mimo wszystko ja nie lubię dziewczyn, które maja kilo tapety na twarzy, odpycha mnie to, bo w większości dziewczyny mają ładną cerę, ale same sobie szkodzą...

      Usuń
  12. Mgiełki z Avon <3
    Hm, ja uwielbiam top coat żelowy z Hebe <3 Masz efekt jak po maszynce, długo się trzymają i zajebiście błyszczą <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale powiedz mi, z jakiej firmy, a nie z Hebe. :D Ja kupiłam z Wibo i jest dobrze, nawet bardzo. ;)

      Usuń
  13. Kremy Kosie mleko z Ziaji uratowały moją skórę. Nic nie działało, nawet drogie kremy, a Ziaja super sobie poradziła :D
    A mgiełki są super - szczególnie wiosna i latek :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosna i lato to idealne pory na mgiełki, szkoda jednak, że te z Avonu nie są bardziej trwałe. A co do koziego mleka - jest niezawodny ten krem. ;)

      Usuń
  14. Uwielbiam top coat firmy Sally Hansen, idealnie nabłyszcza każdy lakier, nawet innej firmy. Kremy do rąk Ziaji również chętnie używam. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nad produktem z SH, ale ostatecznie kupiłam WIBO i jestem zadowolona. ;) Ale będę mieć na uwadze. ;)

      Usuń
  15. Ja to uwielbiam wszelkiego rodzaju kremy! Do twarzy, do rąk, do nóg, do ciała, do pięt, do paznokci... no wszystko! :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)