niedziela, 12 marca 2017

PRZEDPREMIEROWO! Jorge Díaz - Listy do pałacu

Witajcie! 
Leniwa niedziela, brzydka przynajmniej u mnie, nie pozostawia wiele do życzenia. Zaraz po przebudzeniu postanowiłam kontynuować lekturę, którą zaczęłam wczoraj. Nie liczyłam na coś wielkiego, z przytupem czy efektem WOW. Niemniej jednak historia ta miała w sobie coś, co zmusiło mnie do zaryzykowania mimo natłoku nauki, którą na dobrą sprawę olałam na rzecz tejże książki. Boję się, że nie ujmę wszystkiego, co bym chciała... Dlatego musicie mi to wybaczyć. Chcę napisać tą recenzję najlepiej jak potrafię, ale czy mi się uda, musicie już sami przyznać. 

Jorge Díaz - urodził się w Alicante w 1962 roku. To nie tylko pisarz, ale dziennikarz czy scenarzysta telewizyjny. Recenzowana książka to jego trzecia powieść. PREMIERA: 14.03.2017

Jorge Díaz - Listy do pałacu 
Okres wojny, która nie ma litości dla Europy. Brutalnie ją niszczy, a ludzie giną masowo. Do Pałacu Królewskiego w Madrycie pewnego dnia przychodzi list, w którym mała Francuzka prosi hiszpańskiego monarchę o pomoc w odnalezieniu bliskiego. Król decyduje się na pomoc dziewczynce, a od tamtego momentu akcja nabiera tempa. 
Powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami opowiada historię o miłości w czasach zarazy wojennej. 
Gdy w Sarajewie 28 czerwca 1914 roku zginął arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg, zaczęła się pierwsza wojna światowa. Madryt odegrał szczególną rolę ponieważ do 1921 roku działał tam Urząd do spraw Ochrony Jeńców. Pracownicy tego urzędu pomogli ponad dwustu tysiącom ludzi, prowadzili repatriacje. Wszystkie koszty pokrywał król Alfons XIII. 
Każdy z bohaterów Gonzalo, Elisa, Carmen, Blanca - muszą zmierzyć się z problemami, które ciążą nad nimi jak czarne chmury. 

Zacznę może jak zwykle od okładki. Sam tytuł już przykuł moją uwagę. Nie wiem, czy wiecie, ale uwielbiam pisać listy. Tak, te papierowe. Pierwsze dwa listy pojawiły się gdy byłam w czwartej klasie. Kolejno gdy poszłam do gimnazjum, zaczęłam pisać listy z jedną z najbliższych mi osób, którą poznałam przez Internet. Pisałyśmy do siebie na tyle długo, dopóki obowiązki zabrały nam cenny wolny czas. Później poznałam kolejną dziewczynę, z którą się przyjaźnię i dopóki choroba nią nie zawładnęła, wymieniałyśmy się listami. Teraz zaczęła walkę o siebie i nie ma wolnego czasu. Mimo to listy zawsze będą miały dla mnie coś magicznego w sobie. Widzimy jakąś kobietę, jakiś zabytek... 
Spodobało mi się to, że wydawnictwo wydało tę książkę w twardej oprawie. Nadaje jej pewnego charakteru, a dwa zatroszczyli się o dodatkową ochronę przez niszczeniem. Marginesy i odstępy między wierszami są zachowane, czcionka również jest dość duża i nie utrudnia czytania. Nie znalazłam w powieści żadnej literówki czy innego tego typu błędu. 

"- [...] Wiesz, że nie lubię czytać, co nie przeszkodziło mi nauczyć się z jednej książki czegoś bardzo pożytecznego: zemsta to danie, które najlepiej smakuje na zimno. Pamiętaj o tym."

Jorge Díaz jest dla mnie kolejnym nowym autorem, ale to nie jego pierwsza powieść. Z jednej strony bałam się sięgać po tę lekturę, jednak jak już przeczytaliście, coś mnie do niej przyciągało. Ostatecznie cieszę się z mojego wyboru. Jednym z powodów, dlaczego tak sadzę jest sam styl autora. Widać, że wie, o czym pisze. Nie boi się niczego i pewnie stawia kropki na końcu zdania. Plastyczne opisy nie zawsze przyjemnych sytuacji, miejsc sprawia, że chce się czytać bez przerwa. Momentami zdarzało się, że było przeładowanie opisami, ale po raz pierwszy chyba, mi to nie przeszkadzało. Chłonęłam każde wspaniale napisane zdanie, które miało w sobie moc, od której oderwać się nie mogłam. Jest to specyficzna powieść, napisana o czasach bardzo nieprzyjemnych chyba dla wszystkich, a przynajmniej większości. Pisarz posługuje się tak fantastycznym piórem, barwnym takim, kurczę! Ma w sobie magię, którą nas czaruje i nie pozwala zapomnieć o powieści i każe czytać od początku, do końca - bez najmniejszych przerw. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać tak fantastyczny styl i jestem pewna, że nie raz powrócę do lektury, ale i skuszę się na inne powieści tego autora. 

Bohaterów jest tutaj dość sporo, ale i oni są bardzo wyraziści, dopracowani pod każdym szczegółem. Odnosimy wrażenie, że to nie są ludzie z kosmosu, a z naszego prawdziwego życia. Z początku wydawało mi się wszystko jednym, wielkim chaosem. Zaczynałam wątpić w mój wybór, ale nie poddawałam się. Czytałam dalej i... cieszę się, że to zrobiłam. Wszystko powoli zaczęło się łączyć ze sobą. Zbyt wiele postaci może na początku zniechęcić, ale jak Was proszę, przebrnijcie przez początek i czytajcie dalej, wierzę, że nie będziecie żałować. Każdy z bohaterów jest inny, dlatego niektórych lubiłam mniej, a niektórych bardziej. Jednak ich kreacja jak najbardziej przypadła mi do gustu i mogę Wam zaręczyć, że są w pełni dopracowane, pod każdym najmniejszym szczegółem i też przez prawie pięćset stron, nie sposób się do nich nie przyzwyczaić. Będzie mi smutno, bo się do nich przyzwyczaiłam, a wiem, że nie dostanę nigdzie indziej takich bohaterów. Jak najbardziej są ogromnym plusem dla tej książki. 

Można powiedzieć, że powieść przynosi melancholijny nastrój, smutny, bardzo taki... powolny. Oczywiście fabuła książki ma z tym wiele wspólnego, bo przecież wojna to nie był okres radości. Oczywiście nie dla wszystkich, dla większości to była walka o przetrwanie... To wszystko nadaje smutny obraz rzeczywistości, która całe szczęście nas teraz już nie dotyczy. Pomimo specyficznej aury jaką podarował nam autor, potrafiłam ją polubić, pokochać tę historii, mimo iż jest mocno powiązana z historią, za którą średnio przepadam. 
Czytając Listy do pałacu czułam ogromną chęć do zbliżenia się do wydarzeń w niej opisanych. Tak bardzo z czysto historycznej strony. Oczywiście zaraz po skończeniu recenzji to zrobię. Może nie czułam całej palety emocji, ale smutek głównie tutaj dominował. Ciekawość, żal, ale i współczucie dla rodzin jeńców, żołnierzy... Nic dla nich nie było proste, a gdy widziałam obraz małych dzieci, ból rozrywał mi serce. 
Dlatego też chciałabym Wam po raz kolejny w tej recenzji polecić tę powieść, bo nie jest nijaka. Aura smutku, melancholii powoduje, że omijamy takie lektury, a to będzie największy błąd mijając właśnie tę książkę. Ona sprawia, że zdolność empatii do innych jest odczuwalna bardziej, niż w innych lekturach, naprawdę.

"Blanca walczy ze sobą z całych sił. Musi się uśmiechać, robić dobrą minę do złej gry, by nikt nie zauważył wściekłości i zawodu, które pustoszą ją od środka."

Non stop coś się tutaj dzieje, co w sumie jest logiczne. Z jednej strony wojna, wydarzenia z nią związane, a z drugiej strony Urząd, do którego przychodzi tysiące listów, a każde z nich jest inne, dotyczy innych osób, innych sytuacji. Bohaterowie pracujący w tym urzędzie pokazują nam wcześniej wspomnianą empatię. Dlatego tez po części ta lektura tak bardzo przypadła mi do gustu. Melancholijny klimat jednak nie pozwala nam się nudzić. Każe nam śledzić z zainteresowaniem losy bohaterów, które są dość ciekawe. A co za tym idzie, że my, czytelnicy czytamy stronę za stroną, ale jesteśmy bardzo zniecierpliwieni, bo chcemy wiedzieć, co się wydarzy na kolejnej stronie. 

Reasumując polecam Wam z całego serca tę książkę. Jest piękna, wzruszająca, ale i pełna obrazów wojny, których nikt nie chce pamiętać. Mimo treści zawartych w tej powieści mimo wszystko potrafi zachwycić i oczarować swoim pięknem, co w największym stopniu jest zasługą autora, który napisać lekturę tak rewelacyjną, której nic nie brakuje o tak nieprzyjemnych tematach. Ja jestem autentycznie zachwycona i wiem, że na pewno nie raz jeszcze do niej sięgnę. 

A może jest tutaj ktoś, kto ją czytał przedpremierowo? Macie na nią ochotę? A może czytaliście dwie inne lektury Jorge Díaz? Jakie są Wasze opinie? 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję
https://www.rebis.com.pl/pl/ksiazki/,z?szukaj=Listy%20do%20pa%C5%82acu

18 komentarzy:

  1. Mogłaby mi się spodobać. Pierwszy raz o niej słyszę i czuję się zaciekawiona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój klimat, uwielbiam powieści historyczne. Zapisuję sobie tytuł na listę książek do przeczytania. :) Pozdrawiam
    Osobliwe Delirium

    OdpowiedzUsuń
  3. Ubóstwiam książki z akcją w Hiszpanii, a jeszcze w takich czasach? Perełka... dzięki za tę recenzję, zapisuję sobie tytuł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że pomogłam ci w wyborze książki. Zaproś mnie do siebie jak będzie na Twoim blogu Twoje zdanie o niej. ;)

      Usuń
  4. Będę ją miała na uwadze! Tematyka jak najbardziej moja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie wzruszające książki. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam okazji jeszcze czytać, ale bardzo bym chciała. Tematyka szalenie mnie interesuje. A i podoba mi się, że wydawnictwo przyłożyła dużą wagę do wydania tej książki, w pięknej okładce i bez błędów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tym razem sobie jednak odpuszczę, tyle książek już na mnie czeka na półce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powolny nastrój i non stop coś się dzieje? Nie podoba mi się to połączenie :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli chodzi o książki z wojną w tle, to staram się wybierać bardzo uważnie takie, które chcę przeczytać. Niestety tej chyba nie zaliczę do tej wybranej grupy :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)