Dzień dobry,
mam dzisiaj dla Was wpis związany z ostatnim tomem trylogii, którą zaczęłam początkiem roku. Nie było łatwo zdobyć trzecią część, ale się udało i dość szybko na moje możliwości się za nią zabrałam. Byłam ciekawa, czym tym razem zaskoczy mnie autorka.
Inga Juszczak - pragnie poszerzać swoją świadomość. Dlatego często bierze udział w szkoleniach rozwoju osobistego. Jest optymistką i nie straszne są dla niej nowe wyzwania. Gdyby miała taka możliwość, całe życie poświęciłaby podróżom po całym świecie. Recenzowany tytuł jest jej debiutem.
Inga Juszczak - Wierna towarzyszka #3
Dwa tygodnie po powrocie z Meksyku Ellie na próżno stara się
uporządkować myśli krążące wokół minionych wydarzeń. Nie pomaga jej w tym
Diego, od którego nie może uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
Wkrótce narzeczeni wybierają się do mieszkających w Kanadzie
rodziców Ellie. Tam informują bliskich o zaręczynach. Mama dziewczyny z początku
jest sceptycznie nastawiona do wybranka córki, ale po kilku dniach spędzonych w
towarzystwie Diego akceptuje przyszłego zięcia.
Wydaje się, że para w końcu będzie szczęśliwa. Jednak Ellie
nie zdaje sobie sprawy, że Diego coś przed nią ukrywa. Jest podekscytowana,
niestety nie wie, że zbierają się nad nimi burzowe chmury. Nie ma pojęcia, że
wkrótce ich życie bardzo się zmieni.
Ellie w najgorszych snach nie spodziewała się, że największy
cios padnie ze strony ukochanego mężczyzny.
Okładka książki wpasowuje się w całą serię. Jest czarno biała z dodatkiem szarości i czerwieni. Również mamy kobietę i mężczyznę na środku. Fajnie, jak całość jest ze sobą spójna. W dodatku posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim zobaczycie patronów medialnych. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka, literówek brak. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona została na rozdziały, które są prowadzone zarówno przez Ellie jak i Diega.
Moje trzecie spotkanie z pisarką, które przebiegło pomyślnie. Czytało się powieść szybko, lekko, bez blokad. Dużo się dzieje przez co jest akcja bardzo dynamiczna. Nie sposób się nudzić podczas zapoznawania się z kolejnymi stronami. Tutaj niestety był minus gdyż niesamowicie irytowali mnie główni bohaterowie. Ten tom wydaje mi się nieco słabszy niż poprzednie. Często tak się zdarza, gdy książek z serii jest wiele, zazwyczaj najciekawsze są pierwsze dwie. Myślę, że gdyby autorka zrobiła z tej trylogii dylogię, byłoby w porządku. Bo same tomy nie są jakieś zbyt długie.
I właśnie, jeśli chodzi o bohaterów, głównie skupiamy się na Ellie i Diego, którzy są głównymi bohaterami. Diego wydawał mi się palantem w tej części i kimś, kto w sumie... mógłby nie istnieć, aczkolwiek odgrywał ważną rolę, więc okej. Troszkę żałuję, że wątek sensacyjny z Santiago, Marią i matką Diega był taki krótki i dosyć po macoszemu potraktowany. Tu dopiero mogłoby się dziać.
Maria, Santiago czy matka głównego bohatera to osoby, których nie lubiłam. I myślę, że mało kto może zapałać do nich sympatią.
Z kolei Ellie może już od samego początku nie była moją ulubienicą, tak tutaj przeszła samą siebie. To, co odwalała, to po prostu ręce opadały. Na samą ziemię. Miałam ochotę tłuc ją po głowie najczęściej jak to tylko możliwe, bo uwierzcie mi, o tak rozkapryszonej babie to dawno nie czytałam. Zdecydowanie do niej trafia nagroda za najbardziej wkurzającą bohaterkę.
Mamy tu wątek sensacyjny, mafijne porachunki. Jest też relacja miłosna. Mamy sceny +18, więc jeśli nie lubicie książek z wątkiem erotycznym, to uwaga czerwona flaga. :) Wszystko jest zwyczajne, nic nadzwyczajnego. Niestety Ellie wszystko zniszczyła, że nie poczułam ani jednej emocji podczas lektury, oczywiście oprócz irytacji. Niemniej jednak jest to zwieńczenie trylogii, musiałam ją dokończyć. Uważam, że dzisiaj recenzowana pozycja jest najsłabsza ze wszystkich. Poprzednie części dużo lepiej wspominam. Po tej mam mieszane uczucia - bo czytało się szybko i lekko, dużo się działo, ale nie zrobiła na mnie wrażenia. Dowiedziałam się o dalszych losach postaci i w sumie tyle...
Reasumując uważam, że cała trylogia jest w porządku, a Wierną towarzyszkę można było na spokojnie dopiąć do drugiego tomu. Tą część oceniam 5/10, bo wypadła najsłabiej i była po prostu zwyczajna. Plus za przystępne pióro i dynamiczną akcję. Jeśli kiedyś będę mieć okazję, pewnie sięgnę po inne powieści Ingi Juszczak.
Znacie te książki? Co o nich myślicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)