Dzień dobry!
Przychodzę do Was z kolejną w ostatnim czasie recenzją horroru od Grahama Mastertona, który jest jakby nie patrzeć jednym z topowych autorów w tym gatunku. Jego powieści są takie, że głowa mała, a to, co czytamy tworzy w naszych mózgach dziwne wrażenia i odczucia... Potrafi zaskoczyć, mimo tak wielu napisanych powieści.
Graham Masterton - Tengu
Opowieść o demonicznej zemście nuklearnej – Japończycy ciągle pamiętają o atomowej zagładzie sprzed ponad półwiecza. W potwornie zniekształconym ciele Kappy kryje się straszliwa śmiercionośna moc, która sprawia, że na Kalifornię spadają najokrutniejsze japońskie demony. Będzie to pierwszy krok w kierunku całkowitego zniszczenia Ameryki. Tylko jeden człowiek zna plany Kappy. Czy zdoła go powstrzymać…
Okładka tej książki przedstawia kobietę o różowych cieniach wokół oczu, ale i nie tylko. Bardzo specyficzna postać, która podsuwa do naszej głowy mnóstwo różnych myśli. Głównie dominuje tutaj czerń, róż i biel. Nie posiada skrzydełek, przez co nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Ma kremowe strony, czcionkę wystarczającą dla oczu, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówek brak. Podzielona na części i rozdziały, które nie są ani krótkie ani długie, takie w sam raz.
Moje kolejne spotkanie z twórczością autora. Nic wybitnego i nowego nie powiem, bo zawsze jest tak samo. Autor za każdym razem potrafi zaskoczyć czytelnika, kolejną historią. Wprowadza takie elementy fantastyczne, że każdy włos na naszym ciele się jeży. A skąd ma takie pomysły? Wolę nie wiedzieć... Za każdym razem zaskakuje i intryguje fabułą, chociaż przeważnie do najprzyjemniejszych nie należą. Ale znów czego się spodziewać, jak jest to horror? Nie będzie malowniczej wsi i jednorożców. Czyta się szybko, czasami topornie w zależności o czym czytam, bo było tutaj kilka fragmentów, które odnosiły się do przeszłości i oczywiście miały fundamentalne znaczenie, ale ciężko było mi przebrnąć, to niemniej czytała się finalnie dosyć dobrze. Mnóstwo okropnych widoków, pojawiają się tutaj również sceny +18, nie jest ich jakoś dużo, ale są.
Pomysł na fabułę był świetny, nie czytałam jeszcze podobnej historii. Chyba nikt nie może się równać z pomysłami do Mastertona. A też po horrory aż tak często nie sięgam, by mieć konkretniejsze porównanie. Myślę, że wielu z Was może zaciekawić, o ile czytacie takie gatunki, bo jeśli nie lubicie rozlewu krwi, scen, w których można się bać, to lepiej nie sięgajcie. Wyobraźnia swoją drogą po opisanych zdarzeniach i nie tylko, podsuwa obrazy, które niekoniecznie należą do pięknych, a raczej obrzydzających. Tym bardziej, nie czytajcie jej przed zaśnięciem, nie róbcie tego błędu, jak ja. Akcja ma odpowiednie tempo, które nie jest ani za szybkie, ani za wolne. Autor wie, jak i kiedy nas odpowiednio zaskoczyć.
O bohaterach nie będę się rozpisywać, bo nie podbili mojego serca, nie polubiłam ich, a każdy był tak specyficzny, że nie byli do podrobienia. A już w szczególności Tengu. Jednak na plus, że nie są stworzeni na jedno kopyto. Wzbudzają emocje, we mnie raczej te negatywne. Jednak zgrywając ich z fabułą, to właśnie tacy mieli być.
Reasumując uważam, że jest to jeden z mocniejszych horrorów autora, aczkolwiek nie jest najbardziej obrzydzającą książką z jego repertuaru. Jeśli lubicie mocne książki, horrory to ulubiony wasz gatunek, sięgnijcie. Ja jestem zadowolona. Może nie było szałowo, ale źle też nie. Książki Mastertona są specyficzne i nie każdy je polubi, zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli się zastanawiacie, sięgnijcie. :)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu REBIS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)