Dzień dobry,
przychodzę dzisiaj do Was z recenzją trzeciego tomu serii Dwory, które mnie dosłownie oczarowały! Ja i fantastyka, to coś niepodobnego, ale musicie mi na słowo uwierzyć, że naprawdę jestem zakochana w tej serii. Nie spodziewałam się, że coś z gatunku, po który zazwyczaj nie sięgam, tak mi się spodoba...
Sarah J. Maas - urodziła się w 1986 roku, amerykańska pisarka fantasy. Kojarzona z serii Szklany Tron wraz z prequelami z cyklu Zabójczyni. "Dwór cierni i róż" również stał się bestsellerem, jest również pierwszym tomem cyklu o tej samej nazwie.
Sarah J.Maas - Dwór skrzydeł i zguby #3
Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć
informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii,
który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw
rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę… Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko
Feyrę, ale też cały jej świat.
W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi
decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych
miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.
"Był zaborczy, dziki i nieposkromiony - spuszczony z uwięzi. A jego smak... bijący od niego żar, natarczywe ruchy języka w moich ustach... W domu. Byłam w domu."
Okładka jest pasującą do serii, tym razem dominuje kolor zielony. Matowa w dotyku z wytłuszczony elementami. Niestety nie posiada skrzydełek, które stanowiłyby ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Czcionka jest duża, wystarczająca dla oczu, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, literówek brak. Stronice są kremowe. Jest to pokaźny grubasek, gdyż liczy sobie ponad osiemset stron.
Musicie mi na wstępie wybaczyć, że ta recenzja może być w Waszych odczuciach sztywna i dosyć krótka jak na mnie i na to, że książka mi się podobała. Przy wrzucaniu na telefonie zdjęcia do recenzji, usunął mi się cały tekst i jeszcze na to wszystko od razu wyszło mi ze strony, więc wszystko przepadło. Opadłam z sił, uwierzcie mi... Jestem ostatnio przemęczona, a na dodatek jeszcze coś takiego... Ale okej, mogę być sama na siebie zła przecież...
Pióro pisarki nie zawiodło. Kolejny raz od razu przeniosłam się do świata głównej bohaterki i trzymałam za nią kciuki, by wszystko przebiegło tak, jak ona chce. Czyta się szybko, lekko i przyjemnie, bez jakichkolwiek blokad. Dzieje się w tej książce tak wiele, że nie ma czasu na nudę, absolutnie! Wręcz z mocno bijącym sercem obserwujemy dalsze poczynania postaci i oh, autorka zrobiła z nas miazgę, dosłownie.
"Boisz się?
A ty?
Jego fioletowe oczy napotkały moje. Tak niewiele gwiazd w nich lśniło.
- Tak - szepnął.
Nie o siebie. O ciebie, o was wszystkich."
A przynajmniej ze mnie. Bo to, co wyprawiała z emocjami... Niektóre wydarzenia sprawił, że zapomniałam o oddechu. Serce waliło jak oszalałe. Nie można tak robić czytelnikowi!!! Absolutnie! Finalnie jednak jestem zadowolona z obrotu spraw. Ten tom określiłabym jako jedna wielka AKCJA. Bo tak wiele się działo, wojna, dobry świat mieszał się ze złem, w dodatku tak wiele stron, że nie zostało w nas ani grama niedosytu. Jestem usatysfakcjonowana i zaskoczona jednocześnie, że przypadła mi ta opowieść tak bardzo do gustu, co ja i fantastyka to przeważnie dwa różne kontynenty. Niemniej jednak jestem zadowolona i już nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać ostatni, czwarty tom, który czeka już na stosiku.
Feyra jak zwykle działała mi na nerwy, ale... Wykazała się nie tylko głupotą, ale też i odwagą, za co należą się jej brawa. Niemniej jednak nie jest ona wciąż moją ulubioną postacią, bo jest nią Rhys. To nadal mój taki książkowy mąż, po prostu jego postać... jestem tak zachwycona, że jak pomyślę, że został mi ostatni tom to chce mi się płakać, naprawdę!
Postacie tutaj są dopracowane, niczego im nie brakuje. Różnią się charakterem, jednych polubicie, drugich znienawidzicie... Niemniej jednak autorka zadbała o różnorodność w tym temacie.
Może nie jestem tak bardzo zadowolona jak po drugim tomie, to i tak daje mu 9/10 gwiazdek. Zrobiła na mnie wrażenie, sprawiła, że z trudem odrywałam się od czytania... Jestem naprawdę zadowolona i żałuję, że mimo tak wielu stron, czas z książką tak szybko mi zleciał. Nie czułam tak wielu emocji jak poprzednio, ale nie było też tak, że nie czułam nic. Zaznaczyłam kilka fragmentów, które zapadły w mojej głowie. Niektóre łamały mi serce... Ale co zrobić. Zostaje mi Was jedynie zachęcić do sięgnięcia po tę serię i przeprosić za to, że recenzja dzisiaj jest tak późno i dosyć krótka, nie tak jak zawsze to bywa u mnie. Wybaczcie, ale naprawdę jestem wykończona pracą, a usunięty tekst tak mnie wytrącił z równowagi, że to szok w trampkach. Po prostu polecam, bardzo mocno!
Serii nie znam, ale recenzja jest zachęcająca.
OdpowiedzUsuń