wtorek, 9 czerwca 2020

Anna Kucharska - Dom Beaty

Dzień dobry, 
Dzisiaj mam dla Was recenzję książki, która częściowo toczy się u nas, w Polsce, w Bieszczadach, a częściowo za granicą. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, a wiem, że wydała dwie inne powieści i na publikację czeka jedna antologia z jej udziałem. 

Anna Kucharska – mama zakochana w swoich dzieciach, która traktuje macierzyństwo jak największą przygodę życia. Introwertyczka, zamknięta w świecie liter na własne życzenie. Towarzyska wybiórczo. Z wykształcenia dziennikarz oraz politolog. Z zamiłowania recenzent, prowadząca bloga recenzje-anki.blogspot.com.

Anna Kucharska - Dom Beaty 

Czym jest dom? Czy to tylko miejsce zamieszkania lub tymczasowego pobytu? Czy może „dom” to coś więcej? Może to miejsce wypełnione miłością i uśmiechami? A może „dom” nie jest nawet drewnianą lub murowaną konstrukcją?
Beata Polska, trzydziestopięciolatka z bagażem doświadczeń, będzie musiała odpowiedzieć sobie na to pytanie. Kiedy los niespodziewanie, nie pytając ją o zdanie, zmusza kobietę, aby powróciła do ojczyzny, ta jeszcze nie wie, że w rodzinnej Wetlinie dostanie szansę na odnalezienie samej siebie. Szansę na nowe, pełniejsze i szczęśliwsze życie. Tylko czy Beata odważy się z niej skorzystać? Czy okrutne wspomnienia z przeszłości w końcu uwolnią ją od siebie?
Beata kieruje się w swoim życiu przede wszystkim strachem. To ten lęk kazał jej szesnaście lat temu opuścić familijne strony i podążyć tam, gdzie nikt jej już nie znajdzie – do Stanów Zjednoczonych. Naiwna wiara, że zostawiając za sobą ojczyznę, zostawi też za sobą demony przeszłości, okazuje się krucha i kobieta bardzo szybko przekonuje się, że ucieczka z danego miejsca nie oznacza ucieczki przed samą sobą. Jednak, kiedy strach przed nieznanym ściska ją za gardło, nie potrafi postąpić inaczej, jak po raz kolejny uciec.
Jednak pewne uczucia okażą się silniejsze niż dławiący kobietę strach. Wszystko przez Michała Jaworskiego, jej pierwszą nastoletnią miłość. Odkąd spotyka go w Wetlinie, jej życie zaczyna się zmieniać jak w kalejdoskopie.

Okładka tej książki przedstawia kobietę odwróconą do nas plecami. W prawym górnym rogu majaczy jakiś drewniany budynek. Możemy te dwie sprawy połączyć z tytułem. U dołu mamy rekomendację Doroty Gąsiorowskiej. Jest to pierwszy tom serii Bieszczadzkiej. Z tyłu przeczytamy opis i ujrzymy patronów medialnych. 
Posiada skrzydełka - jak dla mnie super, ponieważ ma dodatkowe zabezpieczenie przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilkanaście zdań o samej pisarce, a na drugim pięć rekomendacji. Stronice są kremowe, czcionka jest duża, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. 

Na sam początek wspomnę, że naszym narratorem jest tytułowa Beata. Na co dzień żyje w Stanach Zjednoczonych, jednak jej rodzinny dom jest w Wetlinie, w Polsce. Powraca tm kilkukrotnie z powodu spraw rodzinnych. Dodatkowo każdy rozdział zaczyna się cytatem z piosenki, które mają pewne znaczenie w kontekście danego fragmentu. Podoba mi się ten zabieg, w ten sposób poznaje wiele nowych kawałków, których do tej pory nie znałam. Książka podzielona jest na trzy części, tak jakby etapy dotychczasowego życia bohaterki. 

Jest to moje pierwsze spotkanie z pisarką. Dotychczas nie słyszałam o niej, ani też o jej blogu. Teraz jest tyle nowych miejsc w sieci, że trudno znać wszystkich. :) Cieszę się jednak, że z pomocą Wydawnictwa WasPos udało mi się zapoznać z piórem autorki. Przyznam, że czyta się lekko, chociaż na początku miałam niewytłumaczalną barierę, trudno było mi się wgryźć w styl, jakim się posługuje Ania Kucharska. Później jednak już gdy przywykłam i wczytałam się, strona za stroną mijała szybko. Rozdziały nie są ani za długie, ani za krótkie. Tak samo podział dialogów z opisami i myślami również są dość dobrze rozlokowane, nie odczuwamy tutaj przytłoczenia przez którąś z form. 

Muszę jednak poskarżyć się na główną bohaterkę. Ja wiem, rozumiem, że każdy reaguje inaczej na pewne wydarzenia... Oczywiście tego, co spotkało Beatę, nie życzę nikomu, broń Boże. Irytowała mnie swoim zachowanie... Jest po trzydziestce, a jej zachowanie przypomina dziewczynę, nastolatkę wręcz. Powiedziałabym nawet, że gorzej niż baba w ciąży, jak to się opisuje kipiącą od humorków kobietę spodziewającą się dziecka. Dziwne było dla mnie to, że tyle czasu taiła tak ważną, niszczącą ją przeszłość, zamiast iść do psychologa. Bo tylko tam mogła uzyskać pomoc. A tu wróciła do rodzinnej wsi, spotkała miłość życia i wszystko do niej wróciło. Uciekła do Stanów, później znów musiałam wrócić do Polski, znów uciekła... Gryzło mnie to zachowanie, tak samo w stosunku do innych ludzi. Ale to tylko moje wrażenie. Każdy reaguje inaczej... Skojarzyło mi się takie zachowanie z sytuacją w Polsce, gdzie jeden z reżyserów X, został po X czasie oskarżony o gwałt. Dlaczego ktoś nie zgłosił od razu tego, tylko po latach, gdy pan X, ma kupę kasy? Nie wiem, jak ja bym postąpiła, ale raczej na pewno mało kto czekałby tyle lat, a poza tym, co by się stało, gdyby nie wróciła do Wetliny? Nie poszłaby do psychologa? No mogłabym długo dyskutować na ten temat, ale każdy ma inne gusta, każdy ma inną opinię. :) 
Reszta postaci jest dość dobrze wykreowana, jednak skupiałam się głównie na Beacie, by chociaż trochę ją zrozumieć. :) 

Pomysł na książkę, jest jak najbardziej dobry. Autorka przedstawiła całą sprawę w dość dobry sposób. Krok po kroku odkrywamy tajemnice ojca głównej postaci. Widzimy, jak wygląda życie za granicą. Poznajemy tamtejszych ludzi... Niestety, ale z tamtego świata nikt nie przypadł mi do gustu, to nie moje grono znajomych, nie w moim typie. Każdy spoglądał na swój czubek nosa... 
Mamy również przepiękne Bieszczady. Wetlinę. Same "Kwiaty Józefa", które oczarowały moje serce. Pokochałam to miejsce i chciałabym, tak na tydzień, dwa zaszyć się w takim domku, obojętnie jakim i po prostu odciąć się od wszystkiego. Poczuć wolność, beztroskę. Nie myśleć o problemach, o niczym totalnie. Przewietrzyć głowę, pospacerować po górach... To byłoby cudowne. Dlatego za ten piękny skrawek natury, po stokroć dziękuję. W takich chwilach, jakie mamy obecnie (czasy koronawirusa), o pewnych rzeczach można tylko pomarzyć... 

Reasumując uważam, że jest to dobra książka. Ta główna bohaterka no niestety do gustu mi nie przypadła i popsuła mi znacznie ocenę, jednak duży plus jest za okolicę, w jakich akcja się toczy. Ukazanie rożnych stosunków międzyludzkich - prawdziwych, które i my sami każdego dnia przezywamy są zaletą tej książki. Emocji jednak nie czułam, bardziej to irytację jedynie zachowaniem Beaty. Nie zdradzę Wam, z czym bohaterka się nosiła przez lata, a jedynie powiem tyle, że poszukiwała swojego miejsca na ziemi. Tak jak każdy z nas szuka ostoi, w której będzie bezpieczny i szczęśliwy. Tak samo było z Beatą. Widzimy, jak powoli, przez wzgląd na wydarzenia, zaczyna się delikatnie zmieniać. Ona, jak i jej myślenie. 
Myślę, że mogę Wam ją polecić, jeśli jeszcze nie czytaliście nic z jej pióra. Może akurat Wam przypadnie do gustu główna postać? Wiem, że zbiera bardzo dobre oceny, więc to może ja jestem jakaś zbyt wybredna. :) 

Macie za sobą przeczytane powieści pisarki? Jak je oceniacie? A może macie w planach "Dom Beaty"?

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu 

4 komentarze:

  1. Myślę że postać głównej bohaterki mogłaby mnie mocno irytować, więc chyba sobie odpuszczę ten tytuł. Przynajmniej na ten moment. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam ani książek pisarki, ani jej bloga. Za to uwielbiam Bieszczady. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest zachęcająca i jak będzie okazja, to książkę przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję że książka mi się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)