piątek, 20 kwietnia 2018

O tym, jak muzyka wpływa na życie człowieka

Witajcie! 
Dzisiejszy dzień jest dla mnie trudny - nie miałam weny wcześniej na post z cyklu i już miałam się załamać, że będzie to pierwszy dzień, w którym nie mam dla Was przygotowanego tekstu. Może było innych możliwości na napisanie tego postu, ale jakoś mój mózg nie chciał ze mną współpracować. Ale dajmy już temu spokój. Dotknęłam tego, co towarzyszy nam każdego dnia. Również codziennie pojawia się och coraz więcej - oczywiście piosenek. Kiedyś tworzyłam na blogu LIFELISTĘ, na której umieściłam kilka piosenek, które są dla mnie ważne. Więc może co nieco podyskutujemy o tym, co było, co jest i będzie? Zapraszam serdecznie! 

Pierwsze dwanaście lat życia opisałam dwoma piosenkami - zespołu RBD, które było namiętnie przeze mnie słuchane, a i serial Zbuntowani - oglądany. To były lata podstawówki, kiedy marzyłam w duchu o wielkiej miłości, na całe życie. Pełne pasji, szczerości, bezpieczeństwa, ale i odrobiny szaleństwa. Oczywiście w części aktorów byłam "zakochana" ponieważ mi się tak podobali. Teraz, jak o tym myślę, chce mi się śmiać, ale w sumie byłam w podstawówce, pomarzyć mogłam zawsze. Odpływałam w inny świat, miałam wyobraźnię, dość bogatą więc nie mogę się skarżyć. A druga piosenka przypomina mi lato, moje wygłupy z kuzynką przed oknem w kuchni. Pamiętam, jak jej mama, a moja ciocia puściła radio głośno, a my skakałyśmy jak głupie. Wprawdzie Klaudia jest trzy lata starsza ode mnie, ale zabawa była przednia... No, podstawówka. :D Mówię tutaj o piosence Kate Ryan - Désenchantée. 


Tak przeglądam tamten post i widzę, że kilka piosenek zostało usuniętych z platformy yt, a szkoda. Mimo to rzuciła mi się w oczy piosenka Maćka Czaczyka - Dla Ciebie. I automatycznie na mojej buzi wykwitł szeroki uśmiech, a w brzuchu poczułam to, co kiedyś. Motylki. Teraz też je czuję, ale to nie to samo. Wtedy dochodził do tego stres, coś nowego, bo... miłość. Wtedy, przy tej piosence przygotowywałam się do pierwszego spotkania z moim lubym. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że coś z tego będzie. Pamiętam tamten stres i to, że właśnie tą piosenką chciałam się rozluźnić. To był tylko aż spacer... No, ale miałam piętnaście lat - powiedzmy, że to było pierwszy raz na poważnie, przecież był ode mnie starszy, o całe trzy lata - za kogo on mnie weźmie jak będę się głupio zachowywać? Także tego. :D A później przed każdym kolejnym spacerem, słuchałam tej piosenki. Wracałam do domu, słuchałam tej piosenki i tak jakoś było mi lepiej. Byłam szczęśliwa, uśmiechnięta, przeżywałam te chwile na nowo. No dobra, już koniec, bo szczerze się do monitora jak głupia. :P 


Mam również piosenkę, która kojarzy mi się z byłą przyjaciółką. Przeżyłam wtedy chyba największe uczucie miłości siostrzanej, bo tak ją traktowałam, do czasu gdy mnie od siebie odepchnęła. Urazy już nie czuje, ale wiem, że raczej nigdy nie odzyska ona mego zaufania, przyjaźni i miłości, tej siostrzanej. Nie chcę mówić tu o naszej całej historii, ale po raz pierwszy w życiu poznałam ten odcień miłości. Do przyjaciółki, dla której w stanie byłam zrobić wszystko. Gdy płakałam razem z nią, gdy walczyłam o nią i tak dalej... Teraz już tego nie ma. Ale piosenka została i jakiś znikomy kontakt od czasu do czasu. Anna Naklab - Supergirl to ona mi przypomina o tej przyjaźni i o wszystkich wydarzeniach. 


Z ostatnimi wakacjami kojarzy mi się na przykład piosenka Marcina Millera i Nastji - Będę przy Tobie. Wraz z moim chłopakiem wybraliśmy się na drugi koniec Polski, do upragnionego przeze mnie polskiego morza i kogoś jeszcze ważniejszego - obecnej przyjaciółki Adriany. Jestem taka szczęśliwa, że wtedy wygrałam u niej konkurs, bo to zapoczątkowało naszą znajomość i mam nadzieję, że będzie ona do grobowej deski. Oczywiście było to kolejne spotkanie z nią, czwarte? Jak mnie pamięć nie myli, to tak. To było nasze czwarte spotkanie. Oczywiście za każdym razem nie mogłyśmy się nagadać i czasu było nam mało. Za mało. :( Ale dzięki tej piosence przypominam sobie tą daleką podróż i wizytę u niej. Odpoczynek nad polskim morzem, bo to był drugi raz, kiedy je widziałam (pierwszy raz był w listopadzie, gdy również odwiedziłam Adrianę, na jej weselu, ale to nie to samo co w sezonie, więc ubłagałam mojego chłopaka, byśmy na wakacje jechali właśnie tam). 


Więc jak widzicie podałam zaledwie kilka sytuacji, wspomnień skojarzonych z muzyką, a jakby nie patrzeć - 21 lat na karku więc uzbierało się tego o wiele więcej. Więc i piosenek jest o wiele więcej. Chcąc czy też nie muzyka zawsze będzie obecna w naszym życiu. Ta smutniejsza w chwilach, gdy życie nie toczy się tak jak powinno i odwrotnie - te weselsze gdy jesteśmy szczęśliwi. Uważam, że nasze życie bez muzyki byłoby szare, bez wyrazu. Jest ona tłem do wielu wydarzeń, które później miło się wspomina i nie możecie temu zaprzeczyć. Oczywiście każdy ma swój gust i słucha czegoś innego, ale mimo wszystko. Jadąc w busie, czy też samochodem i gdy nagle w radio leci piosenka, jedna z tych, które wspominasz miło - na Twoich ustach pojawia się momentalnie uśmiech. 

Czasami, gdy jesteśmy w tak zwanym dołku, słuchamy muzyki, która jeszcze bardziej opisuje i obniża nasz humor. Ciągnie nas w dół. Nie zaprzeczajcie. Sama po sobie wiem, że jak jestem w kiepskim humorze, to słucham tego, co jeszcze bardziej mnie przygnębi. Dlaczego tak jest? Dlaczego na odmianę nie posłuchamy czegoś, co powinno poprawić nam samopoczucie? Bo akurat to wynika z naszych potrzeb, przynajmniej uważam tak ja. Czasem trzeba się trochę "po dołować", żeby znów mogłoby być dobrze. 

A co Wy sądzicie na temat muzyki? Towarzyszy Wam ona? Jak często? Macie jakieś wspomnienia z piosenkami, którymi chcielibyście się podzielić? Czekam na Wasze komentarze i życzę słonecznego dnia!

38 komentarzy:

  1. Budzę się i zaraz po wyłączeniu budzika odpalam radio. Idąc do pracy pieszo - muzyka w uszach. Czytając- gdzieś w tle radio gra. W samochodzie - mp3 albo radio.
    Najlepszym wspomnieniem z muzyką jest te związane z piosenką Dżemu - Czerwony jak cegła. Na samą myśl mam motylki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerwony jak cegła... W sumie z ta piosenką i ja mam jakieś wspomnienia... :P

      Usuń
  2. Szczerze mówiac, jestem typem człowieka, dla którego muzyka mogłaby nie istnieć. Z reguły całkowicie zapominam, że coś takiego istnieje albo uciekam od tego, bo mi przeszkadza. Jedynie w dużej ilości toleruję ją na imprezach. W codziennym życiu jest mi zbyteczna. Co zabawne, mój najlepszy przyjaciel nie może bez niej żyć :D

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Również praktycznie w ogóle nie słucham muzyki. W sytuacji, kiedy mam doła wolę zaszyć się w samotności i po prostu to przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. JA nie wytrzymam dnia bez muzyki, mam kilka tytułów które szczególnie mi się z czymś kojarzą i też tak mam że jak mam doła to słucham przymulającej muzyki, no chyba że koniecznie muszę poprawić sobie humor to wtedy na siłę słucham już wesołej i wtedy jest ciut lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja słucham czasem muzyki ale głównie są to różnego rodzaju składanki różnych stylów. Jeśli chodzi o muzykę w internecie to słucham utworów na kanale studia accantus i czasem radio OPEN FM nastawione na "TOP 20 PL".

    Pozdrawiam
    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstaje idę do łazienki, włączam muzykę w telefonie, robię śniadanie, biorę herbatę idę do laptopa leci muzyka, czytam książkę z grającą muzyką, ćwiczę, leci muzyka, sprzątam to tylko z muzyka w słuchawkach.
    Jestem od niej uzależniona! <3
    Nawet teraz z głośników leci "Poniedziałek" Nocnego Kochanka i od razu mi się Woodstock przypomina :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem uzależniona od muzyki <3 Naprawdę! Wszyscy wokół mnie już wiedzą, że gdy coś leci w radiu to oczywiście zacznę śpiewać przynajmniej pół piosenki ;D
    Ciekawy pomysł na post! Kurcze, z chęcią zrobiła bym coś podobnego u siebie, ale chciała bym najpierw spytać, czy się zgodzisz na taki inspirowany post..

    OdpowiedzUsuń
  8. słucham muzyki zawsze, kiedy jeżdżę rowerem albo gdzieś idę. nie mogłabym inaczej. to już uzależnienie, prawda? xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Życie bez muzyki nie miałoby sensu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzadko słucham muzyki, właściwie tylko w pracy, kiedy w tle jest włączone radio, kiedyś częściej zwracałam na nią uwagę, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja właśnie dzięki muzyce poznałam wielu ważnych dla mnie teraz ludzi, np. mojego chłopaka <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Trudno mi powiedzieć, na ile muzyka jest dla mnie ważna. To na pewno nie jest coś, bez czego nie mogłabym żyć, ale towarzyszy mi dość często - kiedy pracuje w domu, jadę komunikacją miejską. To raczej taki niezauważalny element życia, bez którego jednak byłoby ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak piszę recenzję, włączam sobie odgłosy natury - uwielbiam to!
    Jak mi smutno to J-rocka i Tokijskie radio i słucham co tam u nich. Chyba tęskno mi za Japonią

    OdpowiedzUsuń
  14. Interesujący temat na post muzyka. Lubie jej od czasu do czasu posłuchać, ale nie należę do osób, które zawsze mają przy sobie słuchawki. Nie mam też ulubionej piosenki ;)

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bez słuchawek umieram. ;P Mimo iż nie korzystam w każdej chwili, muszę mieć je przy sobie. ;P

      Usuń
  15. Też słuchałam RBD w podstawówce :-D a serial uwielbiałam :-) Muzyka jest cały czas obecna w naszym życiu i nie wyobrażam sobie żeby jej nie było :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak zobaczyłam Kate Ryan - Désenchantée, to powróciłam wspomnieniami do lat szkolnych (gimnazjum), kiedy to na WF-ie tańczyłam do niej układ z koleżankami.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nie wyobrażam sobie np. prowadzić bez muzyki w tle.

    OdpowiedzUsuń
  18. Muzyka daje wszystkiemu nowych barw :) Kiedy czytam słucham, kiedy pisze słucham muzyki, towarzyszy mi w codziennym życiu. Zdarza mi się nawet ją wykonywać i grać na instrumentach :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Ehhh nic nie boli tak jak zdrada przyjaciółki...
    Ja mam z piosenkami taki problem, że czasem przywołują złe wspomnienia i choć piosenkę lubiłam, to potem słuchanie jej wywołuje łzy,.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale często boli za bardzo i nie jest tak łatwo o tym zapomnieć. Całe szczęście na mojej drodze pojawiła się inna dziewczyna, która jest moja przyjaciółką i coś czuję, że do końca życia nimi będziemy. Połączyły nas książki i mimo iż nie czuję tak silnej więzi z nią - ufam jej w stu procentach i nie wstydzę się mówić o niczym. ;)

      A łzy... czasami jeszcze się pojawią. Ale staram się nad nimi panować. ;)

      Usuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)