poniedziałek, 29 maja 2017

Chemia naszych serc...

Dzieńdoberek!
Tak bardzo nie mogłam doczekać się chwili, w której mogłabym przeczytać tę powieść. Od momentu zapowiedzi zwróciła moją uwagę, a ja miałam na nią taki czytelniczy apetyt, że szok. Za namową koleżanki wybrałam się z nią do biblioteki, do której rzadko kiedy chodzę. Rzuciłam okiem na nowości i mnie wmurowało w ziemię. Zobaczyłam ją. I nie mogłam jej odpuścić. Zdecydowanie. No i masz babo placek. Pochłonęłam ją dosłownie w dwa dni. Jakie są moje wrażenia na kolejną powieść nowego autora? Przeczytajcie sami. 

Krystal Sutherland - wychowała się w Townsville w Australii. Zwiedziła pół świata ciągle się przeprowadzając. Odbyła staż w wydawnictwie Bloomsbury. Otrzymała nominację do nagrody Queensland Young Writers Award. Recenzowana powieść jest jej debiutem literackim. Prawa do ekranizacji nabyło studio Awesomeness Films. 

Krystal Sutherland - Chemia naszych serc 
Henry Page nie był nigdy zakochany, pomijając dziecinne westchnienia do dwóch koleżanek. Jest w szkole średniej, już ją kończy więc nauka pochłania 3/4 jego wolnego czasu. Ma dwójkę przyjaciół, którzy zawsze są z nim czy tego chce, czy też nie. W końcu jednak zostaje redaktorem naczelnym szkolnej gazetki. To stanowisko pomoże mu nieco i postawi w jeszcze lepszym świecie w drodze do uzyskania indeksu na studia. 
Pewnego dnia w szkole pojawia się nowa dziewczyna, inna od pozostałych - Grace Town. Chodzi w za dużych męskich ubraniach, podpiera się laską, a co najważniejsze skrywa tajemnicę, o której nikt nie ma pojęcia. 

Zaczynając jak zwykle od okładki, to muszę przyznać, że to ona w pierwszej chwili spowodowała, że zwróciłam uwagę na tę książkę. Te rybki i minimalizm sprawiły, że przeczytałam opis i chciałam ją poznać za wszelką cenę. Bardzo mi się podoba szata graficzna, czerń, biel oraz odcienie niebieskiego. Idealnie się ze sobą łączą i co tu dużo mówić - przyciągają wzrok. 
Książka posiada skrzydełka, co jest stanowi dodatkową ochronę powieści. Na jednym z nich mamy krótką biografię autorki, a na drugim fragment książki oraz dwie opinie. 

Przechodząc do samej autorki... Niestety, ale nie zostałam zaskoczona. Wręcz przeciwnie, trochę się zawiodłam. Spodziewałam się po tej powieści czegoś naprawdę dobrego, a dostałam bardzo przeciętną powieść... I chyba sobie tego nie wybaczę. Nie wiem, gdzie popełniłam błąd - czy w tym, że bardzo chciałam ja poznać, czy tez ona sama w sobie jest po prostu niewyobrażalnie średnia. Po dłuższych namysłach dochodzę do wniosku, że chyba to drugie, ponieważ nie raz i nie dwa czytałam recenzje, które oceniały książkę bardzo słabo, ale pół na pół. Że ani wspaniała, ani dno. Oczywiście język, jakim posługuje się autorka jest prosty i przyjemny, dzięki czemu szybko się czyta, ale tutaj chyba nie o to powinno chodzić. Historia, która mnie zaczarować, zachwycić niestety tylko rozczarowała. 

"- Teraz, skoro wiem, że mnie osądzasz, już w ogóle nic nie wymyśle.
- Na tym właśnie polega poznawanie drugiego człowieka. Na osądzaniu."

Jedno, co mogę bezapelacyjnie przyznać, to to, że Pani Krystal wykazała się wspaniałą kreacją swoich bohaterów. Nie spodziewałam się takich charakterów, może nie aż tak bardzo wyrazistych, ale dobrych, których nie często można napotkać w innych pozycjach. Zarówno Grace jak i Henry przypadli mi do gustu, aczkolwiek były momenty, w których miałam ich dość, razem bądź osobno. Trafiał mnie niemal szlag, gdy czytam i dzieje się coś tak... beznadziejnego, że gorzej być by nie mogło, ale co tam! Bohaterowie stwierdzili, że zniszczą to jeszcze bardziej. Po prostu brak mi słów... Ale ich kreacja jest bardzo w porządku. To taki mój plus, na tle wielu niedoskonałości. 

Widać, że jest to debiut, bo wiele spraw jest zrobionych po łebkach, a między innymi nieprzemyślane czyny bohaterów. Jestem na tak, zaraz na nie, później znów na tak, a kolejno znów na nie i tak między jednym, a drugim bohaterowie sobie skaczą. To jest bezsensu. Ja rozumiem, że są ludzie niezdecydowani, ale bez przesady, naprawdę. I nie chodzi mi tutaj o to, żeby zhejtować książkę na dziesiąta stronę, jak wielu z Was może sobie tak pomyśleć, a po prostu wyrażam swoje niezadowolenie, bo nie tego się spodziewałam. 

Ciągle odczuwałam wrażenie, że gdzieś już taka sytuacja lub bardzo zbliżona była w jakiejś książce. Niestety do tej pory nie mogę sobie skojarzyć gdzie takie coś było, gdzie o czymś takim czytałam... Nie posiada ona czystych, wyrazistych schematów, ale porównania momentami można znaleźć, co również psuło wszystko. 
Znalazło się w książce kilka chwil, zaledwie jedną bądź trzy, w którym coś poczułam. Coś drgnęło. Ale tylko tak tyci tyci, nic więcej. Chciałam emocjonalnej książki - nie dostałam jej. No trudno się mówi. 

"- Czyli wszystko musi mieć u ciebie wersję roboczą? Wszystko filtrujesz?
- W twoich ustach brzmi to przygnębiająco, ale tak. Chyba tak.
- To okropne. Kiedy wszystko najpierw prześwietlasz, tracisz naturalność, prawdę o tym, kim jesteś."

Jest to historia o przyjaźni, miłości, cierpieniu i przeszłości, wspomnieniach, które trudno wyrzucić z głowy. Ba, wspomnień i przeszłości nie da się wymazać jak ołówka gumką do mazania. Niestety wydarzenia, które były w mniejszym lub większym stopniu dla nas emocjonalne zostają z nami, czy ich chcemy, czy też nie. To jest chyba najgorsze, co spotyka człowieka. Że nie może wymazać tego, o czym chciałby zapomnieć i żyć od nowa. Jest to zdecydowanie lektura dla młodzieży, bo niestety wątpię, że starszym czytelnikom będzie się podobać. Może podobnie jak ja spojrzą na lekturę i będą widzieć wiele wad, a zalet prawie żadnych. Ale może jest tutaj ktoś, komu spodobała się ta powieść? Piszcie śmiało, przeczytam wszystkie Wasze komentarze na jej temat. 

A więc reasumując, jest to przeciętna powieść, debiut literacki, o wspaniałej okładce. Jedno z drugim się gryzie, co niestety nie jest zbyt dobre... Uważajcie - bo okładka często okazuje się inna niż jej zawartość. Mnie niestety rozczarowała, mimo iż spodziewałam się po niej czegoś nadzwyczajnego. Pomyliłam się i nie mogę się z tym pogodzić. Czy ją przeczytacie, czy tez nie - musicie tym razem sami zdecydować, ja nie jestem w stanie z czystym sercem jej polecić.

23 komentarze:

  1. Okładka rzeczywiście jest piękna i nietuzinkowa, i myślę, że ze względu na nią, pomimo ogólnych wad książki, skusiłabym się na jej lekturę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To życzę powodzenia i oby ci przy czytaniu przypadła bardziej do gustu niż mi. ;)

      Usuń
  2. Szkoda, że się rozczarowalaś. Czasami tak bywa niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że przeczytałam twoją recenzję, bo zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki, ale nie lubię tracić czasu, więc daruję sobie tą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię książek, kiedy nie można połapać się w akcji. Miałam ochotę sięgnąc po tę książkę, ale chyba odłożę ją "na kiedyś" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ochotę przeczytać tą książkę, chociaż teraz zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać :) Dzięki za pomocną recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z kolei jestem stałą bywalczynią biblioteki. Z jednej strony ta powieść ma w sobie coś, co chciałabym odkryć, a z drugiej sama nie wiem, czy to dobry pomysł. Chyba nie pozostaje nic innego, jak rozejrzeć się za nią w bibliotece i przekonać się o tym, jakie wrażenie wywrze na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku byłam zainteresowana tą książką i nie ukrywam, że to przez okładkę. Po jakimś czasie straciłam chęć na jej przeczytanie i z tego co widzę to chyba dobrze się stało.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W pierwszych chwili, kiedy zobaczyłam udostępniony link na Twoim fanpage'u pomyślałam, że robiąc zdjęcie umieściłas książkę... pod akwarium!!! :-) Intrygująca.
    Co do planów czytelniczych - raczej po nią nie sięgnę. Przynajmniej w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hoho, naprawdę? :)
      Rozumiem, mogłabyś aczkolwiek niekoniecznie, marnować na nią czas. ;)

      Usuń
  9. Przykro, że się rozczarowałaś, ale takie książki też są potrzebne :)
    Chociażby dla zwykłego kontrastu.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm ... a już miałam na nią ochotę :(
    Także ja się wstrzymam jeszcze ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja po opisie nie byłam do niej przekonana, ale już przed 20 stroną, ją pokochałam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie się właśnie podobała. Oczywiście książka wprawiła mnie w smutek, wolę te radośniejsze. Ale pozostawiła po sobie coś co lubię po dobrych książkach-stan zawieszenia. Niemożność przeczytania kolejnej książki, bo ta była tak warta zapamiętania. Swoją drogą, recenzenci mają dużą moc jak widzę-wiele osób przez taką recenzję nie sięgnie po tę książkę. Czasem nie warto czytać recenzji, tylko spróbować, jeśli opis książki zachęcił do przeczytania.Dlatego ja mimo recenzji-polecam.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)