czwartek, 29 sierpnia 2019

Samantha Young - (Nie)zwyczajna

Dzień dobry, 
Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją książki, która niestety nie zaskoczyła mnie na tyle, jakbym chciała. A może coś innego wytrąciło mnie z równowagi tak mocno, że nie mogłam w stu procentach cieszyć się z treści? Ale wszystko od początku i powoli. Jesteście ciekawi? Mam nadzieję, zapraszam Was na recenzję. 

Samantha Young - jest Szkotką. Jest autorka bestsellerowych powieści o tematyce erotycznej i romansów. Została nominowana do Goodreads Choice Award w 2012 dla najlepszego autora i do nagrody Best Romance w 2014 r.

Samantha Young - (Nie)zwyczajna 
Ciepła i piękna powieść bestsellerowej autorki „New York Timesa” opowiada o tym, że warto marzyć i trzeba zrozumieć siebie.
Nazywam się Comet Caldwell.
I nienawidzę swojego imienia.
Ludzie spodziewają się niesamowitych rzeczy po dziewczynie o imieniu Comet. Kogoś wyluzowanego, kogoś, kto potrafi rozświetlić pokój, tak jak kometa przemierzająca niebo.
Ale Comet nigdy nie lubiła być w centrum uwagi. Nie może się doczekać, aż ukończy liceum w Edynburgu i wyjedzie studiować gdzieś daleko.
Nowy uczeń Tobias King przeprowadza się ze Stanów i powoduje zamieszanie w szkole, a Comet sądzi, że rozgryzła tego bad boya. Jednak potem bohaterowie są zmuszeni pracować razem nad szkolnym zadaniem i zaczyna się między nimi tworzyć wyjątkowa więź.

Okładka tej książki jakoś specjalnie mnie nie przyciąga. Tak szczerze mówiąc, to nazwisko autorki zwróciło moją uwagę i zdecydowałam po zapoznaniu się z opisem na przeczytanie tej lektury. W samym centrum widzimy dziewczynę z chłopakiem, uśmiechniętych. Wręcz zadowolonych. Jednak nie wywołali u mnie żadnych zachwytów. Powieść posiada skrzydełka, na którym znajdziemy fragment książki oraz kilka słów o autorce. Mamy kremowe strony, czcionka jest duża, czytelna, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. 

Styl autorki zdecydowanie jest w moim guście, Czyta się szybko i przyjemnie. Takie chyba jest pióro pani Young, tylko muszę ponarzekać. Kilka wydarzeń, między innymi ze szkoły, a raczej to, co spotyka główną bohaterkę jest czymś, gdzie to już gdzieś czytałam. Nie pojawiło się w niej nic nowego, czym trochę jestem zawiedziona. A jeszcze bardziej zawiedziona tym, że nie poczułam miliona emocji, na które szczerze liczyłam. 
Myślę, że każdy jest w stanie pokochać czy chociażby polubić lekki i przystępny dla wszystkich jeżyk, ALE pod jednym warunkiem. Albo czyta w oryginale, albo w dobrym tłumaczeniu oraz korekcie. 

Jestem osobą, której przez ręce przewija się naprawdę sporo książek. Zajmuję się również korektą książek, więc wiem, jakie błędy są niedopuszczalne. Jednak moje oczy krwawią, gdy błędów w druku, literówek, błędów logicznych i wszystkich innych jest od groma. I w tym przypadku tak było. DAWNO, naprawdę dawno nie czytałam książki od Edipresse, która miałaby tak wiele, rażących błędów. Oczywiście od razu, przy publikacji posta wysłałam maila z przestrogą, by przed dodrukiem,raz jeszcze przysiedli nad książką, bo to, co się tutaj wydarzyło jest jednym, wielkim nieporozumieniem. Co jest przykre dla nas, czytelników. 

Trochę ponarzekałam. Przejdę może teraz do bohaterów, których... polubiłam. Naprawdę. Comet, ze swoim dziwnym imieniem, ale i ciekawym charakterem. Tak bliska swoim zachowaniem do mnie, jeśli przypomnę sobie czasy, gdy nie znałam mojej drugiej połówki. Nadal kocham książki, ale nie siedzę z nimi zamknięta w czterech ścianach. I ja, w porównaniu do niej, mam lepszy kontakt z rodzicami, szczególnie z tatą. 
Z kolei Tobias, niejednokrotnie zranił moje serce. Nie mogłam uwierzyć, że nabrałam się na jego dobre czyny, charakter. Po prostu namydlił mi oczy. Ale autorka nie raz mnie zaskoczyła, więc suma sumarum polubiłam i jego, ale i tak bohaterem numer jeden jest tutaj Comet. Specyficzna osóbka, którą mam nadzieję, że i Wy polubicie.

Opowiada o losach dziewczyny w młodym wieku, kiedy to dzieją się różne rzeczy. Dorastanie, pierwsze miłości, imprezy... Uwierzcie mi, wiele się może wtedy zdarzyć, a Samantha ukazuje część tego, co się wtedy dzieje, co jest na plus, bo nie koloryzuje rzeczywistości, za co niezmiernie ją szanuję. Jednak okropnie moje oczy cierpią jak i dusza, że przez fatalną korektę tej powieści nie mogłam skupić się na niej na sto procent, bo co jakiś czas się gotowałam ze złości. 

Przepraszam, że ta recenzja jest bardzo krótka, ale po tym jednym błędzie pani korektor, tak niedopracowanym tekście jestem zawiedziona i wszystko, co chciałabym o niej napisać po prostu mi umknęło i nie pozwoliło w całości oddać się fabule. Bohaterowie są z krwi i kości, wydarzenia realne, pióro również w porządku, ale jestem zawiedziona. Mimo, iż historia przypadła mi do gustu - jednak nie poczułam miliona uczuć. Książka może być dla wielu z Was z przestrogą, czego unikać i jakie mogą być konsekwencje Waszych czynów. Mi zabrakło emocji i czegoś, czego nie spotyka się w większości lektur. Idealna pozycja dla tych, którzy nie zwracają uwagi na błędy, jakie pojawiają się w powieści oraz dla tych, którzy lubią czytać romanse i powieści obyczajowe. Na pewno ta historia przypadnie Wam do gustu, ale jeśli będziecie oczekiwać czegoś więcej, to możecie się zawieść. Jednak nic chyba nie przebije książki "Wszystko przed nami". 

Czytaliście dzisiaj recenzowaną książkę? Co o niej sądzicie? I co sądzicie o kiepskiej redakcji/korekcie? Zwracacie uwagę na błędy? Jaką powieść S.Young polecacie najmocniej? 

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu 

7 komentarzy:

  1. Miałam ją w planach przeczytać, ale teraz, to chyba zmienię zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o niej, nawet chciałam przeczytać, ale chyba się wstrzymam przynajmniej na razie.
    PS. Zapraszam do siebie na nowy post i akcję Q& A.
    Chyba w tym zdaniu lepiej by brzmiało na tyle na ile bym chciała : Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją książki, która niestety nie zaskoczyła mnie na tyle, jakbym chciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też zwracam uwagę na literówki i błędy ortograficzne oraz stylistyczne. To przeszkadza mi w skupieniu się na treści. Na szczęście powieści z takimi błędami nie ma dużo, ale po "(Nie)zwyczajną chyba nie sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam ją chyba już z miesiąc i kompletnie nie mogę się w nią wkręcić. Zostało mi już jakieś max 50 stron, ale wlecze mi się ona tak, że mam ochotę płakać. Nie ma w niej nic och, ach, a naprawdę chciałabym coś takiego znaleźć, bo pióro autorki od lat uwielbiam, a tu takie rozczarowanie. Doczytam do końca, ale nie spodziewam się, by mnie urzekła :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Romans... to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że mogłabym sięgnąć po tę pozycję, ale nie wiem. Nigdy nie czytałam nic jeszcze od Young i chciałabym jednak zacząć od czegoś innego. Szkoda, że książka ma tyle błędów, to jest smutne, bo jeżeli wydawnictwa wydają takie książki, to znaczy, że zrobili to na odwal, bo jak inaczej, skoro widać, że książka nie jest dopracowana. Najwięcej błędów rzucało mi się w serii Lux od Filii (stare wersje książek, nie wiem jak z nowymi), w nich było tyle błędów... oczywiście o nich nie pamiętałam, bo treść była tak cudowna, że potrafiłam wybaczyć błędy, ale jednak raziło.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)