wtorek, 25 czerwca 2019

Melanie Harlow & Corinne Michaels - Hold You Close

Dzień dobry!
Dzisiaj pragnę Was powitać recenzją książki, która trochę przeleżała na mojej półce. Nie lubię gdy jest szum o jednej książce na wielu blogach. Dlatego nieco się wstrzymuje, wszyscy powoli o niej zapominają, a wtedy ja - "wkraczam do akcji". Stwierdziłam, że to już najwyższy czas na recenzję książki dwóch autorek, która niesamowicie mnie ciągnęła. Tak, romans, powieść obyczajowa. Czasami człowiek potrzebuje takich lektur, by zapomnieć o tym, co go dręczy. A więc... Zaczynajmy. 

Melanie Harlow - mieszka niedaleko Detroit, lubi wysokie szpilki. Jej powieści są na liście bestsellerów "USA Today". 

Corinne Michaels - autorka bestsellerowej serii z list New York Timesa. Jest uczuciową, błyskotliwą, sarkastyczną, uwielbiającą dobrą zabawę mamą dwójki dzieci.

Melanie Harlow & Corinne Michaels - Hold You Close 
Ian Chase złamał mi serce, kiedy miałam siedemnaście lat. Kolejne osiemnaście lat mojego życia spędziłam, nienawidząc go.
Ułatwia mi to jego bezczelny wyraz twarzy oraz fakt, że prowadzi życie playboya. Nie mogę tego nie zauważać, ponieważ mieszka obok mnie. Za każdym razem, gdy widzę, jak wychodzi z basenu – niemal nagi i nieprawdopodobnie seksowny – czuję, że gotuje się we mnie krew.
Zawsze uwielbiałam go nienawidzić.
Nigdy nie planowałam, że będę go potrzebowała.
London Parish jest najlepszą przyjaciółką mojej młodszej siostry, ale nie powstrzymało mnie to przed zakochaniem się w niej.
Mamy za sobą skomplikowaną przeszłość. Wszystko, co nas łączy, to fakt, że jesteśmy rodzicami chrzestnymi trójki uroczych dzieci mojej siostry. Lecz nasze życie zmienia się za sprawą tragicznego wydarzenia.
Teraz staramy się wychowywać dzieci, które kochamy, pogodzić się z niewyobrażalną stratą oraz zwalczyć rodzące się między nami pożądanie.
Moje życie wywróciło się do góry nogami, więc ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest ożywianie dawnych uczuć.
Nieważne, jak mocno bym ją trzymał, i tak nigdy nie będę mógł jej zatrzymać. 

Okładka książki przedstawia nam dwojga ludzi - kobietę i mężczyznę, którzy prawie prawdopodobnie maja się pocałować. Szczerze mówiąc najbardziej rozczula mnie dłoń dziewczyny na policzku chłopaka - ja z tymi dłoniami mam chyba jakąś obsesję, no ale... Jakiś urok w sobie ma. W tym jednak przypadku nie okładka zarządziła, że skuszę się na tę historię. Corinne Michaels jest mi już dobrze znana, przeczytałam jej trzy powieści, więc dałam jej kolejną szansę wykazania się, tym bardziej iż jest to powieść napisana w duecie z Melanie Harlow. Opis odegrał najważniejszą tutaj rolę i to głównie przez niego, skusiłam się. Okładka posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich nie ma nic - a szkoda. Mogłaby tutaj śmiało się znaleźć informacja o obu autorkach - chociażby trzy, cztery krótkie zdania. :) Na drugim widzimy patronów medialnych. Czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się niewiarygodnie szybko. Odstępy między wersami zostały zachowane, marginesy również, literówek brak. 

"Zraniłem ją i złamałem jej serce, ale ja kurwa zniszczyłem siebie w tym samym czasie. Nigdy o tym nie wiedziała."

Przechodząc do obu autorek, przyznać się muszę, że całkiem dobrze czytało mi się 'Hold You Close". Nie przypuszczałam, że tak szybko poznam to, co napisały i że aż tak przypadnie mi do gustu. Nie było tutaj jakichś cudów na kiju, ale byle jak też nie było. Czytało mi się szybko i przyjemnie - a to jest ważne, tym bardziej na tych naszych afrykańskich upałach. Strony znikały mi tak szybko, że nim się zorientowałam już było po wszystkim. Owszem, część wydarzeń byłam w stanie przewidzieć, w końcu jest to typowy romans, powieść obyczajowa, gdzie 80% całości gdzieś już się czytało. Niemniej jednak byłam w stanie się oderwać od rzeczywistości i pobyć z bohaterami w ich świecie. Jestem przekonana, że i Wam lekko będzie się czytało, ponieważ nie ma tu jakichkolwiek blokad. Dobrze zrobiłam, że zaryzykowałam i teraz już wiem, że na Corinne mogę liczyć, kiedy będę potrzebować prostej i lekkiej historii i tak samo co do Melanie, wiem, że na pewno dam jej szansę w powieści, którą sama napisała. (Tutaj mała wskazówka dla wydawnictwa, by wydała coś z jej dorobku.) 

Żeby nie było tak pięknie i cudownie, to mam pewne "ALE". Na samym początku kompletnie nie mogłam zdzierżyć Ian'a oraz London. Wybaczcie mi, ale zachowywali się jak para gimnazjalistów, którzy w ogóle nie wiedzą, co robią, a tym bardziej co mówią. Ręce opadały mi na ich głupotę, ale ok. Zagryzłam zęby i mimo otwierającego się wciąż scyzoryka w kieszeni, brnęłam dalej. Raz było lepiej, raz gorzej. Była chwila, kiedy naprawdę zapałałam do nich sympatią, jednak znowu musieli powrócić do zachowania gówniarskiego i to byłoby na tyle. Wydawali mi się bardzo niedojrzali i to wręcz było dla mnie dziwne, bo nie mieli dwudziestu lat. Ale cóż zrobić. Tak miało być. 
Myślę, że możecie polubić Ian'a i London, może tylko mnie irytowali swoich zachowaniem... A wydawało mi się, że dzieci w tej powieści były o wiele mądrzejsze od nich - ale to tylko moja opinia i wrażenie. Jeśli sięgnięcie po tę historię, sami stwierdzicie. :) 
Nie mogę jednak zarzucić autorką, że stworzyły bohaterów na odczep się. Absolutnie! Są to żywe, prawdziwe osoby, jakby wyciągnięte z naszego życia i nie napisane na jedno kopyto. :) 

"Czasami musisz puścić to, czego chcesz bardziej niż czegokolwiek innego, ponieważ jest to właściwa rzecz."

Emocje... Z reguły jest ten punkt dla mnie ważny w ocenie książek. Lubię czytać takie, które coś mówią między wierszami, mają puentę i jakiś sens w tym wszystkim... Ale lubię też lekkie historie, które nie za wiele mają tych emocji, które mogłabym odczuć. I tutaj właśnie tak było. W jednym, czy w dwóch momentach moje serce zaczęło bić zbyt szybko, ze względu na to, co działo się w książce. A tak, to nic szczególnego. Może Wy macie mniejsze wymagania, ale jak dla mnie, emocji było tu co kot napłakał. Być może i nawet kot London. :) 
Fabuła ma swoje tempo, w sumie dość szybkie, bo ciągle pojawiają się zwroty akcji, które je przyśpieszają. Dlatego też ta powieść znika nam niewiarygodnie szybko. 
Warto zaznaczyć, że w "Hold You Close" pojawiają się sceny +18. Więc jeśli nie jesteś na nie gotowy/a, to się za tę historię po prostu nie bierz. Gdy uznasz, że jesteś już na tyle mądry/a by o tym czytać, to zachęcam jak najbardziej. Parę przekleństw również się tu pojawia, więc uważajcie. 

Reasumując pragnę stwierdzić, iż nie była to zła lektura. Była dobrą powieścią obyczajową, którą przeczytałam zdecydowanie szybko. Autorki postarały się, by czas spędzony z bohaterami był na maksimum urozmaicony z pomocą naszych jakże momentami irytujących postaci. 
Lekkim i doświadczonym piórem wraz z London i Ian'em wędrujemy po meandrach życia. Przypominamy sobie ich smutną, bolesną wręcz przeszłość. Coś, co nie powinno się wydarzyć, albo mieć inny splot zdarzeń. Mimo wszystko jestem zadowolona z tej powieści i jestem przekonana, by kolejny raz dać szansę Corinne i postarać się zaufać nowej Melanie. Nowej dla mnie - oczywiście - ponieważ na swoim koncie ma wiele powieści. 

A co Wy myślicie o tej książce? Czytaliście? A może macie w planach? Przekonałam Was do sięgnięcia po nią? 

Za możliwość poznania tej historii dziękuję  
http://wydawnictwoniezwykle.pl/

6 komentarzy:

  1. Mam tę książkę w planach przeczytać, ale trochę będzie musiała na to poczekać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielką fanką Hoover nie jestem, więc specjalnie nie będę rozglądać się za tą pozycją, zwłaszcza że po przeczytaniu opisu pojawiła mi się myśl w głowie "gdzieś to już czytałam". Niemniej jeśli któregoś dnia książka wpadnie w moje dłonie, to pewnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam jej w planach ale chętnie do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)