niedziela, 12 listopada 2017

W objęciach śniegu

Dzień dobry,
jeszcze wprawdzie nie ma zimy, ale powoli musimy się na nią przygotować. W Zakopanym już dłuższy czas jest śnieg, więc tylko chwilę potrwa, zanim śnieg otuli całą Polskę, albo jej większość. Wyobrażacie sobie być skazanym na śnieg dodatkowo będąc na totalnym pustkowiu? Ja średnio to widzę. Podejrzewam, że szybko bym się poddała i umarła z... zimna. Urodziłam się w maju i jestem takim zimorodkiem... W każdym bądź razie chciałam Wam powiedzieć, że czytając te lekturę, czułam totalne zimno...

Charles Martin - autor jedenastu bestsellerowych powieści "New York Timesa", mieszka w Jacksonville na Florydzie waz z żoną i trzema synami.

Charles Martin - Pomiędzy nami góry 
Dwoje nieznajomych, odciętych przez zamieć śnieżną na lotnisku w Salt Lake City, postanawia wynająć wspólnie niewielki samolot, aby dotrzeć do domu. Ben Payne to świetny chirurg, który wraca z konferencji, Ashley Knox, felietonistka w jednym z czasopism, jest właśnie w drodze na swój ślub. W wyniku tragicznego zrządzenia losu trafiają jednakże w jedno z najdzikszych pustkowi stanu Utah, pośrodku srogiej zimy, ciężko ranni, wiele mil od jakichkolwiek oznak cywilizacji. Bez jedzenia i możliwości znalezienia schronienia, dysponując jedynie sprzętem wspinaczkowym Bena, ich szanse na przeżycie wydają się nikłe, lecz to, że mogą polegać tylko na sobie, budzi w nich poczucie więzi, która wkrótce przeradza się w coś więcej. W miarę jak dni przechodzą w tygodnie, ich walka o przeżycie staje się coraz bardziej dramatyczna. Czy uda im się wydostać z tego pustkowia, a jeżeli tak, czy to doświadczenie zmieni ich już na zawsze?

Wiem, że okładka jest również plakatem filmowym, który często można było zobaczyć na ulicach, w okolicach kin czy Internecie. Przyznam się, że jak zobaczyłam na okładce Kate Winslet, to już nie obchodziło mnie o czym będzie książka tylko chciałam ją niemal od razu przeczytać. Jednakże życie blogera, recenzenta i jednocześnie opiekunki osób starszej uczącej się zaocznie nie jest lekkie i nie dysponowałam na tyle wolnym czasem, żeby móc ją przeczytać od razu jak do mnie przyszła.
Widzimy dwójkę naszych głównych bohaterów, widzimy resztki awionetki, góry i śnieg. Jest bardzo klimatyczna i oddaje to, co znajdziemy na kartach powieści. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę lektury. Na jednym z nich przeczytamy fragment powieści, a na drugiej przeczytamy kilka słów o autorze.
Co do samego wydania jestem zadowolona, ponieważ nie zauważyłam literówek ani innego rodzaju błędów. Podzielona na rozdziały, gdzie dzieje się akcja; dodatkowo przeplatana jest nagrywanymi myślami, które są napisane kursywą i traktowane jako osobny rozdział. Widoczne rozdzielenie, które jest dobrym zabiegiem w tym przypadku.

"-I co? - zapytała.
- Nic.
- Naprawdę możesz być ze mną szczery. Zniosę prawdę. Tylko nie owijaj w bawełnę.
- Grover miał racje. Bardziej to wygląda na Marsa niż Ziemię. 
- Poważnie? Nie koloryzuj. Przywykłam do tego, że ludzie są ze mną szczerzy. 
[..]
- Jest... pięknie. Nie mogę się doczekać, kiedy to zobaczysz. Widok jest... spektakularny. Jeszcze niczego takiego nie widziałaś. Jedyny w swoim rodzaju, unikatowy. Mam tam rozłożone dwa leżaki i facecik podający drinki z parasolką będzie tutaj za chwilę. Musiał iść po trochę lodu."

Nie spotkałam się jak dotąd z piórem Charlesa Martina i znając mnie pewnie zbyt szybko bym nie usłyszała, gdyby nie ta Kate Winslet na okładce. Możecie nazwać mnie sroką okładkową - przyznaje się bez bicia, czasami nią jestem. A że to jedna z moich ulubionych aktorek - nie mogłam przejść obok niej obojętnie, po prostu. Na samym początku trudno mi było wejść do tej powieści, za-klimatyzować się. Kto wie, może przez tą wysokość i mróz? Tak, na pewno to jest przyczyną. :D
Tak już mniej żartem, a serio - trudno było mi się wtopić w akcję i ciężko się czytało pierwsze kilkadziesiąt stron. Jednak w pewnym momencie nastąpił przełom i nie mogłam się oderwać od książki. Przywykłam do pióra autora - które może z tego powodu jakoś niekoniecznie do mnie przemawiało na początku - to później je zaakceptowałam i czytało mi się przyjemnie.  Nie jest to jakiś górnolotny styl, czy też zbyt potoczny... Jest taki... normalny. Jeśli wiecie, o co mi chodzi. ;) Nie ma słów, których musielibyśmy szukać w słowniku. Nie ma też tak banalnych, prostych słów, które wręcz kipią skrótami i tak dalej.
Reasumując, że po trudnym początku całkiem dobrze czytało mi się tą historię i gdybym miała raz jeszcze decydować, czy sięgać po nią czy nie - oczywiście, że przebrnęłabym przez trudny początek. Bo warto. :)

Ashley... bardzo polubiłam tę bohaterkę. Jej dystans do siebie, hart ducha, czy pełne sarkazmu odzywki po prostu sprawiły, że zapałałam do niej sympatią. Wydała się całkiem ogarnięta życiowo mimo tego ślubu, który od samego początku mi nie pasował, gdy tylko o nim powiedziała. Wydawać by się mogło, że będąc w ich sytuacji zostaje tylko płacz, zgrzytanie zębami i odmawianie paciorków - to jednak wiele było chwil, gdzie uśmiech gościł na naszych ustach. Między innymi za sprawą Ashley, która była błyskotliwa, chwilami ironiczna i w obliczu sytuacji niemal bez wyjścia potrafiła pomyśleć o czymś wesołym, a nie złym i smutnym.
Ben oczywiście też nie jest zły, ale aż tak go nie polubiłam. Wydawało mi się chwilami, że to on zachowuje się jak baba... Gdy doczytałam do końca, to po prostu się zdziwiłam. Tego się nie spodziewałam. Kompletnie. Jednak i tak zapunktował mi swoją siłą mimo ogromnego bólu i tym, że nie okazał się samolubem i egoistą. Znając 90% populacji naszego kraju to właśnie tacy ludzie, którzy zadbaliby tylko o swoje cztery litery. Bo brak w nas empatii - taka jest prawda.
Reasumując chciałabym przyznać, że wykreowani bohaterowie są bardzo realistyczni i uważam, że można ich spokojnie polubić. Tak samo psa, który "podróżuje" razem z nimi. Są niewątpliwie plusem dla tej historii.

"Złamane serce... nie zrasta się. Nie jest jak ogon jaszczurki. Jest raczej wielkim witrażem roztrzaskanym na miliony kawałków i nie da się go z powrotem poskładać."

Jest to pełna zwrotów akcji powieść, która powinna wzbudzić w nas wiele emocji. I w moim przypadku tak było. Odczuwałam ten strach o przeżycie kolejnego dnia. Odczuwałam ból, jaki oni odczuwali, tak wiem, w minimalnym stopniu, ale zawsze to coś.
Czułam się chwilami jak w rosyjskiej ruletce - uda im się, czy nie? Przeżyją czy umrą za pierwszym zakrętem, gdy to los rzuci im kłody pod nogi? Wszystko było tak interesujące, a szczególnie to, czy przeżyją oraz to co będzie na następnej stronie. Stronica po stronicy i doczytałam do końca. Jakże wielkie było moje zdziwienie jak poznałam historie Bena... Zrobiło mi się przykro. Chwilami uważałam go za babę, a nie znałam jego przeszłości... To przykre i do tej pory bije się w pierś, że pomyślałam o nim tak, a nie inaczej. Na filmach rzadko kiedy możemy odczuć to, co czują bohaterowie czy poczuć ten klimat. Ja przez 3/4 książki dosłownie trzęsłam się z zimna. Także polecam najpierw przeczytać Pomiędzy nami góry, a dopiero później wybrać się do kina czy obejrzeć w domu przez Internet czy na płycie DVD ekranizacje. Ja jeszcze tego nie zrobiłam, ale coś czuję, że będzie to dobre uzupełnienie i pewne wizualne sceny dopełnią Wam obraz z powieści. :)

Reasumując chciałabym polecić Wam tę powieść. Idealnie oddaje klimat takich rozbitko-podróżników. Wiem, że to może zabawnie brzmi, ale to, co przeszli nie było najzabawniejsze. Humor, sarkazm czy ironia jest tutaj dość dobrze dostrzegalna, ponieważ Ashley dba o to jak nikt inny. :) Powieść pokazuje nam również, jak przez trudną sytuacje ludzie nieznani sobie są na siebie skazani - na śmierci czy życie. Każde z nich ma swoje sprawy, przeszłość, plany, jednak będąc zdani sami na siebie poznają się lepiej. obserwujemy ich, jak się poznają, jak się traktują i muszę przyznać, że empatia jest tutaj dostrzegalna i gdyby było więcej takich ludzi w naszym świecie, naprawdę dużo rzeczy wyglądałoby inaczej... A co tam, pomarzyć zawsze można. :)
Myślę, że Ci, którzy lubią nietypowe historie z bardzo prawdopodobnym rozwiązaniem historii takiej jak tak, którzy lubią poczuć mroźne powietrze i szok termiczny - polubią lekturę. Nie ma ograniczeń i jak najbardziej polecam ją młodszemu jak i starszemu gronu Czytelników. Każdemu powinna przypaść do gustu. Mi nie zostaje nic innego jak obejrzeć w końcu ekranizację i dopełnić obraz całości. :)

A jest ktoś, kto czytał tę książkę? Co o niej sądzicie? A może byliście na ekranizacji? Warto czy nie? Piszcie śmiało, czekam na Wasze komentarze! Ciepłego dnia! :)

Za egzemplarz dziękuję Pani Agacie oraz Wydawnictwu 
http://edipresse.pl/portfolio/ksiazki/

19 komentarzy:

  1. Czekam na zimowa aurę i wtedy sięgnę po tę książkę. Chcę bardziej wczuć się w klimat.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się wybiorę do kina na ten film, bo obecnie mam za dużoo książek do czytania. :)


    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytam na pewno, bo zaciekawiła mnie ta historia, a co do filmu, to na razie do kina się nie wybieram, ale jeśli książka mi się spodoba, z pewnością też obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zachęca :)

    https://czytajzpauelka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę!!! Muszę ją przeczytać! Koniecznie! <3
    PS. Skąd rękawiczki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się. :) Chciałabyś jak bardzo? :D
      Kupiłam u mnie w miasteczku zeszłego roku. ;) Na zwykłym straganie. ;)

      Usuń
  6. Filmu nie widziałam, książki nie czytałam... Przyznam, że chyba jeszcze nie miałam w rękach powieści z takim "rozbitkowym" wątkiem. Może dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam, że gdy oglądałam zapowiedzi książkowe - twarz aktorki również przyciągnęła mój wzrok:)

    OdpowiedzUsuń
  8. powiem szczerze że widzę recenzję tej książki po raz pierwszy i za nią serdecznie dziękuje. Zastanawiałam się na tą książką. Plakaty z filmu porostu do mnie krzyczały. Z miła chęcią porównam ją z ekranizacją.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak się zapewne domyślasz, ja bym się wynudziła :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam film, ale po książkę raczej nie sięgnę.

    Książkowy świat Sabiny

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)