niedziela, 5 lutego 2017

Anna Crevan Sznajder - Niczyja. Kwiat Magnolii

Dzień doberek!
Wielu z Was nie wiem, że kiedyś, będąc w pierwszej gimnazjum, moja nowo poznana koleżanka, zaraziła mnie miłością do anime. Więc anime, manga, koreańskie i japońskie zespoły muzyczne przede wszystkim nie były mi obce. Same siebie nawet nazywałyśmy tak inaczej, ale dajcie mi pamięć, bym mogła to sobie przypomnieć. :D Etsume? Coś w ten deseń, bo naprawdę nie pamiętam. :D Mimo wszystko temat, jaki obrała Anna Crevan Sznajder nie było mi obce. Miło było wręcz przenieść się w czasie do przeszłości i czytać o tym, co kiedyś było mi bliskie. Ale ciekawi jesteście moich wrażeń? Na pewno!

Anna Crevan Sznajder – pisarka i absolwentka kursów „Piszę, bo chcę”. Współautorka książki „Facet do wzięcia” i autorka miniaturki literackiej „Walentynki”. Miłośniczka Japonii i wszystkiego co z nią związane, a zwłaszcza anime i mangi. Wielbicielka „Kuroko no basket” Tadatoshiego Fujimaki, która była inspiracją do napisania „Niczyjej”

Anna Crevan Sznajder - Niczyja. Kwiat Magnolii. #1
Crevan - nasza główna bohaterka uwielbia Japonię. Kocha również "Kuroko no basket". Wraz z Kate, swoją przyjaciółką, a jednocześnie koleżanką z pracy wyjeżdżają na konwent do Tokio, by promować nową książkę głównej bohaterki. Przepychając się przez tłum Crev-chan spotyka kogoś, kogo może i się spodziewała, ale nie sądziła, że będzie miała możliwość niemal czołowego zderzenia i krótkiej rozmowy. Przynajmniej na początku. Otóż... Kise Ryota. Przecież to niemożliwe. A jednak. Gdy marzenia zmieniają się w czyny w jej prawdziwym życiu, dziewczyna jest zachwycona. Jednak jest w Tokio tylko na weekend. Jak skończy się spotkanie Kise i Crevan? Jak potoczą się ich losy?

Okładka bardzo prosta, zwyczajna, a jednak wspaniała. Ten kwiat jest prześliczny. I tutaj moja pierwsza słabość. A w sumie, to już druga. :D Mimo wszystko piękny kwiat magnolii na czarnym tle jest wspaniały i cóż, cieszę się, że ta cienka książeczka jest w mojej kolekcji. :) 
Co do samego wydania, jest to dość duży krok odwagi, ponieważ pochodzi z Ridero. Ma kilka niedociągnięć, w sensie literówek. Jest to jednak raz jeszcze napiszę wersja próbna, bo sama autorka planuje połączyć dwa tomy ze sobą i je wydać. Więc wybaczam literówki i mknę dalej! 

Co do samej Anny Crevan Sznajder - gdyby nie jedna z moich koleżanek blogerek, nie dowiedziałabym się o niej. Dzięki Kasi z bloga Wielbicielka książek (KLIK), to nigdy bym nie dowiedziała się o tak dobrej książce mimo małej jej ilości stron. Warto pamiętać, że to nie ilość stron znaczy o jakości książki. :) Zabierając się za Kwiat Magnolii nie wiedziałam czego dokładnie się spodziewać. Jednak gdy zatopiłam się w tym, co Ania zaserwowała - odpłynęłam do... Tokio. Nie w sen, tylko momentalnie znalazłam się w Tokio. Prostym i przystępnym językiem, może momentami nieco ubogim sprawiła, że chciało mi się czytać, że siedziałam jak zaczarowana przez dłuższą chwilę. Widać, że pisarka ma potencjał, który wykorzystuje. Może jeszcze nie całkowicie, w stu dziesięciu procentach, ale jednak. Ja już nie mogę się doczekać drugiej części. :) 

Nasza główna bohaterka jest troszkę zbyt łatwowierna, może trochę rozpuszczona.  Ja  z pewnością będąc na jej miejscu nie postąpiłabym podobnie. Nie przemyślała tego, co robiła mimo iż dawało jej to szczęście, a kolejno wielki ból. Kate zaś sprawiała wrażenie tej bardziej przytomnej, myślącej o wszystkim i w odpowiednim czasie. Szkoda, że tak szybko ta historia się skończyła, niemniej jednak jak wiecie czekam na kontynuację, która jest w trakcie korekty. :) Bohaterowie są tutaj dość dobrze wykreowani, nie są zbytnio bladzi, a co najważniejsze nie są  papierowi. Są całkiem w porządku i uważam, że gdyby Ania napisała dłuższą książkę, staliby się oni bardziej wyraziści, a i mogliby stać się moimi dobrymi, książkowymi rzecz jasna znajomymi. 

Pisałam również, że jest to dość cienka książka. I to jest jej największą wadą. Z kolei na obronę tego mogę napisać, że przez trzy dni owszem, może dużo się wydarzyć, ale pisanie masła maślanego o tym samym, ale w innych słowach, to już nie miałoby sensu. Dlatego czekam na kolejny tom i mam nadzieję, że jest go o wiele więcej. 

Moją pierwszą miłością dawniej były męskie zespoły, z jakimi zaznajomiła mnie moja koleżanka. Najbardziej w głowie utkwili mi... U-KISS i z dziewczyn to GIRLS GENERATION. Co do dziewczyn, to wciąż pamiętam piosenkę Gee. Nie wiem, o czym one śpiewają, ale fajnie jest poddać się tej muzyce i sobie pośpiewać jak nikt nie słyszy. :D 
Druga miłość to kwiaty, ta magnolia mnie urzekła. Uwielbiam na nie patrzeć i to nie tylko na te z okładki, ale i na wszystkie inne. Kolorowe tulipany lub te zwykłe, czy też róże albo orchidee. Mogłabym patrzeć na nie dniami i nocami. 
No co tu dużo mówić, Ania załatwiła mnie na amen. :D 

Historia opisana w mini powieści mnie na tyle zaintrygowała, że jestem skłonna ją Wam polecić. No chyba, że nie przepadacie zbytnio za tymi klimatami, to zmuszać nie mam zamiaru, ale fajnie jest się przenieść do innego świata niż Ameryka, bo przeważnie wszystkie książki tam się dzieją. Tokio to piękne miejsce, które również warto odwiedzić, a już Japonia - kwiat kwitnącej wiśni... Marzy mi się taka podróż. <3 
Dlatego chciałabym polecić Wam Niczyją, ze względu na to, że w świetny sposób przybliżyła nam tą kulturę, dodała szczyptę przyjaźni, miłości, flirtu i wyszło z tego coś dobrego, na co warto zwrócić uwagę. Jednak ci, którzy liczą na książkę z górnej półki mogą się zawieźć. 
Lekka, przyjemna i interesująca. Polecam! :) 

Link do strony autorskiej: KLIK

Dziękuję za możliwość poznania tej lektury autorce Annie Crevan Sznaider


30 komentarzy:

  1. Jeśli gdzieś trafię na tę książkę to z chęcią przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ile ta książka ma stron? Chyba że to przeoczyłam... xD
    Japońskie klimaty, itp. to nie moja bajka xD Nigdy nie ciągnęło mnie do takich rzeczy, ale... nie skreślam tej książki :D Bo myślę, że rzeczywiście fajnie poznać nową kulturę, zwłaszcza że Japonia wydaje mi się intrygująca, inną niż w Ameryce :D Także może kiedyś przeczytam... ^_^ ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niecałe sto. ;) 95 bodaj. ;)
      Fajnie poznać, fajnie, ale autorka ma w planie połączyć dwa tomy, także będzie miała więcej. ;)

      Usuń
    2. Łooo, to rzeczywiście króciutka! :D Ciekawe, ile wyjdzie po tym połączeniu... :D

      Usuń
  3. Dziękuję za wzmiankę o mnie :)

    Cieszę się, że podobała Ci się książka :)

    Moja recenzja pojawi się w przyszłym tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanowię się jeszcze nad tą książką, bo nie jestem do niej zbytnio przekonana, mimo to nie skreślam jej całkowicie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety często liczba stron, tak niewielka, wpływa na okrojenie treści, a szkoda! W każdym razie brzmi ciekawie i no zawsze to jakaś odmiana :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mówię nie. Może skuszę się w wolnym czasie na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak będę miała okazję to na pewno sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie moje klimaty, ale zaciekawiło mnie to, że polska autorka zapuszcza się w inne tereny niż osławiona Ameryka. Plus dla niej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To brzmi, jak jakiś fanfik :D Mnie manga nie interesuje kompletnie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie się zapowiada a w najbliższym czasie na pewno sięgnę po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ilość stron skutecznie mnie odrzuca... :)

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)