czwartek, 29 września 2016

Kiedy odszedłeś...

Witajcie! 
Bez problemu można się domyślić, po samym tytule posta, że chodzi tu o kultową kontynuację powieści, którą recenzowałam kilka dni temu. Jest to historia, która wzruszyła wielu ludzi. Pozostawiła w nich niewyobrażalną pustkę i wielki znak zapytania z tym, co będzie dalej. Wiem, że recenzje były różne - ale nic nie cieszy mola książkowego jak fakt, że będzie mógł sam spróbować danej pozycji. Czy faktycznie jest nieporozumieniem, czy czymś fenomenalnym. A jak było tym razem? Przeczytajcie sami. 

"Bo wcale nie czuję, że żyję. W ogóle nic nie czuję."

Jojo Moyes - jej powieści podbijają serca milionów czytelników na całym świecie. Powieści autorki zostały przetłumaczone na 35 języków, a rozeszły się w nakładzie ponad 9 milionów egzemplarzy. Sama pierwsza część historii o Lou i Willu rozeszła się w nakładzie ponad 5 milionów egzemplarzy. Powieści pisarki znajdziecie w zakładce Recenzje A-Z.

Jojo Moyes - Kiedy odszedłeś #2

Mija kilkanaście miesięcy od momentu odejścia Willa. Jednak Lou, nadal nie potrafi go wyrzucić z pamięci. Wini się, że nie żyje tak, jak on by chciał. Ma ogromne poczucie winy, które pewnego dnia kończy się upadkiem z piątego piętra. A kolejno to czas dziwnych wydarzeń, które zmieniają życie bohaterki. Stopniowo dodają barw, tylko... jakich? Tych weselszych - kolorowych, czy też ciemniejszych - oznaczający jeszcze większy smutek? Co Lou spotka na drodze pogodzenia się z rzeczywistością? Czy kiedykolwiek sobie wybaczy, że go nie powstrzymała...? 

Zacznę może jak zwykle od oprawy graficznej, która się zmieniła. Chcąc czy nie chcąc, to inne wydawnictwo, więc trudno oczekiwać utrzymanej w podobnym stylu okładki. Ta jest bardziej przejrzysta, jaśniejsza. Widzimy dziewczynę, ale czy to Lou? To już kwestia własnej interpretacji. Trochę szkoda, że już Wydawnictwo, które wydało pierwszy tom, nie zrobiło tego z drugim. Bo tutaj zapomniano o moich "motylkach". Nie ma informacyjnych skrzydełek, które też pełniłyby funkcję ochronną. A tak, cienka okładka może się szybko zniszczyć, co jest ciosem w serce dla każdego, kto kocha książki. 
Czcionka nie najgorsza, literówek nie znalazłam, więc uważam, że jest okej. Tak samo z marginesami i odstępami między wierszami - są zachowane tak, jak należy. Więc co do tych punktów nie mam co się czepiać. 

Kolejnym punktem zaczepienia jest autorka. Widać, że napisana pierwsza część, nie da się zbić. Nie jest w stanie wymyślić historii, która będzie lepsza od tego, jak Will był obecny w życiu Lou, czy naszym. Styl pisarki się nie zmienił, jednak nieco zawiódł. Musze przyznać, że książka jest słabsza od poprzedniej. Szkoda, ale nie spodziewałam się czegoś nad to, co dostałam całkiem niedawno. Tą powieść również czytałam w bardzo szybkim tempie - bo autorka nie próżnowała i zaskakiwała nas raz po raz, jednak brakowało mi czegoś. Brakowało mi... chamskości Willa. Nieco więcej emocji. Nie mogę powiedzieć, a raczej napisać, że powieść jest schematyczna. Bo nie jest. Ma kilka wad, o których nie boję się pisać. Mimo iż możecie obrzucić mnie czymkolwiek - jednak nie dorówna raczej nigdy pierwszej części. Dalej plastyczny język, ale emocji niestety nieco zabrakło. 

"Cisza w samochodzie była twarda i krucha jak szkło. Wbiłam wzrok w kierownicę. Odczekałam do momentu, aż miałam pewność, że jestem, w stanie normalnie oddychać.
A potem przekręciłam kluczyk i w milczeniu przejechałyśmy dwieście kilometrów dzielące nas od domu."

Z kolei Lou... bardzo dobrze ją rozumiałam. Czułam jej ból. Czułam wszystko, co ona przeżywała. Decydując się na ten tom musicie być przygotowani na to, że na swoje barki będziecie musieli przyjąć problemy, zmartwienia głównej bohaterki. Na domiar złego lub też nie, poznajemy kilku nowych, ale tak naprawdę sympatycznych postaci. Nie chcę spoilerować, więc ta recenzja, a szczególności ten podpunkt będzie krótszy i mniej dokładny. No i nie każdego z nowych bohaterów polubicie od razu - miejcie cierpliwość od razu Wam dobrze radzę. Możecie mieć chęć zabicia pewnej osoby, jednak nic nie będziecie mogli zrobić. Może to i dobrze. Postacie są wykrojone idealnie, niczego im nie brakuje. Mają pazur, nie są neutralne i to mi się podoba. I rety, brakuje mi Willa! Nie spodziewałam się, że będę tak bardzo odczuwać jego brak, ale jak widzicie - powtarzam to już kolejny raz i zapewne jeszcze nie raz się powtórzę. :) 

O akcję również nie mam co narzekać. Non stop coś się działo. Pisarka cały czas karmiła nas niespodziankami. Zwroty akcji, czy jej zawrotne tempo - nie pozostawia nam wyboru jak czytać dalej. Praktycznie całość przeczytałam w ciągu kilku godzin. Wcześniejsze około stu stron przeczytałam dzień wcześniej. Ale jak wiecie, w weekendy nie ma się zbyt wiele czasu, więc czyta się póki może. Więc tak w niedzielny poranek aż do godziny 14 zaczytywałam się w historii Lou. Jej nowej historii. Tak jak wspominałam nie mamy prawa zarzucać schematyczności, bo jej nie ma. Powieść się połyka, dosłownie. 

"Jak ona mogłaby pojąć, że jego utrata była dla mnie czymś takim, jakby ktoś przestrzelił mnie na wylot, zostawiając otwartą dziurę, ciągle boleśnie przypominającą mi o braku, którego nigdy nie uda mi się wypełnić?"

Napisana rozdziałami, głównie wszystko widzimy z perspektywy Lou, ale też się wkrada rozdział nowej bohaterki, którą mam nadzieję polubicie. Ja... polubiłam ją od razu. Miała to "coś" w sobie. Rozdziały mniej więcej równe, ani nie za długie, ani nie za krótkie. 
Przewracając kolejną stronę zastanawiałam się, co nastąpi. Uczucie napięcia, jeszcze nie wybaczonego bólu, smutku po stracie bohatera, którego naprawdę lubiłam. Napięcie jest murowane. Siedziałam jak na szpilce na swoim łóżku bo z jednej strony bałam się tego, co czeka mnie na kolejnych stronicach, a z drugiej strony byłam szalenie ciekawa. Może po prostu spodziewałam się, że to tylko zły sen, że Willa nie ma? Może po części tego oczekiwałam, ale nie dostałam, chociaż... Zakończenie wcale nie było takie złe. Ale i tak mam wyrzuty do pisarki, że tak, a nie inaczej nie zakończyła książki. Chwilami smutek tak bardzo ściskał moje serducho, że nie byłam pewna, jak ja to wytrzymam. Łzy cisnęły mi się do oczu, a serce biło jak oszalało. Ale było tego stanowczo za mało. Może jedna, dwie takie chwile? A tak to czułam smutek, ale tylko tyle, nic specjalnego. Zbyt wiele razy też to się nie uśmiechałam - tak na odmianę, jak często się zdarza przy innych lekturach. Mimo wszystko - polecam. 

Powieść, która ma na celu przekazanie nam wartości, które trzeba doceniać w naszym życiu. "W życiu piękne są tylko chwile" - nie ma ich aż tyle... Trzeba doceniać każdy moment, bo nie wiemy, co czai się za rogiem. Dlatego moim zdaniem, ta piosenka Dżemu idealnie komponuje się z całością tego tomu. Pisarka ma za zadanie pokazać nam, jak można cieszyć się z małych rzeczy. Jak życie potrafi się skomplikować, ale zawsze gdzieś jest jakieś nikłe światełko - które wyznacza nam drogę walki. Pozwala podnieść się i iść dalej. Być cięższym o większy bagaż doświadczeń, ale pozwalając nam zacząć nowe życie, nie zapominając o starym. To książka pełna przekazów, które warto zatrzymać dla siebie. 

"Ale dobrze wiedziałam, jak maska, którą człowiek decyduje się pokazywać światu, może być zupełnie inna od tego, co się dzieje w środku. Wiedziałam, że smutek i ból mogą doprowadzić nas do zachowań, których sami nie jesteśmy w stanie zrozumieć."

Czy polecam? Oczywiście, że tak. Mimo iż nie jest tak dobra jak Zanim się pojawiłeś, to mimo wszystko sprawiła, że czytałam jak zaczarowana i nie mogłam się od niej oderwać. Książka pełna wartości, które nawet trzeba poznać. Piękna lektura, która pozwala nam dostrzec pozytywy nawet wtedy, gdy jest źle. Potrafi nieźle zasmucić, ale i dać kopniaka motywacji, do dalszej walki o lepsze jutro. Czyta się niesamowicie szybko, a bezkonfliktowy styl autorki sprawia, że jest jeszcze lepiej. 
Ale może i Wy zdążyliście poznać ciąg dalszy losów Lou? Co o nich sądzicie? Słusznie postąpiła w podejmowaniu decyzji? A może macie ją w planach? Ja ją polecam, więc nie jest to książka z niskiej półki, co to, to nie. Czekam na Wasze zdanie, miłego dnia! :)

36 komentarzy:

  1. Nadal boję się tej serii... No chce ją przeczytać, ale będę beczeć jak bóbr i odkładam ją w nieskończoność :(
    https://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na razie mam w planach "Zanim się pojawiłeś".

    OdpowiedzUsuń
  3. takiego doceniania chwil codzienności w życiu, nauczyłam się zdecydowanie za późno, jednak odkąd bliżej się im przyglądam, tym bardziej czuję, że moje życie jest pełniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcem to przeczytać xD Niby z jednej strony boję się co przygotowała autorka, a z drugiej jestem ciekawa losów Lou :D Także tego :D
    Zaczęłam oglądać film na podstawie 1 części ze śmiesznym lektorem także no ostatnio krążę wokół tej historii :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Top już nie to samo, bo Willa nie ma, ale jest dobrą kontynuacją. ;) A filmu jeszcze nie oglądałam. ;/ Ale mam zamiar!

      Usuń
  5. Monika Niedźwiedź29 września 2016 12:29

    Myślę tak samo jak Ty. Nie napiszę, że kontynuacja perypetii Lou jest gorsza, ale czegoś brakuje. Tamta historia porusza nas, szokuje przede wszystkim tematem eutanazji. Pisarce będzie bardzo trudno napisać inną aż tak poruszającą czytelników książkę. Nie mniej gorąco polecam. "Zanim się pojawiłeś" już na zawsze pozostanie w moich myślach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest to niemal więcej niż pewne że ksiażka nie będzie tak dobra i emocjonująca jak "Zanim się pojawiłeś", ale mimo to chcę ją przeczytać. Do tej pory spotykałam się z negatywnymi recenzjami, ale Twoje słowa utwierdzają mnei w przekonaniu, ze warto sięgnąć po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak! Nie jest źle, ale wiadomo, że fenomenu również nie dostaniemy.

      Usuń
  7. Muszę ją koniecznie poznać :]

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę przeczytać pierwszą część, ale zbieram się i zbieram..

    Biblioteka Tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  9. Z pewnością przeczytam, bo „Zanim się pojawiłeś” bardzo mi się podobało! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chcę przeczytać, chociaż właśnie wszyscy twierdzą, że słabsze od pierwszej części, ale na razie muszę poczekać, aż zapomnę o spoilerach, które przeczytałam na pewnym blogu. Dziewczyna streściła tam całą książkę i naprawdę popsuła jakąkolwiek ciekawość dalszych losów Lou. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest słabsze. Nie ma tych samych uczuć, nie ma tematu trudnego do zaakceptowania - eutanazja. Ojej, to musisz zmienić blogi do czytania, streszczenie książki to najgorsze, co może być. Chociaż pewnie i mnie się to nie raz zdarza. ;/

      Usuń
  11. Bardzo bardzo chciałabym przeczytać tą książkę po 'Zanim się pojawiłes' mam wielki metlik w głowie i nie mogę uwierzyć że tak się skończyła a poza tym jestem bardzo ciekawa losów Lou

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznam, że strasznie obawiam się przeczytania tej książki. Pierwsza część podobała mi się przede wszystkim z powodu Willa, Lou nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Po prostu obawiam się, że w tej historii nie znajdę "tego czegoś".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy chyba skrycie podkochiwał się w Willu. Ale kontynuacja wcale nie jest zła!

      Usuń
  13. Myślę, że nie jest dziwnym to, że kolejna część nie jest tak dobra jak poprzednia, ponieważ wcześniejsza była po prostu miazgą. Mimo wszystko chętnie ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. "Zanim się pojawiłeś" podbiła moje serce, "Razem będzie lepiej" tej autorki, choć jest napisana w innym stylu, to również podbiła moje serducho. Jednak mimo tego po "Kiedy odszedłeś" raczej nie zamierzam sięgać. Kompletnie nie polubiłam Lou, to Will był postacią dla której z przyjemnością czytałam książkę. Bez niego nie widzę sensu w sięganiu po kontynuację.
    Za to choć zazwyczaj nie lubię tego typu praktyk u pisarzy, z przyjemnością sięgnęłabym po historię z "Zanim się pojawiłeś" widzianą oczami Willa :). Gdyby taka wersja się pojawiła, byłabym jedną z pierwszych w kolejce do jej kupna ;).
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Razem będzie lepiej - to książka, która mam na celowniku. ;) Poznałam cztery powieści autorki i mam ochotę na więcej. :)
      Ah, rozumiem. Ale może jednak warto dać szansę, jeśli jest tam wspominany Will?
      No, ten zabieg mógłby być ciekawy... ;)

      Usuń
  15. Mam ogromną ochotę na tą książkę, nawet ją zakupiłam. Tylko siostra "pozyczyła" i coś nie oddaje

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam "Zanim się pojawiłeś" i może jakoś strasznie mnie nie powaliła, ale drugą część i tak mam w planach ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zakochałam się w "Zanim się pojawiłeś" i po prostu muszę zabrać się za drugim tom, ale czuję się tak, jakbym nie była jeszcze gotowa. To dziwne i trudne do opisania, bo z niewielką ilością książek zżyłam się tak bardzo.
    Pozdrawiam cieplutko,
    gabRysiek recenzuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jeszcze trochę poczekaj. Może jak poczujesz, że to ta chwila, to wtedy po nią sięgniesz. ;)

      Usuń
  18. No wiesz... Ja i ta autorka, w ogóle takie pozycje.... :D
    Ale szkoda, że autorka nie potrafiła stworzyć czegoś lepszego niż poprzedni tom...

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)