wtorek, 9 stycznia 2018

Karolina Klimkiewicz - Jeśli tylko...

Dzień dobry, 
zaraz po tym, jak odebrałam od Pani Listonosz przesyłkę z tą książką, zastanawiałam się, czy mi się spodoba. Czytałam tak bardzo pochlebne recenzje, więc obawiałam się, że to, co tak bardzo kochają inni mi nie przypadnie do gustu. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ nie miałam do czynienia z autorką. Jednak postanowiłam zaryzykować: może i ja dostrzegę to piękno o którym tak namiętnie wszyscy piszą? 

Karolina Klimkiewicz - Urodziła się 24 sierpnia 1989 roku w Oleśnicy. Prywatnie mama i żona. Z zawodu socjoterapeutka oraz pedagog. Od 2016 roku studentka psychologii klinicznej i doktorantka w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Głównie pracuje z młodymi ludźmi, wspierając ich i motywując. Kocha czytać książki, spędzać czas z rodziną i herbatę z cytryną. Jej motto życiowe "Padłeś? Powstań i walcz. Dopóki żyjesz nie możesz się poddać" .

Karolina Klimkiewicz - Jeśli tylko... 
Leo jest normalnym facetem – ma dobre stanowisko i perspektywy zawodowe, zewsząd otaczają go przyjaciele, a piękne kobiety ustawiają się do niego w kolejkach. Mimo wszystko Leo najlepiej czuje się w towarzystwie tajemniczej dziewczyny z plaży, która wydaje się go kochać. Nie wiedzieć jednak czemu, odrzuca kolejne zaproszenia na randki i imprezy, spotykając się z chłopakiem tylko nad brzegiem morza.
Z biegiem lat Leo odkrywa, że z dziewczyną z plaży łączy go więź silniejsza niż z kimkolwiek innym i kiedy czarnowłosa piękność na jakiś czas znika z jego życia, ono przestaje mieć jakikolwiek sens. Leo czuje, że dziewczyna skrywa wielki sekret, który w jakiś sposób dotyczy także i jego…

Okładka recenzowanej powieści jest prześliczna. Nie ma co mówić, spodobała mi się od pierwszego wejrzenia. W Nowym Roku już dwie pozycje pod rząd, które zaimponowały mi okładkami. Przypadek? :D 
Ale do rzeczy. U dołu okładki widzimy kobietę i mężczyznę nad wodą, którzy trzymają się za rękę o zachodzie słońca. Z kolei u góry okładki widzimy jedną czwartą twarzy kobiety o czarnych włosach i pięknym spojrzeniu. Nazwijcie mnie sroką okładkową, ale czasami ona mi się włącza i szaleję za okładkami - pięknościami każdy chce się okładać, prawda? :D 
Grzbiet również jest w porządku - na samym środku widzimy miniaturkę okładki. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę dla powieści. Na jednym z nich jest cytat z książki, a na drugim kilka opinii. 
Strony są białe, jak to już z reguły bywa u tegoż wydawnictwa, a czcionka dość duża - ułatwia nam szybsze i wygodniejsze czytanie. Odstępy i marginesy są zachowane, a literówek nie dojrzałam. Jeśli zdarzyła się, to już aż jedna. :) Całe wydanie określam jako bardzo dobre. 

"Leila sięgnęła do kieszeni w sukience i wyciągnęła jakiś dziwny, kolorowy przedmiot. Z tej odległości widziałem jedynie pióra i kawałki sznurków. Dopiero, gdy mi go podała, dostrzegłem, że trzymam przed sobą łapacz snów. Podniosłem się, tak, żeby jej głowa nie spadła z moich kolan i raz jeszcze spojrzałem na prezent, a następnie na nią."

Co do samej autorki - jest to pierwsze spotkanie z nią, ale teraz już wiem, że na pewno nie ostatnie. Z niecierpliwością czekam na następne książki! Otóż pisarka ma świetny warsztat - może nie jest on doskonały, zdania są czasami nieskładnie napisane, mimo to uważam, że można dojrzeć w niej piękno. Lekkie pióro, które trafia do nas niczym strzała amora i zaciska w swych szponach niczym czarownica. Uważam, że pióro autorki nie będzie stanowiło dla Was problemu - a wręcz przeciwnie - będziecie musieli uzbroić się w godzinę, dwie by móc poznać całą historię. Bowiem ciężko jest się od niej oderwać choćby na chwilę. I nie dlatego, że czujesz jakiś biegnący za tobą deadline, a... zwykłą ciekawość. Autorka w prosty sposób pokazała nam jak wygląda życie.
ALE jest coś, do czego muszę się doczepić, z czystej logiki. Skąd wziął się łapacz snów, jeśli Leila... Ci, którzy czytali, wiedzą o co chodzi, ja zdradzać nie będę. Jednak to było nieco interesujące, co wprowadzało trochę fikcyjny klimat do mocno książki, z której bije realizm. Ale teraz jak tak myślę, to w sumie jest pół na pół...
Reasumując nie spodziewałam się tak dobrego debiutu ze strony autorki. Jak wiecie był tu jeden zgrzyt, o drugim za moment, ale siłę przebicia Pani Karolina będzie mieć na pewno jak jeszcze trochę poćwiczy, to każdego porwie w swoje szpony i zatrzyma na dłużej.

"Cierpienie każdy z nas przeżywa tak samo, bez względu na wiek i płeć. Nieważne, czy mamy pięć, dziesięć, dwadzieścia, czy pięćdziesiąt lat. [...] Jednak bez względu na to wszystko cierpienie boli, tak mocno boli, że żadna z metod nie potrafi tego bólu uśmierzyć. Nic nie jest w stanie sprawić, żeby rana w sercu się zagoiła. I ten ból, mimo że kiedyś osłabnie, pozostawi piętno już na zawsze."

Leo - obserwujemy naszego bohatera od małego, otóż autorka postanowiła przekazać nam trochę przeszłości. Widzimy kolejne etapy jego życia, gdy ma trzynaście lat, i tak dalej. Uważam, że jest to dobry zabieg ponieważ pozwala nam na lepsze zrozumienie myślenia głównego bohatera. Nie powiem, że jego zachowanie jest wzorowe, ale też nie naganne. To, co mu się przydarzyło - nie było łatwe. Ogólnie los lubił mu płatać figle i robić na opak. Dopiero później to wszystko do nas dotarło i zrozumieliśmy, o co tak naprawdę chodzi. Polubiłam tego bohatera mimo iż nie był wzorem, jak przed momentem wspomniałam.
Z kolei Leila to bohaterka, jakich mi brakuje. Tak, ona tutaj uchodzi za wzór. Ale samo przedstawienie jej przez Panią Karolinę sprawiło, że poczułam do niej ogromną sympatię. Było mi smutno, gdy jej doskwierał smutek... Taka dziewczyna jak Leila to ideał przyjaciela, który każdy chciałby mieć, gwarantuje Wam to. To taka spokojna woda, która zaskoczy Was czymś, czego byście się kompletnie nie spodziewali.
Podsumowując bardzo podoba mi się kreacja bohaterów przez autorkę. Już wiem, że będę za tą dwójka przede wszystkim tęsknić. Uwierzcie mi, że niemal od razu ich polubicie. :)

Pisałam o drugim zgrzycie, prawda? Otóż z tego, co czytałam w innych recenzjach pokrywa się z moją opinią. Nie rozbiła mojego serca na kawałki, nie spowodowała, że poczułam ogrom emocji. Coś drgnęło, ale nie aż tak, jak piszą o tym inni. Trochę się zawiodłam, bo fabuła sama w sobie jest naprawdę oryginalna, ale zabrakło tej palety uczuć, która wstrząsnęłaby mną do granic możliwości. Owszem wiedziałam, co czują bohaterowie, ale nie mogłam tego poczuć w pełni. Myślę jednak, że to tylko kwestia szlifu i że z następną książką będzie jeszcze lepiej.
Akcja toczy się dość szybko; powieść napisana w niezbyt długich rozdziałach, których jest dwadzieścia dwa. Każdy z nich ma swój tytuł, który poniekąd może nam trochę podpowiadać, czego się spodziewać.

Jest to piękna historia, bo sam pomysł na nią jest oryginalny. Nie możemy przypuszczać, co się wydarzy, ponieważ w pewnym momencie autorka wywróci świat bohaterów do góry nogami i nic nie będzie takie, jakie nam się wydawało. Zdecydowanie wpływa to na plus całości. Pomyślicie, że jak jest Leo i Leila to pewnie romans pełną parą. Gdzieś doczytacie, że jest ktoś jeszcze, więc szykuje się trójkącik. To nie do końca tak, jak myślicie, dlatego radze dać szansę tej historii. Mi przeczytanie jej zajęło lekko ponad godzinkę (wnioskuję to z relacji IG gdzie dodałam zdjęcie, że czytam, a po godzinie dokumentowałam, że skończyłam) więc nie będzie to dla Was dużą stratą, a może okazać się czymś zgoła przeciwnym.
Widzimy jak w powieści Leo dojrzewa, pokonuje swoje słabości, widzimy jego reakcje i z biegiem lat dostrzegamy zmiany, jakie zaszły w naszym bohaterze. Zaczynamy doceniać jego myśli, które powinniśmy i my przemyśleć, bo są cenne. Pod względem wartości jest warto na chwilę przystopować i zastanowić się nad nimi i nad swoim życiem.

"[...] - Tak - pokiwałem głową i również się uśmiechnąłem - jednak żeby cię czegoś nauczył, musisz mu najpierw pozwolić wykluć się i dbać o niego. Na tym polega przyjaźń. 
- Na dawaniu siebie? - sprecyzowała. 
- Tak, mimo że nie wiemy, co przyniesie przyszłość."

Reasumując chciałabym Wam polecić tę powieść mimo zgrzytów, jakie dostrzegłam. Z pewnością szybko nie zapomnę o tej książce, ze względu na jej fabułę, która jest oryginalna i nieszablonowa. Polecam ją wszystkim, którzy mają na nią ochotę lub tym, którzy nie do końca są przekonani. Dajcie szansę tej lekturze, bo naprawdę warto. Nie ma doskonałych debiutów, a jeśli takowe się zdarzą, są to rzadkie wyjątki. Motywem przewodnim jest miłość w różnych odcieniach. Myślę, że jak przeczytacie Jeśli tylko... to zrozumiecie, o co mi chodzi i dlaczego mimo mankamentów jest piękna.
Zdecydowanie polecam!

Mieliście okazję poznać tę książkę? Co o niej sądzicie? A może macie w planach? Dajcie znać!

Za egzemplarz dziękuję serdecznie autorce oraz Wydawnictwu Novae Res
https://www.facebook.com/klimkiewicz.karolina/
 Klikając w zdjęcie przeniesiecie się do strony autorki :)

32 komentarze:

  1. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, ale niestety nie trafiła jeszcze w moje ręce.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że zainteresowałaś mnie tą książką. Może mi się spodobać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka zapowiada się bardzo ciekawie. Może się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja właśnie poczułam te emocje <3 Naprawdę książka pozytywnie mnie zaskoczyła :) A to zakończenie mnie zniszczyło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę przeczytać, wydaje mi się, że naprawdę może mi się spodobać :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie muszę przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zwróć uwagę na pierwsze zdanie recenzji, coś tam nie gra.
    Książkę mam juz na swojej czytelniczej liście

    OdpowiedzUsuń
  8. Książkę czytałam. Fajny debiut, interesujący temat, niezła realizacja ale mnie też nie porwała tak, jak innych recenzentów...

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro nieszablonowa to może znajdę dla niej chwilę, chociaż wcześniej nie miałam w planach po nią sięgać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ją w planach, ale to już chyba po obronie licencjatu :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Intrygująca książka i tajemnicza fabuła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zainteresowałaś mnie tą książkę, będę ją miała teraz na uwadze. :)

    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Niby i ty, i Oluś wspominacie o jakimś nalocie fantasy, ale się nie skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba nie ma książki bez zgrzytów. Okładka też mi się strasznie podoba. W Novae Res dosyć dużą wagę muszą przykładać do strony wizualnej, bo trudno jest znaleźć okładkę, która nie przyciąga wzroku. Historia brzmi intrygująco i chętnie sięgnę po tą książkę. Dzięki wielkie za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kilka takich, co wzroku nie przyciągają, ale z reguły wydają dość ładne okładki i dobrze. Ciesze się, że sięgniesz, to wiele dla mnie znaczy. Poza tym warto! :) I nie ma za co! To ja dziękuję za odwiedziny. ;)

      Usuń
  15. Uwielbiam tę ksiażkę! Nawet nie spodziewałam się, że to będzie tak piękna opowieść, że aż tak mnie poruszy,. Nie było burzy, ale coś w sercu drgnęło - tak, jak napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem kolejnej książki, jaką autorka pisze. Mam nadzieję, że będzie tak dobra jak ta. ;)

      Usuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)