Witajcie!
Dzisiaj chciałabym napisać Wam słów kilka o książce, która była drugim spotkaniem z autorką. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ponieważ wiele osób czytało ową powieść i zdania były mocno podzielone. Jedni kręcili nosem, a drudzy może nie ubóstwiali, ale podobała im się. Czy mnie zadowoliła? O tym już za momencik.
Po pierwszym spotkaniu z Karin Slaughter byłam bardzo zadowolona. Niemniej jednak wiem, że nie zawsze autorzy każde książki piszą na tyle dobrze jak poprzednie. Czasami jest odwrotnie. Więc jak było tym razem?
Karin Slaughter - autorka
międzynarodowych bestsellerów, serii z Willem Trentem, Grand Country i
wiele innych. Ma też powieści, które są odrębnymi, nie należącymi do
żadnych serii. Jej thrillery przetłumaczono na 36 języków, a na świecie
sprzedano ponad 35 milionów egzemplarzy.
Karin Slaughter - Dobra córka
Dwadzieścia osiem lat temu matka Charlotte i Samanthy została zamordowana na ich oczach. Żadna z dziewczynek nigdy nie zdradziła, co jeszcze wydarzyło się podczas brutalnego napadu na ich dom. Tragiczne wydarzenie zniszczyło więzi rodzinne, każda z sióstr poszła swoją drogą. Samantha robi karierę w Nowym Jorku, Charlotte prowadzi kancelarię w rodzinnym miasteczku. Życie płynie dalej, ale nagle wszystko zaczyna iść źle. Charlotte jest świadkiem dwóch brutalnych morderstw, które wstrząsają lokalną społecznością. Angażuje się w sprawę, nie podejrzewając, że przy okazji odkryje całą prawdę o rodzinnej tragedii sprzed lat. Siostry muszą połączyć siły, by raz na zawsze zamknąć tamten rozdział życia.
Zaczynając od okładki muszę przyznać, że nie jest jakaś... czarująca. Zwykła okładka, w tle widzimy kobietę (idzie z parasolem i płaszczem). Jest gęsta mgła, jakieś drzewo z lewej strony. Niewiele możemy z niej wywnioskować.
Nie posiada skrzydełek, a to, że jest powieścią dość obszerną, bo ma ponad pięćset stron - to nie załamuje się grzbiet. Dla mnie to wielki plus. Ostatnio czytałam jedną z polskich powieści i niestety grzbiet chcąc nie chcąc się zagiął, a to wygląda niestety niezbyt estetycznie.
Co do samego wydania, zauważałam drobne błędy w druku, literówki, ale starałam się nie zwracać na to jakiejś szczególnej uwagi. Nie są aż tak rażące, żeby nie móc spokojnie jej czytać.
Czcionka jest duża, strony nie są białe, a odstępy między wierszami czy marginesy są na tyle duże, że dodatkowo dzięki temu czyta się o wiele wygodniej.
Ponad rok temu czytałam "Ofiarę" tej autorki. Tyle czasu minęło, a ja... się stęskniłam. jednocześnie obawiałam się nieco, że pióro autorki nie przypadnie mi do gustu. Że coś mi się nie spodoba. Dobrze, że tylko się obawiałam ponieważ wcale tak nie było. Czytało mi się tę powieść błyskawicznie, a to zawdzięczam lekkiemu, przystępnemu stylowi, jakim posługuje się sama Pani Slaughter.
Barwne opisy, mnóstwo akcji nie pozwalało stać w miejscu. Ciekawie wykreowani bohaterowie, sama fabuła była powodem, dla którego nie chciało odkładać się powieści na później, tylko wszystko poznać dość szybko. Pisarka pozostawiała wiele niewiadomych, przedstawiała historię z punktu widzenia dwóch sióstr, które było ciekawym spojrzeniem na życie, na minione wydarzenia... Podoba mi się to, co stworzyła autorka. Potrafiła zainteresować mnie do tego stopnia, że czytałam jak szalona, przewracając stronę za stroną z coraz większą ciekawością. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję spotkać się z piórem Karin i że nie raz mnie jeszcze zaskoczy ciekawą, oryginalną fabułą.
"Potępiają kłamstwa. A nikt nie widzi, że to prawda stanowi rzeczywiste zagrożenie (...)
Prawda może wywołać gnicie od wewnątrz. I nie zostawia miejsca na nic innego."
Prawda może wywołać gnicie od wewnątrz. I nie zostawia miejsca na nic innego."
Charlotte i Samantha to siostry, dość ciekawie wykreowane bohaterki powieści. Z opisu wiecie, co je spotkało. Nic pięknego i nic do zazdroszczenia. Mimo wszystko podniosły się i... rozeszły w dwie różne strony. Są to postacie na tyle barwne, charakterystyczne, że aż chce się o nich czytać
Interesuje nas ich przeszłość, ich myśli... Każda dźwiga swoje brzemię, na każdą spada inna lawina problemów, z którymi muszą sobie poradzić. Niestety nie jestem w stanie wskazać tej, która bardziej zyskała moją sympatię. Chyba najbardziej polubiłam ich ojca, który swoim poczuciem humoru rozjaśniał poniekąd fabułę. To nic, że ciągle pakował się w tarapaty i palił jak smok papierosy. To naprawdę nic takiego.
Ich relacja do najprostszych nie należy i za to również chciałabym podziękować autorce. Nie, żebym wyciągała wnioski z relacji sióstr i realizowała je w swoim życiu, ale dały mi trochę do myślenia.
Autorka pokazała nam, że nie zawsze siostrzana miłość objawia się w dobrych stosunkach. A...w czynach, drobnych gestach. Podoba mi się to, że Slaughter podjęła się dość problematycznej relacji dwóch bliskich dla siebie osób, które łączy nie tylko krew i rodzice, ale i wielkie uczucie. Siostrzana miłość, która niestety ciągle obrywa po nogach i gdzieś się gubi, by móc po jakimś czasie dostać szansę i podnieść się. Odnaleźć to, co zagubione.
Ta relacja spodobała mi się naprawdę bardzo i może właśnie to, że jestem zwaśniona z kimś, kogo nie chcę znać, a mamy tą samą mamę. Może to dlatego tak mnie ugodziło, ale wiem, że mój przypadek niestety jest o wiele cięższy. Zresztą - nie ważne.
Tak jak wspominałam, fabuła tej powieści jest całkiem wciągająca. Byłam bardzo zainteresowana tym, co ma do przekazania nam pisarka. Akcja gnała cały czas do przodu, a więc nie da się nudzić podczas lektury co jest kolejnym plusem dla książki. Mamy powroty do przeszłości, które są widziane z dwóch punktów widzenia - oczywiście Charlotte i Samanthy i każda ma taki sam początek, ale inny koniec... I to jest bardzo ciekawe, jak dziewczyny wybrnęły z rodzinnej tragedii. Cieszę się, że tak trudny temat okazał się małym problemem dla pisarki. Bowiem tak świetnie napisała tę powieść, te trudne chwile są naprawdę ciężkie i dla nas, bo je odczuwamy po części. Nie całkowicie, a po części. Nikt z nas nie chciałby przeżyć takiej tragedii jak siostry Quinn.
Portrety psychologiczne są dla nas interesujące, a więc chcąc czy też nie ulegamy czarowi Slaughter i czytamy jak urzeczeni tę powieść.
"Ludzie zawsze chcą tego, czego nie mogą mieć."
Z czym nie mogę się zgodzić? Z opinią Camilli Lackberg. "Mrożący do szpiku kości thriller o mrokach przeszłości. Talent i serce Karin Slaughter trzymają przy lekturze od pierwszej do ostatniej strony." Nie zgadzam się z pierwszym zdaniem ponieważ mnie nie zamroził. Ale zaintrygował jak najbardziej. :)
Cieszę się, że miałam możliwość poznania drugiej powieści Karin Slaughter i po raz kolejny mówię, że to na pewno nie ostatnie spotkanie z pisarką. Na pewno jeszcze kiedyś zaczytam się w jej nie jednym thrillerze. Niespotykany pomysł na fabułę, akcja, która gna do przodu czy postacie z tej powieści są czymś co powinno Was przekonać do sięgnięcia po Dobrą córkę. Wiem, że jest wiele negatywnych recenzji na jej temat, które sama czytałam, jednak ja dałam jej szansę i spodobała mi się. Daj jej szansę również i Ty, a kto wie, może i przypadnie do gustu i Tobie?
A czy Wy czytaliście coś tej autorki? Co szczególnie polecacie? Wiele dobrego słyszałam o Moje śliczne - warto sięgnąć? Co sądzicie o Dobrej córce? Która z nich była dobra, a która zła? :)
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu
Mam w planach tę książkę.
OdpowiedzUsuńSuper. ;)
UsuńJa muszę w końcu poznać książki tej autorki. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy spodoba ci się jej pióro. ;)
UsuńOd jakiegoś czasu ciągnie mnie do poznania twórczości tej autorki, zatem mam nadzieję, że uda mi się w końcu to zrobić.
OdpowiedzUsuńTrzymam zatem kciuki. ;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale w tym roku mam w planach to zmienić:) Opis książki zachęca:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/
Cieszy mnie to bardzo. ;)
UsuńKarin Slaughter pisze naprawdę świetne i wciągające powieści. "Dobra córka" jest z pewnością tytułem, po który zdecydowanie warto sięgnąć i powinien spodobać się on przede wszystkim fanom thrillerów. Polecamy wraz z Tobą zarówno tę książkę, jak i wszystkie pozostałe tej autorki! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTym razem się nie skusze, wydaje mi się to zbyt psychologiczne, ale w taki sposób, jak tego nie lubię :P
OdpowiedzUsuńTy to zawsze musisz wybrzydzać. ;P
UsuńSuper napisany recenzja, mojej siostrze podam książkę bo jakoś ona lubi taką literaturę, pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńDobrze. ;)
UsuńDziękuję za odwiedziny. ;)
NIe czytałam jeszcze nic tej Autorki, ale słowo "jeszcze" jest tu kluczowe:)
OdpowiedzUsuńWidzę. :D
Usuń