Czy będzie taki dobry, to się okaże. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moja recenzją, opinią na temat niemal długiej jak Moda na sukces serii, a raczej ostatniej części. Trzynastej. Z jednej strony czuję smutek, rozżalenie, że to już koniec. Z drugiej strony - ileż można by ciągnąć jedną serię? Uważam, że autorka dobrze postanowiła dokończyć losy bohaterów i zacząć coś nowego. Oczywiście nie mogłam się z czystej ciekawości doczekać zakończenia, aż w końcu, gdy nie byłam w stanie ruszyć się z łóżka, sięgnęłam po nią i poświęcając jej zaledwie dwie godziny pochłonęłam na raz. Ciekawi jesteście, co o niej sądzę? Ostatnio marudziłam. A dzisiaj?
Abbi Glines - amerykańska pisarka pochodząca ze stanu Alabama. Jest specjalistką od
romansów dla młodych dorosłych. Aktualnie w Polsce są przetłumaczone
jej dwie serie, a jedna, z którą mam stale do czynienia to Rosemary
Beach. A ona jeszcze dzieli się bodajże na dwie lub trzy inne, ale w
sumie można te pod-serie czytać w obojętnie jakiej kolejności.
Recenzje poprzednich 12 książek z tej serii znajdziecie w zakładce
Recenzje A-Z.
Abbi Glines - Dla ciebie płonę #13
Nan ma wszystko, prócz miłości. Może mieć niemal każdego, może mieć wszystko, co materialne. Ale zaczyna jej brakować miłości, prawdziwej miłości. Kogoś, kto pokocha jej serce, a nie tylko ciało, za którym ogląda się prawie każdy facet.
Wydawać by się mogło, że Major będzie idealnym kandydatem, jednak gdy dziewczyna uświadamia sobie, że jest tylko na chwilę, że jest zabawką ucieka do Vegas. Tam czeka ją namiętna i szalona przygoda z Gannonem. Jednak co ten mężczyzna będzie miał w sobie, co oczaruje Nan? Czy agresja, siła i namiętność pójdą w parze drogą do serca dziewczyny? Któremu z nich da szansę? Kogo pokocha?
Okładka różni się od większości z tej serii. Nie posiada skrzydełek, co oznacza, że nie ma dodatkowej ochrony i jest bardzo miękka, podatna na szybsze niszczenie. Ogólnie psuje to cały wizerunek serii i nie wiem, po której stronie leży wina, ale dodatkowo jest ona śliska, a nie matowa z wypukłymi literami. To też mnie boli. Dlaczego, planując wydać całą serię zmieniają coś na koniec? Od czego to zależy? Nie potrafię tego rozgryźć, niestety. Standardowo widzimy kobietę i mężczyznę, jednak są w innym świecie, co można wnioskować po przymkniętych oczach dziewczyny i jakże bardzo zajętego mężczyznę adoracją płci przeciwnej.
Co do samego wydania, napotkałam może zjedzoną jedna literkę, a tak, to nigdzie nie było żadnych literówek ani innych błędów w druku. Czcionka jest dość duża, więc czyta się bardzo szybko. Wystarczą dwie godzinki przynajmniej w moim przypadku i znamy już całość.
"Być kochanym - to jedna z podstawowych ludzkich potrzeb. Zanim go poznałam, byłam przekonana, że to tylko czcze gadanie. Ale wtedy byłam silna... a może właśnie słaba? Już sama nie wiem. Większość rzeczy, o których kiedyś myślałam, że są ważne, zaczęłam podawać w wątpliwość. Jednego jestem za to pewna: po naszym spotkaniu nic już nie będzie, takie jak dawniej."
Przechodząc do samej autorki, muszę ją pochwalić, że wysiliła się na coś nieco innego. Coś, co spowodowało, że zainteresowałam się tą historią. To nic, że dotyczyła najwredniejszej bohaterki całej serii Rosemary Beach. Ale o tym już za moment. Jak zwykle w niebotycznie szybkim tempie pochłonęłam całą powieść. Autorka ma to do siebie, że pisze w bardzo lekkim stylu, przyjemnym dla kogoś, kto lubi tematykę erotyki i sprośnych rzeczy. Ale nie tylko takich. Jednak wulgaryzm, seks to stały, nieodłączny wręcz element Rosemary Beach. Dostałam trochę emocji, niezbyt dużo, ale jednak. Gdzieś tam czułam ukłucie w sercu, ale to nie było to, co kilka tomów wstecz. Odnoszę mimo wszystko wrażenie, że podobała mi się bardziej niż dwunasty tom. Oczywiście wszystkich antyfanów tej autorki mogę odesłać, bo wiem, że i tak Was nie przekonam, tak samo jest z osobami, które nie czytają, nie tolerują erotyki czy wulgaryzmu. Rozumiem i nie nakłaniam. Tak, Kitty, mam na myśli również i Ciebie. :D
Nan. Najwredniejsza postać z całej serii Rosemary Beach. Wiem, że przeżyła swoje, ale często była tak okropna w stosunku do innych bohaterów, że już bardzo dawno temu odesłałabym ja na Księżyc. Pamiętam, że momentami nie mogłam uwierzyć, że można mieć w sobie aż tyle jadu do drugiego człowieka. Szczególnie jeśli w grę wchodziła rywalizacja o faceta... to już kompletnie brakuje mi słów. Tutaj głównie była ona narratorką, ale nie jedyną. Mogliśmy poznać jej myśli, które były ludzkie. Zauważałam, że sporo w niej było normalnego człowieka, ale czemu zachowywała jak się wredna oślica przez całą serię? Ktoś musiał. Jakoś specjalnie nie wzbudziła we mnie litości czy innych podobnych do tego uczucia emocji. Było im jej szkoda tylko raz. A tak, to była mi niestety obojętna. Wyrobiła sobie złe zdanie poprzez dwanaście tomów i ot tak nie potrafiłam zmienić stosunku do tej bohaterki.
Z kolei Gannon został ciekawie wykreowany. Nieco tajemniczo, brutalnie przesycony erotyzmem niekoniecznie przyzwoity, ale z uczuciami. Mimo iż nie poznajemy ich zbyt wiele, to już bardziej polubiłam jego niż Nan. Miał swoje na sumieniu, ale chyba każdy coś ma, prawda? To, co wyczyniał, jak traktował Nan nie podobało mi się, ale dobrze, że to zrobił, jakoś przynajmniej utemperował ta rozkapryszoną dziewuchę, w końcu kogoś zaczęła się słuchać. :D
Reasumując Gannon wydał mi się tutaj najciekawszym bohaterem i dziękuję autorce za takie wykreowanie brutala. :D Nan ujdzie w tłumie, a o Majorze... wolę się nie wypowiadać. Jak przeczytacie tę powieść, chyba mnie zrozumiecie. :)
"Najtrudniejsze do zaakceptowania było to, że nie doceniłem tego, co miałem, dopóki tego nie straciłem."
Akcji jak zwykle nie brakuje, dlatego tez tak szybko się pochłania ostatni tom. Jak wspomniałam wyżej, z jednej strony jest mi przykro, że to koniec, ale więcej nie ma co na siłę wymyślać. Poza tym, to nie byłoby już to samo. Czuć byłoby pisanie pod presją.
Zwroty akcji były, niespodziewane zachowania, sytuacje, niespodzianki również, szczególnie dotyczące postaci Majora. Dobrze to wymyśliła Abbi, ale uważam, że niepotrzebnie zrobiła taki zamęt. Zraniła wszystkich bohaterów na raz, ja bym nie mogła się pogodzić z takim zachowaniem, jakbym odkryła prawdę.
Jest coś, co mi się nie podobało. Sny Nan. Jak można być takim głupim i myśleć, że to były sny? No bez komentarza. To jest taki minus, który mi przeszkadzał w tej książce i był mocno nierealistyczny. No bo... jak? Owszem, można o takich rzeczach śnić, ale to co się zdarzyło za drugim razem, to nawet miała potwierdzenie, że chyba jest głupia jak myśli, że był to sen.
"Życie nie jest sprawiedliwe. Jest pełne bólu, którego nikt tak naprawdę nie rozumie. Rozumiałem pustkę Majora. Ja też kiedyś ją czułem."
Reasumując jak sami widzicie narzekałam głównie na Nan,która była główna bohaterką. Całość jak dla mnie jest idealnym końcem i lepszego nie można by było sobie wymarzyć. Niech jest jak jest i pisarka nie tworzy kolejnego tomu, bo już będzie konkretne masło maślane, tak czuję. Bohaterowie są w miarę w porządku, nie są papierowi, akcja biegnie szybko do przodu, więc nie idzie się nudzić podczas lektury. Jednak nie było fajerwerków. Umieściłabym ją gdzieś tak pośrodku w ocenie, gdybym faktycznie oceniała powieści. Były lepsze, były gorsze w cyklu Rosemary Beach. Mimo wszystko polecam wszystkim ciekawym zakończenia losów bohaterów RB i mam nadzieję, że zostaniecie usatysfakcjonowani, jak ja.
A może jest tutaj ktoś, kto czytał tę powieść? Co o niej myślicie? I o całej serii? Lubiliście Nan?
Mam w planach tę serię.:)
OdpowiedzUsuńTo życzę wielu pozytywnych wrażeń. ;)
UsuńMoże za jakiś czas sięgnę po tę serię żeby sprawdzić czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńJak się skusisz, koniecznie daj znać. ;)
UsuńJa już niestety nie znajdę czasu na kolejną serię.
OdpowiedzUsuńRozumiem. :(
UsuńJeśli chodzi całą serie raczej po nią nie sięgnę z powodu czasu,ale może kiedyś którąś z książek przeczytam.
OdpowiedzUsuńczytanestrony.blogspot.com
W takim razie chociaż tyle. ;)
UsuńMam wrażenie, że nigdy wcześniej nie zetknęłam się z tą książką, ale - niestety - jej wnętrze mnie nie zaciekawiło, także ją sobie odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
BLUSZCZOWE RECENZJE
Nie zmuszam. ;)
UsuńPrzeczytałam prawie całą serię (oprócz tej części z perspektywy Rusha, czyli dopełnienia pierwszych trzech części. Były lepsze i gorsze momenty. Jedne tomy mi się bardzo podobały, a o innych już zapomniałam bo były tak słabe. Za tę jednak część zabrać się nie mogę. I jest to głównie z powodu Nan. Nie cierpię tej postaci, myślę że jest tak czarnym charakterek - która w każdej części musiała namieszać, że nie potrzebna jest o niej książka. Pewnie w końcu i tak przeczytam, bo chcę dokończyć tę serię, ale wątpię by to się stało w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńDokładnie znam Twój ból i wstręt do Nan. Ja się jednak przekonałam, bo była okazja, a druga taka szybko mogłaby mi się nie nadarzyć. ;/ A nie lubię zostawiać nie dokończonych serii...
UsuńMam w planach tę serię :)
OdpowiedzUsuńZatem polecam ciepło i mam nadzieję, że odbierzesz je pozytywnie. ;)
UsuńCzytałam jedną trylogię tę autorki,ta książka jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie miłej lektury. ;)
UsuńKsiążki nie czytałam i choć lubię ten gatunek, skoro obyło się bez fajerwerków chyba sobie odpuszczę. Nie mówię stanowczego "nie", ale nie będę o nią usilnie zabiegać.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Ja miałam podobnie, ale nadarzyła się okazja to skorzystałam. ;)
UsuńSeria świetna, czytałam w wakacje, całą oprócz ostatniej opisywanej przez Ciebie części (nie ma jej na legimi), ale pewnie kiedyś po nią sięgnę, żeby zobaczyć jak autorka zakończyła całość:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/
To super. ;) Szkoda, że nie ma na Legimi, może w końcu się pojawi. ;)
UsuńJakoś nie mogę się przekonać do stylu Abbi Glines.
OdpowiedzUsuńKinga
Rozumiem i nie naciskam.
UsuńNie mam ochoty :D Ta Nan na pewno by mnie wkurzała :D
OdpowiedzUsuńKażdego wnerwia. ;P
UsuńSłyszałam o niej różne opinie i jakoś mnie nie zachęca ta seria :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda. ;P Dla niektórych części warto. ;P
Usuńhmmm sama nie wiem czy to coś dla mnie?! może kiedyś, przy okazji...
OdpowiedzUsuńNo pomyśl, pomyśl. ;)
Usuń