Witajcie Kochani Moi!
Przychodzę dziś do Was z recenzją książki, po którą sięgnęłam w niedzielny poranek. Było trochę po ósmej, a mnie nie chciało się jeszcze wstać. Sięgnęłam do biblioteczki i wyłowiłam z niej biblioteczny egzemplarz. Moja Mama czytała tę powieść przede mną, mówiła, że nie ma rewelacji. Jednak jak to ja, musiałam wypróbować na własnej skórze. Czytałam już autorki dwie książki i byłam bardzo ciekawa, jak autorka poradziła sobie w kolejnej. Chcecie poznać moich kilka słów? Tak? To Serdecznie Was wszystkich zapraszam.
Sarah Jio - jej powieści przetłumaczone na 17 języków i sprzedane w 250 tysiącach egzemplarzy, podbijając listy bestsellerów, między innymi "New York Timesa". Nie tylko pisze książki, ale i jest dziennikarką. Jest matką trójki dzieci i mieszka w Seattle. Recenzje książek autorki znajdziecie pod jej nazwiskiem w tabelce po prawej stronie. :)
Sarah Jio - Dom na jeziorze
Ada Santorini pracuje jako zastępca redaktora naczelnego w popularnym magazynie nowojorskim. Oddała się pracy całkowicie, jednak nie będąc tak naprawdę sobą. Straciła siebie i sens swojego życia w tragicznym wypadku dwóch jej najbliższych osób. Straciła bowiem córkę i męża. Postanawia wyjechać by spróbować zapomnieć. Wynajmuje na cztery miesiące barkę w Seattle, jednak tam znajduje skrzynię i podąża tajemniczym tropem Penny, która zaginęła i nie wiadomo, co się z nią stało. Czy odkryje historię tajemniczej dziewczyny? Czy ułoży sobie na nowo życie? Czy ktoś nowy pojawi się w jej życiu?
Kolejne wielkie gratulacje dla Między słowami, a dlaczego? Okładka utrzymana na dobrym poziomie, jednak po części brakuje mi powiązania z powieścią. Opinie sławnych osób, popularnych gazet, robią tylko większy apetyt. Co do samego wydania i przekładu ne mam zastrzeżeń, marginesy i czcionka w idealnym stanie. Tak jak i grubość kartek, dobrze, że są nieco grubsze i nie targają się jak u innych wydawnictw.
Sarah Jio, gdybym umiała pisać jakieś poematy, a pewno zrobiłabym to na część tej autorki. Miałam chwilowy odstęp w czytaniu jej powieści, ale to było pewne, że czymś mnie zaskoczy. Zdecydowanie mnie zaskoczy. I wiecie, że się nie myliłam? Kunszt Jio jest tak... rewelacyjny, że aż brakuje mi słów, by opisać jak fantastycznie się czuję czytając jej powieści. Otacza mnie aura całkowitego wyciszenia, zainteresowania się, a nawet uzależnienia od losów bohaterów, że nie mogąc się od niej oderwać pochłonęłam ją na raz. Kilka godzin z przerwą na obiad i po południu, byłam wstrząśnięta zakończeniem historii. Do tej pory zastanawiam się, czy powinnam płakać czy się cieszyć, z tego, co przeczytałam. Nie wiem, czy to jest dobre zakończenie, czy złe. Ale jak przystało na Panią Sarah, nigdy nie będzie tak, jak się spodziewam. Zawsze czymś mnie zaskoczy. Tutaj spodziewałam się najgorszego. Ale tak mnie zmanipulowała, że już sama naprawdę nie mam pojęcia co i jak.
"- Byłabym przeszczęśliwa, mieszkając z tobą, ale twoi rodzice za bardzo cię kochają, żeby cię oddać. I dobrze o tym wiesz, skarbie.
Kiwa głową, ale jego oczy są nieobecne, przepełnione samotnością. Tak jak moje."
Bohaterowie - owszem, były te czarne postacie, ale nawet nie potrafiłam ich znienawidzić. Nie lubiłam co po niektórych, ale bardziej skupiłam się na postacie, które uwielbiałam. Może zaczynając czasowo, przedstawię Wam Penny, którą pokochałam od samego początku. Jej... naiwność, może po części niezdecydowanie sprawiło, że nie wybrała szczęścia, które mogła mieć do końca życia. Jednoczyłam się z nią cały czas, a emocje, które przeżywała ona, i ja czułam. Byłyśmy jedną dusza w dwóch ciałach. Jedno jest pewne, że jej i kilku pozostałych, o których napiszę - szybko nie zapomnę. Collin - mężczyzna ideał. Dałby wszystko, by móc być z dziewczyną, którą wręcz ubóstwiał. Rozbroiła mnie jego opiekuńczość, delikatny flirt, który był taki... słodki, ale nie kipiało słodyczą! Co to, to nie! Chciałabym mieć takiego przyjaciela jakim był ten bohater. A każda zapewne wolna dziewczyna, marzy o księciu z bajki, który posiadałby cechy właśnie Collina. Jednak nie jest on nierealnym bohaterem, o tym wart wspomnieć. Ada - zastępca redaktora, który ucieka przed wspomnieniami. Jednak bardzo dobrze wiemy, że przed wspomnieniami nie da się uciec, no chyba, że stracimy całkowicie pamięć, ale i tak podejrzewam, że uczucie pustki w sercu nigdy od nas nie odejdzie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Jednak chciała zacząć życie od nowa. To dążenie do celu mi się podobało, jednak jej ucieczka była bezsensowna. Tragedia w jej życiu zaznaczyła się wyraźnie, tym bardziej, że to były dwie najważniejsze osoby w jej życiu, a więc strata ogromna. Wielu z nas ledwo by wytrzymało takie wydarzenie, jednak Ada się nie poddała. Przyzwyczaiłam się do niej i jej jak pozostałych, będzie mi mocno brakować. Oraz na końcu Jim. Postać, która poznała chyba wszystkich bohaterów tej powieści. Która widziała wiele, co wszystko odbijało się na jego psychice. Jako w połowie dziecko, a w drugiej połowie dorosły mężczyzna, mocno mi zabłysnął, nie tylko wiedzą, ale i sfera tajemniczości, jaką wokół siebie tworzył. Zakochałam się w tych bohaterach. Co ja bez nich zrobię?! :( Już tęsknię..
"- Bo w moje piąte urodziny modliłem się wieczorem o anioła, który by mnie pilnował. - Siorbie mleko, a potem patrzy na mnie z mlecznym wąsem. - I Bóg sprowadził ciebie na pirs.
Moje oczy napełniają się łzami, gdy patrzę, jak Jimmy podnosi kubek do ust."
Powieść została napisana z perspektywy dwóch osób, Penny oraz Ady. Kolejno jest to rozłożenie w czasie. Penny 1959 rok, a Ada 2008. Chociaż i to nie koniecznie, ponieważ ta druga cofa się w czasie wraz ze swoimi wspomnieniami. Widać, że bardzo tęskni za przeszłością, ale nic nie jest w stanie cofnąć czasu. Jak wiecie podoba mi się perspektywa dwóch narratorów. Poznajemy więcej uczuć, sytuacji, w jakich spotykają się bohaterowie. Czyta się bardzo szybko, można rzec, że za szybko, nie zawiera słów, które utrudniały by nam czytać kolejne strony powieści.
Nie można zarzucić autorce schematyczności. Ani nudy. Bo ani jedno, ani drugie w powieści na szczęście nie występuję. Cieszę się, że autorka ma swoje pomysły na fabułę, że potrafi ją rozkręcić i wzbudzić w czytelniku mieszankę emocji, a na koniec doprawiać tak, jak nikt by się nie spodziewał.
O czym będziecie mieli okazję czytać w Domu na jeziorze? O tragicznych wspomnieniach, o których nie da się zapomnieć. O miłości. Tej prawdziwej, jedynej, oraz takiej, która przez niedbalstwo drugiej w szybkim czasie może się skończyć. O romansach, które bezwstydnie wtrącają się w związek, niekiedy tworząc tylko nieprzyjemności, a z drugiej strony wykwitają prawdziwe uczucia, szczersze od miłości do osoby, z którą się jest. O ciągłej pracy i nie posiadania czasu dla bliskich, co jest mocno kłopotliwe, bo nie ma dwóch takich samych dni, w którym moglibyśmy nadrobić stracony czas, sytuacje, emocje. Powieść Jio jest pełna smutku, uczucia niesprawiedliwości, żalu i wspomnień. Nie ma w niej radości i bezbrzeżnego szczęścia, takiego, o jakim byśmy chcieli czytać. Owszem, nie cała jest w smutku, zawiera momenty szczęścia, ale nie przeważają one nad tymi smutnymi chwilami, czy nawet można by było je nazwać melancholijnymi, ale nie nudzącymi.
"Podchodzi do mnie, obejmuje mnie w talii i przez chwilę wszystko na świecie jest takie, jakie być powinno."
Reasumując z całego serca polecam Wam tę książkę, ze względu na fantastyczny styl pisarki, która porywa nas do świata swojej opowieści. Nie zostawia nas na granicy rzeczywistości, tylko zabiera ze sobą, zostawiając nasze problemy, zmartwienia - wszystko, za nami. Funduje nam miliony emocji, tych dobrych, złych, pozwala, by humor bohaterów był naszym, a cierpienie również nas dotykało. Jednoczy nas ze sobą bardzo boleśnie, a kończąc zostawia uczucie pustki, którego nie jesteśmy w stanie zapełnić. To samo uczucie miałam czytając Dom na plaży, a może i nawet było jeszcze gorzej. Teraz już wiem, że Sarah Jio jest jedną z najlepszych pisarek, których książki udało mi się przeczytać. Polecam z całego serca każdemu, kto po mojej recenzji ma na nią ochotę. Jest warta zachodu. Ja ją pochłonęłam dosłownie więc pewnie i Wy przeczytacie ją w mgnieniu oka. MOJA PEREŁKA! ♥
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam, ile mam wzrostu: 2,2 cm
Słodziutka okładka <3
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale pewno to się zmieni :D
Musi się zmienić, kochana :*
UsuńCzytałam pozycję i szczerze polecam :) Urzekająca i bardzo przyjemna w odczycie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego, słonecznego dnia :)
Też tak myślę! <3
UsuńUwielbiam książki tej autorki. Ta powieść zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie to :)
UsuńTwórczość tej autorki cały czas przede mną :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta recenzja nieco przyśpieszy spotkanie z Sarah Jio ;)
UsuńChoć nie udało mi się jeszcze przeczytać książek tej autorki, to mam na nią ogromny apetyt! A właściwie na wszystkie książki tej autorki. Coś mnie do nich przyciąga :)
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie to, naprawdę! Z pośród tych, które miałam okazję przeczytać jedynie Marcowe fiołki niezbyt przypadły mi do gustu. ;(
UsuńPowieść sprawia bardzo przyjemnie wrażenie :)
OdpowiedzUsuńI jest jedną wielką przyjemnością. ;)
UsuńCzytałam recenzję,a nie wiem czy komentowałam... W każdym razie czytałam Dom na plaży tej autorki i nie była to lektura zachwycająca, ale dobrze spędziłam przy niej czas. Na półce mam jeszcze Marcowe fiołki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z Przy gorącej herbacie
Marcowe fiołki również udało mi się przeczytać, jednak do końca nie jestem z niej zadowolona... Niebawem recenzja ;)
Usuń