wtorek, 30 stycznia 2018

PRZEDPREMIEROWO: Beata Majewska - Baśnik

Dobry wieczór Moliki! 
Częstuję Was tą późną już porą kolejną przedpremierową recenzją. Z prostego powodu. Jutro jest premiera tej książki. Więc zapewne na mój blog natraficie jako ostatni przed snem, zaśniecie, a rano jak się obudzicie będziecie wiedzieli, że trzeba ją kupić. Więc powędrujecie do księgarni bądź zrobicie to przez Internet i Baśnik niebawem będzie w Waszej biblioteczce. :) Innej opcji nie widzę. :P Ale okej, wiem, że są tacy wybredni Czytelnicy jak Kitty i na pewno nie skusi się na tę książkę. Od razu więc piszę, że kochana - Tobie odpuszczam. :)

Beata Majewska - vel Augusta Docher - autorka Anatomii uległości, a Eperu to jej debiut. Dostępna jest również kontynuacja - Habbatum oraz trzeci tom. Mówi o sobie: plastyczka, księgowa, manicurzystka i pisarka. Da się być kilkoma kobietami na raz? Da się. Trzeba tylko chcieć. :) PREMIERA: 31.01.2018

Beata Majewska - Baśnik 

Trzydziestokilkuletnia Barbara mocno przeżywa niedawny rozwód. Nie poddaje się jednak i próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Za namową przyjaciółki postanawia zająć się zarządzaniem klubu fitness, który pozostawił jej były mąż. Wprowadza twórcze zmiany i zatrudnia nowych pracowników. Jednym z nich jest Marcin – młody fizjoterapeuta i instruktor, który zakochuje się w swej szefowej. Basia wciąż nie potrafi zapomnieć o nieudanym małżeństwie i obawia się związku z młodszym mężczyzną. Czy zdoła odbudować swoje poczucie wartości i otworzy się na nową miłość?

Okładka nie należy już do cyklu Konkursu na żonę, niemniej jednak okładka została utrzymana w bardzo podobnym stylu. Tam były kwiaty, tutaj mamy owoce. Mandarynki, pomarańcze albo klementynki - jak kto woli. Dodatkowo zielone listki... Przedstawiają one wraz z pomarańczowym owocem grę w kółko i krzyżyk. Pomysł ciekawy na okładkę i przyznam szczerze, że zostałam nieco zaskoczona. Jednak nadal pasuje do trzech powieści z wspomnianego przeze mnie cyklu i już Wam powiem, że te cztery powieści świetnie prezentują się na półeczce! Grzbiety są białe, z czarnymi napisami oraz w tym przypadku - pomarańczą u góry. W poprzednich tomach były to kwiaty.
Egzemplarz recenzencki nie posiada jednak skrzydełek, ale mimo wszystko wygląda dość dobrze. Nie jest pogięty i zniszczony, jak to bywa często gdy jest transportowany przez kurierów czy pocztę Polską.
Czcionka jest dość duża, dzięki czemu czyta się lepiej, marginesy i odstępy również zostały zachowane. Literówek w tekście nie znalazłam - przynajmniej takich, które miałyby razić w oczy. Mamy wyraźny podział rozdziałów nazwane miesiącami roku. Dodatkowo pomarańcze oddzielają pewne fragmenty powieści. Takich jak między innymi zmianę narratora tudzież fragment pamiętnika.

Pamiętam jak mocno wstrząsnęła mną książka "Zdążyć z miłością". Pamiętam tamte emocje, po których nie mogłam długo się pozbierać. Chciałam, ale nie mogłam, nie potrafiłam i nadal tęsknię, Kamilu. Nie wiedziałam, czy Baśnik będzie na tyle rewelacyjny, że stanie się moją ulubioną powieścią autorki. I niestety, ale nie zajmie jego miejsca.
Autorka ma tak sprawne pióro, że wie, co i jak zrobić, by miała nas w garści. Wie dobrze, co napisać, by spowodować lawinę emocji ukrytych pod zwykłymi słowami, które w danych chwilach stają się niezwykłe. Nie dostałam tego samego co w Zdążyć z miłością, ale dostałam powieść również dobrą, która ma swoje plusy i o których warto wspomnieć. Jednym, niewątpliwie ogromnym jest warsztat pisarki. Używa potocznego języka, nie boi się wulgaryzmów (których swoją drogą nie jest aż tak dużo), nie boi się niczego. Nie owija w bawełnę, daje nam chwile radości, chwile zwątpienia czy też smutku. Porywa nas tym, co napisała do tego stopnia, że z nieskrywana ciekawością poznajemy dalsze losy bohaterów, a nieodłączny rumieniec na twarzy za nic nie chce zejść...
Po recenzowanej lekturze widać, że autorka ma wprawę w pisaniu i zdobywa czytelników po kilku pierwszych stronach. Mam nadzieję, że porwała również i Was. :)

"- Zdarza się, że kobieta spotyka strzęp człowieka i postanawia go uzdrowić. Czasem się to jej udaje. Zdarza się, że kobieta spotyka człowieka zdrowego i postanawia uczynić z niego wrak. To udaje się jej zawsze [...]"

Bohaterowie! Nie byłabym sobą w ostatnim czasie, gdybym znowu nie pokręciła nosem na głównego bohatera, który ma na imię Baśka. W pierwszych chwilach, nawet dłuższych - tak mnie irytowała, że po prostu... Chciałam rzucić książką w ścianę, naprawdę. Miałam wrażenie, że zachowuje się ona jak jakaś dojrzewająca nastolatka,  dodatku rozkapryszona, a nie jak kobieta z bagażem doświadczeń. Mimo wszystko zdusiłam chęć mordu na bohaterce, bo tragiczna nie była i czytałam dalej. O dziwo wraz z kolejnymi stronami starałam się przywyknąć do huśtawki nastrojów i już Barbara tak mocno mnie nie irytowała. Gdybym miała do czynienia z taką kobietą na co dzień, chyba bym spasowała. :P
Z kolei jej córka, Karolina... To jest dopiero wyrazista postać! Po prostu ją uwielbiam! Chwilami to mi się wydawało, że jest bardziej dojrzalsza od swej matki... Nie we wszystkim, rzecz jasna bo każdy popełnia błędy - a to, co narozrabiała w swoją osiemnastkę... No cóż, ciesze się, że inni traktowali ją dość dobrze. Jednak miała niesamowicie świetny temperament, charakter, który ujawniał się podczas pojawienia się innego bohatera - Marcina. Szło momentami popłakać się ze śmiechu. Taka postać, to jest coś!
O Marcinie już za moment ponieważ chciałabym wyrazić lekki żal, że w małym stopniu została przedstawiona w powieści przyjaciółka Barbary, Lilka. Chciałabym przyjrzeć się bliżej jej życiu. ;)
Marcin to osoba, która wydawała mi się bardzo sympatyczną postacią, która zasługiwała na sympatię. Miał anielską cierpliwość (taką, jaką ja muszę mieć w pracy, a zdarza się, że czasami jest ciężko) a momentami chciałam mu takim ogromnym młotkiem pacnąć w głowę, żeby się ogarnął. Ale był uparty jak osioł, chwilami porywczy, to jak sobie zaścielił tak się wyspał. Ale polubiłam go i z miłą chęcią jeszcze bym o nim poczytała.
Reasumując, bo trochę się rozpisałam, chciałam pogratulować autorce stworzenia tak dobrych, rzeczywistych bohaterów. Do bólu żywych i można by powiedzieć, że wyciętych z naszego życia. Dostarczali nam humoru, smutku, żalu i radości - cała plejada uczuć - i o to chodziło. Część z nich polubiłam, części nie, ale nie drażnili mnie tak bardzo. (nie wspominając o początku powieści i głównej bohaterce, ale później było już w porządku)
Myślę więc, że polubicie obsadę Baśnika. :)

"-Powiedz mi, w imię czego zwlekasz? Ma rok cię zdobywać? Walczyć jak o niepodległość czy co? Czemu udajesz taką niedostępną? Baśka, korzystaj z życia, póki młoda jesteś."

Co do opisu książki, który jest wklejony z LubimyCzytać - brzmi dość... pospolicie, prawda? Taki w sumie romans i tyle, zapewne nic specjalnego - pomyślicie. I tutaj chciałabym wyprowadzić Was z błędu. Zauważyłam, że podczas czytania chciałam spróbować zarzucić przewidywalność fabule. Ku mojemu zaskoczeniu - nie dałam rady. To, co przypuszczałam, że się stanie - nie wydarzyło się, a wielokrotnie autorka mnie zaskakiwała. Pozytywnie i negatywnie oczywiście, ale to przejawia się w wydarzeniach, jaki stosunek miały dla bohaterów. Przyznam się również, że gdzieś w okolicy połowy książki, zaczęłam pochłaniać następne strony jak szalona, ponieważ akcja nabrała tempa. Chciałam wiedzieć, co wydarzy się na kolejnej stronie i jeszcze jednej... Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, które nie chciały zniknąć. To z tej ciekawości, która napędzała mnie i motywowała, by poznać koniec historii jeszcze dziś. Jestem świeżo po lekturze i stwierdziłam, że zrecenzuje ją dla Was jeszcze przed premierą. Bo warto.
Może nie dostałam takiego kalejdoskopu emocji jak w Zdążyć z miłością, ale mimo wszystko powieść mnie zaskoczyła i zadowoliła. Nie mogłam zarzucić jej schematyczności i dobrze, bo dzięki temu obroniła się przed osądem.

Chciałam jeszcze wspomnieć, że autorka pokusiła się podjęcie kilku tematów tabu, które nie są zbyt lekkie do zaakceptowania w przypadku gdy występują w naszej ponurej rzeczywistości. Nie zdradzę Wam szczegółów, bo to nie o to chodzi, ale napisze tylko, że poradziła sobie z nimi świetnie. Nie myślę o huśtawce nastrojów głównej bohaterki, która może na niektórych momentami działać wnerwiająco - niemniej jednak podejmowane tematy naprawdę kogoś w życiu spotykają, dlatego też... Nie boję się użyć słowa ŻYCIOWA myśląc o Baśniku. To gorzka prawda o życiu, okraszona słodkimi momentami, które nie trwają wiecznie.
Wspominałam o emocjach, gdy pisałam co nieco o bohaterach. Otóż wiele w niej sarkazmu, dobrego humoru i ciętych ripost, które sprawiają, że dzień stanie się nieco lepszy.
Występują wulgaryzmy, o których raz jeszcze przypominam, ale nie ma ich zbyt wiele. Do tego sceny łóżkowe nie są jakoś nad wyraz opisane, więc nie macie się czego bać. Uważam, że autorka tym razem skupiła się na problemach XXI wieku i o samym życiu tak naprawdę. Wykorzystując emocje starała się nam to przekazać w sposób najlepszy jaki potrafiła.

"[...]-A to, co pani mówi, nie ma sensu. Nie można się wszystkiego bać i zakładać z góry, że będzie źle. Jeśli tak by było, żadna samotna kobieta z dzieckiem nie znalazłaby męża. A przecież znajdują."

Reasumując jestem zadowolona z lektury, jaką dostałam. Pomimo początkowej irytacji z powodu głównej bohaterki i nie aż tak bardzo uderzających w Czytelnika emocji - jestem usatysfakcjonowana. Ciesze się, że mogłam z rumieńcami na policzkach obserwować dalsze poczynania historii ukrytej w Baśniku. Mogłabym bić gromkie brawa autorce za mistrzowską kreacje bohaterów! Byli naprawdę fantastyczni, zaimponowali mi i chciałabym jeszcze kiedyś o nich poczytać. Kolejny plus za tematykę, która została zawarta w tej powieści i której nie chcę Wam zaspoilerować, bo później czytanie nie miałoby sensu. Ostatni plus to pióro autorki, dzięki któremu powieść pochłania się dość szybko i przyjemnie. Lekkim piórem wciąga nas do swojego świata, który jest de facto bliski mojemu zakątkowi: Kraków, a jeszcze bliżej Myślenice również wspomniane w powieści. Dzięki orientacji w terenie łatwiej mi było sobie wyobrazić na przykład Lilkę i Baśkę w Bonarce, w jednym z lokali.
Chciałabym tę powieść polecić wszystkim, którzy znają pióro autorki i sobie go cenią. Ale i również tym, którzy jak dotąd nie mieli okazji zapoznać się z piórem Augusty Docher vel Beaty Majewskiej. Warto, naprawdę. :) Z utęsknieniem czekam na kolejną powieść!

P.S Znacie jakąś powieść, która wyszła spod pióra pisarki? Lubicie? A może macie w planach którąś lekturę? Piszcie śmiało!

P.S2 Kochana Beatko, strona 264, w której Karolina ma swą przemowę jest rewelacyjna!

Za egzemplarz recenzencki, świeczkę (która przyszła w potłuczonym pojemniczku) oraz herbatę dziękuję 
https://publicat.pl/ksiaznica

26 komentarzy:

  1. Chcę sięgnąć po tę książkę.:) Jeszcze nie znam tej autorki, ale przyjaciółka strasznie zachwala twórczość autorki. Szczególnie W rytmie passady.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się okładka :) Z pewnością sięgnę po książkę tej autorki, ponieważ oczarowałam mnie powieścią pt. "Najlepszy powód, by żyć " :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wspomniana przez Ciebie lektura jest u mnie na półce, więc niebawem sprawdzę, co cię tak oczarowało. ;P

      Usuń
  3. Tyle książek tej autorki mnie kusi, a jeszcze żadnej nie poznałam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też uwielbiam ten fragment z Karoliną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja pełna ekspresji recenzja jest zachęcająca :) Książka wydaje się dobra dla kobiet w każdym wieku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wbrew pozorom - gdy powieść jest naprawdę dobra - nie przeszkadza mi jeśli czegoś się domyślę, a ta zapowiada się super, więc dobrze, że jest w niej parę zaskakujących elementów. Też zwracam uwagę na czcionkę, gdy jest zbyt mała i drobna źle mi się czyta, wolniej i często szczypią mnie oczy, od mrużenia, bo czytam głównie wieczorami/ nocami ;)

    Pozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Autorki nie znałam wcześniej, ale chętnie poznam :)
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka wydaje się być cieka, na razie mam wiele pozycji do czytania, ale zapisze sobie jej tytuł żeby o niej nie zapomnieć :))
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~Nataliaaa
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Często główni bohaterowie to osoby ... lekko mówiąc denerwujące, mimo to recenzja mnie zaciekawiła. Ja również nie znałam wcześniej tej autorki, więc odkrywania ciąg dalszy :) Bardzo cieszę się, że wracam do blogosfery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że powracasz do Blogosfery, mam nadzieję, że na długi czas, jak nie na zawsze. :) Co do Beaty - warto sięgnąć po jej powieści. ;)

      Usuń
  10. Takie zaskoczenia, gdy masz wrażenie, że wiesz, co się stanie, a jednak dzieje się inaczej - są najlepsze :D Ale nie moja tematyka książki :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Już nieraz spotkałam się z denerwującymi bohaterkami. Wiem, jak potrafią wyprowadzić z równowagi. Sama książka mnie jednak intryguje, bo lubię prozę tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze się skład, ponieważ właśnie czytam "konkurs na żonę" od tej autorki i jestem póki co bardzo zadowolona. Mam nadzieję, że tak zostanie. Co do tej książki to brzmi zachęcająco i z chęcią się z nią zapoznam.
    Serdecznie pozdrawiam.
    Www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  13. właśnie jestem w trakcie lektury ;-) Baśka... ach ta Baśka....

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)