w ostatnim czasie jestem zabiegana, dzielę życie na krótki pobyt w domu, kąpiel, jedzenie i spanie, a pracę i naukę jazdy. Trzeba w końcu wyjeździć te godziny, zdać prawo jazdy i jakoś ułożyć sobie życie. Mieliście okazję również pod koniec czerwca przeczytać moją recenzję na temat pierwszej części kryminału skandynawskiego napisanego przez dwóch autorów i jak wiecie, dość przypadła mi do gustu. Jednak nie zawsze kontynuacje są dobre, czy lepsze od pierwszego tomu. Jak było tym razem? Chcecie się dowiedzieć? Zapraszam serdecznie więc do zapoznania się z recenzją. :)
Mons Kallentoft - okrzyknięty
nowym królem skandynawskiej powieści kryminalnej, urodził się w 1968
roku. Debiutował w 2000 roku powieścią Pesetas, za która otrzymał
nagrodę Katapuktpriset, przyznawana przez Związek Pisarzy Szwedzkich. Do
tej pory przetłumaczono jego książki na ponad dwadzieścia języków.
Markus Lutteman - urodził się w
1973 roku, debiutował powieścią dokumentalną El Choco. Uznanie zdobył
biografią szwedzkiego skoczka wzwyż Patrika Sjöberga. Mieszka w Örebro.
Mons Kallentoft i Markus Lutteman - Leon #2
W Internecie udostępniono przerażający film, na którym chłopiec uwięziony jest w klatce w ciemnym pomieszczeniu, być może pod ziemią. W tle słychać tykający zegar i poruszającego się porywacza, śmiertelnie groźnego. Kiedy Zack widzi transmitowany na żywo film, dociera do niego, że nie pozwoli umrzeć chłopcu. Robi wszystko, co w jego mocy by móc go uratować. Ale czas ucieka... Czy zdąży? Czy uratuje chłopca od śmierci?
Okładka tej książki częściowo przypomina poprzedzający ją tom.Głównie grzbiet mocno przypomina i jest utrzymany w jednakowym stylu. Szata graficzna jest dość dobra, również widzimy tło, tym razem kremowe. Kolejne tło, i znów jakaś osoba, tym razem mężczyzna? Być może. Jest bardzo zbliżona do poprzedniej, ale jednak barwy są inne. Mi tam się podoba, jest ciekawie zaprojektowana.
Co do samego wydania, posiada ona skrzydełka, co uwielbiam ponieważ zapewnia to dodatkową ochronę. Na jednym z nich przeczytamy słów kilka o autorach, a na drugiej okładkę lektury Mów mi Zack oraz dwóch innych. Pomimo białych stron jestem zadowolona, bo nie zauważyłam żadnych błędów w druku, literówek, a marginesy i odstępy między wierszami zostały zachowane.
"Ale wie, że istnieją tez inni widzowie.
Tacy, którzy zapisuję ten film na twardych dyskach.
Żeby obejrzeć go jeszcze raz.
I jeszcze raz."
Dwóch autorów i po raz kolejny czytało mi się świetnie! Nie czułam różnicy, że któryś z Panów coś pisał, by mi niewygodnie się czytało. Postarali się i ten pisarski duet jest jednym z lepszych, jakie udało mi się poznać. Ba, jak nie należy do tych najlepszych. Uważam, że przystępnym piórem, lekkim - wprowadzili mnie w dalszy ciąg historii Zack'a. Skupili się na różnych aspektach, poprowadzili całą fabułę na tyle interesująco, że z żalem musiałam robić przerwy. Chciałam jak najszybciej dokończyć czytanie, by móc poznać zakończenie losów bohaterów przedstawionych w tej części. Panowie nie oszczędzali nas i naszych nerwów - krwawe i niezbyt przyjemne w widoku sceny się pojawiały, a dodatkowo szybko i łatwo można je sobie wyobrazić, co może być dla niektórych odrażające i mogą rzucić w kąt tę serię. Ale nie róbcie tego, bo powieści są naprawdę świetne. Czyta się w ekspresowym tempie, więc dzień poświęcony książce będzie dobrze wykorzystany. :)
Zack... Pełen wad, jak zwykle musi zmierzyć się nie tylko ze swoim życiem prywatnym, problemami, nałogami, ale i tym, czego sam od siebie wymaga, czyli spraw w karierze zawodowej. Inni też cicho liczą na jego wsparcie, jednak niektórzy mniej, niektórzy więcej zdają sobie sprawę z tego, w jakim bagnie siedzi bohater. Niemniej jednak uważam, że zachował się w pełni profesjonalnie w większości sytuacji przedstawionych w lekturze. Nie każdy miałby tyle odwagi co bohater. Nie zapominajmy również o tym, że nie ma ludzi idealnych, więc nie ma co wymagać, by nagle zmienił się Supermena czy Batmana, czy w jeszcze jakiegoś super bohatera. Bo to nie jest możliwe w naszym życiu, nie oszukujmy się.
Musze przyznać, że ta postać, jak i pozostałe zostały świetnie nakreślone. "Nie mówiąc głośno" są bohaterowie, którzy mają świetnie wykreowaną psychikę, która ma wpływ na całą akcję.
Mam nadzieję, że polubicie naszego głównego bohatera, ale i pozostałych, którzy również są świetnymi ludźmi i dobrze się z nimi współpracuje. :)
"Ona ma rację, myśli Zack. Jakie jest prawdopodobieństwo, że tak się stało?
Że ktoś a k u r a t tamtędy przechodził, kiedy z lasu wybiegł chłopiec. Że ten ktoś był a k u r a t mordercą dzieci i chłopiec, którego złapał, był a k u r a t takim dzieckiem, którego nikt nie szuka."
Tempo narzucone przez Monsa i Markusa jest wręcz idealne. Nie za szybkie, nie za wolne. Dobrze wiedzą, kiedy zrzucić na nas coś, co przyśpieszy niespodziewanie akcje, a co i kiedy potrafi ją zwolnić. Powieść jest na tyle interesująca, że pozwala nam odetchnąć od przyziemnych spraw. A to jest dobrym punktem zaczepienia niektórych czytelników. Przyznajcie się, że czasami potrzebujecie lektury, która oderwie Was od ziemi, sprawi, że przestaniecie myśleć o problemach, swoim życiu czy smutkach. Przecież książka to lekarstwo na całe zło, czy nie tak? :)
Raz jeszcze przypomnę o brzydkich widokach, które występują w powieści. Dlatego zastanówcie się nad jej zaczęciem, bo jeśli macie słabe nerwy to... może być kiepsko. :D
Reasumując zdecydowanie polecam, ponieważ to lekki kryminał, przyjemny w odbiorze pomimo krwawych i niezbyt przyjemnych scen. Główny bohater ma swoje wady i zalety, jak każdy człowiek, dzięki czemu jest ona jeszcze bardziej realna. Ważne jest również to, że oddala nas od naszego życia i przenosi do Sztokholmu. Warto jest chociaz na moment wyjść z naszego miejsca zamieszkania i choćby urywkami, pozwiedzać inną część świata. Cieszę się, że mogłam poznać te dwie części i mam nadzieję, że jeszcze w nie jednym tomie będzie mi dane poznać ciąg dalszy historii Zacka. Jak najbardziej polecam. :)
Dziękuję serdecznie wydawnictwu za możliwość poznania książki
"Krwawe i nieprzyjemne sceny" - zatem książka nie dla mnie niestety.
OdpowiedzUsuńSzkoda. :(
UsuńSkoro polecasz to chyba muszę się wreszcie zabrać za tę pozycję! :) A tymczasem, pomyślałam, że zainteresuje cię konkurs na moim blogu... Trzeba tam się wykazać kreatywnością, ale myślę, że dla Ciebie nie będzie to problem :) Zostawiam link na dole i życzę aby Twój blog nadal tak świetnie się rozwijał! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://artgirl12.blogspot.com/2017/06/konkurs-pierwsze-urodziny-bloga.html
Dziękuję i mam nadzieję, że przeczytasz. ;)
UsuńDobrze utrzymane tempo akcji, może się skuszę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie Wiolu. ;)
UsuńOgólnie polecasz, ale mimo wszystko mam wrażenie, że to nie książka dla mnie, przez te nieprzyjemne sceny. Chyba bym nie dała rady :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
Dlatego uprzedziłam o nich. ;)
Usuń