Witajcie!
Przygotowałam dla Was dziś post z recenzją książki, która mnie dosłownie porwała. Tak dawno nic nie czytałam od tej autorki, że zapomniałam sobie, jak potrafi omamić czytelnika. A więc bez zbędnego przedłużania, zapraszam na dalszą część.
Karin Slaughter - autorka międzynarodowych bestsellerów, serii z Willem Trentem, Grand Country i wiele innych. Ma też powieści, które są odrębnymi, nie należącymi do żadnych serii. Jej thrillery przetłumaczono na 36 języków, a na świecie sprzedano ponad 35 milionów egzemplarzy.
Karin Slaughter - Zapomniana dziewczyna #2
Okładka książki przedstawia twarz kobiety, a raczej jej część. Mroczna, bo osadzona w ciemnych kolorach. Zaczyna się tajemniczo już po samej okładce i tytule - czy w środku może nas coś rozczarować? Nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Kremowe stronice, czcionka wystarczająca dla oka, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, literówek brak. Podzielona została na rozdziały, które czytamy w teraźniejszości i przeszłości. Czytana powieść toczy się tak jakby dwutorowo. W domu mam jeszcze pierwszy tom i nie wiedziałam, że to jest druga część, ale nic nie szkodzi, nie zdradzono zbyt wiele tutaj na temat pierwszej historii, więc muszę nadrobić w nowym roku. :) Ta książka należy do cyklu Andrea Oliver.
Zapomniałam sobie, jak autorka potrafi czarować słowem! W mig wpadłam do świata bohaterów, tak przyjemny i lekki jest styl, jakim posługuje się Karin Slaughter. Z trudem musiałam się odrywać od tego, co czytałam... Żyłam tą historią, oczywiście byłam obserwatorem, bo jakbym miała być bohaterem akcji to... bałabym się. Sięgając po jej książki nie można się zawieść. Absolutnie. Tak mistrzowsko pisze, wszystko jest dopracowane, nie sposób zgadnąć, kto jest winny i jak wszystko się potoczy. Fabuła zasługuje na wielkie oklaski, zresztą cała książka to kawał świetnego kryminału, może nie jakiegoś bardzo obrzydliwego i krwawego. Nie ma tutaj nudy - nawet opisy nie są w stanie nas znużyć. Autorka pokusiła się o zmianę narracji w kluczowych momentach, gdzie już prawie dowiedzieliśmy się, co i jak, a tu bach, nagle powrót do przeszłości, czytamy, co działo się w życiu Emily i po prostu nas zatyka. Dobry zabieg, podobało mi się. Tęskniłam za tym piórem, bardzo! Dialogi nieco z ironią, sarkazmem momentami powodowały uśmiech na twarzy. Co więcej, mamy tutaj nie tylko zagadkę kryminalną, ale i część obyczajową, gdzie nic nie jest takie, jak mogłoby nam się zdawać.
Ogólnie to relacje powinny mieć osobny tutaj akapit, ze względu na to, że pisarka dosyć mocno skupiła się na tym. Relacje między młodzieżą, gdzie każdy do siebie ma zgoła inny stosunek, pozytywny, negatywny, neutralny, wrogi czy przyjacielski. Momentami to włos się jeżył w każdym miejscu na ciele, gdy czytaliśmy co ci bohaterowie wyprawiają, co do siebie mówią... To było przykre... Mamy relację rodziców i dziecka - które - jestem tego pewna - ma odzwierciedlenie w naszym życiu. Wybrakowanie, kłamstwa... Uwierzcie mi, że wymęczyłam się pod względem emocjonalnym podczas czytania. Chciałam, żeby dosięgnęła w końcu ręka sprawiedliwości winnych... Uwierzcie mi, że jest co czytać i momentami naprawdę chciałam ją odłożyć i wrócić za jakiś czas, ale z kolejnej strony musiałam doczytać do końca, by wiedzieć jaki to będzie mieć finał... I nie rozczarowałam się, autorka zostawiła mnie z rozdziawioną buzią.
Fabuła jak już wspominałam jest świetnie poprowadzona, niczego jej nie brakuje. Akcja jest dynamiczna, nic się nie przeciąga, nie wlecze. Jest to pokaźna książka, ma ponad czterysta stron, ale czyta się w bardzo szybkim tempie. Nie ma zbędnego lania wody. Czyta się z ogromnym zainteresowaniem i ciekawością. Jestem zdecydowanie zadowolona i polecam każdemu, kto lubi pióro Karin Slaughter oraz wszystkim tym, którzy czytają kryminały i są otwarci na poznanie kolejnych autorów to koniecznie sięgnijcie. Nie będziecie żałować!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu HarperCollins
Będę ją miała na uwadze przy wyborach czytelniczych w tym roku.
OdpowiedzUsuń