Witajcie,
Przychodzę do Was z recenzją książki, którą udało mi się przeczytać w jeden dzień. Została napisana przez autora, po którego sięgam w ciemno. Nigdy się na nim nie zawiodłam i zawsze przypadają mi do gustu. Akurat dzisiaj recenzowany tytuł był jednym z nielicznych, których nie miałam okazji przeczytać, więc z przyjemnością nadrobiłam zaległość.
Alek Rogoziński - pisarz specjalizujący się w mordowaniu z
uśmiechem na ustach. Odkąd w 2015 roku wytropił "Ukochanego z piekła
rodem" a rok później odpowiedział na pytanie "Jak cię zabić,
kochanie?" marzy o romantycznym urlopie od uśmiercania bohaterów swoich
książek. Teraz nareszcie dopiął swego!
Alek Rogoziński - Babka z zakalcem
Luiza Mirska od wielu lat jest szefową wielkiej firmy
cukierniczej i gwiazdą telewizyjnych programów kulinarnych. Czuje jednak, że
przyszedł czas, aby przekazać komuś swoje imperium.
Problem w tym, że kiedy bierze pod lupę potencjalnych
spadkobierców, przekonuje się, że każdy z jej bliskich ma na sumieniu jakieś
przestępstwo. Gdy na rodzinnej imprezie z okazji sześćdziesiątych urodzin Luizy
dochodzi do morderstwa, podejrzani stają się wszyscy. Bo też i każdy z gości
miał powód i okazję, aby dodać swoje zabójcze „trzy grosze” do babeczki z
lukrem…
Przewrotna komedia kryminalna, w której wszystko może się
wydarzyć. I wydarzy!
Okładka książki jak zwykle pokazuje minimum, jak więc tytuł wskazuje - widzimy dwie babeczki. Szare tło i sam tytuł. Czy trzeba czegoś więcej? Absolutnie. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie fragment książki, a na drugim kilka zdań o Alku. Stronice mamy kremowe, czcionkę wystarczającą dla naszego oka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Literówki gdzieniegdzie się trafiły, ale w niczym one nie przeszkadzały. Została podzielona na rozdziały.
Jak to w powieściach Rogozińskiego, pojawia się na początku spis wszystkich ważnych bohaterów, żeby móc sobie ich ogarnąć w głowie i przygotować na akcję pełną wrażeń. :)
Sięgając po każdą kolejną opowieść, która wyszła spod pióra Księcia Komedii Kryminalnych wiem jedno, że się nie zawiodę. Mam do niego pełne zaufanie i być może, że powtarzam się przy każdej recenzji jego historii. Jednak nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - nic się nie zmieniło. Nadal książka jest lekka, przyjemna, wciągająca. Pochłania się wręcz z tak wielkim zainteresowaniem, że ciężko ją odłożyć na bok. Dostaniecie tutaj wiadro ironii, sarkazmu, humoru - specyficznego jak na Alka przystało. Mamy również zagadkę kryminalną, tajemnice z przeszłości, które sukcesywnie burzą spokój tej historii. Dzięki temu całość jest niezwykle dynamiczna, a fabuła na tyle skrupulatnie napisana, że o niczym nie zapomniano.
Mamy tutaj wielu bohaterów, ale pojawia się moja ulubiona Róża Krull, która jest tylko dodatkiem, a nie główną bohaterką. Niemniej jednak, jak już ona wejdzie do akcja, to z przytupem. I tym razem też tak było. W szczególności rozbawiła mnie scena drogi na uroczystość do Luizy, gdzie jechała samochodem. Jej opis przeżyć totalnie mnie rozbawił. :D Wiem, że nie każdy przepada za tym specyficznym humorem i rozumiem, często jest tutaj wiele zachowań ironizowanych, a ja od pewnego czasu jestem trochę ironiczna w pewnych kwestiach. ;)
Mamy całą rodzinę Mirskich i nie będę się nad nimi rozwodzić, bo brakłoby mi miejsca chyba, a Wam odeszłaby chęć czytania książki, bo wywnioskowalibyście, że o wszystkim Wam powiedziałam. Mamy dobre, złe i neutralne osoby, chociaż jakby tak każdemu się przyjrzeć to wcale bym nie powiedziała, że są pozytywnymi postaciami. Nie mam tutaj ulubieńca oprócz starych wyjadaczy - komisarza Darskiego i wspomnianej wcześniej Róży.
Bohaterowie są dobrze wykreowani, niczego im nie brakuje. Uważam, że takie osoby śmiało możemy spotkać w naszym życiu codziennym.
Jak zwykle sięgając po książki Alka dostaje dopracowaną lekturę, której nie brakuje niczego. Mamy akcję, która raz pędzi na łeb na szyję, raz toczy się powoli. Mamy wiele wydarzeń, które niemal spadają nam z nieba i odwracają cały poukładany świat ludzi w książce do góry nogami.
Lektury Księcia Komedii Kryminalnych zawsze poprawiają mi humor i sprawiają, że podczas czytania zapominam o tym, co mnie trapi.
Odnoszę wrażenie, że tutaj mamy więcej kryminału niż komedii, ale i to jest dobre, bo czasami tak jest, że przeważa humor. Nie narzekam - jestem zadowolona i cieszę się, bo na półce mam jeszcze trzy zaległe pozycje autora, które chciałabym przeczytać.
Reasumując uważam, że jest to dobra historia, skrupulatnie poprowadzona intryga. Zagadek i tajemnic nie brakuje, więc jeśli lubicie komedie kryminalne, to możecie śmiało sięgnąć. Autor trzyma poziom.
Jestem zadowolona. Jeśli wciąż się wahacie, czy czytać, czy też nie - ja Wam serdecznie polecam!
To autor gwarantujący dobrą lekturę. Tego tytułu akurat nie czytałam, ale na może uda mi się to w tym roku.
OdpowiedzUsuńOd dawna słyszałam o Rogozińskim, że pisze fajne książki. Teraz trwa promocja na jego ebooki i kupiłam dwa : "Ukochany z piekła rodem" oraz "Morderstwo na Korfu". Na razie trafiły do długiej kolejki, ale mam w planach do maja do wakacji na Korfu się z nimi zapoznać :)
OdpowiedzUsuń