Nadszedł ten moment by Wam opisać jak cudnie spędziłam sobotni dzień! Tak wiem, że wielu z Was mogłam minąć niezliczoną ilość razy, a tu, że Was nie było.. Powiem Wam jedno, warto jest stanąć w kolejce do autora z jakieś.. pół godziny wcześniej? B o potem będziecie stać dwa razy dłużej. Ja się niestety z tym spotkałam i z tego powodu z jednego spotkania z autorem musiałam zrezygnować, by wrócić do domu.. Ale koniec tych negatywnych rzeczy, jeszcze ponarzekam, ale to za chwilę. Zaczynajmy!
O godzinie 8:40 miałam busa do Krakowa, a stamtąd musiałam się przesiąść w linie autobusu 178 i wtedy zostało mi już przejść tylko kawałek. Brawo ja, pierwsza bariera automat na bilety tylko do kupienia za pomocą karty, praktycznie ze swojej nie korzystam, więc nie wiedziałam w ogóle, nawet nie zauważyłam, że to jest tylko i wyłącznie na kartę, ale mniejsza.
O godzinie 10, a tak naprawdę 10:30 zaczęło się spotkanie w Sali Lwów z Niną George, którą tak bardzo chciałam poznać. Gdy dostałam się do budynku EXPO, zanim kupiłam książkę w wydawnictwie do którego odesłała mnie Pani, już nie mogłam wejść. Chytra ja stwierdziłam, że przyjdę pięć minut przed końcem spotkania i poproszę o autograf i zdjęcie. Ileż się nadenerwowałam, jak usłyszałam, że mamy przejść na salonik literacki na końcu hali Wisła, by dostać autograf! No myślałam, że padnę! Przeszłam halę w ciągu półtorej godziny niezliczoną ilość razy i znów musiałam iść na sam koniec? Przeciskać się przez te tłumy? No, ale dobra. Przeszłam, ledwo, ale jednak i doczekałam się autorki. Pełna wrażeń i podskokach znalazłam się przy autorce, która promieniała uśmiechem podpisała książkę, zrobiła sobie ze mną zdjęcie.. a we mnie? Wulkan emocji! Z tej radości to kto wie, czy bym do nieba nie doskoczyła..
A oto moja piękna pamiątka po tym krótkim, ale jak ważnym dla mnie spotkaniu:
Kolejno o godzinie 12, tak - w samo południe na stanowisku Wydawnictwa FILIA, miała pojawić się Pani Magdalena Witkiewicz. Kolejny szok i wielkie zaskoczenie, radość, że znowu nie musiałam długo czekać, że zamieniłam kilka słów z przesympatyczną autorką, zgarnęłam autograf najnowszej powieści - Po prostu bądź - no i pamiątkowe zdjęcie. Pamiętam przecież, że jak czytałam Szkołę żon i pod recenzją tej powieści, właśnie sama autorka nie tyle co udostępniła moją recenzję u siebie na facebook'u, to jeszcze skomentowała post. Skakałam i piszczałam z radości, tak mnie to uszczęśliwiło. Nie wiem, może niektórzy uznają mnie za totalną wariatkę, ale ktoś taki jak ja, bloggerka, która kocha książki, i najchętniej wykupiłaby wszystkie na świecie, widzi komentarz autora i rosną skrzydła. Naprawdę. Jest to tak piękne uczucie, że ktoś czyta Twoje wypociny, a tym bardziej jeśli jest już to autor to w ogóle. Radość niepohamowana. :)
I pamiątka również jak najbardziej. A! I warto wspomnieć, że byłam ostatnią - 30stą osobą, która kupiła powieść, i dostała bransoletkę. Taki przywilej miała tylko pierwsza trzydziestka. :)
Następnie czekając na kolejną autorkę, która stacjonowała na stanowisku wydawnictwa Novae Res, jak zwykle promocja na książki. Każda po 20zł, więc kusiło niesamowicie. Kupiłam obiecane mamie dwie części Lawendy Pani Lingas - Łoniewskiej, premierową powieść i .. właśnie. Z myślą o Targach kojarzyła mi się jedna powieść - Obrońca Nocy. Już od roku poluje w księgarniach na nią i tylko jest dostępna w internecie. Byłam pełna oburzenia jak usłyszałam, że tej powieści już nie ma, wyprzedała się. To co, za mało jej mieli, czy jak? Byłam wściekła i to tak bardzo.. Ale już mi przeszło. Odłożę sobie i zrobię sobie prezent na święta i kupię ją. W końcu. Wydawnictwo rekompensowało się dając za darmo, za zakupienie trzech książek torebkę materiałową na powieści, a oto i ona:
Kolejne, to, to co lubimy najbardziej - LOSY. 1 książka = jeden los. Wylosowałam trzy i je rozwijam. Pierwszy i takie wielkie na głos - OOO, wygrałam książkę. Wielki szacun i podziw dla mojej złotej dłoni, pierwszy raz wygrała książkę. Miałam do wyboru dwie, ale jednej czytałam pochlebne recenzje i bez zastanowienia wskazałam wybraną.. Anna May - Agnieszki Opolskiej, debiut i w ogóle. Akurat miałam kolejną porcję szczęścia, że autorka jeszcze podpisywała swoją książkę. Z kilku zdań tudzież słów jest to bardzo uśmiechnięta pozytywna młoda pisarka, i tak szczerze mówiąc czuję, że książka będzie genialna. Ale nie kraczmy, zobaczymy w najbliższym czasie, najpierw stosik, następnie powieści z Targów..
13:30 - Na swoim miejscu zasiadła Pani Anna Dymna i Agnieszka Lingas - Łoniewska. Oczywiście było pełno sekty Agnes, co bardzo fajnie komponowało się w tło wydarzeń. Szkoda jedynie, że w kolejce czekałam prawie 60 minut.. I to było to.. coś co mnie negatywnie nastawiło. Tyle stać i czekać, jak większość osób z buta wpychało się w kolejkę. Jednak później sekta rozstawiła się i bacznie obserwowała jak idzie kolejka, za co serdecznie dziękuję. Jakoś sprawniej już wtedy szło.
Ciekawa jestem, do której autorka siedziała i podpisywała książki, bo kolejki zamiast maleć to wciąż rosły... A książek brakowało i wszędzie brakuje, z tego co zdążyłam się zorientować.
Czekając na godzinę 15, przechadzałam się i po Dunaju i po Wiśle, szukając czegoś co mogło zaciekawić. Jakieś nowe powieści, czy coś.. Jakieś 15 minut przed wybraną godziną dotarłam do stoiska Piotra Fronczewskiego i Marcina Mastelarza i dosłownie mnie wmurowało. Kolejna kolejka, która już się ciągnęła w nieskończoność, a autorów ani widu, ani słychu! Dostałam białej gorączki i mocno znerwicowana musiałam wracać do domu, bo gdybym chciała stać w tej kolejce, to nie wróciłabym do domu. Gdy zbierałam się do wyjścia wraz z koleżanką z klasy, Patrycją, która mi towarzyszyła, zauważyłam Panią Wiolę, bloggerkę, którą chyba od początku obserwuję. Jednak nie miałam wolnej chwili by podejść i zamienić kilka słów. Jednak miło zrobiło się na duszy widząc kogoś, kto kocha książki tak jak sami my.
I tak zakończyła się moja przygoda z KTK, które jestem w zupełności pewna, wybiorę się w przyszłym roku. Pomimo tłoku, okropnego uwierzcie, bardzo miło jest zamienić spostrzeżenia z innymi na temat danej książki. Nie jest miło zostać zdreptanym, staranowanym, ale chyba dla powieści, autorów chyba warto, jak myślicie?
Czy wy również byliście na Targach Książki? Czym możecie się pochwalić? Jakie Wasze wrażenia?
Bo ja to chłonęłam całą niedzielę przeżycia wcześniejszego dnia, a i do tej pory chwilami niedowierzam.
P.S dziś pisałam na lekcji rozprawkę.. Namieszałam i chciałabym pisać raz jeszcze, ale to nie możliwe. Napisałam trzeci przykład - Makbeta - a co się okazało opisałam Edypa.. Przechlapane! Jedynka jak nic.. no, ale. Kiedyś musi być ten "pierwszy raz"..
P.S dziś pisałam na lekcji rozprawkę.. Namieszałam i chciałabym pisać raz jeszcze, ale to nie możliwe. Napisałam trzeci przykład - Makbeta - a co się okazało opisałam Edypa.. Przechlapane! Jedynka jak nic.. no, ale. Kiedyś musi być ten "pierwszy raz"..
Fakt, żeby przetrwać na targach trzeba się nagimnastykować. Fajna bransoletka!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do mnie na relację z soboty na targach :)
Bardzo dziękuję!
UsuńJuż odwiedziłam ;)
Widzę, że i Tobie udało się zdobyć kilka autografów. W sobotę było naprawdę dużo ludzi.
OdpowiedzUsuńCała masa ludzi ;)
UsuńDziękuję za cierpliwość i obecność :) Pozdrawiam serdecznie z Wrocławia :)
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję za kilka miłych słów, autografu, zdjęcia i wspaniale napisane książki. :)
UsuńŻałuję, ze nie mogłem pojawić się na targach ale do Krakowa mi nie po drodze niestety :(
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłym roku? :)
UsuńSekta Agnes rządzi ;) Fajna relacja, aż mi się łeżka w oku kręci, że mnie tam nie było.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Tak, dokładnie, Sekta Agnes rządzi. To może w przyszłym roku? :)
UsuńJa niestety nie mogłam być na targach z powodu wesela w rodzinie,dlatego też bardzo Ci zazdroszczę,bo takie wspomnienia pozostają w pamięci na zawsze ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, szczególnie te tłoki.. Przyjedziesz za rok! :)
UsuńOjej, pierwszy raz jedynka? :D Czuję się jak nieuk :D
OdpowiedzUsuńCo do Targów.... Ja ci zazdroszczę, ale... Ja w tłumie to jestem aspołeczna :D Więc chyba klęłabym całe Targi ^^
Z polskiego, druga w ciągu mojej edukacji w technikum. ;D
UsuńNo cóż, ja też nieco klnełam, bo ludzie byli tak co po niektórzy niekulturalni, że brak słów. Ale można zaryzykować ;)
Zazdroszczę możliwości bycia na Targach! Ja jak zwykle wszędzie mam daleko, zresztą aktualnie zbyt mobilna nie jestem, bo jednak 7 miesiąc ciąży nie jest dobrym czasem na takie wyprawy. :)
OdpowiedzUsuńO kurczę, to gratuluję i życzę dużo zdrowia Maleństwu :)
Usuń