Dzień dobry!
Przygotowałam dzisiaj dla Was recenzję książki, którą bardzo chciałam przeczytać! Miałam duże wymagania, gdyż pierwsza część, Maybe someday mi się podobała, ogromnie. Książka od dłuższego czasu czekała na mojej półce na przeczytanie, aż w końcu ją nadrobiłam.
Colleen Hoover - amerykańska
pisarka, autorka poruszających powieści obyczajowych i romansów. Zaczęła
pisać dla przyjemności. Ponieważ jej książki zostały docenione,
zrezygnowała z etatu pracownika socjalnego i zawodowo zajęła się
pisaniem. Spod jej pióra wyszło już kilkanaście tytułów - zostały
entuzjastycznie przyjęte przez czytelników, a wiele z nich trafiło na
listy bestsellerów.
Colleen Hoover - Maybe Now. Maybe Not
"Maybe now"
Ridge najchętniej nie rozstawałby się z Sydney, jednak musi
pomóc swojej byłej, z którą się przyjaźni. Po rozstaniu z nim Maggie
postanowiła żyć pełnią życia i zrobić to wszystko, na co wcześniej nie miała
odwagi. Kiedy skacze ze spadochronem, poznaje niezwykle inteligentnego i
przystojne go Jake’a. Jednak obiecała sobie, że już z nikim się nie zwiąże, bo
dzięki temu uniknie rozczarowań.
Może jednak warto czasem zaryzykować?
Może właśnie teraz?
"Maybe not"
Co się stanie, kiedy charyzmatyczny i zabawny Warren
zamieszka z zimną i wredną Bridgette? Może uda mu się ją przekonać, że warto
czasem zdjąć pancerz i otworzyć się na miłość? A może nie...
Dwie wyjątkowe historie, wiele pytań: Czy miłość pojawi się
tam, gdzie nikt na nią nie czeka? Może warto postawić wszystko na jedną kartę?
Może właśnie teraz? A może jednak nie...
Okładka jest szara, z różowo białymi wstawkami. Matowa, z wytłuszczeniami. Posiada skrzydełka, które są dodatkowym zabezpieczeniem przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorce, a na drugim fragment książki. Szata graficzna przedstawia pościel. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Podzielona na rozdziały, gdzie również zmienia się narrator. Pierwsza, krótsza część to opowiadanie Maybe not, a cała reszta należy już do historii Maybe now.
Colleen Hoover nie jest mi obca. Może nie znam jej wszystkich wydanych powieści, a zaledwie tylko kilka tytułów, to muszę stwierdzić, że jej pozycje czyta się szybko i lekko. Z reguły są one przyjemne, mimo iż nie zawsze przyjemnych tematów dotyczą. Po recenzowanej dzisiaj lekturze miałam duże oczekiwania. Pierwsza część baaardzo mi się podobała i miałam nadzieję, że i ta podtrzyma fenomen i sprawi, że będę zachwycona. Końcem grudnia 2023 roku, czytałam Nagie serca, które okazały się naprawdę świetną lekturą, która znalazła się w mojej topce. Sięgając po Hoover wiem, że dostanę prawdziwą historię, nie wyssaną z palca. Jak było tym razem? No cóż, mogłam nie robić sobie nadziei, że drugi tom będzie tak świetny, jak pierwszy... Bo nie był. Ale od początku.
Książka zaczyna się opowiadaniem Maybe not - które już od samego początku było dla mnie nieco nużące. Relacja typu nienawidzę cię, ale cię kocham. Troszkę mnie męczyło i już miałam dość zarówno Warrena jak i Bridgette. Ani trochę nie podeszli mi i chciałam wywalić tę książkę jak najdalej. Przygryzłam zęby i czytałam, aż w końcu dobrnęłam do końca, docierając tym samym do początku książki Maybe now. Nie mogłam się doczekać moich emocji związanych z relacją Sydney i Ridgem. Aż się doczekałam. Jednak nie mogę powiedzieć, że była to zwalająca z nóg historia. Dobra, ale nie porywająca. Poruszająca wiele ważnych tematów, owszem, ale nie sprawiła, że ciągle o niej myślałam, nawet podczas przerw zbytnio nie zastanawiałam się nad nią. A szkoda... Na plus na pewno fakt, że jest wielu narratorów, więc widzimy spostrzeżenia nie jednego bohatera, a kilku, dzięki czemu możemy ich lepiej zrozumieć. Każdy z nich popełnia błędy, gdzie do niektórych nawet się przyznają... Co czyni ich bardziej ludzkimi. Niemniej jednak spodziewałam się większej chemii między postaciami. I uważam, że gdyby rozwinięto jeszcze bardziej wątek Maggie, to mogłoby być ciekawie. Bo sam koniec książki totalna klapa jak dla mnie, takie przewidywalne i bez jakiegokolwiek wrażenia, szkoda...
Bohaterów jest sporo. Mamy Sydney, którą już znam i nadal bardzo lubię za ogromną wyrozumiałość w wielu sytuacjach. Zachowywała się tam niemal najbardziej dojrzale ze wszystkich.
Ridge to chłopak, który zawieszony jest między młotem i kowadłem. Troszkę go rozumiem, a z drugiej strony, chciałabym, żeby się określił, zdecydował, postawił sprawę jasno, bo nie da się żyć podzielonym na pół.
Warren i Bridgette jak wspominałam irytowali mnie niesamowicie i szkoda, bo gdyby byli nieco bardziej normalni, mniej jędzowaci i wredni, to pewnie zapałałabym do nich sympatią. Szczególnie niektóre komentarze tej dziewczyny powodowały, że z zaskoczenia to aż mi było głupio, czytając to, co mówi, naprawdę... Nie, że nie lubię ludzi bezpośrednich - uwielbiam! Szczerych tak samo! Ale każdy powinien mieć jakieś granice i poczucie kultury... Chociaż maleńkie, ale jednak.
Reasumując, postacie są nakreślone świetnie, trochę żałuję, że o Jack'u nie poczytałam więcej, no ale może jest z tego jakaś odrębna historia? Muszę to sprawdzić. Każdy z postaci jest inny i nie ma z nimi nudy.
Książka jest w porządku, ale nie jest ani porywająca, ani zapierająca dech w piersi, nie wywołuje emocji. Szkoda, bo po Maybe someday miałam wielkie nadzieje, że ta rozłoży mnie na łopatki. Niestety tak się nie stało. Czasami nasze wyobrażenia na temat kontynuacji sięgają za daleko, chyba najwyższa pora przestać to robić i sięgać po książki bez żadnego nastawienia, a później miło się zaskoczyć. Miło się czytało, ale tylko tyle... Jak dla mnie po prostu jest dobra. Jeśli jesteście ciekawi losów bohaterów, sięgnijcie! Warto wyrobić sobie swoją opinię. :)
Czytaliście tę książkę? Jakie macie wrażenia po skończeniu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)