Witajcie!
W końcu nadszedł dzień, gdy zabrałam się za serię pożyczoną od mojej dobrej koleżanki z klasy. Pamiętam, jak się zastanawiała na Krakowskich Targach Książki w październiku 2015 roku, czy kupić całą serię, czy nie... Aż w końcu dostała zniżkę i nie mogła się oprzeć. Niestety, lub stety, jeszcze przebywa na słonecznej Majorce, bo wybrała się na nieobowiązkowe praktyki zagraniczne, a w sumie pojechała tam ze szkoły do pracy. Pożyczyła mi te pięć tomów wiedząc, że jej będą na nic, a mnie strasznie do nich zachęcała. A więc dziękuję Patrycja, bardzo mocno!
Jennifer L. Armentrout - znana również jako J.Lynn. Urodziła się w Zachodniej Virginii. Gdy nie pisze, to czyta i ogląda filmy o zombie i udaje, że pisze.
Jennifer L. Armentrout - Obsydian #1
Katy przeprowadza się wraz z mamą do Zachodniej Virginii. Jej mama chciała się pozbyć przykrych wspomnień, związanych z jej mężem, ojcem dziewczyny. Gdy ta musi wyjechać na zakupy, jej mama prosi ją, by nawiązała nowe znajomości. Ta dość opornie do tego podchodzi, jednakże idzie zapytać o drogę do miasta do domu na przeciwko, gdzie mieszkają nastolatkowie w jej wieku. Gdy widzi Daemona - jest w szoku. I to ciężkim, porażona jego aroganckim zachowaniem. Zaraz po tym incydencie, gdy jest już na zakupach, poznaje jego siostrę, Dee. Po dość krótkim czasie dziewczyny zaprzyjaźniają się. Jednak chłopak nadal nie akceptuje Katy, obraża ją i dokucza. Gdy cudem ratuje ją od śmierci, bohaterka zauważa, że coś tu nie gra. Gdy prawda wyjdzie na jaw, będzie trudno jej przetrawić informacje, które tak bardzo chciała usłyszeć...
Szata graficzna robi wrażenie. Tak muszę to przyznać, bo okładki rzucają się w oczy. W ogóle Wydawnictwo Filia pod względem okładek spisuje się po mistrzowsku. Co wychodzi nowa powieść pod ich skrzydłami, ma prześliczną okładkę. Ta nawiązuje do powieści, a utrzymana praktycznie w czerni, szmaragdzie i zieleni, dodaje uroku. Wielkie tomisko, może się wydawać. Ponad czterysta stron, idealnie dopasowanej czcionki, która nie męczy wzroku. To samo można powiedzieć o marginesach i odstępach między wierszami. Brak literówek, jedyne co tam dostrzegłam to o jeden za dużo znak "-" ponieważ to nie był dialog, a opis tego, co robi bohater. Ale przymknęłam na to oko i czytałam dalej i nie wypatrzyłam już moim okiem żadnego błędu.
Chciałabym też zaznaczyć, że jest to moje pierwsze spotkanie z Panią Jennifer, czy jak wolicie Panią Lynn. Nie miałam do czynienia z jej powieściami pomimo iż wiem, że jest ich sporo. Muszę stwierdzić też, że pomimo pierwszego spotkania, styl autorki wydawał mi się wręcz... świetny! Pierwsze spotkanie, ogromnie pozytywne wrażenie, naprawdę. Byłam w szoku, że tak szybko, płynnie czytało mi się ten tom. Pisarka ma w sobie to coś, co nie pozwala czytelnikowi oderwać się choćby na moment od lektury, no chyba, że kończysz czytać tom, i na ostatniej stronie już pozwala Ci odejść. Ale i tak zostawia ziarno niepewności, ciekawości by móc sięgnąć jak najszybciej po kontynuację. Od pierwszych zdań udało mi się wpaść do świata bohaterów. Na nowo znaleźć się w Zachodniej Virginii i obserwować poczynania postaci. Dałam się zaczarować i oddychałam tylko powietrzem tym co Katy, czy Dee. Nie istniałam w swoim prywatnym świecie. Nie czułam tego, że jutro poniedziałek (pisze recenzję w niedzielę, kiedy to skończyłam ją czytać) i że muszę iść do pracy. Nie myślałam o tym, co przyziemne i dotyczy mnie, a o tym, co stanie się dalej. Jak postąpią bohaterowie...
"- Nie podoba mi się, że przyjaźnisz się z moją siostrą.
Powiedziałam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi na myśl. Prawdopodobnie nie najmądrzejszą i normalnie nie byłam osobą, która się odgryzała, ale facet porządnie zalazł mi za skórę.
- A mnie gówno obchodzi, co ci się podoba, a co nie."
... otóż postacie są wykreowani dość wspaniale. Mogłabym nawet napisać, że są dość wyidealizowani. Mimo wszystko są dość specyficznymi postaciami, których nie da się nie lubić. Od razu podarowałam im swoją sympatię i byłam pewna, że większość tego nie zniszczy. I nie myliłam się. Może denerwowało mnie to, że pojawia się non stop ten sam schemat w książkach: piękny, umięśniony, super boskie ciacho wow - chłopak, a dziewczyna to pełna kompleksów nie potrafiąca zbliżyć się do chłopaka. A gdy już przebywa w jego towarzystwie, traci oddech z podniecenia... To już się powtarza. ZA CZĘSTO. To mnie mocno irytowało. Niemniej jednak przymknęłam na to oko, ponieważ czytało mi się nader przyjemnie, a czas leciał, wraz z kolejnymi stronami. Występuje ten wątek w większości powieściach, co jest irytujące, nawet bardzo, ale mimo to, my jako czytelnicy tego potrzebujemy. Gdy dostajemy coś nowego, nie potrafimy usiedzieć z wrażenia. A gdyby tak role się odwróciły? Gdyby tak facet był zakompleksiały widząc super laskę? To by było ciekawe, nowe doświadczenie, ponieważ nie mamy tego na co dzień w książkach.
Katy była dla mnie super postacią, tym bardziej, że prowadzi bloga, tak jak my tutaj. Jej zachowanie było dość ciekawe, bo wszystko zależało od sytuacji. Dee swoim zachowaniem nie raz i nie dwa przypominała mi małe rozpuszczone dziecko, które mimo wszystko uwielbiałam. A Daemon... no cóż. Swoim aroganckim zachowaniem tak mnie wkurzał, że przez to zaczęłam go lubić. Za swój specyficzny charakter, którego nie ukrywał. Dlatego pomimo ciągle powtarzającego się schematu, nie mogę powiedzieć, że powieść mi się nie podobała. Bo jest wręcz przeciwnie.
"- Jesteś nieśmiała, nie, Kotek?
Zamarłam.
- Dlaczego tak mnie nazywasz?
- Bo wtedy stroszysz się jak kotek - Daemon zaczął się ze mnie śmiać."
Czas nie stoi w miejscu. Non stop coś się dzieje. Ożywione mocno dialogi, nie pozwalają na to, by na naszych ustach gościł niezmienny wyraz twarzy. Ponieważ raz wybuchamy śmiechem, a raz nasze serce łamie się w pół, a w duszy tylko przeklinamy, typu: "Jak tak mogłeś Ty piiiiii". Rozdziały nie są ani za długie, ani za krótkie. Dialogi jak i opisy idealnie ze sobą współgrają i jak wspominałam, nie ma czasu na nudę, kompletnie. W tej książce momentami aż buzuje od emocji. Jest ich stanowczo za dużo, że nasze serducho nie wytrzymuje, dlatego lecą takie, a nie inne składanki. Warto również wspomnieć o tym, że wszystko widzimy z perspektywy Katy. Oraz, że na końcu są podziękowania oraz kilka rozdziałów widzianych oczami Daemona. Nie wszystkie, zaledwie kilka wybranych. No i oczywiście przedmowa do kolejnej części, czyli zachęcajka do sięgnięcia po tom drugi.
Jest to dość ciekawa seria, przynajmniej tak się zaczyna, zarówno jak i dla młodszych czytelników, jak i dla starszych. Nie ma ograniczeń, nie zawiera treści niedozwolonych. Podoba mi się, że plastycznym językiem autorka sprawiła, że tej książki się nie czyta. Ją się pochłania lub pożera za jednym gryzem, lub dwoma. To jest piękne, że zapomina się o wszystkim, martwiąc się o losy bohaterów. Czytałam jak zahipnotyzowana, a pisząc recenzję po kilku godzinach przerwy nadal nie mogę pozbyć się wrażenia, że pisarka coś ze mną zrobiła. Coś co sprawiło, że nie jestem w stanie normalnie składnie ułożyć zdania na temat tej powieści. Tak mnie zaczarowała. Jedno wielkie wow i gratulacje w strony Jennifer.
"- Zawsze uważałem, że najpiękniejsi ludzie, naprawdę piękni w środku i na zewnątrz, to tacy, którzy nie są świadomi swojego wpływu. - Patrzył w moje oczy uważnie. Przez moment staliśmy tak blisko, że stykaliśmy się palcami u stóp. - Ci, którzy chwalą się swoim pięknem, co z tego mają? Ich piękno jest ulotne. To tylko skorupa, skrywająca ciemność i pustkę."
Reasumując stanowczo polecam Wam tę książkę. Jest pełna zwrotów akcji, która się nie zatrzymuje. Jest do przeczytania w jeden dzień, co sprawia, że nie spędzamy dnia na durnotach, a na czymś pożytecznym. Pełna emocji, których Czytelnik pragnie odczuć nawet jeśli nie jest w stanie przemienić się w bohatera z powieści. Warta uwagi ze względu na styl pisarki, który jest magnetyczny, nie pozwalający się oddalić na dłuższą chwilę. Wiem, że występuje schematyczność i aż od niej boli nasza dusza. Ale mimo to, książka niesamowicie odpręża i relaksuje, co moim zdaniem jest ważne, gdy chce się chociaż na chwilę zapomnieć o tym co przyziemne, co cię trapi, z czym na chwilę obecną nie możesz sobie poradzić, a nie chcesz o tym myśleć. Dlatego po stokroć polecam Obsydian wszystkim, którzy potrzebują odmóżdżaczy - to wręcz pozycja obowiązkowa!
P.S Ostatni, pogrubiony cytat, stał się jednym z najważniejszych i najmądrzejszych, jakie kiedykolwiek czytałam.
P.S 2 A Wy już zmierzyliście się z tą serią? Lubicie ją? A może jesteście przeciwni? Czekam na Wasze komentarze!
O właśnie! Z tym się z Tobą zgodzę. Ile razy można powtarzać, że Deamon jest taki podniecający! No ja rozumiem hormony i te sprawy, ale ile można?
OdpowiedzUsuńAle ogólnie "Obsydian" mi się podobał, trochę schematyczny, ale ciekawy :D
Ej podoba mi się Twój pomysł :D Z chęcią przeczytałabym książkę, gdzie super laska, popularna, ładna i arogancka zakochała się w zakompleksionym chłopaku :D
Nie wiem czy przypadkiem "Życie i śmierć" Stephenie Meyer nie jest właśnie taką powieścią.
UsuńNo widzisz! Fajnie by było na odmianę taką książkę przeczytać.
UsuńA co do Stephenie Meyer - nie czytam jej książek, więc nie wiem. ;/
Czy to jest taki rodzaj new adult? Lubię historie z elementami fantastyki, ale boję się, że jestem na nią za stara... :) choć obserwuję tę serię od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńNo cóż, ostrzejszych momentów to tutaj praktycznie nie ma. :) Ale jak intryguje cię od jakiegoś czasu to sięgnij, nie jest taka tragiczna, a na wiek nie patrz! :)
UsuńJa jeszcze nie czytałam tej serii i jakoś mnie do niej nie ciągnie, no może tylko do tych pięknych, magnetycznych okładek. Przeraża mnie właśnie ten powtarzający się schemat, o którym napisałaś. Mogliby wymyślić w końcu coś nowego, świeżego, co zachęciłoby czytelników do lektury. Chociaż gdybym nie wiedziała o czym jest ta książka i spotkała ją gdzieś na półce w księgarni, to pewnie bym ją kupiła, ale tylko ze względu na okładkę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://elfiastaaczyta.blogspot.com/
Zgodze się z Tobą i to bardzo! Za dużo tej schematyczności, chociaż i tak czasami nas jeszcze porywa. Szkoda, że nie masz ochoty na tą serię, myślę, że mogłabyś spędzić z nią kilka miłych wieczorów. ;)
Usuńzainteresowałaś mnie, sama niedawno ją oglądałam.
OdpowiedzUsuńnieperfekcyjna-panienka.blogspot.com
Tym bardziej zachęcam.
UsuńW zasadzie nie wiem dlaczego, ale zawsze coś mnie odpychało od tej książki. Może to fakt, że nie jestem zbytnią fanką fantastyki... W każdym razie, może kiedyś się skuszę na ,,Obsydiana". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika z booksofsouls.blogspot.com
Ja też nie jestem fanką fantastyki, a skusiłam się opiniami koleżanek. Zaryzykuj! ;)
UsuńSzczerze powiedziawszy jakoś mnie jednak nie przekonuje do siebie ta książka. Chyba nie do końca wpisuje się w mój gust.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
No tak, Ty takowych nie czytasz, chociaż byłaby to lekka odmiana! ;)
UsuńNie wierzę. Obsydian na twoim blogu!
OdpowiedzUsuńOj tych bohaterów da się nie lubić :D są do bólu irytujący xD nwm kiedy będzie moja recenzja, bo mam sklerozę (ale jest już od dawna w harmonogramie) jednak książkę czytałam już w lipcu xD styl jest fajny, pomysł też tylko Deamona bym wywaliła :D
No to uwierz! I kolejne cztery części są już zaplanowane! :D
UsuńJa tez czytałam w lipcu. ;d
Jakoś nigdy nie zachęcała mnie ta seria, ale świetna recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie, Ola z pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
Szkoda, że nie jesteś nią zainteresowana... Trochę tracisz.
UsuńDziękuję, oraz oczywiście odwiedzę. ;)
Racja, ten ostatni cytat ma w sobie "to coś". Jeśli o mnie chodzi - nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki tej pani, jednak mam w planach "Obsydian". I zgadzam się z tobą w 100% - wydawnictwo Filia odwala kawał dobrej roboty, nie tylko z okładkami ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ^^
Cytat jest przepiękny... jak Obsydian, to i cała seria Lux. ;) Tak, jedno z porządniejszych wydawnictw. ;)
UsuńCieszę się, że zaczęłaś tę serię i ze autorka "coś Ci zrobiła", mnie, dojrzałej kobiecie, też - zahipnotyzowała. Dalsze tomy jeszcze lepsze, więc emocji Ci nie zabraknie, kotek ;)
OdpowiedzUsuńI polecam kolejną serię tej autorki "Dark Elements" - za mną już 2 tomy.
Wiem, są świetne! Przeczytałam je jedna po drugiej, jednak recenzje będą co drugi dzień, przeważnie. Wiem, zamierzam po nią sięgnąć, jak tylko pojawi się w bibliotece. ;)
UsuńSkoro to seria zarówno dla młodszych jak i starszych, będę miała ją na uwadze. Ładnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńOwszem, polecam!
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej serii książek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
To już poczytałaś i śmiało możesz sięgnąć. ;)
UsuńUwielbiam tę serię, jak dla mnie o najlepsza jest czwarta i piąta część! Rewelacyjne emocjie! Aż Ci zazdroszczę, że masz tę serię dopiero przed sobą :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam! Są za mną! I wiem, Opposition mocno trzymało w sidłach napięcia! :)
UsuńJuż od dłuższego czasu mam w planach tą serię i muszę w końcu się zabrać za jej czytania. Wszędzie słyszę o niej same dobre rzeczy :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs z okazji pół roku bloga ;)
bookowe-love.blogspot.com
Bo taka jest o niej prawda ;d Książka mnie nie interesuje niestety, ale gratuluję rocznicy. ;)
UsuńTo jedna z tych serii, które strasznie chcę przeczytać, ale... no właśnie... nie wiem czemu, ale do tej pory po nią nie sięgnęłam. Na pewno w końcu ja przeczytam, ale nie mam pojęcia kiedy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Oh, potrzeba Ci ją pod sam nos podsunąć! :D
UsuńO luju, jak się cieszę, że napisałaś recenzję Obsydianu! Już kilka razy szłam z nim do kasy, i zawracałam, zamieniałam go na inną książkę, bo miałam wrażenie, że okaże się banalnie nudna historyjką dla dziewczynek. Twoja recenzja przeczy temu, no może z wyjątkiem wzmianki o schematach.. ale pal je licho! Sierpniowy budżet książkowy już przeputałam, więc albo upoluję Obsydian w bibliotece, albo wytrwam do września :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje teksty, one są tak dopracowane i takie staranne... należysz do grona blogerek, które piszą tak, że nie mam więcej pytań. Czekam na kolejny tekst!
Pozdrawiam ;)
Q.
https://doinnego.blogspot.com/
No widzisz! Teraz jak już pójdziesz do lady bibliotecznej czy do kasy nie zawrócisz! No niestety, schematy są, teraz już praktycznie w co drugiej książce...
UsuńBardzo mnie to cieszy i bardzo ci dziękuję, za tak przepiękne słowa, jesteś kochana i dajesz mi motywację, by dawać z siebie dwieście procent. :)
Czytałam i uwielbiam!!! Miałam podobne uczucia co ty. Jest to nieco schematyczne i czasem naprawdę irytujące, ale fajne i ciekawe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No i cieszy mnie to bardzo. ;)
UsuńTen tom jeszcze mnie za bardzo nie zachwycił - trochę za bardzo schematyczny, "Zmierzchem" strasznie powiewało. Ale sięgnęłam po kolejny, bo w sumie postacie mi się podobały tempo akcji - tyle się działo, że nie dało się nudzić. I dopiero od kolejnego przepadłam :)
OdpowiedzUsuńA ja Zmierzchu nie czytałam, więc nie mam porównania. Nie da się nudzić w tej serii, co to, to nie. ;D
UsuńLubię serię Lux.... Choć teraz, kiedy przeczytałam już całość, to najlepiej wspominam pierwsze trzy tomy. Tom czwarty i piąty już mnie tak nie oczarowały, ale może to kwestia fabuły? :) Zapamiętam serię za dobre chwile i ciekawe cytaty :D I przepiękne kosmiczne okładki!
OdpowiedzUsuńMnie czwarty tak bardzo nie rozkochał, ale ostatni to już były mega emocje. :D Tak, cytaty niektóre były przecudowne.
UsuńJa też będę miło wspominać całą serię i aż żal mi na samą myśl, że we wrześniu muszę ją oddać koleżance, brr.
UWIELBIAM! :D Zauroczył mnie ten cały pomysł z kosmitami i strasznie lubię styl Jennifer! Odbieram go dokładnie tak samo! :D A Daemona, chociaż jest dupkiem, kocham! <3 xD
OdpowiedzUsuńDaemon ma ten wewnętrzny czar i nic na to nie jesteśmy w stanie poradzić, chcąc czy też nie. ;/
UsuńSłyszałam już różne opinie o tej książce, a że schematyczna i schemat goni schemat. Ale ostatnio natrafiłam też na pozytywne recenzje i one skłaniają mnie do przeczytania tej serii. No i jakoś ten Deamon. No kto nie lubi niegrzecznych przystojnych chłopaków w książkach? Bo ja tam ich lubię ;)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja :D
Pozdrawiam *.*
http://hopebravestory.blogspot.com/2016/08/daredevil.html
Ja tez lubię, ale za dużo jest takich wiesz, przystojnych i super, a dziewczyny to zawsze takie bidulki. ;D
UsuńMnie właśnie oprawa graficzna przyciągnęła do książek pani Armentrout. Grzbiety są cudowne! Treścią książek też się nie zawiodłam, choć czasem było dość.. płytko, że tak to ujmę. W każdym razie zastanawiam się nad przeczytaniem "Ognistego pocałunku", innej serii autorki, może też okaże się być wciągająca ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Seeker Of The Books
Słyszałam coś o tej serii! Nawet mi ją polecano! Ale niestety nie ma jej w bibliotece...
Usuń