niedziela, 12 marca 2023

Sophie McKenzie - Sweetfreak

 Dzień dobry, 

dzisiaj chciałabym krótko opowiedzieć Wam o recenzji powieści, którą udało mi się przeczytać w drugim miesiącu roku i to dość szybko. Autorkę znam z kilku pozycji, bardzo miło wspominam te spotkania, więc nie zastanawiając się, na wymianie książkowej złapałam ten tytuł w wersji tak zwaną "szczotką", jest to egzemplarz przed ostateczną korektą. Sam opis był dosyć intrygujący... 

Sophie McKenzie - urodziła się i wychowała w Londynie, gdzie nadal mieszka ze swoim nastoletnim synem. Pracowała jako dziennikarka i redaktorka czasopisma, a obecnie zajmuje się wyłącznie pisaniem książek. Kilka jej powieści zostało sfilmowanych. 

Sophie McKenzie - Sweetfreak


Koszmar przemocy internetowej i walka o swoją godność! Carey i Amelia są nierozłącznymi BFF. Ich relacja rozpada się jednak z dnia na dzień, gdy Amelię zaczyna trollować online użytkownik o nicku Sweetfreak, a oskarżenie o bycie autorką hejterskich komentarzy pada na jej przyjaciółkę. Dotąd popularna w szkole Carey zostaje odrzucona przez znajomych. Nastolatka jest gotowa na wszystko, aby udowodnić swoją niewinność, demaskując prawdziwego autora wiadomości. Ale gdy zagrożenie przenosi się do życia poza Internetem, wydarzenia szybko wymykają się jej spod kontroli. Czy Carey zdoła odkryć, kim jest Sweetfreak, nim ona i jej bliscy znajdą się w prawdziwym niebezpieczeństwie?

Okładka jest iście... cukierkowa. Takie jest moje pierwsze skojarzenie, jak na nią spoglądam. Brzoskwiniowa okładka i na niej sporo kolorowych odcisków palca, linii papilarnych mamy tutaj trochę. Ciekawie stworzona, nie powiem. W środku, od dolnej strony również mamy szary odcisk - nie spotkałam się z czymś takim jeszcze... ;) Jako, że czytałam egzemplarz recenzencki, nie wiem, jak wygląda finalny, więc nie mogę się wypowiedzieć. Mój egzemplarz nie ma literówek, czcionka jest wystarczająca dla oka. Odstępy między wersami zostały zachowane, a stronice są kremowe. Ma niewiele ponad trzysta stron. 

Jest to moje trzecie spotkanie z autorką, jak dobrze pamiętam. Wspominam ją miło i nadal, po przeczytaniu dzisiaj recenzowanej książki nadal tak jest. Pisarka posługuje się niezwykle lekkim i przyjemnym piórem, co zapewne jest też zasługą tłumacza, ale czyta się naprawdę dobrze i bez jakichkolwiek przeszkód. Z zainteresowaniem przewracałam stronę za stroną ciekawa tego, co spotka jeszcze nasza główną bohaterkę. Może nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, bo nie była nadzwyczajnie wybitna, ale ciekawości nie mogę zaprzeczyć. McKenzie wie jak oczarować czytelnika, wciągnąć do swojego świata i wypuścić go dopiero po doczytaniu do ostatniej strony. To duży plus. 

Główną bohaterką jest tutaj Carey, która zostaje niesłusznie wplątana w szereg zdarzeń, których nie popełniła i nawet nie przyłożyła do nich nawet jednego palca... Niesłusznie oskarżona, której świat się wali, doszczętnie, a na dodatek nikt, totalnie NIKT jej nie wierzy. Ani mama, ani Amelia... Nikt...
Życie nastolatków bywa zwariowane. Pełne emocji. Niekoniecznie dobrych, bo i złych również. Podejmujemy decyzje, które po latach wydaja się nam absurdalnie głupie... Ale taki jest ten czas dojrzewania - zbytnio nie zastanawiamy się nad tym, co robimy i co chcemy zrobić, po prostu działamy. Przynajmniej kiedyś tak było, nie wiem jak dzisiejsza młodzież postępuje. Moim największym przewinieniem tego okresu była naiwność, łatwowierność - nawiązywałam znajomości internetowe, nawet się zauroczyłam w kimś, kogo znałam tylko z pisania - tak. Ja, taka rozważna i teraz mocno analizująca wciąż wiele różnych teorii i zdarzeń. Każdy ma prawo popełniać błędy, nikt z nas będąc nastolatkiem nie jest bez winy... ;)
Współczułam bardzo dziewczynie, ale nic nie byłam w stanie zrobić. Czekałam na rozwój zdarzeń i trzymałam kciuki, żeby tylko gorzej nie było... No cóż, jednak było. 

Akcja ma odpowiednie tempo, nie za szybkie, nie za wolne, takie w sam raz. Autorka nie raz zaskoczy nas zdarzeniami, które totalnie odwrócą świat bohaterki do góry nogami. Potrafi zaskoczyć, dzięki czemu nie jest nudna ta historia. Czyta się ją z zaciekawieniem. Nie ma tu zbyt wielu emocji, które by mnie emocjonalnie roztrzęsły, ale czułam smutek, żal i niezrozumienie nastolatki. Ogólnie określiłabym głównie ją jako niezrozumianą, smutną... Jednak z puentą.

Stwierdzam, że to powieść obowiązkowa dla młodzieży. Niesie ze sobą wartości i puentę, jest w niej zawarta gorzka prawda o życiu, jak to wygląda... Jak wygląda relacja między znajomymi, przyjaciółmi, rodziną... Jak to bywa, kiedy komuś jest coś nie po myśli... I jakie są konsekwencje czynów, szybko i łatwo podjętych decyzji... Pierwsze miłostki, które potrafią sponiewierać młodego człowieka. Myślę, że ta książka to niezła przestroga i nauka, przed popełnianiem błędów. Tylko musicie chcieć ją zrozumieć i z niej coś wynieść. 

Cyberprzemoc - cały czas obecny temat w naszym życiu. Dlatego tak ważne jest pilnowanie przez rodziców, co dzieci robią w sieci. Takie niewinne czyny i dowcipy, mogą mieć tragiczne skutki... Warto o tym pamiętać...
Dlatego cieszę się niezmiernie, że w tak lekki i przystępny sposób autorka poprowadziła temat i że w ogóle się go podjęła. Takich książek brakuje na naszym rynku. Takich, które pokazywałyby skutki cyberprzemocy. Wyśmiewania, odrzucania rówieśników, hejt. Hejt... przez których giną i to dosłownie, nie tylko młodzi ludzie, ale i ci starsi, gdyż nie wytrzymują presji. Powinniśmy mieć szacunek do drugiego człowieka, a gdy postępuje źle, powinniśmy zwrócić mu uwagę. 

Reasumując uważam, że to dobra książka, którą koniecznie dojrzewający, młody człowiek powinien przeczytać, wynieść z niej jak najwięcej. Jest naprawdę napisana przystępnym piórem, więc czytać będzie się lekko i przyjemnie. Ja jestem zadowolona, ponieważ został podjęty trudny temat, temat, na który zazwyczaj się nie rozmawia, a powinno. Temat, o którym powinno być głośno cały czas. Dlatego mam nadzieję, że nawet i Wy, już dojrzali ludzie sięgnięcie i sami będziecie polecać dalej. I wydaje mi się, że gdybym czytała ją będąc w gimnazjum czy początku szkoły średniej, dużo bardziej by mi się spodobała, w sensie, że przejęłabym o wiele więcej emocji od bohaterów... Niemniej jednak polecam, cieszę się, że mogę ją mieć w swoich zbiorach. 

A Wy mieliście okazję zapoznać się z tą lekturą? Jakie są Wasze wrażenia?

2 komentarze:

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)