Witajcie... w raju 👿
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, na którą bardzo długo czekałam. Jest to jedna z moich najulubieńszych serii książkowych, a że padło na takiego gagatka jakim jest Kuba Sobański to... ups. :D W końcu się doczekałam i wiem, że jeszcze będzie ostatni, szósty tom... Chyba chciałabym, żeby to była niekończąca się historia... ;)
Starcie namiętności i pożądania z nienawiścią i chęcią
zemsty.
Dzięki wrodzonemu sprytowi Kubie Sobańskiemu udaje się
przetrwać więzienie. Nowa rzeczywistość na wolności nie przypomina jednak raju.
Kuba nie może wykonywać swojego zawodu, w rodzinnym domu jest niechciany, a
zgromadzone przed laty środki zaczynają się kończyć. Musi zacząć od zera, co
stanowi poważną przeszkodę w zrealizowaniu wizji, którą snuł każdego dnia w
zamknięciu – Kuba Sobański pragnie śmierci Sonii Wodzińskiej.
Tymczasem Wodzińska dobrze wykorzystuje sześć lat
nieobecności mentora. Rośnie w siłę, staje się potężna i niezależna. Ma tylko
jedną słabość – Kubę. Za wszelką cenę chce wynagrodzić Sobańskiemu sześć lat
więzienia i sprawić, że znów połączą siły, wspólnie oddając się mrocznym
żądzom. Co wyniknie ze starcia, w którym namiętność i pożądanie skrzyżują się z
nienawiścią i chęcią zemsty?
Siedzę przed laptopem i patrzę na tę nową okładkę, odświeżonej serii. I znów trzeba poczynić zakupy, gdyż mam serię starą, która nie pasuje okładkami... :D Ale tak poważnie, nowa szata graficzna jest naprawdę wpadająca w oko. Duży, żółty tytuł odznacza się. Nad nim widzimy mężczyznę i kobietę, która trzyma nóż za plecami. Ja już wiem, i domyślałam się, kto może być na okładce. 👿
W dotyku jest matowa, z wytłuszczonymi elementami.
Posiada skrzydełka, dzięki czemu ma dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorze, a na drugim pięć części tej serii z nowymi okładkami i znakiem zapytania przy tomie szóstym. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla naszego oka. Podzielona została na rozdziały. Literówek brak, a nawet jeśli jakieś się zdarzały, to nie zwracałam na nie uwagi, bo byłam pochłonięta czytaniem.
"Nienawiść do kogoś, kogo darzy się sentymentem, kłuje jak kły."
Jest to moje kolejne już spotkanie z twórczością Adriana. Wiem, czego mniej więcej się spodziewać. Chyba jeszcze nigdy nie zawiodłam się, a wręcz przeciwnie - jeśli chodzi o postać główną z dzisiaj recenzowanej książki jest moim ulubieńcem. Zawsze jestem zadowolona i jak mogło być tym razem? Inaczej? Niee! I nie było. Dostałam kawał świetnej kontynuacji, piszę celowo kawał, bo lektura liczy sobie prawie pięćset stron. Co robi z niego niezłego grubaska, ale co to dla mnie, jak w nim czytam o ukochanym Kubusiu, za którym tak tęskniłam! Czyta się szybko, lekko i przyjemnie, dla mnie powrót do raju był najlepszym i najbardziej wyczekiwanym w świecie książkowym momentem. Pisarz posługuje się tak sprytnie piórem, że czaruje czytelnika już od pierwszej strony i nie pozwala mu odejść na dłużej aż do ostatniej strony. Zrzuca na nas wiele zwrotów akcji, nie pozwala nam się nudzić, co to, to nie. Opisy i dialogi są wyważone, nie ma ich za dużo, nie odczuwamy w ogóle w tej pozycji czegoś, że jest za dużo. Zresztą, Bednarek wie, kiedy i gdzie postawić ciekawe wydarzenie, które dzieje się nagle, by akcja jeszcze bardziej ożyła i by nasze serce biło jeszcze szybciej. Tak ogromnie się cieszę, że mogłam powrócić do wykreowanego świata przez autora, którego akcja dzieje się tak blisko mnie, bo w Krakowie! Ah. Jestem wzruszona. Wciąż podekscytowana.
Ogólnie jestem wulkanem emocji, odkąd sięgnęłam po tę pozycję. Nie dość, że byłam niezwykle przejęta, trzymając tę książkę w dłoni. To jeszcze podekscytowana - że będę mogła już teraz, niemal od razu po pojawieniu się książki na rynku ją poznać i cieszyć się powrotem Jakuba Sobańskiego. Tak bardzo czekałam na to, w końcu się doczekałam. Czułam wszystko to, co czuł nasz bohater. Akcja dodawała swoje, ogólnie ręce nogi mózg na ścianie. Co tu miało miejsce! Wow. Nadal się zastanawiam, co autor miał w głowie podczas pisania tej serii. I tak bardzo dziękuję za wykreowanie takiego pokręconego gagatka, który mimo tego, że jest złym bohaterem - zdobył moje serce, jakby w ogóle o nie zabiegał. :D
Niemniej jednak chcę Wam tą moją paplaniną udowodnić, że jak najbardziej warto sięgnąć po ten egzemplarz i móc cieszyć się emocjami i fabułą, która jest w najmniejszym szczególe dopracowana.
Niczego jej nie brakuje, wszystko jest w odpowiedniej ilości i kolejności. Swoją drogą autor musiał się nieźle napracować przy pisaniu, więc tym bardziej zyskuje w moich oczach.
Miałam okazję spotkać autora dwa razy w swoim życiu i za pierwszym, czy drugim razem towarzyszyła mi niezwykła do opisania fala emocji. Tym bardziej, iż można podczas targów chociaż przez kilka krótkich chwil wymienić się zdaniami, niekoniecznie na temat książek, ale głównie o nich. Takie spotkania zapadają w pamięć naprawdę na długo. Tym bardziej jeśli się lubi powieści danego autora, ja co prawda mam kilka zaległości, nie ukrywam się z tym, bo niestety nie jestem w stanie czytać każdej książki, którą bym chciała. Miniony rok zresztą był pełen wielu emocji, wydarzeń, które skutecznie odciągały mnie od czytania. Dlatego też na półce czeka kilka jego pozycji, a kilku jeszcze nie mam - co jest kwestią do nadrobienia. Najważniejszy Kubuś - jest. :)
Ja tu tak pisze i piszę, a przecież pasowałoby co nieco opowiedzieć o samym sprawcy całego zamieszania. Zaczynamy czytać książkę w momencie, gdy bohater przebywa w więzieniu. Widzimy jego starania i spryt, dzięki czemu jest w stanie lżej przeżyć pobyt w więzieniu. Widzimy, że nie miał lekko. Niemniej przychodzi ten czas - gdy wychodzi na wolność i może powrócić do swojego raju, w którym ma już plan... Jak tylko się zaaklimatyzuje w nowym, a jednak starym środowisku. Musi zacząć od nowa, ale on jest sprytny, więc sobie poradzi - o tym nawet nie myślałam i się nie martwiłam, bo zawsze znajdzie dobre rozwiązanie. Jest to bohater sprytny i cwany, jego głowa pracuje na najwyższych obrotach. Pobyt w więzieniu nie sprawił, że wyszedł z wprawy, co to, to nie. Nadal jest moim ulubieńcem. Mamy również Sonię Wodzińską, która kompletnie mi do gustu nie przypadła, nawet teraz, nie zmieniła się oprócz tego, że jest starsza. Nadal zachowuje się jak rozkapryszona dziewucha. I nie lubię jej, nie dlatego, że leciała na Kubę jak mucha do wiecie czego, tylko jej charakter, zachowanie, całokształt niestety mnie nie oczarował i nie, nie jestem w stanie spojrzeć na nią przychylnym okiem. Ogólnie kreacja Kuby Sobańskiego to owacje na stojąco dla Adriana Bednarka. Po prostu.
"Wielkie sukcesy osiągają tylko ludzie wybitni, zdolni do poświęceń, ryzyka i stawiania na szali wszystkiego, łącznie z własnym życiem."
Mamy tutaj rozlew krwi, mamy wydarzenia, które nie każdy w stanie jest czytać. Dlatego uprzedzam, jeżeli jesteście wrażliwi na takie rzeczy, musicie niestety ominąć te pozycję. Jest tu śmierć, jest krew... To wszystko jest dla ludzi o MOCNYCH nerwach. Bo i mnie wychodziła gęsia skórka na ciele, ale nadal mimo to śledziłam nieco z podziwem momenty morderstw. Jak można było aż tak to wszystko dopracować... To nie na mój mózg, nie nadawałabym się do takich rzeczy absolutnie. Ale takie rzeczy to głównie psychopaci robią, więc... Ich głowy nieco inaczej działają.
Jest wątek psychiczny, który jest bardzo ważny w zrozumieniu całokształtu serii, zachowania bohaterów. Poniekąd tłumaczy, skąd to się bierze, i uważam, że to dobry zabieg. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze się staram znaleźć w danym bohaterze trochę człowieczeństwa - jakkolwiek to brzmi. I akurat przeszłość Kuby czy Soni nie należy do najprzyjemniejszych, niestety... To demony towarzyszą im niemal cały czas i nie chcą odejść, uciszyć się. Prześladują ich i dlatego jest tak, a nie inaczej...
Bednarek nie byłby sobą, gdyby zakończył normalnie książkę. Oczywiście, że musiał dać coś takiego na koniec, że buzia otwiera nam się ze zdziwienia i nie wiemy, czy to, co czytamy to jest na serio, czy jednak niekoniecznie. Po prostu... szok i niedowierzanie. Dlatego bardzo niecierpliwa jestem w oczekiwaniu na ostatni tom, który mam nadzieję, da nam wszystkim odpowiedź na temat zakończenia Piętna i że to, co się tam wydarzy... Ponownie nas zaskoczy.
Reasumując uważam, że jestem ZDECYDOWANIE ZADOWOLONA. Świetna kontynuacja, godna poprzednich czterech tomów, nie nudzi, a wręcz przeciwnie, jest piekielnie interesującym tomem. Majstersztyk!
Znacie tę serię? Lubicie pióro autora? Która książka jest Waszą ulubioną?
Poznanie książki umożliwiła mi jedna z instagramerek - Biblia Horroru za pośrednictwem wydawnictwa Zaczytani.
Zgadzam się z Tobą w każdym punkcie. Też Sonia mnie irytuje, a Kuba, mimo że gagatek, wzbudza sympatię.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie znam nic autora. Muszę to szybko zmienić
OdpowiedzUsuń