Dzień dobry,
przygotowałam dzisiaj dla Was recenzję książki, którą dane mi było przeczytać dosyć szybko, dzięki czemu mogłam z niezwykłą przyjemnością udać się w ten inny świat wykreowany przez autora. Zaintrygowało mnie również to, że na okładce napisano, że jest adaptacja serialowa na Netflix. Chyba trzeba będzie w końcu go założyć i zacząć oglądać te seriale... I chyba wtedy już w ogóle braknie mi czasu na wszystko inne.
Bernhard Aichner - ur. 1972r., pisarz i fotograf, mieszka w Innsbrucku. Autor kilkunastu powieści, słuchowisk i sztuk teatralnych, laureat licznych nagród i stypendiów pisarskich. Prawa do tłumaczenia "Mścicielki" sprzedano do 16 krajów. Zbierając materiały do powieści, autor przepracował pół roku w zakładzie pogrzebowym. Jest to tom pierwszy serii BLUM.
Bernhard Aichner - Mścicielka #1
Okładka jest utrzymana w jasnych kolorach, w samym centrum widzimy czyjeś oczy. Pod nimi widok na kilka budynków, za którymi widoczne są góry. Po czole tej osoby z oczami spływa krew. Wiele może nam nasuwać się do głowy na nią patrząc... Jednak zaintrygowana bardzo opisem zaczęłam czytać, nie myśląc za wiele o tym, co z niej dostanę. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim opis książki. Zaś na rewersie zapoznacie się z kilkoma polecajkami. Białe stronice, odstępy między wersami i marginesy są zachowane, czcionka wystarczająca, literówek brak.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i zabierając się za Mścicielkę nie sądziłam, że są jeszcze dwa tomy! Będę kiedyś musiała po nie sięgnąć, bo to może być ciekawa dalsza przygoda z główną bohaterką. Powieść została napisana przystępnym językiem, który czyta się dosyć szybko i lekko, nie ma blokad podczas zapoznawania się z kolejnymi stronami. Momentami odnosiłam wrażenie, że jest więcej opisów niż dialogów i początkowo mnie to troszkę raziło, ale później się przyzwyczaiłam. Akcja ma tutaj odpowiednie tempo, które wciąż mknie do przodu, trudno za nią nadążyć ze względu na zawikłaną zagadkę...
Nie przywiązałam się do tutejszych bohaterów, bo czułam, że... nie można im ufać. Żaden z nich nie przyskarbił sobie mojej sympatii i tak ich po prostu akceptowałam i obserwowałam to, z czym przyszło im się zmierzyć. Niemniej jednak są to świetnie stworzone postacie, którym nic nie brakuje, z pewnością tacy... zwyrodnialcy chodzą po naszym świecie, chociaż każdy by chciał, by takowi nie istnieli... Dużo widzimy niestety spowodowanych przez nich przemocy, która momentami w głowie się nie mieści. Jest odrażająca, ohydna wręcz... Dlatego raz jeszcze podkreślam, jeśli jesteście wrażliwi to lepiej omińcie tę książkę...
Reasumując uważam, że jest to intrygujący thriller, zapierający w piersiach momentami i zatrważający, czasem obrzydzający do granic. Niemniej jest świetnie napisany, niczego mu nie brakuje, akcja ma odpowiednie tempo, autor wie, jak dawkować informacje i w jaki sposób je przekazać. Fabuła jest strzałem w dziesiątkę, ja bym nigdy czegoś takiego nie wymyśliła, bo to, co działo się w piwnicy... Gęsia skórka wyłazi mi na samą myśl... I sama praca opisywana przez bohaterkę, jej przeżycia, gdy zderzyła się z zakładem pogrzebowym - jej marzenia o normalnym dzieciństwie zostały przyćmione przez trupy. To przykre, ale wzbudza wiele szokujących emocji... To była naprawdę dobra książka! Z chęcią sięgnę po kolejne dwie części w przyszłości.
A Wy planujecie przeczytać te książkę? A może już to zrobiliście? Albo macie ochotę na obejrzenie serialu?
Za egzemplarzu dziękuje wydawnictwu
Trupś cieli się tu gęsto... jak dla mnie to całkiem dobra zapowiedź dla thrillera :D
OdpowiedzUsuń