Dzień dobry!
Dzisiaj będzie krótko i szybko, w postaci opinii, a nie standardowej recenzji, gdyż chciałabym zaprezentować Wam niespodziankę, jaką dostałam od autora oraz wydawnictwa. Nie spodziewałam się tego egzemplarza, a jest tak trafny - że to aż niemal niemożliwe. :D Lubicie gotować? Ja dopiero się uczę, gdzieś tam raczkuje po tym świecie kucharzenia i pieczenia. A ta książka mi z pewnością w tym pomoże!
Paweł Płaczek - dziennikarz, autor książek "Warszawa da się zjeść" i "Domowa piekarnia" oraz cyklu książeczek kulinarnych "Kuchnia wyjątkowych smaków", które rozeszły się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Od dziesięciu lat prowadzi bloga kulinarnego takemycake.eu. Choć od dawna mieszka w Warszawie, to za swoją największą inspirację uważa Paryż.
Paweł Płaczek - Menu kryzysowe
Okładka jest w dotyku satynowa, z wytłuszczonymi elementami. Jest to większy format, posiadający skrzydełka. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze, a na drugim jeden z przepisów. Cała książka rzecz jasne opiera się na przepisach i zdjęciach potraw, na widok których cieknie ślinka. Twardy papier, jakościowo jest na wysokim poziomie.
A tak na serio, to jest zbiór stu dwudziestu przepisów na proste i tania dania, które śmiało możemy sami przyrządzić, jeśli tylko mamy dane składniki. Wszystko jest dokładnie opisane, a nawet mamy przepisy takie jak np. na makaron - co również przyda nam się do wielu potraw, niekoniecznie musimy kupować gotowy, a zrobić swój i wznieść swój poziom gotowania na wyższy poziom. ;) Pamiętam, jak za dziecka moja mama sama robiła makaron - a teraz to chyba już mało spotykane, większość kupuje gotowy. Co oczywiście związane zapewne jest z lenistwem lub brakiem czasu. Ja jednak wiem, że pichcenie czegokolwiek - zbliża do siebie i poprawia relacje - więc weźcie kogoś do pomocy i zróbcie w kuchni coś razem! Na przykład... wodzionkę? :)
Chciałabym bardzo podziękować wydawnictwu i autorowi za egzemplarz, na pewno mi się ta książka kucharska przyda i skorzystam z niej nie raz. Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie, to tam właśnie od czasu do czasu chwalę się swoimi wypiekami. Nie zwalają z nóg, ale nie są trujące. Chyba... :D Mniej jest obiadów, ale może kiedyś to się zmieni. Tymczasem Was zachęcam do zakupu - nie będziecie żałować!
Korzystacie z książek kucharskich? Czy robicie z pamięci wszystko?
Za książkę niespodziankę dziękuję wydawnictwu oraz autorowi
Taki poradnik na pewno warto mieć u siebie.
OdpowiedzUsuń