sobota, 18 marca 2023

Sarah J.Maas - Dwór mgieł i furii

 Witajcie! 

Przychodzę do Was z recenzją książki, o której postaram się opowiedzieć, tak jak bym chciała. Jednak, że miotają mną potężne emocje, może wyjść różnie... Dlatego już na wstępie przepraszam Was, jeśli będę się powtarzać. Jednak wywarła na mnie spore wrażenie i nadal całą sobą czuję tę opowieść... 

Sarah J. Maas - urodziła się w 1986 roku, amerykańska pisarka fantasy. Kojarzona z serii Szklany Tron wraz z prequelami z cyklu Zabójczyni. "Dwór cierni i róż" również stał się bestsellerem, jest również pierwszym tomem cyklu o tej samej nazwie.

Sarah J.Maas - Dwór mgieł i furii 


Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie.
Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeńtwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina - Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że... to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić?
Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie.

Okładka książki tym razem dominuje w odcieniu niebieskiego. Widzimy fragment prawdopodobnie Feyry, naszej głównej bohaterki. Ma wytłuszczone i wytłoczone napisy, dodatki śliskie, a ogólnie jest w dotyku satynowa. Nie posiada skrzydełek, które miałyby ją chronić przed uszkodzeniami mechanicznymi. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Została podzielona na rozdziały. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Literówki się zdarzyły, ale nie przeszkadzały w czytaniu. Jest to pokaźny grubasek, liczący ponad siedemset pięćdziesiąt stron. 

"Są różne rodzaje ciemności(...) Jest ciemność, która przeraża; ciemność, która koi; ciemność, która daje odpoczynek(...) Jest ciemność kochanków i ciemność skrytobójców. Staje się tym, czym jej nosiciel chce, żeby się stała; czym potrzebuje, żeby się stała. Sama z siebie nie jest ani zła, ani dobra."

Moje drugie spotkanie z piórem autorki. Bardzo dużo czasu minęło od lektury pierwszego tomu... Niemniej jednak cieszę się, że zapolowałam na tę serię i zechciałam ją sobie kupić, by sprawdzić, czy tylko pierwsza część była dobra, a reszta niekoniecznie... I tak na mojej półce znalazły się cztery tomy. Pierwszy znam i czytałam, zabrałam się za drugi... I o matko...
Pióro jest niezwykle lekkie i przyjemne, bez jakichkolwiek blokad podczas czytania. Stronice znikają zbyt szybko... Od pierwszej strony zostałam wciągnięta w wydarzenia, w świat - jaki Maas stworzyła. Nie potrafiłam się oderwać - choć często musiałam, jest obszerna, a ja nie miałam zbyt wiele czasu by czytać ją ciągiem. Z przykrością się odrywałam, a jak już powracałam do lektury, to świat znikał i zostałam tylko ja i Dwór... Co to była za przygoda!
Ja i fantastyka to coś prawie nie mającego prawa bytu, a jednak! W ostatnim czasie powolutku przekonuje się do tego gatunku... Czytam coraz więcej, ale nie przesadzajmy - bo nie są to zbyt duże ilości. Mam serie z tego gatunku, które lubię i mam na półce, ale i też mam pojedyncze części, które nie są skończone, bo nie miałam ich w danym czasie przeczytać, więc do nich powracam...
Ogólnie, to jestem zachwycona kunsztem pisarki. Jest tak bogaty w słownictwo, w opisy... Ja naprawdę czytałam jak oczarowana i z trudem odrywałam się od poznawania kolejnych rozdziałów. 

"- On mnie kochał... wciąż mnie kocha, Rhysandzie.
- Problemem nie jest to, czy cię kocha, tylko jak bardzo. Za bardzo. Miłość potrafi być trucizną."

Feyra to dziewczyna, która jest w potrzasku. Czuje, ale też wie, czego chce od życia. Przez pewien czas zaciska zęby, ale to musi się skończyć, bo nie jest w stanie dłużej żyć w zamknięciu, niczym złotej klatce... I w końcu jej los się odmienia, jest jak wypuszczony ptaszek na obcych polach. Ma możliwość podejmowania decyzji i czynnym udziale w wydarzeniach, na które ma jakikolwiek wpływ. A w jej przypadku jest on dosyć ważny...
Podziwiałam ją jako bohaterkę pełną odwagi, determinacji... Jasna sprawa, miała słabsze momenty jak każdy z nas... Ale ciągle mówiła to, co czuje. Nie ukrywała, nie kłamała, a przynajmniej nie ciągle, bo zdarzyło się jej grać. Jej niewyparzony język i cięte odzywki powodowały niejednokrotnie uśmiech na moich ustach. Bardzo ją polubiłam i trzymałam kciuki, by cały czas znajdowała w sobie pokłady siły, bo były jej niezmiennie wciąż potrzebne...
Mamy tutaj przez kilka chwil Tamlina, który... Od samego początku irytował mnie jak mało kto. Nie mogłam znieść jego apodyktycznego zachowania, który krzywdził. Znienawidziłam go. Mimo wszystko.
A Rhys... chyba już rozumiem dziewczyny, które piszą o książkowych mężach. Rhysand jest kandydatem numer jeden. Mimo swojego blokady na innych ludzi, o specyficznym charakterze, nadal powoduje na samo wspomnienie uśmiech i błogość. Podobała mi się jego postawa, a co więcej, chciałam się dowiedzieć, jaki jest głęboko ukryty on. Co ukrywa, co przeszedł... To bardzo mnie interesowało, a jest dosyć zamkniętym facetem, więc musiałam się naczekać, kiedy poznałam przeszłość. Tak jak i Feyra - bardzo mi przypadł do gustu. Już nie mogę się doczekać, aż zapoznam się z kolejnym tomem, który z pewnością dostarczy mi wielu emocji - tego jestem pewna.
Autorka wykreowała rewelacyjnie postacie, dobre i złe charaktery. Ludzi i postacie fantastyczne, które mnie zachwycają swoimi umiejętnościami. Jestem pewna, że i Wam przypadną oni do gustu.

Co ważne, czułam wszystko to, co czuli bohaterowie i to... złamało mnie. Sprawiło, że oceniłam ją 10/10, na maksymalną liczbę, bo tak mnie emocjonalnie sponiewierała. Czułam wszystko co Feyra, co Rhys... Działo się tutaj tak wiele, a jeszcze te emocje, które były tak wyczuwalne... Oh, droga autorko - wykonałaś kawał dobrej roboty! Nie każdy pisarz potrafi przebić się przez moją skorupę, a jej się udało. Sprawiła, że bohaterowie tak mocno zapisali się w mojej głowie, że na okrągło o nich myślałam. Ba, nawet o nich śniłam, a to już zdarza się bardzo rzadko, praktycznie nigdy. Relacja, jaka łączyła tych dwoje była paletą emocji - od pozytywnych do negatywnych, niczym karuzela. Serwowała nam je wtedy, kiedy chciała i miała mnie, jako czytelnika w garści. Sprawiła, że dławiłam żal, czułam, jak smutek oplata mnie całą. Ból, nieznośny palił w każdej cząstce ciała... Poczułam również elektryzujące emocje między postaciami w książce, czułam szczerość, miłość, przywiązanie, przyjaźń... A najważniejsze jest to, że między wersami autorka uderza nas między oczy. Przechwytuje prawdziwe wartości, zakrywając je szatami fantastyki... 

"Zamarł, gdy ujęłam go za dłoń i narysowałam palcem na jej grzbiecie gwiazdę (...) Zacisnął palce na mojej dłoni, uniosłam wzrok. Uśmiechnął się do mnie. Z lśniącym pyłem na policzku wyglądał tak nieksiążęco, że również wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, co zrobiłam, dopóki jego uśmiech nie zanikł i nie rozchylił lekko ust.
- Uśmiechnij się jeszcze raz - wyszeptał.
Nie uśmiechnęłam się do niego. Nigdy. Ani się w jego obecności nie roześmiałam. (...) A potem...
Ten mężczyzna przede mną...mój przyjaciel... Za wszytko, co zrobił, nigdy nie obdarzyłam go uśmiechem. Nawet kiedy właśnie... Właśnie coś namalowałam. Na nim. Dla niego.
Chciałabym... chciałabym znów coś namalować.
Zatem uśmiechnęłam się do niego szeroko i bez skrępowania.
- Jesteś niesamowita - wyszeptał."

Akcja była niezmiernie dynamiczna. Były momenty, gdzie opisy czy długie dialogi dominowały nad akcją, niemniej jednak nie nudziło to czytelnika, bo przynosiło to fakty, informacje, które chcieliśmy wiedzieć. Nie sposób zasnąć przy niej, nie przy takiej opowieści. Jest to historia napisana na wysokim poziomie, boję się, że trzeci tom może być słabszy? Że się rozczaruję? Oby nie... Pozaznaczałam kilka fragmentów, które mocno wryły się do mojej głowy... A jak czytacie moje recenzje to wiecie, że jak już zaznaczać fragmenty, to historia naprawdę narobiła mi bałaganu w głowie i jest przeważnie w 90% warta uwagi.
Wykreowany świat jest niebezpieczny. Podły. Bohaterowie są fałszywi i dwulicowi. Nigdy nie wiadomo, z której strony i od kogo można spodziewać się niebezpieczeństwa...
Mamy też sceny erotyczne, które moim zdaniem nie są obleśne. W moim odczuciu są po prostu dodatkiem, odbiciem emocji, pragnień bohaterów i czyta się je dość płynnie, chociaż rumieniec na naszych policzkach, jak najbardziej może się pojawić. Chociaż odnoszę wrażenie, że prędzej podczas flirtu ten rumieniec się u mnie pojawiał. ;) To było takie urocze, zabawne... ;)
Jeden ze światów - Velaris - był... idealny. Bardzo je polubiłam. Pokochałam tę książkę również za więź - to było coś unikatowego, tak ważnego, tak pięknego... 

Reasumując, chcę Wam polecić z całego serca ten tom. To jest MAJSTERSZTYK. Koniecznie zapoznajcie się z pierwszym tomem, następnie kolejnym i nie bójcie się objętości. Płynie się przez stronice bardzo szybko. Niejednokrotnie sama odkładałam ją na bok, bo nie chciałam się z nią jeszcze rozstawać... Ale to było gorsze, bo cały czas w mojej głowie przewijały się domysły... REWELACJA. Kocham tę książkę, te emocje w niej. Jest WYJĄTKOWA. Musicie przeczytać, ja polecam, całą sobą.

2 komentarze:

  1. Chętnie poznałabym całą serię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Tak, twoje "O matko" jest okrzykiem w punkt jeśli chodzi o drugi tom. Trzeci tez jest fajny, ale 3,5 mnie pokonał. I nie kontynuowałam cyklu. Za to zakochana jestem w "Szklanym Tronie" przeczytałam wszystkie książki, połówki i opowiadania z tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)