poniedziałek, 5 marca 2018

Magdalena Witkiewicz - Pracownia dobrych myśli

Witajcie!
Jak wiecie, dzielnie walczę ze swoimi prywatnymi zbiorami książek, których się dość sporo nagromadziło. Staram się wyczytywać ich jak najwięcej by móc kupować od czasu do czasu kolejne. No dobra, zrobić miejsce na Targi Książki w Krakowie. To dopiero pod koniec roku, ale mam nadzieję, że do tego czasu zwolni mi się nieco miejsca ze stosu własnych egzemplarzy do przeczytania. 
Sięgnęłam po książkę Magdy Witkiewicz ponieważ od dawna byłam ciekawa jej treści. Czytając niemal wszystkie pozytywne recenzje na jej temat (nie pamiętam, bym trafiła na jakąś negatywną) byłam przekonana, że jedna z moich ulubionych autorek mnie nie zawiedzie. Jak było tym razem? 

Magdalena Witkiewicz - zaczęła pisanie na urlopie macierzyńskim i jest przykładem kobiety, której dzieci nie pokrzyżowały planów zawodowych. Wręcz przeciwnie. Autorka bestsellerów, jak: Pierwsza na liście, Szkoła żon.

Magdalena Witkiewicz - Pracownia dobrych myśli 
Mała przytulna pracownia, w której oknach zawsze stoją kwiaty, to miejsce pełne czarów. Można tam przymierzyć szczęście, przynajmniej tak brzmi jej slogan reklamowy. To tutaj, na ulicy Przytulnej 26, Pelagia, krawcowa, prowadziła przed wieloma laty pracownię krawiecką. Po jej śmierci to właśnie tu jej wnuk, Florian, postanowił otworzyć kwiaciarnię. Miejsce to dzieli z matką, Grażyną, ekscentryczną artystką. Otaczają ich przypadkowi ludzie, którzy z czasem stają się przyjaciółmi. Wielu z nich układa swoje życie na nowo.
Siła tkwiąca w rodzinie, babce, matce i wnuku jest bardzo duża. Każde z nich ma w sobie pierwiastek dobrych myśli, każde z nich ma piękną moc, by obdarowywać nimi innych.
Pomimo tego, że Pelagia dawno temu odeszła, w przytulnej pracowni nadal zszywane są ludzkie losy. Tworzą wspaniały patchwork, nową całość, z pozornie niepasujących do siebie kawałków, tkanych nicią dobrych myśli.
To powieść o przyjaźni, miłości i o dobrej energii, dzięki której da się załatać każdą dziurę, każdy smutek, każdy poplątany los. 

Zaczynając jak to u mnie bywa od okładki muszę przyznać, że ta jest dość urocza. Prześliczna wręcz! Widzimy białego kotka - bohatera recenzowanej lektury, ale i kwiaty doniczkowe, prawdopodobnie pracownię dobrych myśli... Ogólnie kolorystyka przemawia do mnie, całość jest tak genialna, że cudownie jest mieć tak przepiękną książkę w swych zbiorach. 
Co do wydania jestem zadowolona ponieważ nie napotkałam literówek, czcionka była dość duża, a odstępy i marginesy zostały zachowane. Co ułatwiało rzecz jasna lekturę. 
Nie posiada niestety skrzydełek bo byłaby to dodatkowa ochrona dla tej prześlicznej szaty graficznej. :( 

"Chociaż Wiesławę też denerwowało bardzo to, że w kościele jak wszyscy śpiewają Radujmy się, to śpiewają w tak smutny sposób, że nic tylko usiąść i płakać.
W ogóle wtedy nie miała ochoty się radować i tak sobie myślała, że jak te wszystkie stare baby płaczą, twierdząc że się radują, to ten biedny Bóg musi mieć dysonans poznawczy."

Przechodząc powoli do autorki, Pani Magdy... Już na wstępie zaznaczę, że jestem trochę zawiedziona. Wiem, że ta lektura jest taka na poprawienie humoru, taka bardzo pozytywna, ale czegoś w niej zabrakło, co mogłoby sprawić, że serce zabiłoby mi mocniej dla niej. Nie wiedziałam, czego się spodziewać po Pracowni dobrych myśli, ale chciałam poznać ją bardzo. Teraz sama nie wiem, co o niej pisać, bo to nie jest to, czego chciałam. Brakło mi na pewno emocji, które przeszły by z bohatera na mnie. I chyba to jest największym rozczarowaniem w tejże powieści. 
Styl, jakim posługuje się pisarka jest niezwykle płynny i przyjemny, dzięki czemu czyta się szybko i lekko. Nie napotykamy jakichkolwiek blokad, które mogłyby być spowodowane przez autorkę. 
Oczywiście cała książka jest dopracowana w najmniejszym nawet szczególe, wszystko jest logiczne i na miejscu. Pani Magda potrafi poprzez zwykłe słowa wpleść niezwykłe mądrości życiowe, którymi warto w życiu podążać. Potrafi pokazać nam pazur, zabawić ironią, sarkazmem, ale takim z przymrużeniem oka. Zna umiar i granice, których przekroczyć nie można. Jednak mimo wszystko chyba wolę pióro Witkiewicz, które pokaże tą dramatyczną stronę, nawet jeśli na samym końcu ma być happy end. Wtedy to jakoś do mnie bardziej przemawia. 
Reasumując polecam Wam pióro autorki, bo jest ono przyjemne, lekkie, a przede wszystkim zawiera wartości, które są ważne. Niemniej jednak jest to jedna z tych jak najbardziej pozytywnych książek, w których czegoś mi brakuje. Nie sądzę, że jest to powieść beznadziejna. Po prostu jest dobra. 

Mamy tutaj wielu bohaterów, którzy w większym i mniejszym stopniu zyskali moją sympatię. Co ważniejsze autorka tak splata losy bohaterów ze sobą, że ukrywa przed nami pewne fakty, a z drugiej zaś strony szokuje tym, kogo i jak ze sobą wiąże. I dobrze. Jest to jak najbardziej właściwy zabieg, który niejednokrotnie mnie tutaj zaskoczył. 
Największym zaskoczeniem jest dla mnie Pani Wiesia. Jest to taka starsza pani, która chce dla wszystkich jak najlepiej. Roznosi wszystkim w odpowiednim momencie naleweczkę dla zdrowotności oczywiście (tak, wcale nie robi tego specjalnie). Zawsze trafi ze wszystkim na czas, wie o każdym mieszkańcu swej ulicy wszystko, a czego nie wie, to wkrótce się dowie. Można by było nazwać ją takim osiedlowym monitoringiem, ale nie w znaczeniu negatywnym, a pozytywnym. Nie kojarzy nam się jako zło, które niszczy nam życie i posyła plotki w świat, a jako dobra struszka, która wszystko obserwuje i następnie łączy wszystko ze sobą i robi tak, by każdemu żyło się lepiej. Bo przecież kto jak kto, ale ona kłopotów nie lubi. ;)
Spodobała mi się bardzo jej kreacja, naprawdę. Jest wyrazistą postacią, jedyną w swoim rodzaju. 
Żałuję jednak, że nie mogłam poznać Pelagii, która również z opowiadań wydawała się niezwykle barwną kobietą, którą niemal każdy z nas chciałby mieć za babcię. :) 
Nie chciałabym zdradzać nic więcej o bohaterach, ponieważ chcę, byście poznali ich sami - sięgając po Pracownię dobrych myśli. 
A więc kończąc wywód na temat bohaterów muszę przyznać, że pani Witkiewicz stworzyła niebanalne postacie, które nie są blade i przeźroczyste. Wręcz przeciwnie - pokazują swój charakter, co dobrze wpływa na całość lektury. Większość z nich zyskało moją sympatię, ale były tez postacie, które miałam ochotę odstrzelić. :)  

"Jakie to dziwne, że dzieci zawsze z ufnością próbują nowych rzeczy, a dorośli się często boją."

Wspominałam o wartościach, że autorka w rewelacyjny sposób przekłada nam wartości. Bo to sama prawda. Swoim lekkim piórem, ostrożnie dobiera słowa i każe nam samym odczytywać, to co liczy się w życiu tak naprawdę. Prosty dobór słów, a tak wielkie ma znaczenie i takie życiowe prawdy przewijają się przez całość lektury. To jest stałym, nieodłącznym elementem pióra Witkiewicz i dziękuję za to po sto kroć. Może ktoś, kto w życiu się zagubił, trafi akurat na te powieść i coś zmieni w jego życiu? Wcale by mnie to nie zdziwiło, gdyby tak się stało. 
Podoba mi się to, że autorka podejmuje się wielu tematów, nie zawsze łatwych w zrozumieniu i zaakceptowaniu. Postawia przed nami sprawy przeszłości i przyszłości, które są dosyć ważne i pokazują nam, że czasem warto walczyć o swoje. Nawet częściej niż czasem. :) 
Cieszę się, że mogłam czytać o prawdziwym życiu w tej powieści, a nie o jakichś wymysłach nie z tej ziemi. 

Jedyne, co zasmuca mnie ogromnie to fakt, że nie poczułam ani jednej emocji, jakie czuli bohaterowie. Po prostu przeczytanie tej książki sprawiło mi po prostu przyjemność, ale nie przyniosło szybszego bicia serca, chwili wzruszenia, radości czy smutku. Nic, kompletnie. Nie wiem, czy to ja stałam się tak wymagająca, czy ta książka po prostu jest słabsza? 
Z ciekawości wytrzymać nie mogłam i musiałam poprzeglądać opinie innych czytelników z LubimyCzytać, skąd też pochodzi opis tej książki. Natknęłam się na jedną, dość krótką opinię, że tym razem ta książka wydała się słabsza, zbyt słodka, wręcz przelukrowana. No cóż. Moim zdaniem zbyt przesłodzona nie jest, ale wolę tę autorkę i jej historie które przekazują nam uczucia. Niekoniecznie tylko te dobre. 
Gdyby nie to, jestem pewna, że książka stałaby się w moich oczach prawie arcydziełem. Niestety jest ona dla mnie dobra, bo ma te wartości, które przydadzą się każdemu z nas. Pouczą nas, co robić, a czego nie. Autorka pokrzepi nas niejednym cytatem, który zostanie w Waszej głowie na dłużej. To również jest ważne. 

"Życie toczy się dalej. Pędzi obok nas. A rozpacz, depresja nas zatrzymują. Ono się zatrzyma i potem dziwimy się, ile rzeczy się stało, a my wciąż w miejscu."

Reasumując ogólnie jestem zadowolona. Jedynie kręcę nosem na rozczarowanie, które tyczy się kompletnym brakiem emocji, które mogłabym poczuć. Akcja pędzi przed siebie, Pani Witkiewicz zaskakuje nas raz za razem wieloma wydarzeniami, które niemal spadają nam na głowę z nieba. Postacie są naprawdę dobrze wykreowane, a ponadto będą naprawdę świetnymi kompanami przez lekko ponad trzysta stron lektury. Nie uważam jednak, że jest to najlepsza powieść autorki, bo były takie, które wzbudziły we mnie ogrom emocji, których tutaj mi zabrakło. No nie mogę tego przeboleć.  
ALE...
Nic straconego. Na półce mam jeszcze trzy inne powieści Magdy, również z rewelacyjnymi recenzjami i mam nadzieję, że dostanę te emocje, których tutaj stanowczo mi zabrakło. 
A Wam wszystkim polecam Pracownię dobrych myśli, bo po przeczytaniu tej powieści z pewnością będziecie przepełnieni samymi dobrymi myślami, gwarantuję Wam to. W dodatku sielska, przyjemna wręcz atmosfera na pewno pozwoli Wam się odprężyć po ciężkim dniu pracy, czy nawet tygodniu pracy. POLECAM!

12 komentarzy:

  1. Nie znam jeszcze tej autorki, ale tę książkę chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam różne opinie o tej książce, więc na ten moment się powstrzymam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Ja też usłyszałam ostatnio kiepskie o niej słowa i trochę się zasmuciłam, ale mam nadzieję, że inne egzemplarze Pani Magdy, które czekają w kolejce mnie pozytywnie zaskoczą. ;)

      Usuń
  3. Czytałam dwie powieści autorki i miałam dość skrajne odczucia.. Muszę chyba przeczytać jeszcze ze dwie, by wyrobić sobie zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta powieść by mnie uśpiła :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę koniecznie przeczytać, bo uwielbiam pióro pani Magdy. Trochę mam do nadrobienia jej ksiażek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja do tej pory miałam przyjemność przeczytać tylko dwie ksiązki Pani Witkiewicz, ale nabrałam chęci poznania pozostałych. Więc na pewno dotrę i do tej książki. Ciekawe jak mi się spodoba (lub nie)...

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)