niedziela, 27 sierpnia 2017

Czy faktycznie miłość nie zna granic?

Dzień dobry! 
Po dłuższej przerwie wracam do Was, Moi Kochani ledwo żywa, ale wracam. Wiem, że mam sporo zaległości, ale obiecuje, że je nadrobię wtedy, gdy będę mieć kilka wolnych chwil. Miałam mini urlop, kilka innych ważnych wydarzeń - stąd mało czasu na bloga. Nawał pracy, kurs prawa jazdy - również uniemożliwiał mi częstsze przebywanie w blogosferze. Mimo wszystko dziękuję Wam za to, że odwiedzacie mnie nadal, to bardzo miłe, dziękuję. :)
Przechodząc do tematu postu, recenzji... Jak sądzicie, miłość nie ma granic? Czy można je jakoś określić? Bo cóż... Granicami może być tak naprawdę wszystko, co sobie widzi dana osoba - tak przynajmniej uważam ja, a Wy? 

Emmy Abrahamson - urodziła się w 1976 roku. Pisarka pochodzenia polsko-szwedzkiego. Studiowała aktorstwo, pracowała jako aktorka, reżyserka, scenarzystka. Zadebiutowała w 2011 roku książką "Mój tata jest dobry, a moja mama jest cudzoziemką". 

Emmy Abrahamson - Jak się zakochać w facecie, który mieszka w krzakach 
Główna bohaterka, Julia mieszka w Wiedniu ze swoim kotem Optimusem. Mieszka w tym samym miejscu, co słynna noblistka, Elfriede Jelinek, z którą za wszelką cenę chce się zaprzyjaźnić. Z braku laku uczy innych języka angielskiego. Gdy poznaje Bena - początkowo sceptycznie nastawiona do niego nie myśli o przyszłości. Gdy dowiaduje się, że mężczyzna mieszka w krzakach, gdy jej serce zaczyna dziwnie szybciej bić wszystko się zmienia. Jaki kurs obejmie życie Julii? Co się zmieni w jej życiu, a co zostanie jak dawniej? 

Gdy w zapowiedziach ujrzałam tę okładkę, poczułam się dziwnie. Zaintrygowana zarośniętym na twarzy facecie, w podartych spodniach (nie żeby coś, ale ta kobieta obok siedząca na ławce, też ma lekko podarte spodnie :D) byłam ciekawa, co tak naprawdę autorka mogłaby mi zaserwować. Kobieta z tabletem w dłoni, czysta i schludnie ubrana jest istnym przeciwieństwem mężczyzny. Możemy śmiało określić ich role, że jest to Ben i Julia. I wiecie co? Tak mnie to wszystko zainteresowało, że chciałam poznać jak najszybciej tę historię. Mimo, że mogła razić mnie schematami. Przyjemna grafika, grzbiet również jest ładny, dwukolorowy - minimalizm - to coś, co lubię. 
Posiada skrzydełka, na jednym z nich przeczytamy słów kilka o autorce, a na drugim krótka opinia. Czcionka jest dość duża, marginesy i odstępy między wierszami są zachowane. Nie dojrzałam żadnych literówek. Więc wydawnictwo dość dobrze się spisało. 

"- Byłeś kiedyś w Szwecji? - pytam.
- Nie. Ale po przeczytaniu tych wszystkich szwedzkich kryminałów mam wrażenie, że tak. Szwecja to Wallanderland.
- Brzmi jak park rozrywki - mówię. - W którym wszyscy giną."

Mimo że to kolejna książka autorki, jest to moje pierwsze spotkanie z piórem Pani Abrahamson. Muszę przyznać, że już na samym początku zapunktowała u mnie swoim piórem. Lekki styl, przystępny dla każdego, który wtapia się niemal w nasz slang życia codziennego. Humor, który jest tutaj podstawowym elementem sprawia, że nic nie jest nudne, melancholijne. Zwykła historia staje się niezwykłą, która za sprawą sprawnego pióra pisarki jest bardzo realna, która wręcz mogłaby wydarzyć się każdemu z nas. Ciesze się, że autorka nie skupiła się nazbyt szczegółowych opisach, że potrafiła idealnie rozmieścić dialogi i opisy. Jestem przekonana, że gdy sięgnięcie po tę powieść, na pewno polubicie się z piórem Pani Emmy i bardzo szybko wtargniecie do życia Julii i polubicie jej ten dziwny świat. Duży plus dla pisarki, która sprawiła, że po kilku zdaniach łapie Czytelnika w swoje sidła i nie wypuszcza aż do ostatniej kropki na ostatniej stronie. 

Główna bohaterka jak dla mnie była bardzo irytująca osobą. Niby z humorem, ale było w niej coś, co mnie od niej odciągało. To jakiś sposób myślenia na pewne sprawy, samo jej zachowanie czasami wydawało mi się bardzo dziwne. Rozumiem, że człowiek może być w rozsypce dość długo, ale jakoś wiedze ten swój żywot, a nie męczy tak jak ona. Jej podejście po prostu czasami mnie dziwiło, przerażało... Jak dobrze, że w ani kawałku nie przypominam tej kobiety, bo chyba sama z sobą bym nie potrafiła wytrzymać. 
Z kolei Pani Abrahamson tworząc postać Bena postarała się. Dokonała czegoś niezwykle banalnego, a tak naprawdę jestem pewna, że cały zarys tej postaci nie był najłatwiejszy do stworzenia i dokładnego opisania. Człowiek mieszkający w krzakach, ale z dozą humoru, który jest wręcz momentami zaraźliwy. Pokazuje ciemne strony życia, a raczej jego dna, ale pokazuje również to, że zawsze można się wybić - lecz nie każdemu przychodzi to z taką łatwością. 
Jestem bardzo zadowolona kreacją bohaterów, jakie wystąpiły w powieści, uważam, że są w pełni dopracowane. Bardzo polubiłam Bena, Julię już nieco mniej. Przypuszczam, że i Wy z łatwością przyzwyczaicie się do bohaterów oraz myślę, że jedno z tej dwójki polubicie bardziej.  

"- A gdzie teraz mieszkasz?
- W krzakach w Stadtparku. Ale krążą plotki, że niedługo policja wszystkich stamtąd przegoni."

Czytając tę powieść w trasie Kopalino-Myślenice, często się uśmiechałam. Momentami parskałam śmiechem, a mój chłopak, który prowadził samochód patrzył na mnie sceptycznie. Pewnie myślał, że mam jakieś urojenia, albo że coś mi się dzieje. Niestety bywa tak czasami, gdy dorwę książkę napisaną z jajem, a nie na poważnie czy smutno. Wciągnęła mnie i niestety nie kontrolowałam swoich odruchów. Jedno jest pewne, że coś Was tutaj na pewno zaskoczy, bo pisarka serwuje dużo niespodzianek. Niejednokrotnie zaśmiejecie się z tego, co napisała, czy otworzycie szeroko oczy ze zdziwienia i będzie Wam ciężko uwierzyć w to, co dopiero przeczytaliście. Zdaję sobie z tego sprawę. Jednak to, że zaskakuje i jest napisana z humorem jest wielką zaletą tej powieści. 
Możecie myśleć, że jest schematyczna. Może i jest, jednak i tak czymś zostaniecie zaskoczeni. Może i gdzieś kiedyś w czytelniczej podróży natrafiłam na wątek bezdomności, ale na pewno nie z taką dozą humoru i do tego historią (nie)miłosną, bo ani krzty tutaj romantyzmu. Może troszkę, ale ważniejsze jest tutaj życie ludzi z dwóch różnych światów, które się różni, ale pokazuje, że da się te dwa światy połączyć. 

Cieszę się, że Emmy Abrahamson postarała się i napisała niemal komedię o dość ważnym społecznym problemie. Mimo to, że w większości książki będziecie się śmiać, chwilami otwierać oczy ze zdumienia, ale gdy odłożycie ją na bok, dojdzie do Waszej głowy myśl, że to jednak nie jest nic nie znacząca historia. Bo pokazuje dwa różne życia, światy, spostrzeżenia czy sposoby myślenia, które aż są rażąco inne, a jednak gdzieś podobne. W lekki i przystępny sposób całą historię i kto wie, może i Ty, Mój Czytelniku, coś z niej wyniesiesz? Jestem przekonana, że coś na pewno. 

Reasumując bardzo się ciesze, że mogłam poznać tę powieść. Historia, która może wydawać się banalna, gdzieś między wierszami niesie pewne przesłanie, jakieś wartości, nad którymi warto pomyśleć. Uważam, że przeczytać ją może każdy, aczkolwiek występuje w niej kilka wulgaryzmów, ale mimo to raczej Was nie zgorszy, a rozśmieszy? No chyba, że jesteście gburami poziomu hard, w co wątpię. :) 
Lekka powieść idealna na koniec lata, pasująca na początki jesieni, do kawy, herbaty czy porę poobiadową. Dopasuje się do Was i nie zniechęci do niczego, a jedynie wciągnie w swój świat i zatrzyma w nim na trochę. Polecam, bo warto przeczytać, odprężyć się, a i pióro jest na tyle przyjemne, że książka zniknie Wam w oczach, naprawdę. :) 

"-[...] Kiedyś mój nauczyciel matematyki puścił w klasie bąka i musiał się przenieść do innej szkoły, bo nikt już nie traktował go poważnie. Do szkoły w i n n y m  k r a j u. "

PRZYPOMINAM również o ROZDANIU, które istnieje na fp mojego bloga KLIK, gdzie można wygrać jeden egzemplarz recenzowanej powieści. Zachęcam Was do wzięcia udziału, bo jest o co powalczyć. Macie czas dna zgłoszenie się do 9 września, do 23:59. :) 

Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz recenzencki i możliwość zorganizowania konkursu
https://www.rebis.com.pl/

26 komentarzy:

  1. Jak zwykle bardzo ekspresyjna, ciekawa i osobista recenzja zachęcająca do sięgnięcia po książkę. Może będę miała taką okazję, a wtedy skorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w trakcie czytania :), jak na razie jest bardzo przyjemnie.

    Pozdrawiam
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy polubię główną bohaterkę, ale trochę kusi książka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio głośno o tej książce. Już sam jej tytuł mnie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę ją przeczytać, zwłaszcza, że czuję już oddech ponurej jesieni na karku i mam teraz ochotę na takie pozytywne, przyjemne książki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo wszystko jakoś nie czuję się przekonana do tej propozycji ;) ale kto wie? Kocyk, ciepła herbatka, jesienne wieczory... Czy to nie idealne połączenie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Super imię dla kota :D Ci faceci zupełnie nie rozumieją naszej przyjemności z czytania, mam tak samo jak obok mnie jest mój chłopak, a ja się zaczytam :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę, że powieść, która na pierwszy rzut oka może wydawać się banalna, gdzieś między wierszami niesie pewne przesłanie, jakieś wartości, nad którymi warto pomyśleć. Muszę zatem ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie do tej książki nie ciągnie :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mówię że ta pozycja jest zła (zwłaszcza, że Tobie przypadła do gustu :) ), ale to po prostu nie mój styl, klimat. Dlatego zdecydowanie podziękuję (choć przyznam, że okładkę ma cudowną :D)
    Pozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń
  11. Bohaterka ma kota - niby jakiś plus, humor też, ale i tak się nie skuszę :D

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)