Witajcie!
Nawet nie wiecie jakie to fajne uczucie, gdy masz nową klawiaturę i piszesz na niej pierwszą recenzję. Poprawka: gdy w końcu możesz napisać nową recenzję. Miałam okazję czytać kiedyś Bez słów tej autorki i jak wiecie lub też nie, bardzo przypadła mi do gustu. W moich planach było kupno tamtej powieści i kto wie, może kiedyś, z którąś wypłatą przyjdzie mi i ona. Zastanawiam się jak ludzie mogą żyć bez uczuć. No chyba się tak nie da. Bo pozytywnych emocji, uczuć można nie czuć. Bo wtedy czuje się przeważnie żal, nienawiść czy coś w tym stylu. Więc... Bez uczuć się nie da żyć. A Wy jak sądzicie?
Mia Sheridan - autorka bestsellerów, jej pasją jest tworzenie miłosnych historii o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni. Mieszka wraz z rodziną w Cincinnati w stanie Ohio.
Mia Sheridan - Bez uczuć
Brogan to zwykły pomocnik ogrodnika. Zawsze robił za dwóch, bo jego ojciec topił się i swoje smutki w alkoholu, a młody chłopak nie chciał, by stracili zatrudnienie u Państwa, u których pracowali i dzięki którym mogli żyć i mieszkać spokojnie. Jednak córka Państwa De Havillandów była niejaką przeszkodą. Brogan zakochał się w niej bez pamięci, jednak dziewczyna zraniła go i poniżyła, co jest ciosem dla młodego mężczyzny.
Po kilkunastu latach role się odwracają. Wszystko się zmienia. Jednak czy spotkanie po latach Brogana i Lydii przyniesie coś dobrego? Czy czysta, piękna miłość będzie jeszcze tkwić w ich sercach? Czy ta miłość będzie bez szans? Czy będą potrafili się porozumieć bez słów? Czy Lydia pozostanie bez winy?
Okładka posiada skrzydełka, co jest świetnym rozwiązaniem dla dodatkowej ochrony książki. Na jednym z nich poznamy trzy wcześniejsze powieści pisarki i o samej autorce słów kilka. Na drugim przeczytamy kilka słów napisanych przez dwie blogerki.
Z kolei okładka, utrzymana jest w niemal identycznym stylu jak poprzednie trzy powieści. Podoba mi się to, ponieważ z pewnością pięknie się komponują na półeczce. Jestem przekonana, że na pewno kiedyś je wszystkie skompletuję. Świetny grzbiet, a kolorystyka jego jak i całej okładki przeważa w szarości różu i bieli. Idealnie wręcz. Widzimy również mężczyznę i kobietę. Może jest nim Brogan i Lydia? Całkiem możliwe. :)
Autorka, Mia Sheridan posługuje się niebywale lekkim piórem. Potrafi już po kilku pierwszych zdaniach zaczarować czytelnika, wprowadzić w wir wydarzeń. Cieszę się, że poprowadziła narrację dwuosobową. Czytamy o myślach nie tylko Lydii, ale i Brogana. Kolejne strony znikały w szaleńczym tempie, bo jak miałam dłuższą chwilę, to kontynuowałam lekturę i doczytałam do ostatniej kropki niemal jednym tchem. Wydawać by się mogło, że zajęła mi dużo czasu, a tak naprawdę piorunem ją przeczytałam. Lekkie i przyjemne pióro, historia można by pomyśleć, że banalna, ale jednak nie patrzyło się na nią pod tym względem. Czytało się z rosnącą ciekawością, po prostu. Cieszę się, że utrzymała ten sam poziom, chociaż mogłoby być lepiej, ciut lepiej. Ale pod jakim względem?
"- To bez sensu. Czego ty właściwie chcesz, mo chara? - zapytał cicho.
- Satysfakcji.
Spokoju. Zadośćuczynienia. Zemsty. Oczyszczenia. Miałem sto powodów, a nie potrzebowałem ani jednego. Teraz ja miałem władzę."
Emocji. Brakowało mi tego, że nie zostałam wstrząśnięta. Że te emocje nie były tak silne, nie oddziaływały na mnie. Niestety ostatnio trafiam na takie lektury gdzie ciężko jest mi je poczuć. Ale nic na to nie poradzę, bo albo to książkom tego brakuje, albo ja jestem jaka inna, poprzestawiałam się czy cuś. Owszem, chwilami czułam szybsze bicie serca, ale nic poza tym. Chciałam czuć więcej, tak jak przy pierwszym spotkaniu z pisarką. Mogłabym powiedzieć, że jest to stąpanie po cienkim lodzie, który może pęknąć w każdej chwili, ułamku sekundy. Momentami było tak, że przyłapywałam się na tym, że obchodzę się z tą książką jak... z jajkiem. Nie chciałam, by wszystko się rozsypało jak domek z kart.
"Granica między miłością a nienawiścią jest bardzo płynna."
Brogan to przystojny młody chłopak, którego widzimy jako pomocnika ogrodnika u De Havillandów. Widzimy go również jako przystojnego niemal amanta, który ciężką pracą zapewnił byt sobie i swojej siostrze. Wydaje mi się, że jest postacią całkiem w porządku, chociaż jego młodsza wersja podobała mi się znacznie bardziej. Bo jego przemiana i wredność... no cóż. Nie do końca przypadły mi do gustu. Niemniej jednak będę go mile wspominać.
Z kolei Lydia nie podobała mi się już na samym początku. Jej pierwsze wrażenie na mnie zostało nie zmienione do samego końca i nic nie jest w stanie zmienić mojego stosunku do niej. Rozpieszczona dziewucha, bez skrupułów. Głupia dziewucha.
Postacie są dobrze wykreowane, realne. Jedynie mogłabym pokręcić nosem dlatego, że są niemal idealni. Są super piękni najpiękniejsi, a tym można już za przeproszeniem wymiotować. Za dużo tego w literaturze tego typu - przynajmniej takie jest moje zdanie.
Pochłonęłam ją w niebywale szybkim tempie, pomimo iż na raty. Nie dysponuję niestety w sierpniu wolnym czasem w dużej ilości, ponieważ mam dużo dyżurów w pracy, do tego trzeba wyjeździć ostatnie godziny i zacząć zdawać Państwowe egzaminy na prawo jazdy. Nikt nie powiedział, że będzie lekko, więc mogę być sama sobie winna. Sama chciałam, to tak mam. Niestety pogoda w ostatnich dniach również nie sprzyja czytaniu na zewnątrz, a wręcz rwie do tego, by iść nad wodę... Oczywiście ja inna od wszystkich siedzę w domu, sprzątam, porządkuję pewne sprawy.
"Głód taki już jest, prawda? Nawet tuż po zaspokojeniu pozostaje świadomość, że trzeba będzie to zrobić znowu... i znowu."
Reasumując, jeżeli czytaliście inne powieści Mii Sheridan i podobały się Wam, to i ta przypadnie Wam do gustu. Niestety odnoszę wrażenie, że chyba Bez słów było jak dla mnie lepszą historią, taką bardziej... niepowtarzalną. Bohaterów wprawdzie macie zróżnicowanych. Pisarka pokusiła się na to, by pokazać jak przewrotne może okazać się życie. Jak szybko potrafią się role życiowe odwrócić.
Uważam, że jest dość dobrą lekturą, napisaną lekkim, przystępnym i przyjemnym językiem. Sięgnąć może po nią każdy, kto ma na nią ochotę. Ja polecam. :)
A Wy czytaliście może tę książkę? Jak Wam się podobała? Którą z jej dorobku szczególnie polecacie? :)
Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz recenzencki
Szkoda, że nie poczułaś takich emocji jakbyś chciała czytając tę książkę. Ja jednak wolę kiedy książka je wywołuje i chętnie przekonam się czy ta to zrobi, może u mnie się pojawią :)
OdpowiedzUsuńTrzymam zatem kciuki. ;)
UsuńCzęsto widzę nazwisko tej pani, jednak jeszcze nie miałam przyjemności. :) Niestety, jeżeli chodzi o książki tego typu, romanse, obyczajówki itd., często się ostatnio zawodzę i rzadziej po nie sięgam, bo właśnie brakuje mi tej iskry. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo może daj szansę tej autorce? Przeczytaj Bez słów - a się zakochasz, zobaczysz! ;)
UsuńNie poczułaś emocji... może tytuł coś sugeruje? Haha! :D Miałam tę książkę kiedyś w rękach, ale jakoś mnie do niej nie ciągnęło, sama nie wiem dlaczego, a ciągle przymierzam się do tej autorki.
OdpowiedzUsuńBuziaki ♥
https://sleepwithbook.blogspot.com/
Jak najbardziej. :D
UsuńJa zdecydowaniem polecam Bez słów. :) Zacznij od niej. ;)
Oczywiście chcę ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Czemu mnie to nie dziwi. :D
UsuńPlanowałam kiedyś sprawdzić jakąś książkę tej autorki, ale chyba jeśli już, to wybiorę właśnie Bez słów, bo przy tym tytule i mnie przeszkadzałby brak jakichkolwiek emocji. ;/
OdpowiedzUsuńHoho. ;)
UsuńTak, Bez słów polecam całym serduszkiem. ;)
Dzisiaj skończyłam i muszę się z Tobą zgodzić. Niestety, bo bardzo lubię pozostałe powieści Sheridan, ale w przypadku "Bez uczuć" coś nie zaiskrzyło. Mało emocjonalna i fabularnie też nie za specjalna :/
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
No tak. Bez słów króluje i to nic, że tylko dwie jej książki czytałam. ;d
UsuńOd takich książek oczekuję emocji, a jeśli ich nie ma, to jestem bardzo niezadowolona. "Stinger", "Calder" i "Eden" podobały mi się. Za to "Bez winy" bardzo mnie zawiodła, a że "Bez uczuć" wydaje się bardzo podobną historią do "Bez winy", to podejrzewam, iż nie sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńTyle książek Sheridan czytałaś! Zazdroszczę. O tych pierwszych trzech czytała różne recenzje i podchodziłabym do nich z dużym sceptycyzmem.
UsuńTrudno mi się wypowiadać o tej książce bo nie czytałam żadnej powieści Mii, ale myślę, że skusiłabym się, żeby samemu się przekonać jakie emocje u mnie wywoła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Subiektywne Recenzje
W takim razie będę wyczekiwać na jakąś recenzję. ;)
UsuńO książce ostatnio dużo się słyszy, ale szkoda, że brakowało tego wstrząśnięcia :/
OdpowiedzUsuńNo niestety... Ale mimo to była dobra.
UsuńNie znam pióra autorki, choć mam na półce "Stingera".
OdpowiedzUsuńNo to czekam na recenzję.
UsuńCiekawe jakie wrażenie na mnie, by wywarła. Może kiedyś po tę książkę sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCzekam. ;)
UsuńJa jestem ciekawa tej lektury, ale mam wrażenie, że jednak mi samej tez by coś nie pasowało. Bardzo mi się podobała właśnie "Bez słów", a pozostałe dwie Bez winy i Bez szans trochę mnie zawiodły. No, ale skuszę się :)
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki by podobało ci się bardziej niż mi. ;)
UsuńCzytałam tylko "Bez winy" i jakoś się zniechęciłam do tej autorki, bo liczyłam na więcej. Na pewno sięgnę jeszcze po "Bez słów", ale jeśli mnie nie przekona to pozostałe raczej sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńRozumiem. A ja sięgnę po dwa tytuły Bez szans i Bez winy, bo jestem ciekawa. ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZastanówmy się... :D
OdpowiedzUsuń(Żart, oczywiście, że nie tknę) :D
Hm, nie żebym tego się spodziewała czy coś... :D
Usuń