„Kier wstał.
- Skończmy to już. Chcę ten błąd mieć jak najszybciej za sobą.
Sara odwróciła wzrok, starając się ukryć, jak wielką przykrość sprawiły jej te słowa.”
- Skończmy to już. Chcę ten błąd mieć jak najszybciej za sobą.
Sara odwróciła wzrok, starając się ukryć, jak wielką przykrość sprawiły jej te słowa.”
Richard Paul Evans - Stokrotki w śniegu
Richard Paul Evans - Bestsellerowy pisarz amerykański, którego wszystkie jedenaście powieści gościło na listach hitów „The New York Timesa”. Ich nakład sięgnął już jedenastu milionów, przetłumaczone zostały na dwadzieścia dwa języki, bijąc w wielu krajach rekordy sprzedaży.
„Poszedł do łazienki, oparł dłonie o umywalkę, a chwilę
później obmył twarz zimną wodą. Wtedy dopiero spojrzał w lustro. Czuł, że
zbiera mu się na wymioty, był wściekły. Ale bardziej niż wściekłość czy piekąca
zdrada męczyło go coś innego. Wstyd.”
Jest to opowieść o bezwzględnym i bezuczuciowym człowieku,
Jamesie Kier. Jest to człowiek drapieżnik, właściciel wielkiej firmy. Jego
mottem jest dążenie do celu, pomimo wszystko. Od dłuższego czasu zdradza swoją
żonę, Sarę. Która aktualnie jest po chemioterapii i nie czuje się najlepiej.
Gdy natrafia na artykuł w gazecie z własnym nekrologiem, doznaje pewnego
olśnienia. Zagląda na fora internetowe i widzi, kto go za kogo uważa. I wtedy
postanawia się zmienić. Ale czy zdąży naprawić dużą część wyrządzonych szkód?
Czy doświadczy uczucia wybaczenia?
„Wyłączyła lampy i powiedziała:
- Do zobaczenia jutro.
- Tak, jutro. Zawsze jest jakieś jutro – skomentował cicho.”
- Do zobaczenia jutro.
- Tak, jutro. Zawsze jest jakieś jutro – skomentował cicho.”
No cóż, powieści Pana Evansa, zawsze kryją głębszy sens. W
tej historii autor opisał, jak wiele waży strata. Jakim jest „gwoździem do
trumny”. Wykazuje ile bohater musi przecierpieć, by uzyskać przebaczenie.
Jeżeli w ogóle jest to możliwe. James to bohater dynamiczny. Zmienia swoje
postępowanie, po pomyłce, która naprawdę pokaże jak traktują go inni. Jest to
też powieść o miłości, jaką mało teraz spotkać w naszych czasach. O miłości,
która mimo wyrządzonych krzywd nadal trwa i mało tego, jest w stanie to
wszystko udźwignąć i przebaczyć. Czyta się lekko, książka jak większość albo i
wszystkie Pana Evansa podzielone na rozdziały. Uważam, że powieści z takim
przesłaniem powinno być więcej. By były czerpane z życia codziennego ludzi
żyjących w XXI wieku. By choć trochę ludzie mogli poznać to, co kryje się za
rogiem. By pokazać, że są ludzie, którzy potrafią przebaczać mimo wszystko
gdzie możemy podać za przykład Świętego Jana Pawła II. Był w stanie wybaczyć
komuś, kto chciał go pozbawić życia.
„- Nie, oczywiście, że nie. Saro, ja bym przecież nigdy…
-Tak, ty byś nigdy. Po prostu podpisz te dokumenty, Jim. Miejmy ten błąd za sobą.
Znaczenie jego własnych wypowiedzianych wcześniej słów uderzyło w niego z całą mocą.”
-Tak, ty byś nigdy. Po prostu podpisz te dokumenty, Jim. Miejmy ten błąd za sobą.
Znaczenie jego własnych wypowiedzianych wcześniej słów uderzyło w niego z całą mocą.”
Uważam, że powinniście ją przeczytać. Może nie jest tak
rewelacyjna jak Bliżej słońca, ale również warta uwagi. Również nie ma
wyznaczonych grup, kto może, a kto nie. Sięgnijcie po nią, bo warto.
Polecam serdecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥
Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)