Dzień dobry,
dzisiaj, w pierwszy dzień świąt przychodzę do Was z krótką recenzją, a nawet i opinią krótkiej książki, która porwała moje serce w mig. Ale nie tylko serce. Duszę również. Gotowi na to, by oddać swoje serca i dusze?
Nina Nirali - właściwie
Aleksandra Brodzińska (ur. 3 stycznia 1979 w Rybniku) autorka kilku
książek z gatunku literatury kobiecej. Pisała od dziecka, głównie
wiersze. Prozą zajęła się w 2016 roku, kiedy to jej dwie pasje – Indie
oraz twórczość literacka, połączyły się.Wciąż tworzy nowe opowieści z
serii IndiaEuroStory, gdzie tradycyjne ścierają się dwie kultury,
hinduska i europejska.
Nina Nirali - Jesteś moją muzyką
Salil Kanvar jest od lat uznaną gwiazdą indyjskiego kina. Jest też
przekonany, że w jego żyłach płynie nie krew, lecz muzyka. Dopóki nie
dopadło go wypalenie zawodowe uważał, że jego życie jest idealne. W
poszukiwaniu utraconej pasji do muzyki wyjeżdża do Europy.
Kompletnie nie zwracałam uwagi na okładkę, bo decydowanie bardziej ciekawa byłam tego, co jest w środku. Wydana przez Ridero - jak wszyscy wiemy nie jest ideałem. Było sporo błędów, ale to dlatego że redakcja i korekta była kiepska. Jeśli w ogóle była. Całe szczęście szykuje się wznowienie. Nie jest podana konkretna data, ale ważne, że będzie wznowienie z porządną redakcją i korektą. :)
Nina to pisarka, z którą miałam przyjemność spotkać się kilkukrotnie z jej innymi powieściami. Maharani, Kiedy znów się spotkamy czy też z jej opowiadaniem należącym do antologii Pod świątecznym niebem. I ani razu mnie nie zawiodła. Wręcz przeciwnie. Czytając jej każdą kolejną książkę, opowieść czuję jak zaczarowana. Styl jest lekki, przyjemny, a fakt, że miesza kulturę hinduską i europejską jest dla mnie miodem na serce. Uwielbiam kulturę hinduską i lubię o niej czytać, oglądać, lubię słuchać muzyki nawet z filmów Bollywood'zkich. Dlatego też wszystko, co czytam od Niny jest dla mnie czymś cudownym, a zarazem nowym - bo oprowadza mnie po nieznanym mi świecie, ale jednocześnie tak interesującym i przepięknym.
Myślę, że śmiało możecie się skusić na tę lekturę - nie zajmie Wam zbyt wiele czasu, a na pewno przypadnie do gustu jeśli lubicie te klimaty. Pamiętajcie, że nie ma co się zmuszać i czytać na siłę i wystawiać negatywne opinie. ;)
Salil to bohater, do którego nie czuję mięty, a mam bardziej mieszane uczucia. Jego styl bycia, zachowanie... Nie bardzo mi odpowiadało. Powiem nawet tak: nie lubię takich ludzi, jakim był ten bohater. Drażnią mnie takie osobniki. Jednak ciesze się, że wraz z biegiem wydarzeń, coś mu się w tej głowie zmienia. I bardzo dobrze.
Z kolei Alice... Przeżyła swoje, czyli była przeciętnym człowiekiem z bagażem emocjonalnym. Mimo to starała się jakoś żyć, korzystać z wolnych chwil i co ważne - postanowiła pomóc Salil'owi. Nie wiem, czy ja sama będąc na jej miejscu bym tak potrafiła... Jednak zdecydowanie polubiłam tę bohaterkę i ciesze się, że mogłam ją poznać i choć chwilę obserwować ją, ale i to, jak postępuje w i jaki sposób żyje.
Autorka wykreowała ciekawe postacie, które na pewno Was zainteresują. W dodatku przeciera nam się kultura hinduska i europejska - co wszystko staje się jeszcze bardziej ciekawsze i intrygujące.
Czytając tę mini książkę, byłam bardzo zaczytana jeśli tak mogę to ująć. Nie wiedziałam, co dzieje się obok mnie, liczyło się dla mnie tylko to, co w środku. Chwilami moje serce bilo szybciej, a w jednym, jedynym momencie myślałam, że się popłaczę. Tak silnie na mnie zadziałała pewna scena, że z trudem powstrzymałam łzy.
Akcja pędzi bardzo szybko, a ta książka nie ma zbyt wielu stron, więc w to była dłuższa chwila i jak zaczęłam, tak skończyłam lekturę. Z jednej strony żałowałam, że to tak szybko się skończyło, z drugiej jednak oddałam się chwili, zaczęłam rozmyślać. Nad tym, co przeczytałam, patrząc również na swoje życie.
Autorka za pomocą bohaterów, próbuje nam coś przekazać. Że majętność - to nie wszystko, co da nam szczęście - niestety. Skłania do refleksji i za to największy plus dla całości.
Cieszę się, że mogłam przeczytać Jesteś moją muzyką, bo z pewnością spędziłam z nią kilka krótkich, ale przyjemnych chwil. W dodatku wielokrotnie jest wspominana muzyka, a ja, jako maniak piosenek z filmów Bolly część znałam i jak sobie czytałam, to z tyłu głowy piosenka mi leciała, a noga jakoś sama podrygiwała.
Jest to lekka i przyjemna lektura, w której nie ma jakichkolwiek blokad. Myślę, że jeśli lubicie takie klimaty to bez problemu przypadnie Wam ta recenzowana lektura do gustu. Właśnie, miała być opinia, ale coś za bardzo się rozpisałam... Bo było o czym.
W dodatku zachęcam do sięgnięcia po inne, nowsze lektury pisarki - bo są warte uwagi - ja polecam!
A może jest tu ktoś, kto czytał jakąś pozycję, która wyszła spod pióra Niny Nirali? Jakie są wasze wrażenia? Czekam na nie w komentarzu. :) Sama w niedługiej chwili, już po dziesiątym stycznia gdy odetchnę spokojnie po egzaminach zawodowych zabiorę się za Namaskaar, we love Bolly!
Dziękuję autorce za możliwość poznania tej historii
Nie znam twórczości autorki, ale chętnie to zmienię. Ciekawi mnie to mieszanie kultur i plusem jest też to, że książka skłania do refleksji. :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jestem ciekawa twoich wrażeń. ;)
UsuńJeszcze nie miałam okazji poznać twórczości autorki, ale widzę że warto. :)
OdpowiedzUsuńWarto, oczywiście, przecież polecam. ;p
Usuńna 100% przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. ;)
UsuńBardzo chętnie te książkę przeczytam :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by się spodobała. ;)
UsuńO tej autorce wcześniej nie słyszałam, super recenzja książka na pewno będzie przeczytana:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. ;)
Usuń