Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, na którą zdecydowałam się nie wczytując się w opis, ani nie patrząc na okładkę. Przejrzałam wzrokiem trzy po trzy i postanowiłam, że spróbuję. Wszak uwielbiam poznawać nowe tytuły, co za tym idzie nowych autorów, którzy mają już jakieś powieści na koncie bądź dopiero zaczynają. A jeśli już to kryminał, thriller, sensacja czy nawet powieść obyczajowa - korci mnie, by skosztować pióra danego autora więc... Zaczęłam czytać. Czytałam w drodze do pracy, w drodze z pracy do domu... Aż w końcu przeczytałam i chyba po raz pierwszy od dawna nie mam pojęcia, co napisać.
Zbigniew Zborowski - Pracował jako
robotnik leśny w Bieszczadach, przemierzył z plecakiem Indie, Nepal i
Pakistan, był wolontariuszem w Meksyku. W 1991 roku zadebiutował w roli
dziennikarza. Jako reporter poruszał tematy trudne, m.in. o mafii. Po
drodze współpracował z telewizją.
Zbigniew Zborowski - Kręgi #2
Mężczyźni. Nie wyglądali na potwory. Ten z prawej był niski i pulchny, o
jowialnej twarzy. Środkowy był wyższy, ale znacznie starszy. Po lewej
stał najmłodszy, z brzuszkiem rysującym się pod dresową bluzą. Może nie
jest tak źle? Może chcieli tylko po napawać się trochę jej strachem?
Zażartować?
Nie. W ich oczach było coś, co odbierało nadzieję.
W warszawskim parku zostaje znalezione ciało nastolatki. Młoda dziewczyna ma odcięte dłonie. Rusza policyjne śledztwo.
W tym samym czasie wyrzucony z policji Bartosz Konecki, dorabiający jako prywatny detektyw, dostaje zlecenie: ma śledzić młodą aktorkę. Odkrywa, że dziewczyna stara się zebrać informacje na temat brutalnego morderstwa sprzed lat. Morderstwa, które do złudzenia przypomina niedawną zbrodnię na nastolatce.
Czy za zbrodniami stoi ta sama osoba?
Jaki związek ze sprawą ma kobieta, którą kazano mu śledzić?
Czy samotny detektyw będzie szybszy niż policja?
I czy powstrzyma zło, które zatacza coraz szersze kręgi?
Nie. W ich oczach było coś, co odbierało nadzieję.
W warszawskim parku zostaje znalezione ciało nastolatki. Młoda dziewczyna ma odcięte dłonie. Rusza policyjne śledztwo.
W tym samym czasie wyrzucony z policji Bartosz Konecki, dorabiający jako prywatny detektyw, dostaje zlecenie: ma śledzić młodą aktorkę. Odkrywa, że dziewczyna stara się zebrać informacje na temat brutalnego morderstwa sprzed lat. Morderstwa, które do złudzenia przypomina niedawną zbrodnię na nastolatce.
Czy za zbrodniami stoi ta sama osoba?
Jaki związek ze sprawą ma kobieta, którą kazano mu śledzić?
Czy samotny detektyw będzie szybszy niż policja?
I czy powstrzyma zło, które zatacza coraz szersze kręgi?
Na okładkę nie zwróciłam kompletnie uwagi podczas podjęcia decyzji o jej przeczytaniu. Teraz, gry na nią patrzę, to nawet mi się podoba. Kolory są dobrze skomponowane i pasują do siebie. Widzimy w górnym prawym rogu jakąś dziewczynę, a może nastolatkę? Ciężko stwierdzić. Z lewej strony widzimy połowę mężczyzny, który zajmuje połowę szaty graficznej. Jest i rewolwer. Może być niebezpiecznie, ekscytująco... ale o tym dowiemy się gdy zaczniemy czytać książę.
Bardzo żałuję, że lektura nie ma skrzydełek. Z pewnością jej rogi nie zaginałyby się tak łatwo, bo przecież skrzydełka stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. A że z tej książki jest niezły grubasek, to przydałaby się dodatkowa ochrona.
Literówek w tekście nie zauważyłam, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane - więc czyta się naprawdę dobrze. Rozdziały są różnej "wielkości". Jedne dłuższe, drugie krótsze...
Jak dla mnie wydanie jest w porządku, tylko szkoda, że nie posiada skrzydełek, które tutaj przydałyby się bardzo.
Z kolei przechodząc do autora, wspomnę raz jeszcze, że to moje pierwsze spotkanie ze Zbigniewem Zborowskim. Już dawno temu obiło mi się o uszy to nazwisko, jakieś książki, ale jak to ja, mając milion pięćset innych lektur na półkach, ciężko było wybrać się w ostatnim czasie do biblioteki i akurat przypomnienie sobie, że te książkę, tego autora miałam chęć przeczytać. Słowem wtrącenia tak dawno nie byłam w bibliotece po to, by pożyczyć książkę, że aż wstyd się przyznać...
Zachęcona przez Dominikę Smoleń, skusiłam się na Kręgi i przyznam, że nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Dlaczego? Otóż sam styl był dla mnie ciężki. Może to dlatego, że czytałam tę książkę bardzo wczas i jeszcze mój organizm marzył i skupiał się na cieple, którego w busie było brak, a po pracy zmęczenie dawało znać o sobie dosyć mocno... Niemniej jednak ciężko czytało mi się te lekturę. Myślałam, że dam się wciągnąć już od pierwszej strony, ale niestety tak się nie stało. Są gusta i guściki, ale niestety ta książka nie porwała mnie, a wręcz często ją chowałam do plecaka, bo musiałam robić sobie przerwy w czytaniu. Po prostu styl, jakim autor się posługuje do mnie nie trafia. I coś czuję, że na tej książce moja przygoda z Panem Zborowskim może się zakończyć... Nie chcę się zmuszać do następnej lektury, więc nie wiem, co by to musiało być, żeby mnie przekonało do ponownego sięgnięcia.
Napotykałam pewnego rodzaju blokadę, która po prostu nie pozwalała mi iść dalej na przód i utrudniało wszystko pozostałe. Czyta się dość szybko, jak na opory, które jak miałam. Pisarz nie posługuje się trudnymi słowami, więc ze zrozumieniem problemu mieć nie będziecie. Wiem, że jest wielu fanów autora i ciesze się, że Wam się podoba, ale mnie niestety to pióro nie ujęło. Jednak jestem w stanie polecić Wam tę lekturę, bo czuję, że mogłaby Wam ta pozycja przypaść do gustu. :)
O bohaterach mogłabym powiedzieć w ogóle i szczególe. Szczegóły sobie odpuszczę, bo było trochę tych postaci, każdy oczywiście inny i to jest na plus dla Pisarza. Stworzył postacie z krwi i kości z czego jestem zadowolona, a sam Pan Zbigniew powinien być dumny.
Osoby, z jakimi się spotkacie w recenzowanej lekturze będę przeróżne, ale każda z nich będzie warta uwagi i przemyślenia. Niecodziennie trafia się na tak dobrze wykreowane charaktery. Jednak w moim mniemaniu było ich za dużo i trochę się gubiłam.
Znów możecie powiedzieć, że to moje widzimisię. Ale ja się poniekąd gubiłam przez tych bohaterów. Traciłam rezon i nie wiedziałam o kim czytam... Co więcej, należy zwracać uwagę na daty, jakie pojawiają się w lekturze. Każdy nowy rozdział zaczyna się teraźniejszością lub przeszłością, więc jest to ważne by czasowo chronologicznie się nie zgubić.
Reasumując nie mam jednego ulubionego bohatera w tej lekturze, ani tego znienawidzonego. Po prostu nie wywarli na mnie większego wrażenia, aczkolwiek byli mocno dopracowanymi postaciami co niewątpliwie jest dużym plusem.
Akcja jest wartka i dynamiczna. Jestem pewna, że nudzić się nie będziecie czytając tego grubaska. To jest dość ważne, bo jeśli miałoby być nudne, to uwierzcie mi - nie skończylibyście tej książki chyba nigdy.
Sam pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał. Żałuję, że nie mogłam wpasować się w język, jakim posługiwał się autor. Gdybym go polubiła i nie miała blokad, z pewnością czerpałabym same przyjemności z każdej kolejnej stronicy. Bo tak jak mówię, pomysł na powieść był świetny, dobrze zrealizowany od samego początku do samego końca.
Intrygujące sceny brutalnych morderstw, krew, trupy - tego nie zabraknie. Jednak wiele spraw owianych jednym wielkim znakiem zapytania powoduje, że aż korci nas, by dowiedzieć się jak najszybciej co tak naprawdę się wydarzyło? Kto stoi za tymi wszystkimi zbrodniami?
Emocji niestety nie poczułam, ale to z racji języka, w tym przypadku jedno wykluczyło drugie. Jednak mimo wszystko poczujecie nutkę ciekawości. Jest tutaj dużo szachrajstwa więc musicie mieć oczy dookoła głowy i świeży umysł, by postarać się rozwikłać zagadkę. A nie jest to łatwe, uwierzcie mi...
Jest to drugi tom, ale nie ma jakiegoś odczuwalnego braku informacji czy wydarzeń, nie czuć tego niedosytu, więc możecie bez znajomości poprzedniej części czytać Kręgi.
Reasumując chciałabym, byście zastanowili się, czy macie ochotę na ten kryminał. Jak najbardziej polecam wszystkim tym, którzy czytali lektury Zborowskiego i lubię je, ta z pewnością przypadnie wam do gustu. Ja niestety miałam trudności z wciągnięciem się i szło mi nieco opornie, jednak na ukazanie Warszawy i wielowątkowej fabuły sprawiło, że jakoś tam było mi lżej i książka w pewnym stopniu przypadła mi do gustu. Nie wiem, czy gdybym miała decydować się raz jeszcze - czy bym brała w ciemno.
Myślę również, że ci, którzy nie czytali innych lektur Pana Zbigniewa - może śmiało sięgnąć po ten egzemplarz i spróbować, z czym to się je. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu bardziej niż mi i nie będziecie kręcić nosem jak ja. :P
A więc jaka jest Wasza decyzja? Podejmujecie ryzyko i sprawdzacie, z czym to się je czy odpuszczacie?
Znów możecie powiedzieć, że to moje widzimisię. Ale ja się poniekąd gubiłam przez tych bohaterów. Traciłam rezon i nie wiedziałam o kim czytam... Co więcej, należy zwracać uwagę na daty, jakie pojawiają się w lekturze. Każdy nowy rozdział zaczyna się teraźniejszością lub przeszłością, więc jest to ważne by czasowo chronologicznie się nie zgubić.
Reasumując nie mam jednego ulubionego bohatera w tej lekturze, ani tego znienawidzonego. Po prostu nie wywarli na mnie większego wrażenia, aczkolwiek byli mocno dopracowanymi postaciami co niewątpliwie jest dużym plusem.
Akcja jest wartka i dynamiczna. Jestem pewna, że nudzić się nie będziecie czytając tego grubaska. To jest dość ważne, bo jeśli miałoby być nudne, to uwierzcie mi - nie skończylibyście tej książki chyba nigdy.
Sam pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał. Żałuję, że nie mogłam wpasować się w język, jakim posługiwał się autor. Gdybym go polubiła i nie miała blokad, z pewnością czerpałabym same przyjemności z każdej kolejnej stronicy. Bo tak jak mówię, pomysł na powieść był świetny, dobrze zrealizowany od samego początku do samego końca.
Intrygujące sceny brutalnych morderstw, krew, trupy - tego nie zabraknie. Jednak wiele spraw owianych jednym wielkim znakiem zapytania powoduje, że aż korci nas, by dowiedzieć się jak najszybciej co tak naprawdę się wydarzyło? Kto stoi za tymi wszystkimi zbrodniami?
Emocji niestety nie poczułam, ale to z racji języka, w tym przypadku jedno wykluczyło drugie. Jednak mimo wszystko poczujecie nutkę ciekawości. Jest tutaj dużo szachrajstwa więc musicie mieć oczy dookoła głowy i świeży umysł, by postarać się rozwikłać zagadkę. A nie jest to łatwe, uwierzcie mi...
Jest to drugi tom, ale nie ma jakiegoś odczuwalnego braku informacji czy wydarzeń, nie czuć tego niedosytu, więc możecie bez znajomości poprzedniej części czytać Kręgi.
Reasumując chciałabym, byście zastanowili się, czy macie ochotę na ten kryminał. Jak najbardziej polecam wszystkim tym, którzy czytali lektury Zborowskiego i lubię je, ta z pewnością przypadnie wam do gustu. Ja niestety miałam trudności z wciągnięciem się i szło mi nieco opornie, jednak na ukazanie Warszawy i wielowątkowej fabuły sprawiło, że jakoś tam było mi lżej i książka w pewnym stopniu przypadła mi do gustu. Nie wiem, czy gdybym miała decydować się raz jeszcze - czy bym brała w ciemno.
Myślę również, że ci, którzy nie czytali innych lektur Pana Zbigniewa - może śmiało sięgnąć po ten egzemplarz i spróbować, z czym to się je. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu bardziej niż mi i nie będziecie kręcić nosem jak ja. :P
A więc jaka jest Wasza decyzja? Podejmujecie ryzyko i sprawdzacie, z czym to się je czy odpuszczacie?
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Może kiedyś, akurat w tym momencie mam dość duży stosik ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozumiem. ;)
UsuńMam tę książkę w planach na troszeczkę późniejszy okres. Jednak najpierw, wolałabym zacząć od pierwszej części. 😊
OdpowiedzUsuńNo tak, ale nie jest to jakiś wymóg konieczny. ;)
Usuńu mnie średnio z kryminałami, więc jeśli nie jest jakiś bardzo dobry, to sobie odpuszczę. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. ;)
UsuńMam w planach poznanie twórczości tego autora, ale nie wiem czy zacznę od tej pozycji, chyba nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie dziwię się. ;)
UsuńNie, nie jestem zainteresowana :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle. ;p
Usuń