Dzień dobry!
Dzisiaj chciałam zrecenzować Wam powieść, którą z pewnością przeczytałaby moja koleżanka z klasy. Ona uwielbia takie gatunki, a ja... cóż, z fantastyką nie utrzymuję aż tak dobrego kontaktu. Zazwyczaj mamy odmienny gust, ona lubi magię, ja zbytnio za nią nie przepadam. Ale czytając wiele pozytywnych recenzji, stwierdziłam, że jak widzę dwie części książki, to się skuszę, czemu by nie? Nie jest to jakieś wielkie tomisko, które jest nie do przeczytania. Okazało się, że przy odrobienie czasu znikła w oczach.
Amy Ewing - miłość do książek zaszczepiła w nią matka, która jest bibliotekarką. W 2000 roku wyjechała z małego miasta Bostonu do Nowego Yorku i tam rozpoczęła studia aktorskie, jednak jak szybko wyjechała tak i wróciła. Nie mogła znaleźć swojego miejsca, aż zajęła się na stałe pisaniem. Recenzowana dziś lektura to praca magisterka autorki. Obecnie mieszka w Harlemie.
Amy Ewing - Klejnot #1
Samotne miasto jest podzielone na pięć części. Najbiedniejszy, zewnętrzny krąg to Bagno, a centralny, najbogatszy to Klejnot. Co roku organizowane Aukcje pozwalają mieszkanką Klejnotu na kupno jednej z Surogatek pochodzących z najniższych warstw społecznych, by móc mieć zdrowego potomka. Violet Lasting, obdarzona Augurią, jest na tegorocznej Aukcji. Jednak po tym, gdy zostaje wykupiona, dowiaduje się, że nie wszystko jest piękne, co się świeci. W Klejnocie za nieposłuszeństwo grozi śmierć. Gdy pojawia się jasne, malutkie światełko - nagle zapada zmrok i jest gorzej, niż ktokolwiek byłby w stanie pomyśleć.
Zacznę może od okładki, która tutaj niczym szczególnym się nie wyróżnia. Mamy przedstawioną dziewczynę na samym środku, w błyszczącej sukni. Może domniemać, że jest zasmucona, zamyślona, nieszczęśliwa. Jednak dopiero po zagłębieniu się w lekturę, możemy dowiedzieć się z jakiego to powodu. Ani okładka, ani grzbiet nie są za rewelacyjne. Szkoda, że okładka jest cieniutka, ale przynajmniej ma skrzydełka. Na jednym z nich jest kilka słów o pisarce, a na drugim krótki zarys fabuły.
Do wydania nie mam zastrzeżeń, duża czcionka pozwala nam na wygodniejsze czytanie, tak samo odstępy i marginesy są dopasowane do przeciętnego wzroku czytelnika. Każde pierwsze zdanie w każdym rozdziale, a raczej pierwsza literka jest inną czcionką pisana, ozdobną, dodającą może uroku, na mnie nie oddziałało w żaden sposób.
Z kolei przejdę do pisarki, z która spotykam się po raz pierwszy. Jak na debiut, jest dość dobrze. Nie jest to również idealna powieść, która zachwyca w każdym calu, która powoduje, ze nie można odłożyć jej na bok. Owszem, czyta się płynnie, nie ma problemów z komunikacją. Przystępny, prosty styl sprawia, że tempo lektury jest dość szybkie. Pomysł na fabułę również jest dość ciekawy, chociaż to zamknięcie w pałacu jednej z mieszkanek Klejnotu, przypominało mi serię Rywalek. Tam też nic praktycznie nie można było robić. I często odnosiłam wrażenie, że jestem w pałacu Maxona, a nie Diuszesy Jeziora. Pomysł na obdarzenie Auguriami postaci też jest pewnym plusem całości. Jednakże zdecydowanie bolało mnie to, że niby napisane jest o uczuciach, ale nie dało się ich poczuć. Czytając tę powieść czułam się jakbym była za szkłem. Nie mogłam zjednoczyć się ze światem przedstawionym. Zero uczuć, czegokolwiek. Dlatego tak bardzo wydaje mi się neutralna, bez pazura. Bez charakteru - niestety. Zwykła młodzieżówka, której sporo brakuje, która nie jest ideałem, pomimo iż wciąga. Myślę, że gdyby pisarka jeszcze trochę popracowała nad powieścią, może byłaby lepsza, ale jak narazie nie zaskoczyła mnie niczym szczególnym i nie sprawiła, że będzie się jakoś wyróżniać z tłumu.
Postacie - tak jak już pisałam, praktycznie są puści. Niby mają tam uczucia, charakter, wygląd zewnętrzny. Ale to, że nie mogliśmy poczuć się jak oni - zniszczyło wszystko. Czytałam tę powieść tak, jakby coś zamknięte w bańce mydlanej obserwowało unosząc się w górę. A szkoda. No i niestety główna bohaterka, Violet wcale głupia nie była, a bezmyślna owszem. Czasami wręcz wydawało mi się, że jest bardzo dziecinna. Zdecydowanie moimi faworytami był Ash oraz Anabelle. Czyli jeden z mężczyzn w pałacu Diuszesy, który miał być narzeczonym jej siostrzenicy, oraz opiekunka, dwórka inaczej mówiąc naszej głównej bohaterki.
Bohaterowie nie są do końca nakreśleni, nie możemy się z nimi zjednoczyć i to niszczy również ocenę dla całości książki, niestety.
Akcja w książce też jest, ale słabo wyczuwalna. Chyba, że to ja jestem już tak styrana przez niektóre powieści, że tego nie odczuwam. Ale brakowało mi chwil, w których mogłabym wstrzymać oddech, by zaraz z nieskrywaną ciekawością pędzić przed siebie. Nie było tak. Owszem czytało się szybko, ale bez takiej szaleńczej ciekawości. Jak widzicie jest kilka niedoskonałości, które sprawiają, że nie mamy możliwości cieszenia się z lektury. Uwielbiam rozmyślać podczas przerw między czytaniem, czy nawet po skończonej książce - tutaj nawet nie było nad czym. Prosta historia, chociaż widać wspomniane przeze mnie podobieństwo nie jest czymś, czym można się zachwycać. Dlatego tez jestem nieco w szoku, bo pamiętam jak bardzo co poniektórzy wychwalali Klejnot, a ja czytam i tu nie ma nic specjalnego. Nie ma szału...
Rozdziały nie za krótkie, nie za długie, takie w sam raz. Jednak jestem nieco pozycją rozczarowana, bo spodziewałam się czegoś o niebo lepszego. Przede mną druga część, mam nadzieję, że będzie lepiej, bo jak nie to... będę chyba żałować.
Reasumując powieść typowo młodzieżowa. Ci, którzy czytają powieści z wyższych półek - nie wiem czy jest sens czytania tej serii. Ja w każdym bądź razie nic nie dostałam, żadnej myśli, wartości. Spędziłam kilka chwil nad lekturą, w której dostrzegałam podobieństwo do innej serii. Gdyby powieść była bardziej dopracowana, może moja recenzja byłaby bardziej pozytywna. Jednak nie jestem w stanie powiedzieć nawet o niej, że jest dobra, jest taka nawet nie przeciętna. Może być - ale wiele szczegółów trzeba jeszcze dopracować. Więc idealna na odmóżdżenie - ale nic nie wnosi, niestety.
A może Wy już czytaliście obie części? Możecie coś o niej powiedzieć? Czekam na Wasze opinie!
Jakoś nie czuję się zbytnio zachęcona. Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie jest rewelacyjna, a więcej i lepszych książek jest. ;)
UsuńMam tak sprzeczne uczucia co do niej, że ja nie wiem sama xD
OdpowiedzUsuńNa razie nie no bo i tak mam co czytać i w ogóle, a to może poczekać :D
Chociaż odmóżdżenie w moim przypadku braku chęci do czytania to mogłoby być to :D Jak coś będę mieć na uwadze xD
Miej na uwadze, w ostateczności się odnieś do niej. ;)
UsuńHit tego miesiąca: moja babcia właśnie czyta Klejnot, a w zasadzie już Białą różę (która notabene jest wg mnie lepsza od pierwszego tomu, i zaciekawiana tyle, że chcę sięgnąć po kolejną część) :D I babcia się tym jara!Coś genialnego xD Mi osobiście Klejnot się podobał, ale zgadzam się z tobą - ciężko było mi wczuć się w sytuację bohaterów, bo oddzielała mnie od nichjakaś bariera. Nie czułam tych uczuć. Aczkolwiek kiedy zabito Anabell byłam autentycznie smutna :'(
OdpowiedzUsuń(matko i córko, piszę na hiszpańskim laptopie, każde słowo jest podkreślone, aż oczy bolą :/ I spacja nie działa, więc chyba tu zakończę bo zaraz mnie coś trafi :/)
Buziaki ;*
Q.
Naprawdę?! Wow, szacun dla Twojej babci. ;)
UsuńRozumiem, dziękuję w ogóle, że stamtąd mnie tu odwiedzasz. Koniecznie przywieź mi pocztówkę! :D
Nie przepadam za powieściami fantastycznymi, więc chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, tutaj nie ma szału.
UsuńSłyszałam o tych książkach, ale nigdy mnie jakoś nie ciągnęło. To chyba kwestia tego, że nadal przekonuję się do fantastyki i boję się popsuć dobry obraz, który powoli się wyrabia. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
I dobrze, że cię nie ciągnęło. A, to rozumiem. Ja sobie zepsułam na samym początku, więc już teraz przywykłam. ;)
UsuńUwielbiam fantastykę i pomimo Twojej nie do końca zachęcającej opinii i tak tę książkę przeczytam. Intrygowała mnie od początku, więc to tylko kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
gabRysiek recenzuje
O, a to dziwne, ale w takim razie czekam na zaproszenie do Ciebie, gdy już pojawi się recenzja tej książki. ;)
UsuńPierwszy raz o niej słysze i chociaż uwielbiam fantastyke, tej książki nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPS Obserwuje i zapraszam do mmnie! :*
Jestem w stanie to zrozumieć i nie mam ci tego za złe. ;)
UsuńTa okładka nasuwa mi na myśl serię "Rywalki". Chyba zabieg marketingowy ... :)
OdpowiedzUsuńMoże poniekąd podobne. ;)
UsuńPierwszy raz o niej słyszę, ale chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biblioteka Tajemnic
Czekam w takim razie na Twoją recenzję. ;)
UsuńOdpuszczę sobie, zdecydowanie. To raczej nie moje klimaty. ;/
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic nie tracisz. ;)
UsuńI tak wiesz, że bym nie przeczytała, ale... Sądziłam, po poprzednio czytanych recenzjach na innych blogach, że jednak bardziej ci się spodoba :D
OdpowiedzUsuńA widzisz, udało mi się ciebie zaskoczyć!
UsuńSkoro jest to przeciętna powieść to ja jednak odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać coś innego. ;)
UsuńJa teraz mam na półce "Następczynię", po "Klejnot" też sięgnę :D
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
O, no to tez rozumiem, chociaż już ci zazdroszczę, bo ja Następczyni nie czytałam, a ta seria jest naprawdę słaba. ;)
UsuńJeszcze nie czytałam i chętnie to zmienię ;)
OdpowiedzUsuńO, w takim razie i na Twoją recenzję będę czekać. ;)
UsuńBardzo ladna okładka, ale chyba nie mam ochoty na powieść młodzieżową :) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. ;)
UsuńA mnie i tak ciekawi ta książka, choć niewiele pozytywnych opinii widziałam. Może dlatego, ze mam słabość do dystopii...
OdpowiedzUsuńMoże... To kiedy zaczynasz przygodę z tą serią? Z miłą chęcią zaglądnę na recenzję. ;)
UsuńOkładka jest cudowna i opis bardzo mnie zaintrygował więc mam nadzieję że o niej nie zapomnę i szybko przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na zaproszenie do Ciebie na recenzje. ;]
UsuńW ostatnim czasie uciekam od książek młodzieżowych i sięgam po książki starsze i przeznaczone dla już doroślejszych czytelników. Może jest to spowodowane tym, że większość książek młodzieżowych w ostatnim czasie pisana jest na znanych już schematach i nie potrafią mnie niczym zaskoczyć. W każdym bądź razie Twoja recenzja nie zachęca mnie zbytnio do sięgnięcia po tą książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
No niestety schematycznie może przypominać inne młodzieżówki, więc bardzo dobrze cię rozumiem. :) I nie naciskam. :)
UsuńChyba nie czytałaś zbyt dokładnie, skoro myślisz, że Ash miał być narzeczonym Carnelian.
OdpowiedzUsuń"jeden z mężczyzn w pałacu Diuszesy, który miał być narzeczonym jej siostrzenicy"