poniedziałek, 22 maja 2023

PRZEDPREMIEROWO: Anna H.Niemczynow - Maleńka

 Witajcie! 

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, którą przeczytałam dość szybko, ze względu na niespodziewaną propozycję wydawnictwa Luna. Zostało mi zaproponowane ambasadorstwo, a ja już miałam styczność z piórem autorki i obiecałam sobie, że dam jeszcze jedną, trzecią szansę pisarce, by zdecydować, czy będę chciała dalej zagłębiać się w inne tytuły pisarki. Jak ujrzałam okładkę... Moi Drodzy, koło tak PRZEPIĘKNEJ okładki, nie można przejść obojętnie. PREMIERA: 31.05.2023

Anna H.Niemczynow - zadebiutowała w 2017 roku. Zyskała rozgłos na polskim rynku wydawniczym dzięki powieściom m.in."Bluszcz", "Zostań, ile chcesz", "Jej portret". Studiowała nauki polityczne, prawo administracyjne i pedagogikę na Uniwersytecie Szczecińskim. 

Anna H.Niemczynow - Maleńka 



Czterdziestoletnia Zofia Wolant-Abramowicz, z zawodu tłumaczka, ma na koncie nieudane małżeństwo i niezwykle udaną córkę z tego związku. Kobieta wychodzi ponownie za mąż za mężczyznę będącym spełnieniem jej marzeń. Sielanka jednak nie trwa długo, bowiem mąż nie do końca akceptuje pasierbicę i pomimo starań nie udaje mu się tego ukryć.
Gdy córka Zofii kończy osiemnaście lat, ta postanawia zabrać ją w niezapomnianą podróż po Stanach Zjednoczonych. W wyprawę, która miała być przygodą tylko dla matki i córki, nieoczekiwanie wkracza Oliwer Prinz, przystojny młody kardiolog. Nie przeszkadza mu fakt, że Zofia jest od niego o dziesięć lat starsza i jest mężatką, i tak naprawdę lepiej by było, gdyby zamiast matką, zainteresował się córką.
Czy życie oby na pewno zaczyna się po czterdziestce?
Czy drugie małżeństwa są bardziej udane od pierwszych?
Jak mocno można kochać dziecko i ile jest się w stanie dla niego poświęcić?
Jak silna jest potęga intuicji i czy powinniśmy jej bezgranicznie ufać?
Te i inne ważne pytania padają pomiędzy wierszami opowieści. Proza życia subtelnie miesza się z dreszczem emocji spowodowanym egzotyczną wycieczką. Czy bohaterowie uwikłani w ziemskie zobowiązania zdobędą się na odwagę, by w codzienności pójść za głosem serca? Jeśli tak, to czy zdążą to zrobić, zanim będzie za późno.

Okładka tej książki prezentuje się przepięknie. Odcienie fioletu i różu, do tego kwiaty na okładce... Niby nic, ale grą kolorów jak najbardziej przyciąga wzrok. Jestem zachwycona. Czytałam tę książkę w formie elektronicznej, więc nie wiem, czy posiadać będzie skrzydełka, czy nie, czy stronice będą białe czy kremowe (obstawiam te drugie znając politykę wydawnictwa). Podczas pisania recenzji nie mam pojęcia jak finalnie będzie się prezentować, ale jestem przekonana, że cały zespół wydawnictwa dołoży wszelkich starań, by było najpiękniej. 

"- Obiecuję, że wszystko będzie w porządku - wyszeptał, zaskakując ją swoim wyznaniem.
Podniosła wzrok. nie tego się spodziewała. Sądziła raczej, że będzie obstawał przy swoim.
- Obiecuję, słyszysz?
Pokiwała głową.
Jak każdej zakochanej w swoim mężu żonie, również Zofii to wystarczyło. Obietnica, w którą chciała wierzyć. Słowo, któremu chciała ufać. Tylko tyle i aż tyle."

Jest to moje trzecie spotkanie z pisarką, które jak rzekłam podczas czytania "Którędy do raju", że dam jeszcze jedną szansę, która zadecyduje czy będę sięgać po inne pozycje autorki czy też nie. Gdy nadarzyła się okazja przeczytania przedpremierowo "Maleńkiej" uznałam, że to będzie idealny punkt zwrotny. Gdy zatopiłam się w lekturze, już wiedziałam. Wiedziałam, że to była dobra decyzja.
Czyta się szybko i przyjemnie. Styl jest lekki i nie posiada jakichkolwiek blokad podczas czytania. Jednak jest on specyficzny. Momentami zdarza się, że myśli bohaterów czy też opisy przeważają nad dialogami. Nie jest to w tej pozycji męczące, a pozwala nam zrozumieć poczynania głównej bohaterki. Przyznać muszę, że tym razem wciągnęłam się niemal od pierwszych stron i chciałam poznać burzliwą przeszłość Zofii. Jest to książka, która zapada w pamięć. To, co ma tu miejsce, zostaje w głowie na długo i sprawia, że w naszej głowie otwiera się bramka z przemyśleniami. Po doczytaniu do ostatniej kropki musiałam na moment wyciszyć się i jeszcze raz, powoli wszystko przemyśleć, poukładać. W niezwykle prosty sposób pisarka ukazuje nam prozę życia, to, jak życie może wyglądać, nie koloryzując go. Ubiera je w kolorowe szaty, ale głównie widzimy je w szarych odcieniach. A ja bardzo lubię takie historie, proste, życiowe, które mogłyby śmiało przydarzyć się nam. Zwykłemu Kowalskiemu...

Zofia jest bohaterką, która wywoływała we mnie sprzeczne uczucia. Początkowo denerwowała mnie bardzo swoim zachwianym nastrojem, niezdecydowaniem. Starałam się być dla niej wyrozumiała, bo z każdą kolejną stroną dowiadywałam się o niej coraz więcej. Co przeżyła, co ją odpycha. Gdy dowiedziałam się, co ją tak naprawdę bolało, zaczęłam jej współczuć i kibicowałam do ostatnich niemal stron, by wszystko potoczyło się dla niej pozytywnie. Głównie to na niej się skupiamy, chociaż mamy też inne postacie, równie ważne, mające wpływ na całość.
Mając na celowniku wciąż Zosię, zaczynałam ją coraz lepiej rozumieć. Przykro mi było patrząc na jej smutek, cierpienie, a wspomnienia wciąż katowały ją na każdym kroku. Każdego dnia dawały o sobie znać, nie pozwalając jej być w pełni szczęśliwą i spełnioną kobietą. I w końcu miarka się przelewa. Zdecyduje się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych z ukochaną córką. Wycieczka ta staje się przełomem w jej życiu...
Uważam, że bohaterowie zostali stworzeni świetnie, każdy z nich jest inny, różni się charakterem... Jednych polubimy, drugich nie... Niektórzy zarzucą na nas urok, a drudzy niemal od pierwszego "zobaczenia" zdecydowanie nas odepchną. I za tą prawdziwość dziękuję autorce - bo właśnie takimi ludźmi jesteśmy my sami. Czytając powieść o ludziach, których możemy spotkać na ulicy - moim zdaniem przynajmniej - jest zdecydowanie lepiej. Takie właśnie jest nasze życie, niekoloryzowane. 

"- Nie zamykaj serca na miłość - powtórzyła. - Nigdy, przenigdy. Tylko ona tak naprawdę się liczy. Miłość jest w tobie, znajdź ją, kochaj i rozsiewaj na ludzi. Nawet jeśli cię ranią. Bądź niczym nasączona miłością gąbka. Wyciskaj z siebie, co się da, i jednocześnie pamiętaj, że wyciśniesz tylko to, co w tobie jest. Dlatego karm się miłością i żyj nią. Mnóż ją dookoła. To takie ważne."

Zdaje sobie sprawę, że wielu z Was sięga po lektury po to, żeby odciąć się od rzeczywistości. Czy jest sens wyjść z naszych codziennych trosk i wejść do świata w którym mamy to samo? Ja uważam, że to jest dobre, bo i tak nie żyjemy swoimi problemami, a tymi w książce. Jestem czytelnikiem, który uwielbia zatapiać się w cudzych prawdziwych historiach, gdyż można z takich powieści naprawdę wiele wyciągnąć. I właśnie w recenzowanym dziś tytule znajdziecie wiele ważnych aspektów życiowych, na które warto zwrócić uwagę.
Nie jest to tylko powieść o miłości, przyjaźni... Opisuje relacje międzyludzkie, ukazuje, jak te relacje poprzez brak rozmowy, niedomówienia zaczynają się psuć, niemal gnić od spodu. Pokazuje, jakie mogą mieć fatalne skutki. Siła matczynej miłości jest ogromna, co widzimy na przykładzie Zofii i jej córki. Jesteśmy w stanie zauważyć plusy i minusy całkowitego poświęcenia się rodzinie, które wychodzą tylko od jednej, a nie dwóch osób. Ważnym punktem jest również intuicja, która niejednokrotnie pokazuje nam, że warto ją było wziąć sobie do serca, a nie zostawić na pastwę losu i zapomnieć.
A najważniejsze moim zdaniem jest to, że Anna H.Niemczynow ukazuje, jak wiele można stracić, przez własną głupotę.
Zawsze uważałam, że rozmowa, szczerość i obecność to FUNDAMENTY udanej relacji. A gdy ich zabraknie... może stać się tak, jak podziało się to w drugim małżeństwie głównej bohaterki. 

Jestem wdzięczna, że autorka skupiła się bardzo na postaciach. Niektórzy z Was uznać mogą, że niektóre fragmenty są aż nazbyt dokładne i przeciągnięte, niepotrzebne... Ja jednak tak nie myślę. Każdy z nas może zrozumieć zachowanie ludzi z tej książki na inny sposób.
W szczególności Zośka, kopała sobie dołek sama. Sama dla siebie, wciąż rozpamiętując przeszłość. Nie patrzyła pozytywnie na to, co może ją dobrego spotkać. Za wszelką cenę chciała uchronić się przed przeszłością, która ciągnęła się za nią niczym woń perfum. Sprawiło to, że zapomniała o tym, co najważniejsze, o tym, że można być szczęśliwym, nawet z kiepską przeszłością, wystarczyło się tylko oddzielić grubą kreską. Jasna sprawa, że nie jesteśmy w stanie wyrzucić wspomnień z głowy, wyprzeć się ich. Jednak patrząc z perspektywy przeszłości na osoby z teraźniejszości nie będzie niczym dobrym. Bardzo łatwo można się pogubić i tak stało się właśnie z kobietą. Podczas tych lekko ponad czterystu stron, odsłania się przed nami, pokazuje swoje słabości, sprawy z dawnych lat, które wciąż mają na nią wpływ.
Widzimy też, jak bohaterowie postawieni pod ścianą, doceniają to, co mieli, a co utracili bezpowrotnie. Nie tak łatwo jest odbudować stracone zaufanie, nic dwa razy takie samo już nie będzie, zresztą zrzućcie na podłogę ulubiony kubek. Pęknięte elementy, które skleicie i tak będą widoczne i tak samo jest z drugim człowiekiem. Nie da się wymazać popełnionych błędów, a słowa jak ostrze, boleśnie ranią i zostają w naszych głowach na zawsze, wciąż jak echo odbijając się w naszych głowach, w odpowiednich momentach... 

"- Chociaż jestem twoja matką, bądź pewna, że masz we mnie przyjaciółkę. Nie taką, jak twoje rówieśniczki. Oj, nie. Moja przyjaźń dla ciebie jest bezwarunkowa. Nigdy nie ustanie. Nigdy, słyszysz? - mówiła, trzymając policzki Julii."

Reasumując uważam, że jest to niezwykle prawdziwa, życiowa historia, która może spotkać niejednego z nas. Ukazuje te trudne chwile, zwątpienie w samego siebie, bohaterowie stoją na rozdrożu dróg, nie wiedząc, którą ścieżką kroczyć. "Maleńka" pokazuje nam jak silna i bezwarunkowa potrafi być matczyna miłość, jaka relacja może istnieć między matką, a córką... Zmusza do refleksji, a na sam koniec sprawia, że nie możemy otrząsnąć się z zaskoczenia. Uważam, że jest to wartościowa opowieść, którą koniecznie musicie poznać. Szczególnie polecam ją osobom, które znają i lubią powieści autorki, ale również i tym, którzy zaczytują się w powieściach obyczajowych. Polecam ją osobom, które lubią czytać o prawdziwym, nie koloryzowanym życiu. ZDECYDOWANIE polecam. 

Macie w planach tę opowieść? Która z powieści pisarki jest Waszą ulubioną? Bo moja to zdecydowanie "Maleńka"... 

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu 



2 komentarze:

  1. Jejku, jak to wspaniale napisałaś. Uwielbiam książki Ani i czekam na premierę. Po Twojej recenzji, to jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń

Chciałabym podziękować Wam za każde odwiedziny, za każde przeczytane słowo, to wiele dla mnie znaczy, naprawdę. Lubię dyskutować, więc jeżeli podejmiecie się dyskusji, napiszecie choćby kilka słów, ja będę szczęśliwa i zawsze odpowiem.
Raz jeszcze, dziękuję. ♥

Opisy książek w większości nowych postów pochodzą z lubimyczytać bądź niektóre wymyślam sama. ;)