Witajcie!
Przychodzę dzisiaj do Was z w miarę krótką recenzją książki jaką w ostatnim czasie udało mi się przeczytać. Wiem, że jestem ostatnią osobą, która czyta fantastykę, ale w ostatnim czasie dużo współpracuję z Wydawnictwem WasPos, że miałam okazję przeczytać coś z gatunku, który niekoniecznie leży w moich gustach. Jednak o tej chciałabym Wam kilka słów jednak napisać, bo uważam, że jest całkiem niezła i mogłaby Wam przypaść do gustu. Zdaję sobie sprawę, że przebywają na moim blogu czytelnicy, którzy lubią fantastyczną literaturę. A więc przejdźmy do setna.
Beata Worobiec - Wiecznie młoda,
choć już nie gniewna. Pasją tworzenia zarażona przez ukochanego
dziadka. Uwielbia dawać czytelnikom część siebie, bawić i
zarażać emocjami. Ruda z wyboru, wredna z natury, a przede wszystkim
zawsze otwarta na kontakt z czytelnikami na stronie beatapisze.pl (opis pochodzi ze strony lubimyczytać) PLANOWANA PREMIERA: 19.08.2019
Beata Worobiec - Rubinowy książę
W chwili, gdy mgielny wilk porwał duszę Mili, życie Sephory wywróciło
się do góry nogami. Jak na potomka bogini przystało, postanowiła
wyruszyć siostrze na ratunek. Do pomocy miała owianą legendami
dziewczynę z tatuażem na szyi (której wszyscy życzą śmierci),
przestraszonego dowódcę straży (z alergią, przez którą ciągle pociągał
nosem) i przeklętego parobka (który podejrzanie wiele wie na temat
cmentarzy). Niestety już na początku wyprawy zadzierają z
najgroźniejszym kambionem w całym imperium. Tylko pomoc Rubinowego
Księcia może uratować ich przed gniewem Yotama Szorstkopalcego i
wyciągnąć duszę Mili z Otchłani. Zwłaszcza, że za rogiem czai się
rewolucja, a lud z całych sił pragnie obalić imperatora. Czy w świecie
pozbawionym Słońca, może zalśnić iskierka nadziei? Jedno jest pewne – to
nie jest miejsce dla bohaterów.
Zaczynając od okładki jak to u mnie zwykle bywa, powiem szczerze - od razu wpadła mi w oko. Czerwone oczy oraz ich dziwny właściciel. Zaintrygowało mnie to spojrzenie. Nad tytułem znajduje się jakby pałac, zamek, który troszkę kojarzy mi się z serią Wieczne życie - Geny Showalter. Ona miała w tej trylogii świetne okładki i tak jakoś mi się z nią częściowo skojarzyło. Już nie mogę się doczekać wersji papierowej. Wiem, że będzie miała kremowe strony, dużą, czytelną czcionkę oraz to, co kocham najbardziej - skrzydełka. Teraz zostaje mi czekać do premiery, kiedy to na Instagramie w mojej relacji na pewno się pochwalę tym egzemplarzem, bo jestem przekonana, że będzie robił niemałe wrażenie.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i całkiem udane. Wszak nie sądziłam, że aż tak przypadnie mi do gustu powieść z gatunku fantasy, polskiego autora... Tak, ja nie przepadam za fantasy, no chyba, że nie jest to odpychająca lektura, nudna jak flaki z olejem i przede wszystkim trudno napisana. Nie spodziewacie się, jakie było moje zdziwienie gdy odkryłam, że autorka ma na swoim koncie już kilka innych powieści! Jak dobrze, że jest serwis lubimyczytać - który zawsze podpowie i pokaże co nieco. Czyta się tę historię niezwykle szybko i z wielkim zainteresowaniem. Nawet ktoś, kto nie obraca się w tym gatunku może się zaciekawić, tak jak to było w moim przypadku. :) Pióro autorki jest lekkie, przystępne, pozbawione blokad. Myślę, że kiedyś być może skuszę się na jej jakąś powieść. Zresztą jakby czasem kiedyś powstał ciąg dalszy do Rubinowego księcia - to z całą pewnością bym się skusiła! Mamy tutaj specyficzne pióro, ponieważ momentami ironia sypie się tutaj w większej ilości. Momenty, w których uśmiech sam ciśnie się na nasze usta... Kąśliwe uwagi, często trafne sprawiają, że lektura nie jest nudna. Polecam już teraz!
Naszą główną bohaterką jest Salamandra. Na samym początku naprawdę jej... nie lubiłam. Nie potrafiłam obdarzyć ją sympatią, więc ją tylko tolerowałam. Jednak z czasem (czyt.gdzieś w połowie książki) poczułam, że mogłabym ja tak de facto polubić. Trochę jej współczułam - nie miała zbyt łatwo, ale podziwiam ją za słomiany zapał, za odwagę, a już w szczególności wtedy, kiedy uciekała gdzie pieprz rośnie jako pierwsza. :D Jest to bardzo specyficzna bohaterka i jestem niezmiernie ciekawa tego, jak Wy ją odbierzecie. Czy ją polubicie? Mam nadzieję. Jest też tutaj smarkający dowódca straży, ale jego to kompletnie nie polubiłam. Denerwował mnie jak mało kto. Udawał chojraka a był okropnie strachliwy. A z kolei parobek wydawał mi się od samego początku sympatyczny, miły, ale i również kopany niezbyt rzadko przez los. No i Remarco, który utkwił w mojej głowie chyba na amen. Tego to mi dopiero było szkoda.
Jak widzicie, jest tu sporo bohaterów, każdy z nich różni się od siebie diametralnie, ale każdy z nich wzbudza jakieś emocje w nas, Czytelnikach. Myślę, że autorka dała z siebie wszystko tworząc te postacie i nie będziecie zawiedzeni.
Nie było tutaj jakichś skrajnych emocji, ale w jednej scenie, gdy widziałam Remarco po raz ostatni, serce mi dosłownie krwawiło. Czułam się tak sponiewierana, jak mało kiedy. On mi naprawdę zapadł mocno w pamięć. I za tego bohatera serdecznie dziękuję autorce, bo zawsze przynosił iskierkę humoru i zadziorności w tej lekturze. Czyta się szybko i jest to dość ciekawa historia, więc to jest dużym plusem.
Również zasługuje na uwagę fakt, że nie ma tu przeładowania treścią. Tekst jest wyważony, dialogi i opisy nie przytłaczają, są świetnie rozłożone.
Fabuła dobrze przemyślana, a wątki poprowadzone do końca. Akcja ma swoje tempo, które sprawi, że będziecie w dość szybkim tempie podążać za bohaterami i z ciekawości będzie wam trudno się od niej oderwać.
Reasumując uważam, że książka jest ciekawie napisana, z różnorodnymi bohaterami. Lekkim piórem napisana, co sprawia, że chce się czytać i czytać. Dla niezbyt wymagających czytelników, z tegoż gatunku będzie w porządku, a ci, którzy dużo wymagają od powieści fantastycznej - niech sami sprawdzą, czy jest dobra czy nie. Dla tych, którzy niekoniecznie czytają tego typu literaturę to i tak zachęcam. Ja się skusiłam i dobrze spędziłam przy niej swój czas, a przypuszczam, że z Wami będzie podobnie. :) Kitty, jeśli to czytasz, daj znać co myślisz. I wiem, że z pewnością jesteś w niemałym szoku, że sięgnęłam po fantastykę. Ale ja tez jestem. I to w jeszcze większym, bo książka przypadła mi do gustu. :D
A Wy co o niej myślicie? Skusicie się, czy też nie? Dajcie znać, czekam cierpliwie. A może pióro B.Worobiec jest Wam już znane? Polecacie jej powieści?
Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję wydawnictwu
O rany, ależ miałam stracha, jak zobaczyłam informację o przedpremierowej recenzji - PIERWSZEJ! A wiadomo, że pierwsza zawsze najbardziej zapada w pamięć. Dziękuję za nią!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że odrobinę mnie zaskoczyło to, że Salamandra została uznana za główną bohaterkę - nie taki był mój plan :D To miało być o Avalonie :D Główny wątek Salamandry miał zostać rozwinięty dopiero w drugiej części :D Jeśli jednak ta bohaterka według Was (czytelników) została najlepiej odebrana, to myślę, że później będzie już tylko lepiej :)
Nie ma co się bać! :D I nie ma za co. :) Cóż, ja odebrałam ją inaczej. ;p
UsuńNie znam autorki. Recenzja jest tak przekonująca, że pewnie skuszę się na tę powieść, choć fantastyka nie należy do mojego ulubionego gatunku..
OdpowiedzUsuńTo tak jak i u mnie, a jednak spodobała mi się. ;)
UsuńZachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńPo tej recenzji zaczynam wyczekiwać premiery tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ciesze się. ;)
UsuńTeż ją już przeczytałam i jak dla mnie rewelacja!
OdpowiedzUsuń