Dzień dobry!
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją książki, która totalnie mnie zaskoczyła. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się po niej tego, co dostałam. Dlatego też długo zastanawiałam się, czy czytać ją, czy też nie. Wydawało mi się wtedy, że będzie to kolejna obyczajówka, która może przez obok mnie obojętnie, która nie wzbudzi we mnie żadnych emocji, nic kompletnie, null. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że zaryzykowałam...
Katherine Center - pisarka amerykańska, absolwentka Vassar College i programu Creative Writing Uniwersytetu w Houston, autorka bestsellerów "New Your Timesa".
Katherine Center - Milion nowych chwil
Młoda, piękna i zdolna Maggie właśnie skończyła studia i ma rozpocząć wymarzoną pracę. Do tego jest w szczęśliwym związku z Chipem - przystojniakiem, który wkrótce otrzyma licencję pilota. Są walentynki i spodziewa się, że podczas wycieczki samolotem Chip jej się oświadczy. A potem wezmą ślub i będą żyli długo i szczęśliwie. Jednak najpiękniejszy dzień w jej życiu zamienia się w koszmar. Romantyczny lot cessną kończy się wypadkiem, a Maggie odnosi poważne obrażenia. W jednej chwili traci wszystko. W szpitalu musi zmierzyć się z bolesną prawdą, że nic już nie będzie takie samo jak dawniej.
Okładka tej książki wpada w oko, przynajmniej w moje. Widzimy dwoje ludzi - mężczyznę i kobietę, szczęśliwych, uśmiechniętych - przynajmniej kobietę. Gdzieś w tle majaczy jezioro. Delikatna kolorystyka chyba częściowo przekonała mnie do zaryzykowania po sięgnięcie lektury. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Duża czcionka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Mamy tutaj kremowe strony i brak literówek. Wydawnictwo spisało się świetnie.
Przechodząc z kolei do autorki, jest to moje pierwsze spotkanie z nią, ale jakże cudownie udane. Nie spodziewałam się, że aż tak ta lektura przypadnie mi do gustu. Cieszę się ponieważ wciągnęłam się od pierwszych stron i już na samym początku poczułam, że historia Margaret utknie mi w głowie na dłużej. I tak się stało. Niektóre strony przewracałam z ogromną trudnością, jakby były przeładowane emocjami i wszystkim innym. Autorka posługuje się lekkim piórem, przystępnym, dzięki czemu czyta się powieść jednym tchem. W dodatku nie napotkałam jakichkolwiek barier, które uniemożliwiłyby mi czytanie tej książki. Myślę, że i Wy bez problemu polubicie się z piórem pisarki i wręcz go pokochacie, tak jak ja. W sumie ja już tęsknie za tą historią. Trafiłam na jedną z niewielu pięknych lektur, które przeczytałam w całym swoim życiu. A miała być to na pierwszy rzut oka nic nieznacząca, niewyróżniająca się z tłumu książka obyczajowa...
"Nie ma sensu oglądać się za siebie. Wiem, co
znaczy walczyć, upadać i znów stawać do walki. Wiem, jak żyć w zgodzie
ze sobą. Wiem, jak rozkoszować się każdym przytuleniem, każdym porannym
pływaniem, każdą jazdą na koniu o zachodzie słońca, każdym łaskotaniem,
każdym posiłkiem, każdą ciepłą kąpielą i każdą chwilą, kiedy ktoś mnie
rozśmieszył. A nade wszystko wiem, że muszę się cieszyć z tego, co mam.
Dostałam jedno życie, a ono toczy się tylko naprzód. I jest wiele
rodzajów szczęśliwych zakończeń."
Pokochałam Maggie od samego początku. Od razu rozumiałam ją bardzo dobrze i z niektórymi kwestiami się z nią zgadzałam. Gdy trafiła do szpitala, czułam się jak jej anioł stróż, jakbym koczowała przy jej łóżku. Naprawdę. Tak się z nią zżyłam, że gdy nie mogłam akurat w danej chwili czytać książki, myślami obstawiałam, co się może wydarzyć. Jest to naprawdę dzielna i silna dziewczyna jakich mało. Uwierzycie, jak sami ją poznacie.
Ian. Nie wiem dlaczego, ale na samą myśl o nim, miękną mi kolana. Mimo swojego początkowego charakteru, uporu i słodkiego - akcentu - i tak go polubiłam. Chyba nawet bardziej niż Maggie? Przepraszam kobieto, ale sama rozumiesz... Ten akcent - który mogłam sobie tylko wyobrazić... Jestem pewna, że skradnie on Wam wasze serca. Świetny facet, tylko kilka razy pacnęłabym go w głowę, żeby zastanowił się co mówi i co robi. Ale gdy tylko wkraczał na strony powieści - moje serce biło zdecydowanie mocniej i szybciej.
Emocje, które pojawiły się w tej powieści były na tyle wyczuwalne, że gdy tylko miałam w ręce "Milion nowych chwil" wiedziałam, że dany rozdział będzie trudny, bądź kipiący uczuciami - które odczuwałam, a to nie dzieje się zbyt często. Uwierzcie mi, że to, co czułam naprawdę był prawdziwe i wydawać by się mogło, że sama to wszystko czuję, przeżywam... Tak silne, że aż niemożliwe. Dlatego jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona, że sięgnęłam po tę historię. Jest naprawdę piękna i bolesna, ale i prawdziwa. Nikt nie może sprzeciwić się i powiedzieć - nie, nieprawda. To nie mogło się wydarzyć. A jednak, mogło, i kto wie, jak wiele jest takich przypadków?
Historia o życiu, które jest prawdziwe, którego autorka nie koloryzowała. Pokazała nam skutki lekkomyślnych decyzji osób. Osób, które nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co mogą spowodować... Widzimy drogę, którą przebywa nasza Margaret. Drogę usłaną kolcami, ciągłymi upadkami i brakiem wiary w siebie i lepsze jutro. Jednak gdzieś tam pojawia się iskierka nadziei, która rzuca nam koło ratunkowe na pomoc. Usiłuje pokazać, że jeśli tylko zawalaczymy, będziemy w stanie zdziałać wiele, lecz musimy wierzyć i chcieć, nic więcej. Wiadomo, że nie w każdym przypadku jest szansa by wyjść cało, ale zawsze nadzieja umiera ostatnia.
"Jeżeli nie wiesz, co zrobić dla siebie, zrób coś dla innych."
Książka ma odpowiednie tempo. Nie mknie zbyt szybko, ale też nie toczy się powoli. Doprawdy bardzo się cieszę, że się zdecydowałam ją przeczytać, nie żałuję, a wręcz jestem szczęśliwa, bo to jedna z niewielu tak pięknych i prawdziwych historii, która mogłaby przydarzyć się również i nam.
Reasumując brakuje mi słów, jak mogłabym jeszcze Wam polecić tę powieść. Po prostu musicie ją przeczytać. Jest wyjątkowa. Polecam z całego serca. 💓
Skusicie się? A może lektura już za Wami? Co o niej sądzicie? Podzielcie się ze mną swoim zdaniem, będę wdzięczna. :)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Muza oraz Business&Culture
Na pewno będę czytała tę książkę i mam wobec niej duże oczekiwania. 😊
OdpowiedzUsuńMyślę, że je spełni. ;)
UsuńMnie urzekła ta historia. Przyłączam się i również polecam tę książkę 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy podobne zdanie. ;)
UsuńWłaśnie ją czytam. Twoja recenzja mnie inspiruje, żeby przeczytać do końca. Książka ma swoje momenty :) choć niekiedy nudzi ale jestem ciekawa co jest dalej, na razie 250 stron za mną ;)
OdpowiedzUsuńI jak, doczytałaś do końca? :)
UsuńTak nawet napisałam recenzję i jest na blogu. Generalnie mam podobne odczucia. Jest to książka po prostu dobra. Można bez czytania ją zakwalifikować do przeciętnych ale coś ze sobą niesie dlatego można ją spokojnie czytać.
UsuńTo już druga recenzja tej książki, na jaką dzisiaj trafiłam i druga, która ją chwali... Cóż, może faktycznie będzie to pozycja warta tego, by po nią sięgnąć ;) Dopisałam ją do listy "do przeczytania" i zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko^^
Książki bez tajemnic
Trzymam kciuki, byś faktycznie po nią sięgnęła. :)
UsuńJuż ją mam w planach, tyle osób dookoła zachwala, że trzeba sprawdzić czy naprawdę jest tak dobra.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jestem ciekawa twojego zdania. ;)
UsuńZachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńGdzieś już widziałam tą książke, bardzo zaciekawiła mnie Twoja recenzja!
OdpowiedzUsuń"Milion nowych chwil" to całe mnóstwo emocji, które przeżywają bohaterowie, a wraz z nimi czytelnicy. Świetna, zaskakująca i bardzo uczuciowa powieść, od której trudno się oderwać. Katherine Center stworzyła powieść, którą pochłania się w kilka wieczorów i z pewnością warto ją poznać. :)
OdpowiedzUsuń