Dzień dobry!
Dzisiaj chciałabym polecić Wam pewną lekturę, która wzbudziła moje zainteresowanie już samą okładką, gdy ujrzałam ją na relacji wydawnictwa na Instagramie. Jako, że korzystam z niego niezbyt często, naprawdę miałam szczęście, że trafiłam na zapowiedzi i ujrzałam w nich Wyspę dusz. Po przeczytaniu opisu już nie mogłam się doczekać, aż ją poznam. Była ciekawa tego, co w niej zastanę, co z niej wyniosę, co poczuję podczas czytania... Aż w końcu w dwa dni pożarłam ją, niemal dosłownie. Zapraszam serdecznie na moją recenzję. ;)
Johanna Holmström - urodziła się w 1981 roku w Helsinkach. Zadebiutowała w 2003 roku książką Inlåst i inne nowele, nominowaną do nagrody Szwedzkiego Radia. Przełomowym tytułem jej twórczości okazała się Camera Obscura. Autorka ma również na swym koncie dwie sztuki teatralne.
Kristina zostaje wysłana na Sjalö, wyspę w archipelagu Turku, którą rzadko kto opuszcza. Czterdzieści lat później trafia tam siedemnastoletnia Elli Curtén. Dziewczyna z mieszczańskiej rodziny marzy o życiu, które składa się z czegoś więcej niż skrojona na miarę egzystencja w rodzinnym domu. Zostaje wciągnięta w szaloną karuzelę przestępstw i nieposłuszeństw, a następnie wysłana do szpitala psychiatrycznego, w którym czas stanął w miejscu.
Pielęgniarka Sigrid Friman będzie łączniczką między Kristiną a Elli, tym, co stare i nowe – w okresie, gdy nad Europę nadciąga potworna wojna.
Zaczynając od okładki przyznaję bez bicia - wpadła mi w oko. I właśnie przez wzgląd na nią zainteresowałam się samą powieścią. Widzimy przepiękne, bladoniebieskie, nawet blado szare tło. Na samym środku wyspa, która otoczona jest zewsząd wodą. Intrygujące, prawda? Jak zwykła wyspa. Przecież to normalne. Z pozoru mogłoby się tak wydawać. ;)
Po prostu okładka na tyle zawróciła mi w głowie, że ciesze się niezmiernie, że mam ją w swojej kolekcji bo jest doprawdy przepiękna. I zarazem minimalistyczna. :)
Ma twardszą oprawę, nie posiada skrzydełek. Białe kartki wiem, że mogą niektórym z Was przeszkadzać, ale dla takiej historii... warto się pomęczyć. Czcionka duża, odstępy między wersami i marginesy są zachowane. Literówek w tekście brak. ;)
Jestem zadowolona z tego wydania, Sonia Draga odwaliła kawał świetnej roboty!
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że nie wiedziałam do końca, czy pisarka spełni moje oczekiwania. Nie miałam tej pewności i obawiałam się, ale jak się okazało bez potrzeby ponieważ autorka i tak dała mi coś zgoła odmiennego. Coś, czego kompletnie się nie spodziewałam.
Jej pióro nie należy do lekkim i przyjemnych - to musicie wiedzieć. Styl jest specyficzny, może trochę smutny, melancholijny... Może Wam się wydawać, że wszystko płynie tak bardzo powoli, albo stoi w miejscu. Chociaż właśnie samo to, sposób, w jaki przekazuje nam treść książki jest doprawdy powalający. Zabierając się za Wyspę dusz, nie spodziewałam się, że z wrażenia zatka mnie nie raz. Gdybym miała więcej czasu, na pewno połknęłabym ją na raz, ale musicie wiedzieć, że to nie będzie lekka przeprawa. Niby kryminał, niby powieść psychologiczna... Istny misz masz. Ale za to jaki cudowny! To książka, którą koniecznie musisz poznać. Tak, właśnie Ty. I Ty. Ty również. Wy wszyscy musicie ją poznać.
Reasumując jak na pierwsze spotkanie z pisarką, to moje wrażenie jest takie: zbieram szczękę z podłogi i staram się ją poskładać w jedną stabilną część.
Bohaterowie tej książki, to głównie kobiety. Mamy kilku mężczyzn, ale to nie o nich tutaj chodzi. Samą powieść mamy podzieloną na trzy części. Każda z nich jest oddzielna, przydzielona z osobna Kristinie, Ellie i Sigrid. Nie chcę zbyt wielu informacji o nich zdradzać, chociaż chciałabym móc powiedzieć tak wiele... Są to kobiety, szczególnie Kristina i Ellie z dość mocno zarysowaną przeszłością, czy nawet całym życiorysem. Ich życie nie jest usłane różami i uważam, że jest to bardzo trudna kreacja bohaterów. Ich dogłębne myśli, uczucia, spostrzeżenia i to wszystko inne... Sprawia, że czytelnik chwilami traci głowę. Nie wiem czy to, co czyta nie jest wymysłem jego wyobraźni - bo i tak było ze mną, Moi Drodzy.
Uważam, że postacie w tej książce zasługują na Waszą uwagę oraz zrozumienie. Ja je polubiłam mimo iż były doprawdy trudnymi osobami, jednak na swój sposób miały coś, co mnie do nich przyciągało. Co sprawiało, że chciałam poznać je lepiej, dlatego z wielką ciekawością przewracałam następne strony lektury.
Myślę, że autorka powinna dostać medal za te trzy bohaterki. Dzięki nim opisała pewne problemy społeczne, pokazała je z takiej strony, jakimi są naprawdę bez koloryzowania rzeczywistości i za to należą się oklaski i same pochwały. Jak dla mnie bomba, mimo iż lektura jak po raz kolejny wspominam - nie należy do łatwych i przyjemnych.
Akcja nie gnała tutaj na łeb, na szyję. Płynęła powoli, ale my ja jak w jakimś transie pochłaniałam każdą kolejną stronę z jeszcze większym zachwytem i ciekawością. Doprawdy serce mnie bolało, jak musiałam się z nią rozstać. Dlatego jeśli szukacie lekkiej książki na odprężenie - to ta nie zalicza się do tego grona. Tę powieść czytając, trzeba jednocześnie rozumieć. Odczytywać na każdy możliwy sposób i próbować postawić się na miejscu naszych bohaterek. Chociaż nawet tego ostatniego nie trzeba, bo bycie obserwatorem i czytającym myśli głównych postaci jest wystarczająco... smutne.
Owszem, nie znajdziecie tutaj pozytywnych emocji - przynajmniej ja tutaj takowych nie poczułam. Nie znalazłam chociażby iskierki nadziei i szczęścia. A więc odradzam ją osobom, które mają w tej chwili gorsze dni. Bo może Was ona przytłoczyć i może być nie ciekawie.
Pisałam Wam nieco wyżej, że autorka mnie zaskoczyła i dała mi coś zgoła innego.
Sięgając po tę lekturę spodziewałam się w dużej mierze powieści kryminalnej. Niestety nie dostałam tego, czego się spodziewałam. Bardziej jest to powieść skupiająca się nazbyt dokładnie na psychice bohaterek. I to jest coś, co powala czytelnika na kolana.
W niezwykle interesujący sposób pani Johanna przekazuje nam to, co Kristina, Ellie i Sigrid czują. Myślą. Wtedy, gdy one czują dreszcze i my je mamy. Gdy one są smutne - my również jesteśmy. Niemal przypominamy lustrzane odbicie. Mogłabym ją po części nazwać dogłębną analizą zachowań trzech bohaterek, ich myśli i uczuć oraz postępującej choroby. Brzmi groźnie? Chyba bardziej niepewnie, ale uważam, że i tak powinniście sięgnąć po tę lekturę. Znajdziecie w niej również tytułową wyspę, która dla jednych może jest azylem, a dla drugich więzieniem. Jednak nie chcąc zdradzać za wiele, będę zbliżać się ku końcowi...
Reasumując uważam, że jest to jedna z lektur trudnych, z wysoko postawioną poprzeczką. Lektura, która namiesza wam w głowie i pokaże widoki, sytuacje niezbyt przyjemne, aczkolwiek prawdziwe. Powieść nie dla wszystkich, a dla ludzi o mocnych nerwach oraz z niekoniecznie podłym nastrojem, bo książka może was przytłoczyć. Jeśli lubicie szwedzkie kryminały to możecie sięgnąć, ale nie wiem, czy do końca pod tym względem zostaniecie usatysfakcjonowani. Jeśli lubicie trudne lektury, z portretami psychologicznymi to szczerze polecam - to jest odpowiednia książka z naprawdę wysokim poziomem, która da Wam to, czego będziecie chcieli. Ja jestem totalnie oczarowana, trochę jeszcze na kacu, ponieważ wciąż w głowie analizuje sytuacje, które spotkałam w tej lekturze i staram się wymyślić, co by było gdyby to czy tamto po prostu się nie wydarzyło. JESTEM PO PROSTU ZACHWYCONA. Jedna z najlepszych, przeczytanych książek dla mnie w tym roku, a nawet może i życiu?
A co Wy sądzicie na temat tej książki? Czytaliście już ją może? A może macie w planach? Dajcie znać, jestem ogromnie ciekawa tym bardziej, gdy ja jestem naprawdę zadowolona. ;)
Johanna Holmström - urodziła się w 1981 roku w Helsinkach. Zadebiutowała w 2003 roku książką Inlåst i inne nowele, nominowaną do nagrody Szwedzkiego Radia. Przełomowym tytułem jej twórczości okazała się Camera Obscura. Autorka ma również na swym koncie dwie sztuki teatralne.
Johanna Holmström -Wyspa dusz
Pewnej jesiennej nocy w 1891 roku Kristina Andersson topi dwoje swoich
śpiących dzieci w rzece Aurze. Potem wiosłuje w stronę domu.Kristina zostaje wysłana na Sjalö, wyspę w archipelagu Turku, którą rzadko kto opuszcza. Czterdzieści lat później trafia tam siedemnastoletnia Elli Curtén. Dziewczyna z mieszczańskiej rodziny marzy o życiu, które składa się z czegoś więcej niż skrojona na miarę egzystencja w rodzinnym domu. Zostaje wciągnięta w szaloną karuzelę przestępstw i nieposłuszeństw, a następnie wysłana do szpitala psychiatrycznego, w którym czas stanął w miejscu.
Pielęgniarka Sigrid Friman będzie łączniczką między Kristiną a Elli, tym, co stare i nowe – w okresie, gdy nad Europę nadciąga potworna wojna.
Zaczynając od okładki przyznaję bez bicia - wpadła mi w oko. I właśnie przez wzgląd na nią zainteresowałam się samą powieścią. Widzimy przepiękne, bladoniebieskie, nawet blado szare tło. Na samym środku wyspa, która otoczona jest zewsząd wodą. Intrygujące, prawda? Jak zwykła wyspa. Przecież to normalne. Z pozoru mogłoby się tak wydawać. ;)
Po prostu okładka na tyle zawróciła mi w głowie, że ciesze się niezmiernie, że mam ją w swojej kolekcji bo jest doprawdy przepiękna. I zarazem minimalistyczna. :)
Ma twardszą oprawę, nie posiada skrzydełek. Białe kartki wiem, że mogą niektórym z Was przeszkadzać, ale dla takiej historii... warto się pomęczyć. Czcionka duża, odstępy między wersami i marginesy są zachowane. Literówek w tekście brak. ;)
Jestem zadowolona z tego wydania, Sonia Draga odwaliła kawał świetnej roboty!
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że nie wiedziałam do końca, czy pisarka spełni moje oczekiwania. Nie miałam tej pewności i obawiałam się, ale jak się okazało bez potrzeby ponieważ autorka i tak dała mi coś zgoła odmiennego. Coś, czego kompletnie się nie spodziewałam.
Jej pióro nie należy do lekkim i przyjemnych - to musicie wiedzieć. Styl jest specyficzny, może trochę smutny, melancholijny... Może Wam się wydawać, że wszystko płynie tak bardzo powoli, albo stoi w miejscu. Chociaż właśnie samo to, sposób, w jaki przekazuje nam treść książki jest doprawdy powalający. Zabierając się za Wyspę dusz, nie spodziewałam się, że z wrażenia zatka mnie nie raz. Gdybym miała więcej czasu, na pewno połknęłabym ją na raz, ale musicie wiedzieć, że to nie będzie lekka przeprawa. Niby kryminał, niby powieść psychologiczna... Istny misz masz. Ale za to jaki cudowny! To książka, którą koniecznie musisz poznać. Tak, właśnie Ty. I Ty. Ty również. Wy wszyscy musicie ją poznać.
Reasumując jak na pierwsze spotkanie z pisarką, to moje wrażenie jest takie: zbieram szczękę z podłogi i staram się ją poskładać w jedną stabilną część.
"Czas, który ma leczyć rany, pozostawia wszystko słabo zasklepione, zaczerwienione na brzegach i zainfekowane. Ból pulsuje, rozprzestrzenia się po całym ciele."
Bohaterowie tej książki, to głównie kobiety. Mamy kilku mężczyzn, ale to nie o nich tutaj chodzi. Samą powieść mamy podzieloną na trzy części. Każda z nich jest oddzielna, przydzielona z osobna Kristinie, Ellie i Sigrid. Nie chcę zbyt wielu informacji o nich zdradzać, chociaż chciałabym móc powiedzieć tak wiele... Są to kobiety, szczególnie Kristina i Ellie z dość mocno zarysowaną przeszłością, czy nawet całym życiorysem. Ich życie nie jest usłane różami i uważam, że jest to bardzo trudna kreacja bohaterów. Ich dogłębne myśli, uczucia, spostrzeżenia i to wszystko inne... Sprawia, że czytelnik chwilami traci głowę. Nie wiem czy to, co czyta nie jest wymysłem jego wyobraźni - bo i tak było ze mną, Moi Drodzy.
Uważam, że postacie w tej książce zasługują na Waszą uwagę oraz zrozumienie. Ja je polubiłam mimo iż były doprawdy trudnymi osobami, jednak na swój sposób miały coś, co mnie do nich przyciągało. Co sprawiało, że chciałam poznać je lepiej, dlatego z wielką ciekawością przewracałam następne strony lektury.
Myślę, że autorka powinna dostać medal za te trzy bohaterki. Dzięki nim opisała pewne problemy społeczne, pokazała je z takiej strony, jakimi są naprawdę bez koloryzowania rzeczywistości i za to należą się oklaski i same pochwały. Jak dla mnie bomba, mimo iż lektura jak po raz kolejny wspominam - nie należy do łatwych i przyjemnych.
Akcja nie gnała tutaj na łeb, na szyję. Płynęła powoli, ale my ja jak w jakimś transie pochłaniałam każdą kolejną stronę z jeszcze większym zachwytem i ciekawością. Doprawdy serce mnie bolało, jak musiałam się z nią rozstać. Dlatego jeśli szukacie lekkiej książki na odprężenie - to ta nie zalicza się do tego grona. Tę powieść czytając, trzeba jednocześnie rozumieć. Odczytywać na każdy możliwy sposób i próbować postawić się na miejscu naszych bohaterek. Chociaż nawet tego ostatniego nie trzeba, bo bycie obserwatorem i czytającym myśli głównych postaci jest wystarczająco... smutne.
Owszem, nie znajdziecie tutaj pozytywnych emocji - przynajmniej ja tutaj takowych nie poczułam. Nie znalazłam chociażby iskierki nadziei i szczęścia. A więc odradzam ją osobom, które mają w tej chwili gorsze dni. Bo może Was ona przytłoczyć i może być nie ciekawie.
Pisałam Wam nieco wyżej, że autorka mnie zaskoczyła i dała mi coś zgoła innego.
Sięgając po tę lekturę spodziewałam się w dużej mierze powieści kryminalnej. Niestety nie dostałam tego, czego się spodziewałam. Bardziej jest to powieść skupiająca się nazbyt dokładnie na psychice bohaterek. I to jest coś, co powala czytelnika na kolana.
" - Chodzi o to, że to mój ostatni przystanek. Koniec mojej podróży. I twojej. Nikogo stąd nie wypisują. W Pitkäniemi i Kellokoski jest jeszcze szansa, ale tutaj... Kobiety takie jak my, złe, młode. Poczytaj w gazetach. Nigdy stąd nie wyjdziemy."
W niezwykle interesujący sposób pani Johanna przekazuje nam to, co Kristina, Ellie i Sigrid czują. Myślą. Wtedy, gdy one czują dreszcze i my je mamy. Gdy one są smutne - my również jesteśmy. Niemal przypominamy lustrzane odbicie. Mogłabym ją po części nazwać dogłębną analizą zachowań trzech bohaterek, ich myśli i uczuć oraz postępującej choroby. Brzmi groźnie? Chyba bardziej niepewnie, ale uważam, że i tak powinniście sięgnąć po tę lekturę. Znajdziecie w niej również tytułową wyspę, która dla jednych może jest azylem, a dla drugich więzieniem. Jednak nie chcąc zdradzać za wiele, będę zbliżać się ku końcowi...
Reasumując uważam, że jest to jedna z lektur trudnych, z wysoko postawioną poprzeczką. Lektura, która namiesza wam w głowie i pokaże widoki, sytuacje niezbyt przyjemne, aczkolwiek prawdziwe. Powieść nie dla wszystkich, a dla ludzi o mocnych nerwach oraz z niekoniecznie podłym nastrojem, bo książka może was przytłoczyć. Jeśli lubicie szwedzkie kryminały to możecie sięgnąć, ale nie wiem, czy do końca pod tym względem zostaniecie usatysfakcjonowani. Jeśli lubicie trudne lektury, z portretami psychologicznymi to szczerze polecam - to jest odpowiednia książka z naprawdę wysokim poziomem, która da Wam to, czego będziecie chcieli. Ja jestem totalnie oczarowana, trochę jeszcze na kacu, ponieważ wciąż w głowie analizuje sytuacje, które spotkałam w tej lekturze i staram się wymyślić, co by było gdyby to czy tamto po prostu się nie wydarzyło. JESTEM PO PROSTU ZACHWYCONA. Jedna z najlepszych, przeczytanych książek dla mnie w tym roku, a nawet może i życiu?
A co Wy sądzicie na temat tej książki? Czytaliście już ją może? A może macie w planach? Dajcie znać, jestem ogromnie ciekawa tym bardziej, gdy ja jestem naprawdę zadowolona. ;)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
To prawda, okładka ma coś w sobie. Może kiedyś skuszę się na tę książkę ze względu na mocno rozbudowaną warstwę psychologiczną. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, nie pożałujesz!
UsuńOkładka piękna. Bardzo w moim guście. Gdy będę miała czas na coś ambitnego, to z przyjemnością sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Super, mam nadzieję, że i tobie przypadnie do gustu. ;)
UsuńMocno rozbudowana warstwa psychologiczna. Z oczywistych względów, jestem zainteresowana.:)
OdpowiedzUsuńRozumiem i czekam zatem na twoje wrażenia. ;)
UsuńNie mam ochoty na powolną akcję :D
OdpowiedzUsuńA żałuj. :P
Usuń