Witajcie!
Dzisiaj chciałabym co nieco napisać Wam o książce, do której... zbierałam się długo. Zdecydowanie za długo. Sama jestem na siebie zła, że tak zawaliłam i przytrzymałam tę książkę tak długo w czasie, ale miałam ku temu powody. Wiele zaszło zmian w moim życiu prywatnym, poprzewracało mi się wiele rzeczy i taki jest tego efekt. Jednak zbieram się w garść i dzielnie walczę idąc do przodu, tak jak... Hong Jae-hee, jedna z naszych książkowych bohaterek. Co prawda nie spotkało mnie to, co ją, i nie aż tak drastycznych, ale jednak.
Nie często czytam powieści o bohaterach mieszkających w Japonii, Chinach czy Korei. Z reguły albo jest to Polska albo Stany Zjednoczone. Ta książka nie tylko zajmuje nam czas, ale i daje wiele do myślenia. Przejdźmy więc do rzeczy.
William Andrews - pisał nocami i w weekendy (czasami w tygodniu) przez piętnaście lat zanim wydał swoją debiutancką powieść. Córki smoka - to powieść historyczna. Do jej napisania zainspirowała autora pochodząca z Korei córka. To jego trzecia powieść, która odniosła sukces. Dziś mieszka z żoną w Minneapolis. Przeszedł na emeryturę i poświęcił się pisaniu.
Dzięki temu Anna trafia do mieszkania niezbyt zamożnej, lecz eleganckiej kobiety – Hong Jae-hee, która opowiada jej o niesamowitych wydarzeniach zaczynających się od japońskiej okupacji Korei i Chin podczas II wojny światowej, kiedy to ponad dwieście tysięcy Koreanek zostało niewolnicami japońskich żołnierzy – „kobietami do towarzystwa”. Jae-hee zna tę historię bardzo dobrze: była jedną z nich.
Anna odkrywa, że cenny grzebień ze skorupy żółwia, ozdobiony dwugłowym smokiem z kości słoniowej, pokonał wraz z kobietami w jej rodzinie mnóstwo przeciwności losu. Im lepiej dziewczyna poznaje jego historię, tym bardziej uświadamia sobie, że wraz z grzebieniem trafia do niej dziedzictwo niewyobrażalnej siły charakteru, odwagi, miłości i niezłomności.
Zaczynając od okładki - widzimy na niej kobietę na czarnym tle. Czarne włosy, powieki przymknięte, zresztą jeśli są one otwarte to patrzą w dół i my nie widzimy jej spojrzenia. Czy mi się podoba? Nie wiem. Cieszę się, że posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę dla powieści. Na jednym z nich przeczytaniu kilka zdań o autorze lektury, a na drugim opinię na temat recenzowanej dziś książki. Znajdziemy również listę patronatów medialnych - w środku - na jednej ze skrzydełek.
Kartki nie są białe, a czcionka jest duża - dzięki czemu czyta się bardzo szybko. Ja niestety czytałam ją w drodze do pracy i do domu, więc zajęło mi to dużo więcej czasu niż bym mogła przypuszczać. Cieszę się jednak, że mam ją za sobą.
Literówek nie znalazłam, a jeśli gdzieś jakieś były - nie rzuciły mi się w oczy.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i przyznać muszę, że było jak najbardziej... udane. Naprawdę byłam w niemałym szoku, gdy zaczynałam ze strony na stronę wciągać się jeszcze bardziej. Nie przypuszczałam, że pozycja ta wyda mi się tak bardzo interesująca. Ale to dobrze, bo dzięki niej czas leciał mi szybko i przyjemnie. Czyta się bez jakichkolwiek przeszkód, myślę, że polubicie w mig pióro autora, które nie jest trudne, a lekkie i przyjemne. Jest to jeden z autorów, którzy dzięki swojemu stylowi pozwalają czytelnikowi w stu procentach odprężyć się, a jednocześnie zaintrygować by z wielkim zapałem śledzić dalsze losy bohaterów.
Ja przepadłam - gdy zaczynałam lekturę. Niestety ostatni przystanek, na którym musiałam wysiąść zobowiązywał mnie do odłożenia jej do torebki. Mimo, iż chciałam poznać jeszcze jeden rozdział... Ale dwukilometrowy spacer do pracy był tu priorytetem. Cieszę się, że poznałam Córki smoka bo dzięki plastycznemu i bardzo barwnemu stylowi, jakim się posługuje autor mogłam odpocząć, zrelaksować się i zaciekawić. Jeśli będę mieć jeszcze kiedykolwiek okazję poznać coś innego od pisarza, na pewno to zrobię. I to jest dziwne, bo ja i książki historyczne? Dla wielu może być to ogromny szok. (Nic się nie martwcie, dla mnie też. :P)
Z kolei przechodząc może do bohaterów... Anna, główna postać niekoniecznie przypadła mi do gustu. No, może nie chodzi o kwestię lubię czy nie, ale jakoś mało o niej było w kontekście całej historii. Bo ona tak jak i my poznajemy dzieje swojej matki, babci i innych osób z rodziny i to jest fascynujące i to jest główne, wręcz najważniejsze... Jae-hee była dla mnie tutaj najważniejsza i najbardziej interesująca ze wszystkich. To, co ją spotkało było naprawdę... okropne. Niemniej jednak poprzez poznanie historii opowiedzianej przez nią niejednokrotnie spowodowało, że włosy dosłownie stanęły mi dęba. To, co wspominała było naprawdę okropne i nikomu nie życzę takiego życia. Jednak cała moja sympatia powędrowała właśnie do niej i myślę, że gdy i Wy poznacie jej opowieść, zaczniecie darzyć ją ogromnym szacunkiem. Myślę, że cała powieść nabrała barw dzięki tej osobie. Chociaż ciężko mówić tu o barwach gdzie wszystko było czarno białe i ewentualnie szare.
Pozostali bohaterowie co po niektórzy również są ważni, ale nie będę się o nich rozpisywać. Jeśli sięgniecie po powieść to dowiecie się o nich lepiej no i co ważne - sami ich poznacie.
Pomysł na książkę był rewelacyjny. Jak dla mnie jest to strzał w dziesiątkę, ponieważ rzadko kiedy czytam książki z tej półki. Powieść historyczna to wysoko postawiona przeze mnie półka, po którą z rzadkością sięgam, ale tym razem mój wybór był właściwy. Gnała mnie ciekawość tego, co przyniesie ta historia i nie zawiodłam się. Zostałam zaskoczona nie jeden czy dwa razy. Zostałam na tyle zainteresowana, że ciężko mi było odkładać tę powieść na półkę. W dodatku styl, jakim posługuje się autor jest przyjemny i łatwy w odbiorze, nie ma żadnych komplikacji z lekturą. Dzięki tej książce możemy poznać przeszłość - jak to było podczas okupacji Japonii i Chin podczas II wojny światowej. Temat może wydawać się kontrowersyjny, ale uważam, że powinno się o takich rzeczach czytać, by nie zapomnieć o przeszłości. Nie chodzi mi o to, by ciągle, bez ustanku czytać tego rodzaju lektury, bo na dłuższą metę nie przyniesie nam ona nic dobrego, ale raz na czas warto poświęcić historii czas, jeśli ju nie uczęszczamy do szkoły na takowe zajęcia.
Ta powieść jest dla ludzi o mocnych nerwach. Bowiem wydarzenia opisane w niej są prawdziwe, ale i chwilami mocno drastyczne. Autor nie bawi się, nie ubiera słów, tylko dosadnie pokazuje nam, jak na przykład kobiety były traktowane podczas okupacji. Jak młode kobiety musiały pracować, uczyć się i słuchać Gejsz. To wszystko zatrważa, ale i jednocześnie uczy o przeszłości. Jak dla mnie nauka poprzez takie powieści jest rewelacyjna. Myślę, że ta podróż do Chin, Korei, Japonii dobrze Wam zrobi od tego całego smogu na zewnątrz. :P Myślę, że śmiało możecie zaparzyć sobie kubek ulubionej herbaty i zaszyć się w czterech ścianach i zacząć czytać tę powieść. Tylko ostrzegam! Na jednej herbacie to się nie skończy...
Reasumując uważam, że jest to świetna lektura dla każdego! Wiem, że czytając o niej jako o powieści historycznej - skrzywicie się. A, bo to nie Wasz gatunek. A, bo Wy takich książek nie czytacie. A dlaczego? Czego się boicie? Nudy? Tutaj jej nie zaznacie, z pewnością.
Jestem przekonana, że jeśli po nią sięgniecie, to się Wam spodoba. Jest to niecodzienna, trudna historia zasługująca na poświęcenie jej chwili, nawet dłuższej chwili. Myślę, że William Andrews zasłużył na same pochwały, bo wad w tej powieści nie widzę. Owszem, może jak bóbr nie płakałam czytając ją, ale wielokrotnie czułam uczucie przygnębienia, współczucia i nie tylko. Jestem za tym, by jak największa liczba osób ją przeczytała. Ma nieco ponad czterysta stron, ale jest warta uwagi.
Ja polecam dosłownie każdemu. A Ty? Skusisz się? A może znasz już treść tej pozycji? Daj znać, co o niej myślisz w komentarzu. :)
William Andrews - Córki smoka
Po długiej podróży do sierocińca w Korei dwudziestoletnia Amerykanka
Anna Carlson dowiaduje się, że jej biologiczna matka nie żyje. Jednak
właśnie w chwili, gdy zdruzgotana kobieta dochodzi do wniosku, że
przebyła całą drogę na próżno, tajemnicza staruszka podaje jej paczuszkę
zawierającą wiekowy grzebień i kartkę z adresem.Dzięki temu Anna trafia do mieszkania niezbyt zamożnej, lecz eleganckiej kobiety – Hong Jae-hee, która opowiada jej o niesamowitych wydarzeniach zaczynających się od japońskiej okupacji Korei i Chin podczas II wojny światowej, kiedy to ponad dwieście tysięcy Koreanek zostało niewolnicami japońskich żołnierzy – „kobietami do towarzystwa”. Jae-hee zna tę historię bardzo dobrze: była jedną z nich.
Anna odkrywa, że cenny grzebień ze skorupy żółwia, ozdobiony dwugłowym smokiem z kości słoniowej, pokonał wraz z kobietami w jej rodzinie mnóstwo przeciwności losu. Im lepiej dziewczyna poznaje jego historię, tym bardziej uświadamia sobie, że wraz z grzebieniem trafia do niej dziedzictwo niewyobrażalnej siły charakteru, odwagi, miłości i niezłomności.
Zaczynając od okładki - widzimy na niej kobietę na czarnym tle. Czarne włosy, powieki przymknięte, zresztą jeśli są one otwarte to patrzą w dół i my nie widzimy jej spojrzenia. Czy mi się podoba? Nie wiem. Cieszę się, że posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę dla powieści. Na jednym z nich przeczytaniu kilka zdań o autorze lektury, a na drugim opinię na temat recenzowanej dziś książki. Znajdziemy również listę patronatów medialnych - w środku - na jednej ze skrzydełek.
Kartki nie są białe, a czcionka jest duża - dzięki czemu czyta się bardzo szybko. Ja niestety czytałam ją w drodze do pracy i do domu, więc zajęło mi to dużo więcej czasu niż bym mogła przypuszczać. Cieszę się jednak, że mam ją za sobą.
Literówek nie znalazłam, a jeśli gdzieś jakieś były - nie rzuciły mi się w oczy.
"Klęczałam w błocie z twarzą zwróconą ku niebu
Mandżurii. Słyszały mnie tylko gwiazdy. Opłakiwałam swoją niewinność i
wyrzucałam wściekłość każdej z chwil, w której nazwano mnie dziwką."
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorem i przyznać muszę, że było jak najbardziej... udane. Naprawdę byłam w niemałym szoku, gdy zaczynałam ze strony na stronę wciągać się jeszcze bardziej. Nie przypuszczałam, że pozycja ta wyda mi się tak bardzo interesująca. Ale to dobrze, bo dzięki niej czas leciał mi szybko i przyjemnie. Czyta się bez jakichkolwiek przeszkód, myślę, że polubicie w mig pióro autora, które nie jest trudne, a lekkie i przyjemne. Jest to jeden z autorów, którzy dzięki swojemu stylowi pozwalają czytelnikowi w stu procentach odprężyć się, a jednocześnie zaintrygować by z wielkim zapałem śledzić dalsze losy bohaterów.
Ja przepadłam - gdy zaczynałam lekturę. Niestety ostatni przystanek, na którym musiałam wysiąść zobowiązywał mnie do odłożenia jej do torebki. Mimo, iż chciałam poznać jeszcze jeden rozdział... Ale dwukilometrowy spacer do pracy był tu priorytetem. Cieszę się, że poznałam Córki smoka bo dzięki plastycznemu i bardzo barwnemu stylowi, jakim się posługuje autor mogłam odpocząć, zrelaksować się i zaciekawić. Jeśli będę mieć jeszcze kiedykolwiek okazję poznać coś innego od pisarza, na pewno to zrobię. I to jest dziwne, bo ja i książki historyczne? Dla wielu może być to ogromny szok. (Nic się nie martwcie, dla mnie też. :P)
Z kolei przechodząc może do bohaterów... Anna, główna postać niekoniecznie przypadła mi do gustu. No, może nie chodzi o kwestię lubię czy nie, ale jakoś mało o niej było w kontekście całej historii. Bo ona tak jak i my poznajemy dzieje swojej matki, babci i innych osób z rodziny i to jest fascynujące i to jest główne, wręcz najważniejsze... Jae-hee była dla mnie tutaj najważniejsza i najbardziej interesująca ze wszystkich. To, co ją spotkało było naprawdę... okropne. Niemniej jednak poprzez poznanie historii opowiedzianej przez nią niejednokrotnie spowodowało, że włosy dosłownie stanęły mi dęba. To, co wspominała było naprawdę okropne i nikomu nie życzę takiego życia. Jednak cała moja sympatia powędrowała właśnie do niej i myślę, że gdy i Wy poznacie jej opowieść, zaczniecie darzyć ją ogromnym szacunkiem. Myślę, że cała powieść nabrała barw dzięki tej osobie. Chociaż ciężko mówić tu o barwach gdzie wszystko było czarno białe i ewentualnie szare.
Pozostali bohaterowie co po niektórzy również są ważni, ale nie będę się o nich rozpisywać. Jeśli sięgniecie po powieść to dowiecie się o nich lepiej no i co ważne - sami ich poznacie.
Pomysł na książkę był rewelacyjny. Jak dla mnie jest to strzał w dziesiątkę, ponieważ rzadko kiedy czytam książki z tej półki. Powieść historyczna to wysoko postawiona przeze mnie półka, po którą z rzadkością sięgam, ale tym razem mój wybór był właściwy. Gnała mnie ciekawość tego, co przyniesie ta historia i nie zawiodłam się. Zostałam zaskoczona nie jeden czy dwa razy. Zostałam na tyle zainteresowana, że ciężko mi było odkładać tę powieść na półkę. W dodatku styl, jakim posługuje się autor jest przyjemny i łatwy w odbiorze, nie ma żadnych komplikacji z lekturą. Dzięki tej książce możemy poznać przeszłość - jak to było podczas okupacji Japonii i Chin podczas II wojny światowej. Temat może wydawać się kontrowersyjny, ale uważam, że powinno się o takich rzeczach czytać, by nie zapomnieć o przeszłości. Nie chodzi mi o to, by ciągle, bez ustanku czytać tego rodzaju lektury, bo na dłuższą metę nie przyniesie nam ona nic dobrego, ale raz na czas warto poświęcić historii czas, jeśli ju nie uczęszczamy do szkoły na takowe zajęcia.
"Musisz posiąść odwagę tego nasiona, Anno. Inaczej pozostaniesz pod ziemią, zgnijesz i umrzesz. Nieistotne, jak bardzo jesteś bystra czy ładna i ile masz pieniędzy bądź przyjaciół. Jeśli nie będziesz odważna, nie zakwitniesz, tak jak jest ci to pisane."
Ta powieść jest dla ludzi o mocnych nerwach. Bowiem wydarzenia opisane w niej są prawdziwe, ale i chwilami mocno drastyczne. Autor nie bawi się, nie ubiera słów, tylko dosadnie pokazuje nam, jak na przykład kobiety były traktowane podczas okupacji. Jak młode kobiety musiały pracować, uczyć się i słuchać Gejsz. To wszystko zatrważa, ale i jednocześnie uczy o przeszłości. Jak dla mnie nauka poprzez takie powieści jest rewelacyjna. Myślę, że ta podróż do Chin, Korei, Japonii dobrze Wam zrobi od tego całego smogu na zewnątrz. :P Myślę, że śmiało możecie zaparzyć sobie kubek ulubionej herbaty i zaszyć się w czterech ścianach i zacząć czytać tę powieść. Tylko ostrzegam! Na jednej herbacie to się nie skończy...
Reasumując uważam, że jest to świetna lektura dla każdego! Wiem, że czytając o niej jako o powieści historycznej - skrzywicie się. A, bo to nie Wasz gatunek. A, bo Wy takich książek nie czytacie. A dlaczego? Czego się boicie? Nudy? Tutaj jej nie zaznacie, z pewnością.
Jestem przekonana, że jeśli po nią sięgniecie, to się Wam spodoba. Jest to niecodzienna, trudna historia zasługująca na poświęcenie jej chwili, nawet dłuższej chwili. Myślę, że William Andrews zasłużył na same pochwały, bo wad w tej powieści nie widzę. Owszem, może jak bóbr nie płakałam czytając ją, ale wielokrotnie czułam uczucie przygnębienia, współczucia i nie tylko. Jestem za tym, by jak największa liczba osób ją przeczytała. Ma nieco ponad czterysta stron, ale jest warta uwagi.
Ja polecam dosłownie każdemu. A Ty? Skusisz się? A może znasz już treść tej pozycji? Daj znać, co o niej myślisz w komentarzu. :)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu
Mam w planach tę książkę, ale podobnie jak Ty odkładam jej lekturę W czasie. Teraz muszę to koniecznie zmienić. 😊
OdpowiedzUsuńKoniecznie. ;)
UsuńW tej chwili mam dość długą liczbę książek do przeczytania, ale może w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/
Rozumiem...
UsuńJeżeli mam być szczera, zajrzałam do tego posta z czystej ciekawości. Tytuł wydawał mi się mocno przereklamowany, ponieważ to jeden z najprostszych jakie zazwyczaj udaje się wymyślić początkującym. Nie, żebym podważała kwalifikacja autora, po prostu ten tytuł brzmiał tak bardzo ,,wstępnie" że aż byłam ciekawa, czy to serio typowa literatura gdzie postać spotyka tajemnicze postacie które nie grają żadnej roli i dostaje w swoje ręce dziwne artefakty rodzinne. Co najśmieszniejsze, nie pomyliłam się i ze smutkiem stwierdzam, iż nie dość, że do książki raczej bym nie zajrzała, wręcz by mnie odepchnęła tym brakiem oryginalności.
OdpowiedzUsuńW końcu ile już było innych książek czy filmów o niemal identycznym tytule lub fabule? Dużo, a przynajmniej jak na moje, nie wygląda to na coś oryginalnego. Nie w tych czasach w każdym razie.
Ja niestety nie czytałam żadnych innych lektur o tej tematyce, więc jak dla mnie była dobra. Ale chyba nawet gdzieś o tym wspomniałam, ze top był dla mnie pierwszy raz. ;)
UsuńNiestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda.
UsuńKsiążka raczej nie w moim typie.
OdpowiedzUsuńSzkoda i rozumiem.
UsuńCzytałam i byłam zachwycona, porażona, to naprawdę ciekawa pozycja, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj tak ;)
UsuńNo właśnie ja często stroniłam od książek będących w pewnym stopniu historycznymi, ale pomału się przełamuję :) Ta brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńZatem spróbuj zapoznać się z tą! :)
UsuńMoże i jest ciekawa, ale jakoś nie mam na nią ochoty ;) może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie zmuszam. ;)
Usuńksiążka nie dla mnie ale koleżance na pewno się spodoba
OdpowiedzUsuńW takim razie chociaż tyle. ;)
UsuńChciałabym się skusić, ale II wojna światowa kompletnie mnie nie interesuje. Wolałabym ten temat poruszać bez wkładania wszędzie bitew
OdpowiedzUsuńTyle, że to nie tyle o samych bitwach, a historii rodziny Anny...
Usuńnie do końca jestem pewna czy tematyka by mi pasowała. Może kiedyś zobaczę co i jak z tą książką.
OdpowiedzUsuńPoczytaj jeszcze nim się zdecydujesz skoro nie jesteś całkiem przekonana.
UsuńA ja nadal jestem zdania, że książki historyczne nie są dla mnie i raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szkoda. :[
UsuńChyba raczej nie dla mnie :-) i tak mam za długą listę książek do przeczytania :-D
OdpowiedzUsuńJak każdy. ;]
UsuńNie dla mnie 😖 świetna recenzja 😃
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale dziękuję. ;]
UsuńWiedziałam, że Ci się spodoba! Ta książka jest NIESAMOWITA! <3
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMnie ona jakoś nie intryguje, choć lubię mocne książki
OdpowiedzUsuńJak zwykle. ;p
UsuńMnie w ogóle temat Korei nie interesuję, dlatego po książkę nie sięgnę :/
OdpowiedzUsuńEhh, to nie zmuszam. :(
UsuńDużo dobrego czytałam o tej książce i mam nie małą chęć ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSuper, zatem życzę miłej lektury. ;)
UsuńTak bardzo chcę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby ci się udało! ;)
Usuń