Dzień dobry,
Przygotowałam dla Was recenzję przedpremierową książki, którą przy współpracy z wydawnictwem, pochłonęłam w szybkim tempie. Jak wiecie zbyt często nie sięgam po fantastykę, ale jak już mnie opis zaciekawi to daję się skusić. PREMIERA: 08.03.2025
Andrzej F.Paczkowski - Polski pisarz, napisał ponad piętnaście powieści. Debiutował w 2011 roku książką „Bo moje siostry”. Jego opowiadanie „Oczy szeroko otwarte” (2012) ukazało się w antologii „Słodko gorzko”. Autor groteskowej powieści kryminalnej „W grobie ci do twarzy” (2019). Na moim blogu możecie przeczytać recenzje innej powieści "Spadek Barbary Tryźnianki".
Andrzej F.Paczkowski - Czarownica #1
Adelgunda to kucharka prowadząca życie, w którym nic się nie dzieje. Marzy o zmianach i miłości, ale na horyzoncie jest tylko wino i samotność przed telewizorem, seriale i melodramaty wyciskające łzy z oczu. Chodzi do pracy i upija się z najlepszą przyjaciółką. Ma irytującą matkę, która chciałaby, żeby Adel już się ustatkowała. Pewnej nocy z nieba spada niezwykły, zielony kamień. Następnego dnia dziewczyna czuje, że dzieje się z nią coś dziwnego. Otrzymuje też informację, że musi natychmiast pojechać do babci, której prawie wcale nie zna. Zgadza się na tę wycieczkę, ale planuje wrócić nazajutrz, tymczasem okazuje się, że babcia mieszka razem z kotem w butach w domku na kurzej nóżce w lesie i jest... miejscową czarownicą. Adelgunda dowiaduje się, że ona też ma dar i należy do rodu czarownic. Dziewczyna zaczyna pobierać nauki, ponieważ w przyszłości będzie musiała przejąć schedę po babci. Poznaje legendę o słowiańskiej potrójnej bogini, która co jakiś czas powraca na Ziemię i wszystko wskazuje na to, że ten dzień właśnie się zbliża. Tymczasem w lesie pojawia się inna groźna wiedźma, która nie żyje już od setek lat, i ma za zadanie odnaleźć zielony kamień o nadnaturalnych mocach. Adel poznaje przystojnego Merlina i jej serce zaczyna bić szybciej. Jednakże pewnego dnia w okolicy pojawia się równie interesujący Wojbor i sytuacja się komplikuje. Dziewczyna jest rozdarta między przystojniakami, którzy zawracają jej w głowie. Jeszcze do niedawna była samotna, a tu nagle interesuje się nią dwóch facetów. Poznaje też pana Franka, wisielca, babę wodną, która zawsze chodzi naga, oraz swoją dalszą rodzinę... wampirów.
Jak widzicie po nieco dłuższym opisie, książka zapowiada się naprawdę ciekawie! Więc jak mogłam przejść obok niej obojętnie? Niestety, nie dało się. Okładka przedstawia się świetnie! Widzimy kobietę w samym centrum, pewnie naszą tytułową czarownicę. Ciemne kolory kontrastują z czerwienią. Moim zdaniem rzuca się w oczy. W dotyku jest śliska, ma kremowe strony, czcionka jest wystarczająca, a odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Mamy fajną wstawkę w postaci wiedźmy do każdego rozdziału. Książka posiadać będzie skrzydełka, które ochronią ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka zdań o autorze, a na drugim fragment powieści.
Jest to moje drugie spotkanie z piórem Andrzeja F.Paczkowskiego, muszę przyznać, że bardzo udane. Zdecydowanie bardziej niż w przypadku pierwszej czytanej przeze mnie jego powieści. Już od samego początku "wpadłam" do świata wykreowanego. Moje troski odeszły na bok, zanurzyłam się wraz z bohaterami w ich życie, z zainteresowaniem śledziłam każdy krok, wydarzenie, a strony w bardzo szybkim tempie znikały. Cieszę się, że mogłam chociaż na chwilę oderwać się od codzienności i poznawać koleje losu Adelgundy, naszej głównej bohaterki. Czyta się bardzo szybko, lekko i przyjemnie, nie mamy tu jakichkolwiek przeszkód czy blokad. Myślę, że wielu z Was ta pozycja może przypaść do gustu.
Kreacja bohaterów... Stwierdzam, że mamy tutaj wiele fantastycznych istot, które... Wzbudzają naszą sympatię. Adelgunda to młoda dziewczyna, kucharka, której mama wciąż i wciąż docina, przypominając, że zegar biologiczny tyka... I to coraz głośniej. Nie cierpię takich ludzi, którzy przymuszają i narzucają innym swoją wolę. Dlatego jak się domyślacie, jej mamy nie polubiłam. Jest też babcia, która intryguje od samego początku. Poznajemy kota w butach, który... Na swój sposób jest uroczy. Merlin i Wojbor - dwóch mężczyzn, którzy namieszają w głowie kobiety i przyspieszą rytm jej serca. Jest baba wodna, która autentycznie za każdym razem śmieszyła mnie. Jej zachowanie, słowa, powodowały uśmiech na twarzy. Jak widzicie, autor porządnie zadbał o to, by czytelnik z postaciami się nie nudził. Każdy z nich jest inny, różni się nie tylko wyglądem, umiejętnościami ale i charakterem.
Akcja ma odpowiednie tempo, które momentami tak pędzi, że ledwo idzie nadążyć. Nie będziecie się nudzić! Wraz z Adelgundą poznacie las i jego mieszkańców, nowe wyzwania rzucane przez babcię. Początkowo nie sądziłam, że aż tak spodoba mi się powieść i że tak się wkręcę. A jednak! Z pozoru nudne życie kobiety nagle zmienia się diametralnie! Te wszystkie fantastyczne zdarzenia, które mają miejsce w drugiej części książki niejednokrotnie powodowały, że brwi podjeżdżały mi do góry ze zdziwienia. Mamy nawiązanie do wierzeń słowiańskich, mamy bogów, czarownice, diabły - to wszystko było tak ciekawe, że już teraz czuję niedosyt i nie wiem, jak ja dożyję do czasu publikacji drugiej części. Jeszcze kończy się w takim momencie, że... Tak się nie robi. Mamy prowadzoną narrację głównie z punktu widzenia Adel, jak również Krystyny, która wzbudza w nas wiele pytań, ale i Szołpan, która końcowo przyprawiła mnie o szok i niedowierzanie. Jednak musicie przeczytać sami, wiem, że rzuciłam Wam wiele niewiadomych, ale nie chcąc zaspoilerować, koniecznie musicie sami sprawdzić. Dawno nie czytałam tak ciekawej pozycji, naprawdę!
Czy wzbudziła we mnie emocje? Tak! Przede wszystkim szok, niedowierzanie, jedno wielkie zdziwienie. Momentami odczuwałam razem z młodą czarownicą wszystkie jej uczucia, ale tylko chwilami, kiedy były one "mocniejsze". Trzymałam kciuki za jej powodzenie, chociaż niecodziennie zdarza się być postawionym przed faktem dokonanym i zrozumieć coś, co nie jest logiczne, a przynajmniej nie w normalny, życiowy sposób, a ten inny, fantastyczny. Opisane zdarzenia straszne dla mnie nie były, a wręcz tak intrygujące, że aż nie chciało się odchodzić od czytania.
Reasumując uważam, że jest to książka wciągająca i sprawiająca, że niektórym włos może się zjeżyć na ciele. Może sam początek jest z tych wprowadzających, i średnio ciekawych, ale to, co dzieje się po przyjeździe Adel... Powieść z gatunku fantasy, zdecydowanie wciągnęła mnie w swój świat i śmiem stwierdzić, że jest jedną z lepszych lektur przeczytanych w tym roku. Moim zdaniem nie ma tutaj żadnych wad. Szczerze polecam, czytajcie, bo warto!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu
Bardzo dobra recenzja, masz talent do pisania 🥰😘
OdpowiedzUsuń